poniedziałek, 31 marca 2014

Rodział 24♥-zamknij się szmato!

Wtulona w Justina czułam się bezpiecznie,kiedy przestałam drżeć,wyplątałam się z objęć i spojrzałam na chłopaka,po czym moimi końcówkami palców przetarłam łzy szatyna,lekko się uśmiechnął,a ja to odwzajemniłam-będzie dobrze,uwierz-pomyślałam,przyglądając się tęczówką szatyna,postanowiliśmy usiąść na sofę-są twoi rodzice?-spytał,przyglądając mi się-nie-powiedziałam krótko-coś się stało ?-spytał ponownie-słuchaj to nic poważnego,po prostu się z nimi pokłóciłam,a najbardziej z mamą-powiedziałam,bawiąc się swoimi palcami,nie umiem jej przeprosić,bo nic nie zrobiłam źle,muszę być sprawiedliwa-słuchaj na pewno się pogodzicie i będzie wszystko po staremu-wyjaśnił,a ja tak po prostu się uśmiechnęłam,bo miał rację-jutro do szkoły,ach jak ja tego nie chce- jęknęłam z frustracją-kotek,jeszcze pół roku i zakończenie-zaśmiał się-wiem,ale to tak długo,a mi się nie chce siedzieć w szkole-wyjaśniłam,chłopak zachichotał,po czym rzucił się na mnie i zaczął łaskotać -p-przestań-pisnęłam-od kiedy tak ci się nudzi szkoła?,chyba to ja powinienem narzekać-powiedział,w sumie racja przecież nigdy nie narzekałam na szkołę może przez te problemy-wiem,ale wiesz tyle się dzieje-wytłumaczyłam,chłopak uśmiechnął się,po czym przybliżył się do mnie-co ty robisz?-spytałam zaciekawiona-chce cię pocałować,kotek-wyjąkał przyglądając się moim ustom,przegryzłam dolną wargę,mając ochotę rozkoszować się ustami szatyna,przybliżyliśmy się do siebie,po czym Justin wpił się w moje usta prosząc przy tym o dostęp,otworzyłam delikatnie wargę,a nasze języki walczyły o dominację,chłopak zsunął swoją dłoń jeżdżąc po moim tyłku,odkleiłam nasze usta,a już po chwili szatyn ssał moją szyję,jęknęłam z rozkoszy czując,że chłopak znalazł moje czułe miejsce-chodźmy na górę-sapnęłam,a chłopak nie przestawał ssać mojej szyi,Justin podniósł nas,po czym wszedł na górę prosto do mojego pokoju-zaklucz-jęknęłam gdy on nie przestawał,chłopak zrobił jak kazałam-dobry chłopiec-powiedziałam,kiedy już leżałam na łóżku,przegnieciona przez Justina,kiedy mieliśmy złączyć nasze usta,ktoś zapukał do drzwi-Miley wróciliśmy,zejdź na dół !!-wrzasnęła moja matka,wkurzona odepchnęłam chłopaka,po czym wskoczyłam na niego okrakiem,wpijając się w jego malinowe usta-schodzisz?!-spytała wrzeszcząc z dołu-zamknij się ty stara suko-sapnęłam odklejając się od szatyna-lubię gdy jesteś taka wściekła -zaśmiał się chłopak-weź już przestań się śmiać-warknęłam na niego-kochanie,wiem,że jesteś zła,ale idź do swoich rodziców i się z nimi pogódź-zaproponował,przewróciłam teatralnie oczami-okej-sapnęłam,chłopak pocałował mnie w polik-a to za co ?-zapytałam uśmiechając się do niego-za to,że cię kocham-odpowiedział-a teraz idź-pogonił mnie-a co z tobą?-spytałam przyglądając mu się uważnie-ja wyjdę oknem-puścił mi oczko,po czym otworzył okno,wychodząc z mojego pokoju,pomachałam mu na pożegnanie-kocham cię-szepnęłam tak,żeby moi rodzice nie słyszeli,że z kimś jestem-ja cię też-szepnął,po czym zniknął,postanowiłam iść do salonu,gdzie znajdowali się moi rodzice,oparłam się o drzwi-co jest?-spytałam,a moi rodzice spojrzeli na mnie-chcesz coś nam powiedzieć?-spytała mama,która oczywiście nie odpowiedziała na moje pytanie-nie,nic wam nie mam do powiedzenia-powiedziałam ironicznie,wiem,że Justin kazał mi się z nimi pogodzić,ale jakoś nie mam ochoty ich przepraszać,w końcu to nie ja zaczęłam,a ona.Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi,automatycznie spojrzałam na drzwi-ja otworze-poinformowałam mamę,która ignorowałam dźwięk dzwonka,co mnie wkurwiało,nie lubię jak tak się ludzie zachowują,normalnie jak dzieci.Podchodząc do drzwi,zajrzałam przez judasz,natychmiastowo otworzyłam je-czego chcesz?-spytałam dziewczynę,Kelly przewróciłam oczami i spojrzała na mnie-hej,chcesz się przejść?-zaproponowała,było to zbyt dziwne i nie ufałam jej-nie,dzięki-powiedziałam,zamykając drzwi,jednak ona je zatrzymała-Miley przepraszam za wszystko,ja nie chciałam cię tak skrzywdzić,proszę chce z tobą porozmawiać-poprosiła,spojrzałam na nią,a potem na dom szatyna-nie wiem-powiedziałam,dziewczyna spojrzała tam gdzie ja,czyli na dom Justina-okej,ale daję ci 10 minut-powiedziałam,po czym spojrzałam na nią.Kiedy szłam z Kelly czułam się jakoś inaczej,nie jak kiedyś,przyznam bałam się iść z nią gdzieś dalej,bo mogła coś mi zrobić-a wiec o czym chcesz porozmawiać?-spytałam się blondynki-więc chodzi o zasady-powiedziała ostro,spojrzałam na nią z przerażeniem,ona udawał,jak mogłam tak się nabrać-zasady?,znowu mnie oszukałaś, ty chciałaś mnie skrzywdzić !! -wrzasnęłam-tak,teraz słuchaj-rozkazała-nie mam zamiaru cię słuchać-powiedziałam-a powinnaś,Justin i ty już nie będziecie razem-powiedziała zadowolona -nigdy nas nie rozdzielisz,jesteś suką,jak mogłam być,tak głupią egoistką-powiedziałam-bo ty zawszę się wszystkimi martwisz-zaśmiała się -wal się!-warknęłam,kiedy chciałam ruszyć,poczułam,mocny ból w okolicy głowy,co spowodowało,że moje powieki zamykały się.
********
Kiedy otwierałam powieki,czułam straszny ból głowy co spowodowało,że nie mogłam dobrze otworzyć oczów,po jakimś czasie,przyzwyczaiłam się do tego bólu i mogłam otworzyć szerzej powieki, zorientowałam się,że nie jestem w domu,nagle przypomniała mi się rozmowa z bond dziewczyną,wtedy w parku,jak się odwróciłam,zostałam czymś twardym w głowę,nic nie pamiętam,zaraz oszaleje,gdzie ja jestem i kim jest osoba,która kieruje się w moją stronę ?,do pomieszczenia wszedł,jakiś mężczyzna,wyglądał na dwadzieścia ileś lat,miał niebieskie oczy i jasne włosy,był przystojny,ale w jego spojrzeniu było widać rozbawienie-w końcu się obudziłaś,Kelly będzie zadowolona-uśmiechnął się chytrze,co mnie przeraziło-po co ten cały teatrzyk?!-warknęłam-dla zabawy,Kelly powiedziała,że możemy zrobić z tobą co chcemy-uśmiechnął się łobuzersko,przełknęłam głośno ślinę-możecie?,czyli kto ?!-zapytałam wystraszona-moi kumple-wskazał na chłopaków,którzy dopiero weszli do pomieszczenia,cała trójka podeszła do mnie,chciałam się cofnąć,ale jeden z chłopaków,przyciągnął mnie do siebie,poczułam,jak ból głowy powracał,wyrywając się,poczułam parę silnych piąstek,wbijających się w mój brzuch,z moich ust wydobył się jęk bólu,po czym krew sączyła się z nich.Nie miałam sił na obronę,było ich trzech,a ja byłam tylko jedna.Mężczyźni mieli około trzydziestu lat,rzucili mnie na podłogę,przygniatając mnie do niej,jeden z nich zaczął ściągać moje spodnie,zaczęłam panikować-zostawcie mnie!-wrzasnęłam,ale bardzo słabo,kiedy rozebrali mnie do naga,ich brudne dłonie dotykały moich intymnych miejsc-zabawimy się chłopaki-zaśmiał się wrednie,zaczęłam wyć-zamknij się szmato!-jeden z mężczyzn wrzasnął do mnie-kochanie,sprawimy,że poczujesz się w raju-zapewnił mnie blondyn,ale ja jeszcze bardziej zaczęłam panikować,kiedy blondyn chwycił moje uda,po czułam jak jego penis wchodzi we mnie,zaczęłam wyć,chciałam,żeby ten koszmar się skończył,żeby to był tylko sen,chłopak brutalnie pchał swego penisa w mnie ,kiedy skończył,dwóch mężczyzn zabrało mnie do innego pomieszczenia i robi ze mną co chcieli,jak skończyli,zostawili mnie nagą i samą,mogłam pomyśleć,ale nie chciałam myśleć,bo wciąż widziałam ich twarze i co ze mną robili,moje ciało było poobijane,zaniedbane,czułam się taka brudna-boje się-wyszeptałam do siebie,chce wrócić do domu i zapomnieć o tej całej sprawie,ale jak ja spojrzę na Justina?,nie będę potrafiła,mu tego powiedzieć.


