niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 22 ♥-teraz powiecie mi prawdę

JUSTIN 
Ona powiedziała,żeby ją zostawił w spokoju! Naprawdę czuję się zraniony,smutny,a także wściekły,bo ktoś mnie w coś wrobił!Bo Miley bez powodu nie zerwała ze mną!Wczoraj tak dobrze się bawiliśmy,byliśmy szczęśliwi,a nasz taniec zapamiętam na zawsze.Będę walczył o jej miłość,przecież jej uczucie nie mogło,tak szybko minąć,skoro wczoraj kochaliśmy się.Nie wiem,co się stało wczoraj na tej imprezie,że Miley tak wybuchła i zakończyła nasz związek,Cholera!Czy ona nie rozumie,że ją kocham!
Nagle usłyszałem,jak ktoś wchodzi do mojego pokoju
-Justin,czas wstawać-powiedziała nie wyspana mama-oh...nie spałeś?-zapytała patrząc na mnie,pokiwałem przecząco głową-aha.To ubieraj się i do szkoły-powiedziała z uśmiechem na twarzy,po czym opuściła mój pokój.Nie spałem całą noc,ponieważ nie mogę uwierzyć,że wszystko co było piękne,tak szybko minęło.Jestem rozdarty.Wstałem,po czym poszedłem się wykąpać i ubrać.Po pół godzinie byłem gotowy,chwyciłem mój plecak i zszedłem na dół
-grzanki na śniadanie!-krzyknęła mama,spojrzałem na nią
-nie jestem głodny-powiedziałem,po czym wyszedłem z domu,spojrzałem na dom naprzeciwko mojego,w którym mieszka Miley,widziałem światło zapalone w jej oknie,nie wiem,co robić,żeby ją odzyskać.Nie czekając dłużej,ruszyłem w stronę szkoły,do której miałem 10 czy 15 minut.Zobaczyłem przy szkole przyjaciółki Miley,Molly i Tarę,a z nimi moich przyjaciół,podszedłem do nich
-siema stary,co z Miley?-zapytał Richie,westchnąłem ciężko
-zerwała ze mną-powiedziałem jak najciszej się dało
-CO?!-wszyscy równo krzyknęli
-zerwała ze mną,bo nie chce mnie widzieć!Nie chce mi się gadać-powiedziałem i ruszyłem w samotności do budynku

MILEY
Gdybym uwierzyła Justinowi,to bym nie była w takich kłopotach.Najchętniej podeszłabym do niego i przytuliła go z całych moich sił,ale nie mogę!Łzy ponownie napływają do moich oczów.Nie ma kto mi pomóc,Kelly jest silniejsza i zdolna do najgorszego.Nie wiedziałam,że w rzeczywistości Justin jej się podoba,ale chyba powinna zrozumieć,to,że się kochamy,a nie grać w jakieś spiski!Jestem pobita,a raczej sina,blada,okropna,tylko do gówna podobna!Czuje się jak wrak człowieka,próbowałam dojść do siebie,ale nie potrafię,przestać płakać,bo tylko łzy będą mi przypomniały o Justinie i o tym,jak dałam się oszukać,jak zraniłam Justina,gdybym mogła to powiedziała mu o wszystkim,co się stało!Nagle usłyszałam pukanie do drzwi
-Miley otwórz,do szkoły musisz iść kochanie-powiedziała zmartwiona mama.Wiem moja mama i tata martwią się o mnie,ponieważ wczoraj nie wyszłam z pokoju,po tym jak Kelly tutaj wparowała,a jak miałam się niby pokazać?!Co bym im powiedziała?!Skąd mam te siniaki?!