________________________________
 Wróciłam :) hmm wiem nie wyszło mi to najlepiej ,
ale jak będą następne rozdziały,postaram się jak najlepiej
je napisać ;D W tym tak samo się starałam :)
Zrobiłam nowy zwiastun,więc jak jesteście ciekawi to wejdźcie

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 23 ♥- Jest tylko jedna osoba,która kocham i pragnę bronic cala dusza i ciałem.

-teraz powiecie mi prawdę-powiedział patrząc na nas wszystkich,wzięłam głęboki oddech
-pamiętasz,jak byliśmy razem na imprezie u Tary?-zapytałam,patrząc na niego.Chłopak przytaknął twierdząco-wtedy zobaczyłam ciebie z dziewczyną,która ciebie całowała-wyjaśniłam,szatyn otworzył szeroko oczy i usiadł obok mnie gładząc mój policzek
-ale Miley,to wcale tak nie było-próbował się bronić,ale kazałam mu przestać
-wiem,kiedy przyszedłeś do mnie i zerwaliśmy,przyszła Kelly,to była jej wina,ona to wszystko wymyśliła,kazała mi się do ciebie nie zbliżać,bo ona ciebie kocha-powiedziałam płacząc,Justin przytulił mnie
-ale ja jej nie kocham,bo zawsze ty będziesz tą,która skradła moje serce-powiedział,po czym złączył nasze usta,poczułam się bezpieczna.Przy Justinie,wszystko jest piękniejsze.Szatyn oderwał się od moich ust,patrząc w moje oczy-czy ona tak ciebie pobiła?-zapytał,pokiwałam twierdząco głową,Justin ukrył swoją złość,po prostu uśmiechnął się do mnie-będzie dobrze,obiecuje ci-odwzajemniłam jego uśmiech,kocham na niego patrzeć,ufam mu i wierze,ze wszystko się ułoży
-wierze ci-powiedziałam,próbowałam jakoś wszystko sobie przypomnieć,wszystko czyli,jak poznałam Justina,nie lubiałam go ,a Kelly tym bardziej,może ona po prostu udawała?,nie wiem,muszę się tego dowiedzieć.Musze porozmawiać z Kelly!!
-Dobra,jak wiecie Kelly myśli,ze Mils i Jay nie są razem,wiec tak zostawmy-powiedział Ritchie,wyciągając mnie z myśli
-musimy grac,ech! szkoda,ze nie mam głównej roli-warknęła Tara,wszyscy wybuchli głośnym śmiechem
-Miley i Justin,wy się nie kochacie,wasza miłość nie istnieje,ale tylko w szkole i tak,żeby Kelly was nie zobaczyła´-wyjaśniła Molly,wszystko już było jasne musimy oszukiwać Kelly,chociaż nie lubię kłamać,lecz w tym przypadku tak wypada.Kiedy wróciłam do domu,spotkała mnie rozmowa z moimi  rodzicami,jeszcze tego mi trzeba,westchnęłam,po czym usiadłam na sofie,moja mama patrzała na mnie ze smutkiem?
-kochanie co się dzieje ?-spytała,nie wiedziałam co jej odpowiedzieć
-o co ci chodzi?-spytałam podejrzliwie
-o to,ze nauczyciela dzwoni,mówi mi,ze skręciłaś Kostkę-wyjaśniła ironicznie się uśmiechając
-i co z tego?
-to moja droga damo,ze nie wstawiłaś się do domu,wiesz dziewczyno która jest godzina?!,my tu z ojcem martwimy się,czemu jeszcze nie wróciłaś-zaczęła chodzić po pokoju,trzymając się za głowe,jedno powiem mam przejebane
-przepraszam-wyszeptałam
-przepraszam?!,tylko tyle nam powiesz?!-krzyknęła,z moich oczów wydobyły się słone łzy,nie mogłam ich powstrzymać,dzisiaj miałam naprawdę ciężki dzień
-co mam ci powiedzieć ?!,ze zagadałam się z Molly ?,nie kurwa byłam z Justinem,musiałam z nim porozmawiać-krzyknęłam
-o czym rozmawialiście?-spytała
-a co cie to obchodzi,kurwa to moje życie,odpierdol się od niego!!!!!!-to było ostatnie co powiedziałam do mojej mamy,postanowiłam udać się do pokoju,zamykając za sobą drzwi,upadłam na podłogę i zaczęłam wyć,źle się czuje z tym jak ja potraktowałam,ale teraz nie chce jej widzieć,mam Justina,ale to i tak mało,do doskonałości.Postanowiłam położyć się na łóżku,nagle uderzyłam o coś twardego w głowę,odkryłam kołdrę,a ujrzałam tam mój pamiętnik,dawno w nim nie pisałam

Dzisiaj,a raczej cały tydzień był dla mnie,bardzo trudny,kłótnia z mama przez to,ze mam problemy z była przyjaciółka Kelly,nie wiem czemu,ale tęsknię za nią,byłyśmy przyjaciółkami od małego,czy ona zapomniała,o tamtych chwilach?,ona była częścią mojego życia,a teraz dowiaduje się,ze jest zakochana w Justinie i chce mi go odebrać,czy tak robiła przyjaciółki ?,raczej nie... 
nie zapomnę tamtych chwil z Kelly,muszę ją odzyskać,ale nie wiem jak, ona i ja poznałyśmy Justina w tym samym czasie,nie przypuszczałam,ze się w nim zakocha,ani ja w nim i on we mnie...Justin ,wierze mu,wierze ze nie kocha Kelly!

Jakie to chore,jestem nienormalna,pomimo tego,ze Kelly zrobiła mi tyle przykrości i sprawiła tyle bólu,to nadal ja kocham...i...tęsknie
""""""""""""
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi-kto dzwoni o tak wczesnej porze-pomyślałam,założyłam na siebie kapcie,po czym udałam się,otworzyć drzwi,dzisiaj sobota,wolne od szkoły,a rodziców nie ma,cale szczęście,ze są w pracy.Kiedy otworzyłam drzwi,w nich stała,moja była przyjaciółka Kelly!,znowu chce mnie pobić,zastraszyć?
-cześć-przywitałam ja
-hej-odpowiedziała oschle
-czemu przyszłaś?-spytałam ciekawa
-pogadać,mogę wejść?-spytała,przytaknęłam twierdzoco,blondynka weszła do środka,a mnie przeszła gęsia skorka,teraz mam szanse,żeby z nią porozmawiać.Podeszałam do stojącej blondynki
-usiadź-pokazałam na sofie,dziewczyna zasiadła wygodnie,a ja kolo niej-a wiec o czym chcesz porozmawiać?-spytałam
-o Justinie-odpowiedziała krotko
-a czemu o nim,przecież trzymam się z daleka od niego,myslałam,że chcesz rozmawiając o naszej przyjaźni-powiedziałam,po czym po smutniałam
-to było dawno,dobra przyjaciółka,nie zabrałaby mi chlopaka-warknęła
-to ty chcesz mi zabrać chłopaka-powiedziałam,bardziej ironicznie
-od kiedy go zobaczyłam to od razu się w nim zakochałam!,ale nie! on mu... musiał ciebie wybrać,czemu musiałaś być w tym samym miejscu co on i ja-krzyknęła,a z jej oczów spływały słone łzy,nie wiedziałam co powiedzieć,ona go kocha,ale ja tak samo
- Kelly wybacz mi,ale ja nic nie zrobiłam złego,to nie zbrodnia,ze się zakochałam w Justinie,nie zmienisz tego!-powiedziałam płacząc -kocham go,cala sobą!
-teraz,już z nim nie jesteś!,zapamiętaj Miley,Justin będzie mój!-zagroziła,po czym opuściła mój dom,dlaczego?!
-dlaczego!!!-krzyknęłam na cały dom-dlaczego musiałyśmy się zakochać w tym samym mężczyźnie!

 Justin 
Dzisiaj razem  z chłopakami udaliśmy się na skeatpark pojeździć na deskorolkach,musiałem się uspokoić po tej całej akcji z Kelly,nie kocham tej dziewczyny,nie przepadam za nia,ale nie chce jej ranić,musi zrozumieć,ze moja jedyna kobieta jest Miley.Kiedy tak myślałem,zobaczyłem szczupłą blondynkę,wiedziałem,że to Kelly wiec postanowiłem do niej podejść
-Kelly!!-krzyknąłem biegnąc powoli do niej,dziewczyna się odwróciła
-co jest ?-spytała obojętnie 
-czemu krzywdzisz Miley,ona jest twoja przyjaciółka,kocha cie jak siostrę-powiedziałem,dziewczyna się rozpłakała i kiwała głową
-nie!,nie! ona dla mnie nie istnieje,Justin-spojrzała na mnie,po czym chwciła moją dłoń,przykładając ja do swojej piersi-jestem twoja!!-krzyknęła,głośno oddychałem
-wybacz Kelly,ale ja cie.. nie..-nie dokończyłem 
-dlaczego? Spotkałeś Miley i mnie w tym samym czasie!-krzyknęła,po czym ścisnęła moja dłoń-dlaczego nie mogłeś wybrać mnie?-spytała,nie mogłem pozwolić sobie na słabość,ona musi zrozumieć,że nie odwzajemniłam je uczuć,kocham Miley, ona jest dla mnie jedyną kobietą,którą kocham,ona sprawia,że moje życie ma sens,dlatego,że jest przy mnie i się kochamy ponad wszystko
-Puść mnie!-rozkazałem,dziewczyna puściła moją dłoń,po czym patrzyliśmy sobie w oczy,w jej spojrzeniu widziałem nienawiść i smutek
-Naprawdę...-wyszeptała-naprawdę tak bardzo kochasz Miley?-spytała po czym opuscila głowę
-Nie mogę cie kochać.Jest tylko jedna osoba,która kocham i pragnę bronic cala dusza i ciałem... Tym kimś...jest Miley...Dlatego nie mogę odwzajemnić twoich uczuć.-powiedziałem,wiem,że tym ją zraniłem,ale taka jest prawda,tylko Miley jest w moim sercu i myślach 
-będziesz mój!!-krzyknęła,po czym pobiegła przed siebie.Nie próbowałem jej zatrzymać,bo dalsza rozmowa nie miała by, żadnego sensu.Musze iść spotkać się z Miley 

Miley 
Po wyjściu Kelly, walczyłam z własnymi myślami,co jeśli Kelly zrobi coś głupiego..?,teraz pragnęłam przytulić się do Justina i zapomnieć o świecie,bo on sprawia,że zapominam o wszystkich przykrościach,jednak jednego nie mogę zapomnieć,Kelly,ona ciągle jest w moich myślach .Może trudno mi wziąć to do serca,że ją straciłam-straciłam swoją przyjaciółkę-powiedziałam na głos,po czym się rozpłakałam,wiem,że mam Molly i Tarę,ale Kelly dłużej znałam,jak byłyśmy małe obiecałyśmy sobie,że będziemy razem chodzić do szkoły,znajdziemy sobie zajebistych chłopaków  i nic nam nie stanie na drodze.ale teraz?,teraz jest przeszkoda na naszej drodze!,ZAZDROŚĆ! nigdy bym nie prze puszczała,że Kelly jest zakochana,ale kiedy poznałam Justina wszystko się zmieniło,jesteśmy sobie bliscy,ufamy sobie i się kochamy,nagle z rozmyśleń,obudził mnie dzwonek do drzwi,postanowiłam wstać z sofy i ruszyć do drzwi,otworzyłam je,a w nich stała moja miłość
-Justin,coś się stało?-spytałam uśmiechając się słabo 
-chce porozmawiać-powiedział,po czym odwzajemnił uśmiech-płakałaś?-oglądał moje oczy 
-tak trochę, pokłóciłam się z mamą-wytłumaczyłam,ale jednak skłamałam,nie do końca,bo przecież byłam pokłócona,ale tu chodziło o Kelly
-będzie dobrze pogodzicie się-pocieszył mnie,on jest taki kochany,pomimo tego co się dzieje,jest taki spokojny i opanowany 
-to o czym chcesz porozmawiać ?-spytałam 
-o nas-opowiedział krótko 
-wiem-powiedziałam bardziej smutniej,musimy udawać,że się nie kochamy to jest bardzo trudne
-chodź tu do mnie-szatyn chwycił mnie w swoje ramiona,po czym wpił się w moje usta,jest taki ciepły,tęskniłam za jego pocałunkami,teraz będziemy rzadziej,tak się pieścić-kocham cię-powiedział,po czym gładził mnie po policzku 
-ja cie bardzo kocham i nie wiem...czy wytrzymam bez ciebie i twoich pocałunków...pieszczot-powiedziałam,a łzy próbowały wydobyć się z moich oczów-nie chce cie stracić!-wtuliłam się w niego,tak mocno,jak potrafiłam Justin odwzajemnił mój uścisk,spojrzałam na niego i po prostu zaniemówiłam,on płakał,za drżałam od pory,kiedy byliśmy na plaży nie widziałam łez szatyna 

___________________________________________________
Mamy w końcu rozdział :) 
Jeżeli jest jakiś błąd językowy z góry przepraszam,ale na mojej mamy lapku,nie ma ż,ź itd.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

czwartek, 2 stycznia 2014

Ważne!

Jak wiecie teraz rzadko dodaje rozdziały,ale nie musicie się martwić,że kończę je,postaram się dodać w następnym tygodniu,chociaż 2 rozdziały.ALE NA PEWNO NIE KOŃCZĘ!! <3

Chciałam dać znać,że żyje to opowiadanie,ale za bardzo ostatnio czasu nie miałam,ponieważ mam jeszcze 3 opowiadania i staram się dodawać jak najczęściej do nich rozdziały.Cieszę się,że coraz więcej osób czyta moje opowiadania .Do usłyszenia :)

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 22 ♥-teraz powiecie mi prawdę

JUSTIN 
Ona powiedziała,żeby ją zostawił w spokoju! Naprawdę czuję się zraniony,smutny,a także wściekły,bo ktoś mnie w coś wrobił!Bo Miley bez powodu nie zerwała ze mną!Wczoraj tak dobrze się bawiliśmy,byliśmy szczęśliwi,a nasz taniec zapamiętam na zawsze.Będę walczył o jej miłość,przecież jej uczucie nie mogło,tak szybko minąć,skoro wczoraj kochaliśmy się.Nie wiem,co się stało wczoraj na tej imprezie,że Miley tak wybuchła i zakończyła nasz związek,Cholera!Czy ona nie rozumie,że ją kocham!
Nagle usłyszałem,jak ktoś wchodzi do mojego pokoju
-Justin,czas wstawać-powiedziała nie wyspana mama-oh...nie spałeś?-zapytała patrząc na mnie,pokiwałem przecząco głową-aha.To ubieraj się i do szkoły-powiedziała z uśmiechem na twarzy,po czym opuściła mój pokój.Nie spałem całą noc,ponieważ nie mogę uwierzyć,że wszystko co było piękne,tak szybko minęło.Jestem rozdarty.Wstałem,po czym poszedłem się wykąpać i ubrać.Po pół godzinie byłem gotowy,chwyciłem mój plecak i zszedłem na dół
-grzanki na śniadanie!-krzyknęła mama,spojrzałem na nią
-nie jestem głodny-powiedziałem,po czym wyszedłem z domu,spojrzałem na dom naprzeciwko mojego,w którym mieszka Miley,widziałem światło zapalone w jej oknie,nie wiem,co robić,żeby ją odzyskać.Nie czekając dłużej,ruszyłem w stronę szkoły,do której miałem 10 czy 15 minut.Zobaczyłem przy szkole przyjaciółki Miley,Molly i Tarę,a z nimi moich przyjaciół,podszedłem do nich
-siema stary,co z Miley?-zapytał Richie,westchnąłem ciężko
-zerwała ze mną-powiedziałem jak najciszej się dało
-CO?!-wszyscy równo krzyknęli
-zerwała ze mną,bo nie chce mnie widzieć!Nie chce mi się gadać-powiedziałem i ruszyłem w samotności do budynku