-zaraz!-krzyknęłam,szybko pobiegłam do łazienki,ponownie patrząc w lustro,przy którym całą noc stałam.Moje oko jest fioletowe,naprawdę będę musiała nałożyć w cholerę podkładu,żeby nikt tego nie zobaczył!Umalowałam się tak,po czym przebrałam się w To,spojrzałam w lustro,w którym widziałam,idiotkę!Która wygląda jak czarownica,ale tylko mogłam na czarno się umalować,żeby ten siniak nie był widoczny.Gotowa chwyciłam,moją torbę i zeszłam na dół,gdzie czekali na mnie moi rodzice
-jak ty wyglądasz!-wrzasnęła moja mama
-normalnie-odpowiedziałam oschle
-wiesz,że tak do szkoły nie można chodzić!-ponownie wrzasnęła
-zamknij się już,bo słuchać mi się ciebie nie chce!-również wrzasnęłam
-Młoda damo,uważaj do kogo mówisz-odezwał się ojciec,na co przewróciłam oczami
-Miley czy to jakiś bunt?-zapytała dosyć spokojnie,wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych -Miley śniadanie-powiedziała pokazując gestem na talerz z kanapkami
-nie jestem głodna-powiedziałam,po czym opuściłam dom,spojrzałam na dom,który był naprzeciwko mojego i wiedziałam,że to tam mieszka chłopak mojego życia.Nie czekając ani chwili dłużej,ruszyłam do szkoły.Pod szkołą zobaczyłam moje przyjaciółki i przyjaciół Justina,podeszłam do nich,chcąc się przywitać
-cześć-powiedziałam nieśmiało,podchodząc do nich,ich oczy skierowały się na moją osobę
-hej-powiedziała Tara,wtulając się we mnie z całych sił.Lecz moje siniaki dały znać o nich,dając mi niezmierny ból
-Cześć Miley,dlaczego zerwałaś z Justinem?-zapytał Richie.Westchnęłam i obeszłam ich,nie odpowiadając na pytanie chłopaka-odpowiedz,a nie uciekasz!-powiedziała,tym razem Molly,odwróciłam się do nich,patrząc na każdego po kolei
-nie wasz zasrany interes!-krzyknęłam,po czym,pobiegłam do budynku.Nie patrząc na nic,wbiegłam do łazienki,spojrzałam w lustro,widząc dziewczynę,która boi się,powiedzieć prawdę,a może gdyby,ona powiedziała ją,byłoby jej łatwiej?Czy najlepszym rozwiązaniem będzie siedzenie cicho?Nagle usłyszałam dzwonek na lekcje,sama nie wiem,czy iść na nią....ale pójdę,muszę się zmierzyć z tym!Ruszyłam w stronę klasy,wiedziałam,że dzisiejszą pierwszą lekcją jest wychowawcza i,że siedzę z Justinem w ławce,zobaczyłam,że przed klasą nikogo nie ma,więc weszłam do klasy,jako spóźniona
-witam panią Cyrus-powiedziała wychowawczyni,która ceni sobie punktualność
-dzień dobry-powiedziałam cicho
-usiądź na swoim miejscu-powiedziała,a ja ruszyłam do mojej ławki,w której już widziałam Justina,patrzącego na mnie,nie wiem czemu,ale chciałam się uśmiechnąć do niego i wypłakać.Spojrzałam na ławkę w pierwszej ławce,w której siedziała Kelly,ze spojrzeniem,Zaraz cię zabije!Westchnęłam i ruszyłam do ostatniej ławki,w której siedziałam z Justinem,zajęłam moje miejsce,a po chwili czułam się niekomfortowo,nasi przyjaciele,uważnie spoglądali na nas
-dobrze klaso!-krzyknęła nauczycielka,chcąc uspokoić innych uczniów,którzy zachowywali się jak pięciolatki-jak wiecie,szykują się święta i organizujemy wigilię klasową,dzisiaj wylosujecie imiona i nazwiska,osobą,którym zrobicie prezenty-powiedziała,a cała klasa ucieszyła się,ponieważ,kto nie kocha świąt i robienia prezentów?No są takie osoby,ale nie w tej klasie-Miley i Justin-zwróciła się do mnie i szatyna-zróbcie karteczki z imionami i nazwiskami,tylko szybko to zróbcie,żebyśmy mogli wybierać-powiedziała,dając nam karteczki,razem z Justinem pisaliśmy nazwiska i imiona na karteczka,nie patrząc na siebie,ani nie odzywając się do siebie,ani słowem.Kiedy skoczyliśmy szatyn zebrał wszystkie karteczki,dając mi je do ręki,kiedy poczułam jego dłoń na mojej skórze,wzdrygnęłam się,szybko wstałam i ruszyłam do nauczycielki,dając jej karteczki,które były już gotowe do losowania