MILEY
Gdybym uwierzyła Justinowi,to bym nie była w takich kłopotach.Najchętniej podeszłabym do niego i przytuliła go z całych moich sił,ale nie mogę!Łzy ponownie napływają do moich oczów.Nie ma kto mi pomóc,Kelly jest silniejsza i zdolna do najgorszego.Nie wiedziałam,że w rzeczywistości Justin jej się podoba,ale chyba powinna zrozumieć,to,że się kochamy,a nie grać w jakieś spiski!Jestem pobita,a raczej sina,blada,okropna,tylko do gówna podobna!Czuje się jak wrak człowieka,próbowałam dojść do siebie,ale nie potrafię,przestać płakać,bo tylko łzy będą mi przypomniały o Justinie i o tym,jak dałam się oszukać,jak zraniłam Justina,gdybym mogła to powiedziała mu o wszystkim,co się stało!Nagle usłyszałam pukanie do drzwi
-Miley otwórz,do szkoły musisz iść kochanie-powiedziała zmartwiona mama.Wiem moja mama i tata martwią się o mnie,ponieważ wczoraj nie wyszłam z pokoju,po tym jak Kelly tutaj wparowała,a jak miałam się niby pokazać?!Co bym im powiedziała?!Skąd mam te siniaki?!
-zaraz!-krzyknęłam,szybko pobiegłam do łazienki,ponownie patrząc w lustro,przy którym całą noc stałam.Moje oko jest fioletowe,naprawdę będę musiała nałożyć w cholerę podkładu,żeby nikt tego nie zobaczył!Umalowałam się tak,po czym przebrałam się w To,spojrzałam w lustro,w którym widziałam,idiotkę!Która wygląda jak czarownica,ale tylko mogłam na czarno się umalować,żeby ten siniak nie był widoczny.Gotowa chwyciłam,moją torbę i zeszłam na dół,gdzie czekali na mnie moi rodzice
-jak ty wyglądasz!-wrzasnęła moja mama
-normalnie-odpowiedziałam oschle
-wiesz,że tak do szkoły nie można chodzić!-ponownie wrzasnęła
-zamknij się już,bo słuchać mi się ciebie nie chce!-również wrzasnęłam
-Młoda damo,uważaj do kogo mówisz-odezwał się ojciec,na co przewróciłam oczami
-Miley czy to jakiś bunt?-zapytała dosyć spokojnie,wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych -Miley śniadanie-powiedziała pokazując gestem na talerz z kanapkami
-nie jestem głodna-powiedziałam,po czym opuściłam dom,spojrzałam na dom,który był naprzeciwko mojego i wiedziałam,że to tam mieszka chłopak mojego życia.Nie czekając ani chwili dłużej,ruszyłam do szkoły.Pod szkołą zobaczyłam moje przyjaciółki i przyjaciół Justina,podeszłam do nich,chcąc się przywitać
-cześć-powiedziałam nieśmiało,podchodząc do nich,ich oczy skierowały się na moją osobę
-hej-powiedziała Tara,wtulając się we mnie z całych sił.Lecz moje siniaki dały znać o nich,dając mi niezmierny ból
-Cześć Miley,dlaczego zerwałaś z Justinem?-zapytał Richie.Westchnęłam i obeszłam ich,nie odpowiadając na pytanie chłopaka-odpowiedz,a nie uciekasz!-powiedziała,tym razem Molly,odwróciłam się do nich,patrząc na każdego po kolei
-nie wasz zasrany interes!-krzyknęłam,po czym,pobiegłam do budynku.Nie patrząc na nic,wbiegłam do łazienki,spojrzałam w lustro,widząc dziewczynę,która boi się,powiedzieć prawdę,a może gdyby,ona powiedziała ją,byłoby jej łatwiej?Czy najlepszym rozwiązaniem będzie siedzenie cicho?Nagle usłyszałam dzwonek na lekcje,sama nie wiem,czy iść na nią....ale pójdę,muszę się zmierzyć z tym!Ruszyłam w stronę klasy,wiedziałam,że dzisiejszą pierwszą lekcją jest wychowawcza i,że siedzę z Justinem w ławce,zobaczyłam,że przed klasą nikogo nie ma,więc weszłam do klasy,jako spóźniona
-witam panią Cyrus-powiedziała wychowawczyni,która ceni sobie punktualność
-dzień dobry-powiedziałam cicho
-usiądź na swoim miejscu-powiedziała,a ja ruszyłam do mojej ławki,w której już widziałam Justina,patrzącego na mnie,nie wiem czemu,ale chciałam się uśmiechnąć do niego i wypłakać.Spojrzałam na ławkę w pierwszej ławce,w której siedziała Kelly,ze spojrzeniem,Zaraz cię zabije!Westchnęłam i ruszyłam do ostatniej ławki,w której siedziałam z Justinem,zajęłam moje miejsce,a po chwili czułam się niekomfortowo,nasi przyjaciele,uważnie spoglądali na nas
-dobrze klaso!-krzyknęła nauczycielka,chcąc uspokoić innych uczniów,którzy zachowywali się jak pięciolatki-jak wiecie,szykują się święta i organizujemy wigilię klasową,dzisiaj wylosujecie imiona i nazwiska,osobą,którym zrobicie prezenty-powiedziała,a cała klasa ucieszyła się,ponieważ,kto nie kocha świąt i robienia prezentów?No są takie osoby,ale nie w tej klasie-Miley i Justin-zwróciła się do mnie i szatyna-zróbcie karteczki z imionami i nazwiskami,tylko szybko to zróbcie,żebyśmy mogli wybierać-powiedziała,dając nam karteczki,razem z Justinem pisaliśmy nazwiska i imiona na karteczka,nie patrząc na siebie,ani nie odzywając się do siebie,ani słowem.Kiedy skoczyliśmy szatyn zebrał wszystkie karteczki,dając mi je do ręki,kiedy poczułam jego dłoń na mojej skórze,wzdrygnęłam się,szybko wstałam i ruszyłam do nauczycielki,dając jej karteczki,które były już gotowe do losowania
-dziękuje,Justin podejdź-powiedziała wołając go-może zaczniemy od waszej dwójki-powiedziała z uśmiechem,Justin spojrzał na mnie,a ja odwróciłam wzrok,na nauczycielkę
-panie pierwsze-odezwał się,a ja spojrzałam na niego,a potem na Kelly,która siedziała,przed nauczycielką
-okej-powiedziałam z lekkim uśmiechem,po czym zanurzyłam dłoń w karteczki i wylosowałam jedną,odwróciłam się twarzą do Justina,tak aby nie widział,kogo wylosowałam,rozwinęłam ją i zobaczyłam napis:"Justin Bieber".Westchnęłam,patrząc,w jego oczy
-Miley,powiedz nam kogo wylosowałaś-powiedziała nauczycielka.Zazwyczaj nie mówi się,kogo wylosowałeś,ale tutaj jest inaczej.Przełknęłam ciężko ślinę
-JUSTIN BIEBER-powiedziałam wyraźnie,po czym spojrzałam na Kelly,która była czerwona na twarzy,na pewno dostanę za to,ale cieszę się,że to Justin,bo mogę zrobić prezent osobie,którą kocham
-teraz ty Justin-powiedziała,a szatyn zanurzył dłoń,próbując wyciągnąć karteczkę,kiedy ją wyciągnął,otworzył ją,po czym odczytał
-Miley Cyrus-powiedział ze słodkim uśmiechem
-uhuhu,ale wam wypadło-zaśmiała się nauczycielka-skoro wasza dwójka tutaj jest,muszę się was zapytać,czy ćwiczycie na konkurs tańca towarzyskiego?-zapytała.Boże!Zapomniałam o tym!
-ja jednak rezygnuje,niech Justin zatańczy,może z Kelly-powiedziałam zmieszana i zdenerwowana,patrząc na Kelly,która posłała mi uśmiech
-co?!-Justin prawie krzyknął,na co podskoczyłam
-Justin nie denerwuj się-powiedziała nauczycielka,uspokajając szatyna-Miley tutaj nie ma wycofania,już jesteście zgłoszeni jako para reprezentująca naszą szkołę,jak i Molly z Richiem-powiedziała.Boże!Kelly mnie zabije,przecież to jest tango!
-dobrze-powiedziałam,a moje dłonie trzęsły się nerwowo
-cieszę się,że zrozumiałaś już powagę tego konkursu-powiedziała,a ja przytaknęłam twierdząco głową-trenujcie,żebyście wypadli dobrze-dokończyła,a ja usiadłam na moim miejscu.Kiedy klasa wybrała osoby,którym mają robić prezent,zadzwonił dzwonek.Szybko wybiegłam z klasy,wbiegając do łazienki,stanęłam na przeciwko lustra,w którym widziałam moje odbicie-spokojnie,chyba Kelly się nie wkurzy,za ten taniec-pomyślałam,nagle usłyszałam,jak ktoś wchodzi do łazienki,spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam Kelly,chciałam coś powiedzieć,ale zostałam spoliczkowana,złapałam dłonią mój policzek,który był gorący od uderzenia
-ty mała suko!-wrzasnęła,na co zamknęłam oczy,ciężko oddychając-nie mogę tańczyć z Justinem,to zrobię wszystko,żebyś nie mogła tańczyć-powiedziała z dumą,a ja spojrzałam na nią pytająco.Po czym dziewczyna,zaczęła mnie kopać,upadłam na zimne kafelki,a dziewczyna podeszła do mnie,obejmując dłonią moją twarz-pożałujesz,za to,że żyjesz-powiedziała z uśmiechem na twarzy,po czym swoją stopą,z całych sił kopnęła moją nogę,krzyknęłam z bólu,czując jak umieram z bólu,dziewczyna nie przestawała,kopać moich nóg,robiła wszystko,aby moja noga była połamana
-proszę przestać-powiedziałam wyjąc,nagle ktoś wszedł do łazienki
-Kelly ty suko!-wrzasnęła Molly,uderzając ją w twarz,Kelly chciała jej oddać,ale Tara,obroniła Molly,również dając jej w twarz
-wszystkie pożałujecie,że ze mną zadarłyście!-wrzasnęła,po czym opuściła łazienkę,dziewczyny,uklękły przede mną
-Boże Miley,co ona ci zrobiła-powiedziała,przez łzy Molly,widząc moją nogę,która była,okropnie pobita
-w porządku,wszytko jest w porządku-powiedziałam przez łzy-już lepiej się czuje-powiedziałam,próbując wstać,ale nie dałam rady,ponieważ ból był zbyt silny
-Miley!-krzyknęła Molly,patrząc na moją twarz
-co?-zapytałam
-twoje oko,to ona zrobiła?-zapytała przerażona
-dziewczyny nie chcę przed wami,czego kol wiek ukrywać,tak to ona mi zrobiła,szantażuje mnie-powiedziałam,a cały ciężar,który dźwigałam z szedł ze mnie
-Suka!Musimy to powiedzieć,chłopakom i dyrektorce-powiedziała Tara
-nie!Chłopaki nie mogą wiedzieć,ani też dyrektorka,ona wszystko uknuła,bo zakochała się w Justinie i zakazała mi z nim rozmawiać,być i widzieć się-powiedziałam przez płacz
-nie boję się jej-powiedziała pewnie Molly
-ale ona nie jest sama,są jacyś faceci,którzy są naprawdę niebezpieczni-powiedziałam,a dziewczyny ucichły
-powiemy chłopakom,ale nie Justinowi,uwierz,że wtedy będzie tobie lżej-powiedziała
-okej,ale nie mogę wstać,chyba połamała mi nogę-powiedziałam,patrząc na moją nogę
-a za co to zrobiła?-zapytała Tara
-chciała mi złamać nogę,żebym nie mogła tańczyć z Justinem-wyjaśniłam
-SUKA!-wrzasnęła Molly,nagle zadzwonił dzwonek
-pójdę po Richiego i jakoś wyciągniemy cię ze szkoły,okej?-zapytała,pokręciłam twierdząco głową,a dziewczyna wybiegła z łazienki