-dziękuje,Justin podejdź-powiedziała wołając go-może zaczniemy od waszej dwójki-powiedziała z uśmiechem,Justin spojrzał na mnie,a ja odwróciłam wzrok,na nauczycielkę
-panie pierwsze-odezwał się,a ja spojrzałam na niego,a potem na Kelly,która siedziała,przed nauczycielką
-okej-powiedziałam z lekkim uśmiechem,po czym zanurzyłam dłoń w karteczki i wylosowałam jedną,odwróciłam się twarzą do Justina,tak aby nie widział,kogo wylosowałam,rozwinęłam ją i zobaczyłam napis:"Justin Bieber".Westchnęłam,patrząc,w jego oczy
-Miley,powiedz nam kogo wylosowałaś-powiedziała nauczycielka.Zazwyczaj nie mówi się,kogo wylosowałeś,ale tutaj jest inaczej.Przełknęłam ciężko ślinę
-JUSTIN BIEBER-powiedziałam wyraźnie,po czym spojrzałam na Kelly,która była czerwona na twarzy,na pewno dostanę za to,ale cieszę się,że to Justin,bo mogę zrobić prezent osobie,którą kocham
-teraz ty Justin-powiedziała,a szatyn zanurzył dłoń,próbując wyciągnąć karteczkę,kiedy ją wyciągnął,otworzył ją,po czym odczytał
-Miley Cyrus-powiedział ze słodkim uśmiechem
-uhuhu,ale wam wypadło-zaśmiała się nauczycielka-skoro wasza dwójka tutaj jest,muszę się was zapytać,czy ćwiczycie na konkurs tańca towarzyskiego?-zapytała.Boże!Zapomniałam o tym!
-ja jednak rezygnuje,niech Justin zatańczy,może z Kelly-powiedziałam zmieszana i zdenerwowana,patrząc na Kelly,która posłała mi uśmiech
-co?!-Justin prawie krzyknął,na co podskoczyłam
-Justin nie denerwuj się-powiedziała nauczycielka,uspokajając szatyna-Miley tutaj nie ma wycofania,już jesteście zgłoszeni jako para reprezentująca naszą szkołę,jak i Molly z Richiem-powiedziała.Boże!Kelly mnie zabije,przecież to jest tango!
-dobrze-powiedziałam,a moje dłonie trzęsły się nerwowo
-cieszę się,że zrozumiałaś już powagę tego konkursu-powiedziała,a ja przytaknęłam twierdząco głową-trenujcie,żebyście wypadli dobrze-dokończyła,a ja usiadłam na moim miejscu.Kiedy klasa wybrała osoby,którym mają robić prezent,zadzwonił dzwonek.Szybko wybiegłam z klasy,wbiegając do łazienki,stanęłam na przeciwko lustra,w którym widziałam moje odbicie-spokojnie,chyba Kelly się nie wkurzy,za ten taniec-pomyślałam,nagle usłyszałam,jak ktoś wchodzi do łazienki,spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam Kelly,chciałam coś powiedzieć,ale zostałam spoliczkowana,złapałam dłonią mój policzek,który był gorący od uderzenia
-ty mała suko!-wrzasnęła,na co zamknęłam oczy,ciężko oddychając-nie mogę tańczyć z Justinem,to zrobię wszystko,żebyś nie mogła tańczyć-powiedziała z dumą,a ja spojrzałam na nią pytająco.Po czym dziewczyna,zaczęła mnie kopać,upadłam na zimne kafelki,a dziewczyna podeszła do mnie,obejmując dłonią moją twarz-pożałujesz,za to,że żyjesz-powiedziała z uśmiechem na twarzy,po czym swoją stopą,z całych sił kopnęła moją nogę,krzyknęłam z bólu,czując jak umieram z bólu,dziewczyna nie przestawała,kopać moich nóg,robiła wszystko,aby moja noga była połamana
-proszę przestać-powiedziałam wyjąc,nagle ktoś wszedł do łazienki
-Kelly ty suko!-wrzasnęła Molly,uderzając ją w twarz,Kelly chciała jej oddać,ale Tara,obroniła Molly,również dając jej w twarz
-wszystkie pożałujecie,że ze mną zadarłyście!-wrzasnęła,po czym opuściła łazienkę,dziewczyny,uklękły przede mną