Molly
Jestem przerażona,tym co robi Kelly,wredna szmata!Biegłam w stronę klasy,gdzie wszyscy wchodzili,do klasy.Cholera!Richie już wszedł
-Molly do klasy-zawołała mnie nauczycielka,nie miałam wyjścia,jak iść na lekcje,wbiegłam do klasy,szukając mojego misiaczka,który siedział z Justinem,usiadłam za nimi
-dzień dobry klaso-powiedziała z uśmiechem,biologiczka-sprawdzam obecność-powiedziała,baba czytała i czytała-Tara i Miley,są obecne?-zapytała,a moje gałki powiększyły się,musiałam się odezwać,wstałam i zaczęłam przemawiać
-Pani Jonson,Miley przewróciła się i złamała nogę,a Tara postanowiła ją odprowadzić,jest mały kłopot,że to Tara,a ona może jej większą krzywdę zrobić,wie pani jaka ona jest niezdarna-zaśmiałam się,a wszystkie pary oczu,patrzyły na mnie-więc czy mogę wziąć jakiegoś chłopca,który by nam pomógł?-zapytałam
-oczywiście,jedźcie z nią do szpitala,usprawiedliwię was-powiedziała jakby to było oczywiste,spojrzałam na Kelly,która śmiała się
-dziękuje pani Jonson-powiedziałam
-to którego chłopca bierzesz?-zapytała,spojrzałam na ławkę przede mną,widziałam,jak bardzo Justin,chciałyby iść,ale obiecałam Miley,że on się nie dowie
-Richie,choć kochanie-powiedziałam,wyciągając dłoń chłopakowi,wstał chętnie,przechodziłam obok Kelly,która umierała ze śmiechu,przechodząc walnęłam ją w jej ten pusty łeb,Richie walnął śmiechem,kiedy wyszliśmy z klasy,mogłam mu powiedzieć prawdę
-gdzie Miley?-zapytał,westchnęłam
-kochanie ja trochę zmyśliłam,Miley jest w łazience,musimy jej pomóc ona naprawdę potrzebuje naszej pomocy-powiedziałam przez łzy
-chodźmy-powiedział,szybko pobiegliśmy do łazienki

Miley
Razem z Tarą siedziałyśmy,czekając na Molly i Richiego
-długo jej nie ma-powiedziałam,próbując znieść ból w nodze
-na pewno niedługo będą-powiedziała,a po chwili,Molly i Richie wbiegli do łazienki,szybko podbiegając do mnie
-co ci się stało?-zapytał Richie,po czy spojrzał na moją twarz-kto cię pobił ?-zapytał przez zaciśnięte zęby
-Kelly!-powiedziała Molly ze wściekłością w głosie- szantażuje ją,bo kocha Justina i każe jej,odsunąć się od niego,a teraz na przerwie,chciała jej złamać nogę,żeby nie mogła tańczyć z Justinem,na turnieju-powiedziała
-zabije tą szmatę,musimy powiedzieć to Justinowi-powiedział stanowczo
-nie!-krzyknęłyśmy równo-on nie może się dowiedzieć,bo Kelly jest naprawdę niebezpieczna,ona nie jest sama w tym wszystkim,zadaje się teraz z jakimiś przestępcami-powiedziałam nerwowo,próbując nie płakać
-dobrze,ale musisz mi coś powiedzieć-powiedział,a ja spojrzałam na niego pytająco-kochasz Justina?-zapytał,a łzy spływały z moich oczów
-kocham go,całą sobą jest dla mnie wszystkim-powiedziałam płacząc,chłopak mnie przytulił
-obiecaj mi,że będziesz silna,że nie dasz się złamać,że wygrasz-powiedział szepcząc mi do ucha,nie wiem czemu,ale czułam,że też tak by mi powiedział Justin,to samo,co Richie
-obiecuję-wyszeptałam
-musimy coś wymyślić,całą paczką,bo nie tylko Miley w tym siedzi,ale też my,nie możemy wpaść w pułapkę lwa,bo inaczej przegramy,a tutaj chodzi o bezpieczeństwo naszej ekipy,Justin i tak w końcu,będzie musiał się dowiedzieć,bo mu coś się jeszcze stanie,a jego nie wiedza,jest problemem,bo nie będzie ostrzeżony,a ich celem jest Miley i Justin-powiedział,a strach dopadł mnie,jak i całą resztę
-teraz sama nie wiem,żeby milczeć przed Justin,skoro mu też coś grozi-powiedziałam wystraszona-boję się o niego-wyszeptałam łkając
-według mnie Justin powinien wiedzieć,wy powinniście być razem,ale wtedy znajdziemy jakiś sposób,żeby ich zmylić-powiedział,a wszyscy przytaknęliśmy-zawieziemy cię do Molly,opatrzymy ci rany-powiedział,patrząc na moją nogę-zanim pójdziemy,potrzebujesz czegoś,wody?-zapytał,a ja złapałam powietrza
-nie potrzebuję niczego,tylko Justina-zapłakałam,dziewczyny mnie przytuliły i otarły łzy
-jak chcesz pójdę po niego,bo teraz za bardzo nie możemy wyjść z tej łazienki,bo za chwilę dzwonek na przerwę-powiedział,patrząc na mnie
-idź po niego,ona teraz nie przejmuje się sobą tylko bezpieczeństwem Justina,nie zdając sobie sprawy,że nie wygląda za dobrze-powiedziała Molly,Richie nie czekając,ani chwili dłużej pobiegł,po Justina.Po 10 minutach,przyszedł Richie z Jackiem i....Justinem,szatyn widząc mnie siedzącą i płaczącą,podbiegł do mnie,przytulając,wtuliłam się w jego pierś,czując się bezpieczna.
-Miley co się stało?-zapytał,obejmując dłońmi moją twarz-kto ci to zrobił ?-zapytał,widząc moje oko,nagle zadzwonił dzwonek na lekcje-powiedz,kto?-zapytał,przez zaciśnięte zęby
-Justin potem wszystko ci wyjaśnimy,musimy zabrać stąd Miley i zawieść do Molly-powiedział Richie,chcąc pośpieszyć Justina
-okej,ale jedziemy do mnie-powiedział,a wszyscy zgodzili się.Justin wziął moje ciało,w swoje ramiona,owinęłam ręce w okół jego szyi.Wyszliśmy nie zauważalnie,Justin nie rozumiał tego,dlaczego musimy się chować,ale nie mieliśmy czasu,na jakie kol wiek tłumaczenie.Wsiedliśmy do samochodu Justina,ja,Jack i Tara,Richie i Molly pojechali jego samochodem.Ja siedziałam z przodu ,obok Justina,który,cały czas,jedną ręką głaskał moje ramie,kiedy dojechaliśmy,Justin ponownie wziął mnie w swoje ramiona i zaniósł do swojego domu
-a twoi rodzice?-zapytałam
-nie ma ich,są w pracy-odpowiedział,po czym położył mnie w salonie na kanapie,po chwili,dołączyła do nas reszta
-teraz powiecie mi prawdę-powiedział patrząc na nas wszystkich
________________________________________________________
Przepraszam,że tak długo nie dodawałam,ale mamy rozdział
jak myślicie dobrze,że dziewczyny powiedziały prawdę?
jak zareaguje Justin?

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 27 listopada 2013

ZAPRASZAM

ZAPRASZAM NA MOJE NOWE OPOWIADANIE 
 http://you-belong-to-me-selena.blogspot.com/
opowiadanie zwie się "Należysz do mnie" 
Głównymi bohaterami są Justin i Selena 

MOŻECIE RÓWNIEŻ ZOBACZYĆ ZWIASTUN DO NOWEGO OPOWIADANIA 

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 21 ♥-kończę ten związek..Justin

Wbiegłam zapłakana do mojego pokoju mijając moich rodziców,którzy byli zszokowani moim zachowaniem.Zamknęłam się w pokoju ,rzucając się na łóżko,zanurzyłam moją twarz w poduszkę,w którą zaczęłam wyć.Waliłam pięścią w łóżko,byłam w rozsypce,pierwszy raz odczułam takie rozczarowanie-dlaczego?!-łkałam,czułam jak moja poduszka staje się coraz mokrzejsza,nagle usłyszałam pukanie
-Miley,kochanie coś się stało?-zapytałam mama
-zostaw mnie w spokoju!-wrzasnęłam-obydwoje zostawcie-powiedziałam nieco ciszej,słyszałam jak mama odeszła od drzwi.Ugh!Jeszcze jutro szkoła,a ja nie chce widzieć Justina po tym co mi zrobił,na dodatek siedzieć z nim w jednej ławce przez wszystkie lekcje.Najgorsze jest to,że go kocham i nie zapomnę jego słów"-cii...nic nie mów,żyjmy chwilą".Tak żyłam chwilą,ale ona się skończyła...wszystko się skończyło,już nigdy nie będzie tak jak przedtem.Wszystko było zbyt piękne,aby było prawdziwe!Może Justin zawsze tak robił,kiedy nie było mnie przy nim?!Ugh!sama siebie dobijam tymi podejrzeniami.Teraz nie wiem co mam zrobić,porozmawiać z nim?...niee!Bo jak zawsze ulegnę jego gierką,a to było zbyt bolesne....Jest mi ciężko z tym,ale muszę stawić temu czoło!Zamknęłam moje powieki i zasnęłam

Rano obudziło mnie pukanie do mojego pokoju
-zaraz-powiedziałam z ciężkością,powoli podeszłam do drzwi i je otworzyłam,zamurowało mnie,widząc Justina-co ty tutaj robisz?-spytałam
-jaa...-zaczął się drapać po karku-ja chciałem się dowiedzieć o co ci wczoraj chodziło....powiedz mi co cię tak zdenerwowało?-zapytał,przejechałam wzrokiem po jego twarzy
-słucham?-zapytałam zirytowana
-płakałaś...-westchnął
-a ty mi się dziwisz?!-spytałam ponownie rozczarowana tym,że robi z siebie jakieś niewiniątko
-raczej nie rozumiem-odpowiedział szybko,westchnęłam i ponownie wróciłam wspomnieniami do wczorajszego wieczoru,gdy przypomniałam sobie widok,Justina i tej dziewczyny
-proszę cię,sam chyba powinieneś o tym wiedzieć!-wytłumaczyłam
-ale co?-zapytał
-nic!-krzyknęłam,zamykając drzwi,przed twarzą Justina i zaczęłam walić pięściami w nie-zostaw mnie w spokoju!nie chcę być z kimś,kto mnie oszukuje!-krzyknęłam 
-ale ja ciebie nie oszukuję!-krzyknął
-odejdź i zostaw mnie w spokoju!-krzyknęłam przez płacz,a łzy spływały z moich oczów
-na pewno tego chcesz?-zapytał,a jego głos drżał
-tak,mam dość zawiodłam się na tobie i nie chce już więcej ciebie znać!-wrzasnęłam zsuwając się po drzwiach
-ale ja ciebie kocham!-krzyknął,waląc pięścią w drzwi
-Justin to....to KONIEC !-krzyknęłam z ciężkością w głosie
-koniec?-wyszeptał-ja nie chce!ja...ja chce ciebie,bo cię kocham nie rozumiesz?-krzyknął ponownie waląc pięścią w drzwi
-rozumiem-wyszeptałam
-otwórz te drzwi i powiedz mi to prosto w oczy,że chcesz zakończyć nasz związek-powiedział,a ja czułam jak moje serce łamie się na pół.Boże ja nie potrafię....wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi z wielką siłą-okej...teraz powiedz mi to-powiedział,wtapiając swoje oczy w moje.Ugh!Jego oczy zawsze mnie zabijały
-kończę ten związek..Justin-wyszeptałam patrząc mu w oczy.Jednego się bałam,że odkryje prawdę...bo ja go kocham i nie chcę tego kończyć,ale też nie chcę przez niego cierpieć i czuć się nie pewna.....Szatyn nic nie powiedział tylko uderzył pięścią w ściany,a na jego policzkach zauważyłam spływające łzy
-ty nie wiesz,ile dla mnie znaczysz...kocham cię,tak jak nigdy nikogo innego,czekałem na ciebie....a ty mnie odrzucasz po tym wszystkim,przez co przeszliśmy-powiedział zaciskując zęby,po czym zszedł ze schodów zostawiając mnie samą,upadałam na podłogę,wybuchając płaczem
-Justin!-krzyknęłam podnosząc się z podłogi.Nie skończę tego związku,chcę wiedzieć dlaczego całował tą dziewczynę.Szybko zbiegłam ze schodów,ale Justina już nie było,podeszłam do drzwi i je otworzyłam,chciałam wyjść,gdy nagle ktoś stanął mi na drodze,była to Kelly
-czego chcesz?-zapytałam
-miło witasz swoją przyjaciółkę-zaśmiała się
-już nią nie jesteś!-krzyknęłam-daj mi przejść,muszę iść do Justina-powiedziałam i chciałam ją zepchnąć z drogi,gdy nagle,ktoś mnie uderzył w kark,tak,że straciłam przytomność