-Boże Miley,co ona ci zrobiła-powiedziała,przez łzy Molly,widząc moją nogę,która była,okropnie pobita
-w porządku,wszytko jest w porządku-powiedziałam przez łzy-już lepiej się czuje-powiedziałam,próbując wstać,ale nie dałam rady,ponieważ ból był zbyt silny
-Miley!-krzyknęła Molly,patrząc na moją twarz
-co?-zapytałam
-twoje oko,to ona zrobiła?-zapytała przerażona
-dziewczyny nie chcę przed wami,czego kol wiek ukrywać,tak to ona mi zrobiła,szantażuje mnie-powiedziałam,a cały ciężar,który dźwigałam z szedł ze mnie
-Suka!Musimy to powiedzieć,chłopakom i dyrektorce-powiedziała Tara
-nie!Chłopaki nie mogą wiedzieć,ani też dyrektorka,ona wszystko uknuła,bo zakochała się w Justinie i zakazała mi z nim rozmawiać,być i widzieć się-powiedziałam przez płacz
-nie boję się jej-powiedziała pewnie Molly
-ale ona nie jest sama,są jacyś faceci,którzy są naprawdę niebezpieczni-powiedziałam,a dziewczyny ucichły
-powiemy chłopakom,ale nie Justinowi,uwierz,że wtedy będzie tobie lżej-powiedziała
-okej,ale nie mogę wstać,chyba połamała mi nogę-powiedziałam,patrząc na moją nogę
-a za co to zrobiła?-zapytała Tara
-chciała mi złamać nogę,żebym nie mogła tańczyć z Justinem-wyjaśniłam
-SUKA!-wrzasnęła Molly,nagle zadzwonił dzwonek
-pójdę po Richiego i jakoś wyciągniemy cię ze szkoły,okej?-zapytała,pokręciłam twierdząco głową,a dziewczyna wybiegła z łazienki

Molly
Jestem przerażona,tym co robi Kelly,wredna szmata!Biegłam w stronę klasy,gdzie wszyscy wchodzili,do klasy.Cholera!Richie już wszedł
-Molly do klasy-zawołała mnie nauczycielka,nie miałam wyjścia,jak iść na lekcje,wbiegłam do klasy,szukając mojego misiaczka,który siedział z Justinem,usiadłam za nimi
-dzień dobry klaso-powiedziała z uśmiechem,biologiczka-sprawdzam obecność-powiedziała,baba czytała i czytała-Tara i Miley,są obecne?-zapytała,a moje gałki powiększyły się,musiałam się odezwać,wstałam i zaczęłam przemawiać
-Pani Jonson,Miley przewróciła się i złamała nogę,a Tara postanowiła ją odprowadzić,jest mały kłopot,że to Tara,a ona może jej większą krzywdę zrobić,wie pani jaka ona jest niezdarna-zaśmiałam się,a wszystkie pary oczu,patrzyły na mnie-więc czy mogę wziąć jakiegoś chłopca,który by nam pomógł?-zapytałam
-oczywiście,jedźcie z nią do szpitala,usprawiedliwię was-powiedziała jakby to było oczywiste,spojrzałam na Kelly,która śmiała się
-dziękuje pani Jonson-powiedziałam
-to którego chłopca bierzesz?-zapytała,spojrzałam na ławkę przede mną,widziałam,jak bardzo Justin,chciałyby iść,ale obiecałam Miley,że on się nie dowie
-Richie,choć kochanie-powiedziałam,wyciągając dłoń chłopakowi,wstał chętnie,przechodziłam obok Kelly,która umierała ze śmiechu,przechodząc walnęłam ją w jej ten pusty łeb,Richie walnął śmiechem,kiedy wyszliśmy z klasy,mogłam mu powiedzieć prawdę
-gdzie Miley?-zapytał,westchnęłam
-kochanie ja trochę zmyśliłam,Miley jest w łazience,musimy jej pomóc ona naprawdę potrzebuje naszej pomocy-powiedziałam przez łzy
-chodźmy-powiedział,szybko pobiegliśmy do łazienki

Miley
Razem z Tarą siedziałyśmy,czekając na Molly i Richiego
-długo jej nie ma-powiedziałam,próbując znieść ból w nodze
-na pewno niedługo będą-powiedziała,a po chwili,Molly i Richie wbiegli do łazienki,szybko podbiegając do mnie
-co ci się stało?-zapytał Richie,po czy spojrzał na moją twarz-kto cię pobił ?-zapytał przez zaciśnięte zęby
-Kelly!-powiedziała Molly ze wściekłością w głosie- szantażuje ją,bo kocha Justina i każe jej,odsunąć się od niego,a teraz na przerwie,chciała jej złamać nogę,żeby nie mogła tańczyć z Justinem,na turnieju-powiedziała