******
Obudziłam się z bólem głowy,zobaczyłam,że leżę na moim łóżku,a na przeciwko mnie siedzi Kelly,szybko przypomniałam sobie,co wydarzyło się,gdy sobie przypomniałam spojrzałam na Kelly z wściekłością
-ty!-krzyknęłam
-tak ja-zaśmiała się na cąły pokój-Miley,to ja kazałam tej dziewczynie pocałować Justina,to ja wysłałam ta wiadomość,to ja was skłóciłam!-krzyczałam śmiejąc się
-jesteś nienormalna! Dlaczego to zrobiłaś?!-zapytałam,czując jak gotuję się w środku
-bo Justin jest tylko mój!-wrzasnęła
-twój?!-zaśmiałam się złośliwie
-z czego się śmiejesz?!Chciałam zniszczyć wasz związek i to mi się udało,zerwałaś z nim,a teraz on będzie mój...tylko mój-powiedziała krzycząc,zagryzłam dolną wargę i rzuciłam się na nią
-on nie jest twój,on mnie kocha! JA go też,nic to ci nie da,bo wrócimy do siebie-powiedziałam dumnie
-wątpię Miley,bo ty mu nie powiesz,że chcesz z nim być!
-dlaczego?-zapytałam
-bo będziesz robiła to co ci każę!-wykrzyczała,na co wybuchłam śmiechem
-ha!pośnij nigdy nie zrobię tego,co będziesz kazała mi zrobi-powiedziała zdenerwowana
-zrobisz!-krzyknęła,dziewczyna spoliczkowała mnie,po czym obkładała mnie pięściami.Rzuciła mnie na podłogę z wielką siłą
-ow!-wysyczałam,przejechałam dłonią po głowie i zauważyłam krew dużo krwi
-to co będziesz robić to co ci każę,czy wolisz abym cię do tego zmuszała siłą?-zapytała,pokiwałam twierdząco głową,wijąc się z bólu-więc nic nie powiesz Justinowi,nie odezwiesz się do niego słowem,po prostu masz go zlewać,okej ?
-dobrze-wydukałam z ciężkością
-nie zbliżaj się do niego!-krzyknęłam,wychodząc z pokoju.Zawyłam głośniej wplątując dłonie w moje włosy i ciągnąc je z całych sił.Nie!Nie wierzyłam w Justina,teraz za to słono zapłacę,ja...ja nie potrafię się obronić ona jest za silna i była tu z jakimiś facetami,bo słyszałam ich na dole.Powoli podniosłam się z podłogi z wielką ciężkością,ruszyłam do łazienki,gdy weszłam do niej spojrzałam w moje odbicie,momentalnie odskoczyłam od lustra,na mojej twarzy było pełno krwi,miała siniaka na oku,który dopiero zaczął się sinić.Przemyłam moją twarz wodą.Boże dlaczego?!Justin pomóż mi...proszę....
_____________________________________________
Hej wszystkim obiecałam,że dzisiaj będzie i mamy :)
spodziewaliście się tego po Kelly?
szkoda mi Miley,że dała się oszukać
a wy ja sądzicie?
jutro lub w niedziele pojawi się kolejny,a dzisiaj jeszcze możecie zobaczyć nowy rozdział na Angel of Dream,a jutro Forever with you Justin :)

KOMENTUJCIE !!!! 

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 20 ♥ -Nacieszyłaś się?Bo to był twój ostatni taniec z tym panem!

Obudziły mnie krzyki,które dochodziły z dołu,otworzyłam powieki i rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu Justina...ale jego nie było.Szybko założyłam na siebie szlafrok i wyszłam z pokoju Justina zobaczyłam jego postać i jakieś dziewczyny...kłócili się...ale o co?
-dasz nam w końcu spokój ?!-spytał poirytowany,dziewczyna zaśmiała się pogardliwie
-nie!ona była moją przyjaciółką,a ty mi ją odebrałeś...jedno wiem,ty ją skrzywdzisz i to będzie szybciej niż myślisz-powiedziała a w jej głosie nie można było usłyszeć wahania,postanowiłam niezauważalnie zobaczyć tą dziewczynę,gdy moja głowa wychyliła się zobaczyłam wysoką blondynkę,którą znałam...była to Kelly.Co ona tu robi? I to u Justina!Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami,szatyn przejechał dłonią po swoich włosach,wzdychając.Postanowiłam podejść do niego,objęłam go,wtulając się w jego gorącą klatkę piersiową
-po co ona tu była?-spytałam szepcząc,szatyn tylko westchnął
-sam nie wiem....przyszła mi grozić-odpowiedział
-mam z nią pogadać ?-spytałam,jestem wściekła na Kelly za to,że zaczyna mieszać w moim życiu nie dając mi i Justinowi spokoju
-nie-odpowiedział krótko-nie zwracajmy na nią uwagi-powiedział szepcząc i mocno obejmując moje ramiona
-kocham cię-szepnęłam wtulając się w jego pierś,zamykając przy tym powieki
-je ciebie też,mała-powiedział,a po chwili poczułam całusa na moim czole.Dobrze jest czuć się bezpieczną w czyiś ramionach....to takie piękne.Razem z Justinem staliśmy objęci w zupełnej ciszy.

******
-aaa!-wrzasnęłam uciekając po całym domu jak wariatka
-zaraz cię złapie!-krzyknął z innego pokoju,ale wyraźnie go słyszałam-zapłacisz za to!-krzyknął ponownie,zaczęłam uciekać jeszcze szybciej,nie wiedziałam gdzie mogę się schować.Wbiegłam do czyjeś sypialni,zgaduje,że to sypialnia rodziców Justina,nagle usłyszałam kroki mierzące w moim kierunku.Zauważyłam dużą szafę,więc postanowiłam do niej wejść,gdy weszłam do jej środka,musiałam uspokoić mój oddech.Na pewno zastanawiacie się dlaczego uciekam przed Justinem? O tuż postanowiliśmy zrobić sobie śniadanie,przygotowaliśmy bitą śmietanę,a do niej polewę toffi...mniam!Obydwoje poszliśmy z tym do pokoju Justina,oczywiście było romantycznie,całuski i śmieszki,ale musiałam wpaść na super pomysł,gdy Justin zamknął oczy,wzięłam polewę toffi i wylałam ją na niego...teraz wiecie dlaczego tak uciekam,wkurzył się i teraz się zemści.Zagryzłam nerwowo dolną wargę,gdy słyszałam Justina w tym pokoju,jego kroki zbliżały się moim kierunku,a moja klatka piersiowa unosiła się coraz szybciej,nagle drzwi od szafy otworzyły się
-oj-syknęłam sama do siebie
-gdzie ta Miley się ukryła?-pytał samego siebie chichocząc,a mnie przepełniła satysfakcja z tego,że mnie tutaj nie zauważył-a tutaj jest!-krzyknął śmiejąc się i chwytając moje kostki
-aaa!-wrzasnęłam,szatyn przełożył moje ciało przez ramię,prowadząc do kuchni.Jedną ręką zrzucił ze stołu wszystko co na nim stało,po czym położył mnie na stole
-ze mną się nie zaczyna-powiedział z powagą,nie wiem dlaczego zaczęłam się histerycznie śmiać
-co mi zrobisz?-spytałam
-umm...mam ochotę cię zjeść-zaśmiał się,przełknęłam z ciężkością ślinę,nagle poczułam na moim udzie jego dłoń,moje oczy zrobiły się gigantyczne
-co masz na myśli zjeść?-spytałam zdenerwowana
-zgadnij-pokazał chytry uśmieszek,chwile się zastanawiałam
-niee!-zaczęłam się wyrywać,kiedy mnie trzymał i nie mogłam się ruszyć-ja nie chce malinki-zaczęłam się jeszcze bardzie wyrywać
-Babyyy,to za karę-zachichotał,nagle poczułam jego usta na moim udzie,zaczął go ssać,chciałam się wyrwać,ale nic to nie dawało
-Justinn!Przestań!-wrzasnęłam,ale to nic nie działało-proszę...przestań!-ponownie wrzasnęłam,chłopak przestał ssać
-kotek to dopiero początek-zachichotał
-nie wiem,co w tym jest zabawnego-parsknęłam,szatyn zaczął zbliżać się do mojej szyi,gdy nagle do kuchni weszli rodzice Justina
-Justin Drew Bieber!Co ty robisz?-jego mama wrzasnęła,na co Justin stanął na baczność
-nic,tylko się bawiliśmy-zachichotał
-rozumiem,ale może gdzie indziej tutaj się je,młody człowieku-powiedziała,razem z Justinem poszliśmy do jego pokoju
-hah,ale przypał-zachichotałam
-taki malutki-powiedział,na co wybuchliśmy śmiechem,nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu,szybko chwyciłam go i zobaczyłam,że ma wiadomość
-kochanie idziemy na imprezkę do Tary?-spytałam,gdy odczytałam wiadomość
-chętnie z tobą wszędzie pójdę-powiedział unosząc zabawnie brwiami,na co zarumieniłam się