-zabije tą szmatę,musimy powiedzieć to Justinowi-powiedział stanowczo
-nie!-krzyknęłyśmy równo-on nie może się dowiedzieć,bo Kelly jest naprawdę niebezpieczna,ona nie jest sama w tym wszystkim,zadaje się teraz z jakimiś przestępcami-powiedziałam nerwowo,próbując nie płakać
-dobrze,ale musisz mi coś powiedzieć-powiedział,a ja spojrzałam na niego pytająco-kochasz Justina?-zapytał,a łzy spływały z moich oczów
-kocham go,całą sobą jest dla mnie wszystkim-powiedziałam płacząc,chłopak mnie przytulił
-obiecaj mi,że będziesz silna,że nie dasz się złamać,że wygrasz-powiedział szepcząc mi do ucha,nie wiem czemu,ale czułam,że też tak by mi powiedział Justin,to samo,co Richie
-obiecuję-wyszeptałam
-musimy coś wymyślić,całą paczką,bo nie tylko Miley w tym siedzi,ale też my,nie możemy wpaść w pułapkę lwa,bo inaczej przegramy,a tutaj chodzi o bezpieczeństwo naszej ekipy,Justin i tak w końcu,będzie musiał się dowiedzieć,bo mu coś się jeszcze stanie,a jego nie wiedza,jest problemem,bo nie będzie ostrzeżony,a ich celem jest Miley i Justin-powiedział,a strach dopadł mnie,jak i całą resztę
-teraz sama nie wiem,żeby milczeć przed Justin,skoro mu też coś grozi-powiedziałam wystraszona-boję się o niego-wyszeptałam łkając
-według mnie Justin powinien wiedzieć,wy powinniście być razem,ale wtedy znajdziemy jakiś sposób,żeby ich zmylić-powiedział,a wszyscy przytaknęliśmy-zawieziemy cię do Molly,opatrzymy ci rany-powiedział,patrząc na moją nogę-zanim pójdziemy,potrzebujesz czegoś,wody?-zapytał,a ja złapałam powietrza
-nie potrzebuję niczego,tylko Justina-zapłakałam,dziewczyny mnie przytuliły i otarły łzy
-jak chcesz pójdę po niego,bo teraz za bardzo nie możemy wyjść z tej łazienki,bo za chwilę dzwonek na przerwę-powiedział,patrząc na mnie
-idź po niego,ona teraz nie przejmuje się sobą tylko bezpieczeństwem Justina,nie zdając sobie sprawy,że nie wygląda za dobrze-powiedziała Molly,Richie nie czekając,ani chwili dłużej pobiegł,po Justina.Po 10 minutach,przyszedł Richie z Jackiem i....Justinem,szatyn widząc mnie siedzącą i płaczącą,podbiegł do mnie,przytulając,wtuliłam się w jego pierś,czując się bezpieczna.
-Miley co się stało?-zapytał,obejmując dłońmi moją twarz-kto ci to zrobił ?-zapytał,widząc moje oko,nagle zadzwonił dzwonek na lekcje-powiedz,kto?-zapytał,przez zaciśnięte zęby
-Justin potem wszystko ci wyjaśnimy,musimy zabrać stąd Miley i zawieść do Molly-powiedział Richie,chcąc pośpieszyć Justina
-okej,ale jedziemy do mnie-powiedział,a wszyscy zgodzili się.Justin wziął moje ciało,w swoje ramiona,owinęłam ręce w okół jego szyi.Wyszliśmy nie zauważalnie,Justin nie rozumiał tego,dlaczego musimy się chować,ale nie mieliśmy czasu,na jakie kol wiek tłumaczenie.Wsiedliśmy do samochodu Justina,ja,Jack i Tara,Richie i Molly pojechali jego samochodem.Ja siedziałam z przodu ,obok Justina,który,cały czas,jedną ręką głaskał moje ramie,kiedy dojechaliśmy,Justin ponownie wziął mnie w swoje ramiona i zaniósł do swojego domu
-a twoi rodzice?-zapytałam
-nie ma ich,są w pracy-odpowiedział,po czym położył mnie w salonie na kanapie,po chwili,dołączyła do nas reszta
-teraz powiecie mi prawdę-powiedział patrząc na nas wszystkich
________________________________________________________
Przepraszam,że tak długo nie dodawałam,ale mamy rozdział
jak myślicie dobrze,że dziewczyny powiedziały prawdę?
jak zareaguje Justin?

CZYTASZ=KOMENTUJESZ