*******
Obydwoje poszliśmy się przebrać,gdy byliśmy gotowi,ruszyliśmy w stronę domu Tary.Splątaliśmy nasze dłonie idąc w zupełnej ciszy.Gdy doszliśmy do domu Tary,mogliśmy usłyszeć głośną muzykę,która dochodziła z jej domu,Justin zapukał,a po chwili Tara stanęła w drzwiach
-oo!świetnie,że jednak w padliście...wchodźcie-powiedziała otwierając szerzej drzwi,tak abyśmy weszli do środka,gdy weszliśmy od razu naszym oczom ukazali się tańczący ludzie,zachichotałam widząc Molly i Richiego tańczących zupełnie coś innego od reszty,po chwili spojrzałam na Justina
-zatańczymy?-spytałam,na jego twarzy pojawił się szereg białych zębów
-z moją panią...zawsze-zachichotałam rumieniąc się,obydwoje ruszyliśmy w stronę gdzie tańczyli inni,stanęliśmy na przeciwko siebie,patrząc sobie w oczy.Było pięknie.Ale dlaczego coś mnie niepokoiło?Nagle poczułam ciepłą dłoń Justina na moim policzku-kochanie,wszystko w porządku?-zapytał
-tak...ale...-nie pozwolił mi skończyć
-cii...nic nie mów,żyjmy chwilą-wyszeptał w moje ucho,nagle usłyszałam piosenkę do której zamierzaliśmy tańczyć
WŁĄCZCIE PODKŁAD ! ;)
Owinęłam moje ręce wokół jego karku,a jego dłonie objęły moje biodra,a nasze ciała poruszały się w rytmie muzyki,uśmiech na mojej twarzy nie schodził.Nasze oczy nie odrywały się od siebie to było...magiczne.Przytuliłam się do jego piersi,czując,że to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu,może i to nie jest jedyna,ale idzie na moją listę "najpiękniejszych chwil z Justinem B",wszystko zmieniło się od kiedy jesteśmy razem...jestem szczęśliwa....przy nim czuję,że jestem jedyną kobietą,która potrafi z nim wytrzymać i kochać go,rozśmieszać i uszczęśliwiać.Oderwałam się od jego piersi,ponownie patrząc mu w oczy
-nawet nie wiesz jak cię kocham-wyszeptałam
-ohh...ja wiem i ty wiesz jak ja ciebie,skarbie-również wyszeptał,nasze ciała jeszcze bliżej zbliży się do siebie,tak,że nawet karta by nie przeszła przez nas,dłonią przejechałam po jego włosach.Nasze usta zaczęły zbliżać się do siebie,wargi Justina przejechały po moich,po czym złączyliśmy nasze usta,pogłębiając pocałunek,po chwili oderwaliśmy się od siebie,a uśmiech na naszych twarzach nie schodził.Nasze czoła z tyknęły się ze sobą,obydwoje zachichotaliśmy, z ciągnęłam z Justina moje ręce.Jedną dłoń położyłam na jego ramieniu,a drugą złączyłam z jego.Justin również jedną dłoń złączył z moją,drugą ułożył na mojej tali,po czym zaczęliśmy poruszać się w rytmie muzyki,obróciłam się wokół własnej osi,zbliżając się z szybkością do Justina,było...cudownie.Gdy muzyka ucichła,przytuliłam z całych sił szatyna,całując go namiętnie w usta
-a ty za co?-spytał
-za taniec-zachichotała-okej,ja ciebie na chwilę zostawiam...pójdę dla nas po coś do picia-wytłumaczyłam,szatyn kiwnął twierdząco głową,po czym ruszyłam w stronę,gdzie mogłam znaleźć coś do picia,nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu,szybko wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość

OD : NIEZNANY 
 Nacieszyłaś się?Bo to był twój ostatni taniec z tym panem!

-Co?!-prawie krzyknęłam.Co ma oznaczać ta wiadomość?!Ktoś chce mnie wkurwić? To mu się wtedy udało!Nerwowo przejechałam dłońmi po mojej twarzy,po prostu ktoś robi sobie ze mnie jaja i tyle!Chwyciłam w dłonie dwa napoje i ruszyłam w to miejsce,gdzie czekał na mnie Justin,gdy szłam stanęłam jak wryta...-c...co?-wyjęknęłam.Nie mogłam uwierzyć co zobaczyłam!Justina z jakąś laską całujących się!Nie byłam wstanie czegokolwiek powiedzieć,chciałam uciec z tego domu i nigdy więcej nie widzieć Justina!
-ostatni...-wyszeptałam z ciężkością,a z moich oczów spływały słone łzy,szybko zaczęłam biec w kierunku wyjścia,gdy nagle wpadłam na kogoś,była to Tara
-gdzie ty idziesz?-spytała-płaczesz?-spytała zdenerwowana
-zostaw mnie!-wrzasnęłam,tak,że wszyscy spojrzeli na nas-zostawcie mnie w spokoju!-wrzasnęłam ponownie cała zalana łzami
-uspokój się!-zaczęłam mną potrząsać,ale byłam jak dynamit wszystko się we mnie złamało,nawet ciężko było mi do oddychać
-nie potrafię...ty...ty nie rozumiesz-mówiłam.Na pewno,gdy ci wszyscy ludzie na mnie patrzą myślą,że oszalałam-ja chcę już stąd iść!-krzyknęłam
-Miley?-zawołał zachrypnięty głos,odwróciłam się w jego stronę,to on,jeszcze bezczelnie zachowuje się jak gdyby nic-co się dzieje?-zapytał podchodząc do mnie,chciał mnie objąć,ale go odepchnęłam
-nie dotykaj mnie!-wrzasnęłam zapłakana
-kochanie co ci jest ?-spytał zaniepokojony,ale to tylko kłamstwo,on tylko kłamie
-co mi jest?! jeszcze bezczelnie się pytasz!sam powinieneś wiedzieć,ja idę stąd!-wykrzyczałam,po czym wybiegłam z domu Tary jak wariatka,biegłam i biegłam.Jak mogłam być taka głupia!Zatrzymałam się w połowie drogi upadając na ziemię-Dlaczego?!Justin Dlaczego?!!!!

___________________________________________________
Uff...szkoda mi Miley :( Było tak pięknie,a tu nagle sms i zobaczenie Justina z tą dziewczyną :/
Jak myślicie,zapowiada się na dramę ?
Przepraszam za błędy,ale piszę to dość późno i również przepraszam,że tak późno dodaje ten rozdział
PROSZĘ O KOMENTARZE !! :)
}

KOMENTUJCIE!!!