poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 5 ♥

-cześć jestem Ju..ti....n,Miley ?-spytał,po czym spojrzał zaskoczony-nie wiedziałem,że będziemy sąsiadami-podrapał się po karku
-ja również-powiedziałam rumieniąc się
-ślicznie wyglądasz-powiedział mierząc mnie wzrokiem,jeszcze bardziej się zaczerwieniłam,miał tak słodki uśmiech,serce waliło mi nie przystępnie
-dzięki-powiedziałam już ciszej,bo dostrzegłam kątem oka,że rodzice patrzą na nas,szybko odwróciłam wzrok od Justina i zasiadłam do stołu
-nie wiedziałam,że się znacie-powiedziała siadając do stołu mama,przewróciłam teatralnie oczami,a Justin usiadł obok mnie,chichocząc
-znamy się,bo chodzimy do tej samej klasy-powiedziałam udając niezainteresowaną,a w głębi duszy skakałam z radości
-tak jesteśmy kompanami-powiedział szatyn,patrząc na mnie z uśmiechem na twarzy,co sprawiło,że jeszcze bardziej zatraciłam się w jego oczach,nie wiem czemu tak teraz patrze na niego  z podziwem,bo przecież był moim wrogiem,ale coś się zmieniło tamtej nocy,zrozumiał jakim był człowiekiem
-o jak miło,zajadajmy-powiedziała mama przekazując każdemu uśmiech,nie mogłam nic zjeść,bo czułam wzrok szatyna co sprawiało,że czułam się niezręcznie,odłożyłam talerz chcąc już wyjść z tego pomieszczenia
-mała a ty gdzie ?-spytał tata,który nie był zbyt zadowolony moim zachowaniem
-wiesz nie mam ochoty jeść-powiedziałam machając ręką
-ale siadaj-powiedział,a ja usiadłam na swoim miejscu,kiedy wszyscy skończyli jeść zaczęła się rozmowa
-Justinku masz może dziewczynę ?-spytała mama,a ja chciałam ją udusić swoim spojrzeniem,klepnęłam się w czoło,nie chcąc patrzeć na nich
-nie,proszę pani-powiedział odpowiadając na jej pytanie,lekko spojrzałam na niego,dostrzegłam,że się zarumienił
-taki przystojniak ,a dziewczyny nie ma-powiedziała nie dowierzając
-czekam na tą odpowiednią-powiedział zerkając na mnie,a ja nie wiedziałam co ma znaczyć to spojrzenie
-a ty Miley,masz chłopaka?-spytała Pattie,spojrzałam na nią
-nie,proszę pani-powiedziałam odpowiadając na jej pytanie czułam się dziwnie w tym towarzystwie
-ach taka śliczna i odpowiedzialna dziewczynka,a nie ma chłopaka-powiedziałam nie dowierzając,czy to jakiś dom wariatów?
-czekam na tego jedynego?-spytałam sama siebie-tak-odpowiedziałam,przy czym schowałam głowę w ręce,moja rodzinka robi mi obciach
-dobrze idźcie  do pokoju Mils,a my se pogadamy jak dorośli -powiedział tata,który zerkał na mamę,jak zakochani patrzeli na siebie z takim pożądaniem
-mamoo!!,tatoo!,fuj-powiedziałam oburzona,wstałam,a szatyn razem ze mną kierował się do góry,chwyciłam go za dłoń i prowadziłam do siebie,jego dłoń była ciepła i taka delikatna,weszliśmy do środka
-a to jest twoje królestwo?-spytał z uśmiechem na twarzy
-tak- odpowiedziałam,szatyn usiadł na łóżku,a ja przyłączyłam się do niego,zapadła niezręczna cisza,którą przerwał szatyn
-myślałem o tobie,cały dzień-powiedział odwrócony ode mnie,jakby wstydził się tej rozmowy,podeszłam do niego,kucając przy nim
-ja też-powiedziałam łapiąc go za podbródek,tak żeby spojrzał mi w oczy,chłopak spojrzał,a ja zatraciłam się w jego czekoladowych oczach,to był błąd,aby to zrobić,szybko wróciłam do rzeczywistości i zasiadłam z powrotem na swoje miejsce
-kocham cie-powiedział co sprawiło,że poczułam dziwny ucisk w brzuchu,nie mogłam uwierzyć,a powiedział,nie mogę mu tego odwzajemnić,bo nie wiem czy go kocham,nie jest idealny,dla mnie,ale dla kogoś innego,podoba mi się,to fakt,jak jest blisko czuje motylki w brzuchu
-nie możesz mnie kochać-powiedziałam łamiącym się głosem,bo poczułam,że robię nie właściwie
-a kto mi zabroni?-spytał,po czym spojrzał na mnie,przy czym przyciągnął mnie do siebie-nie poczułaś tego co ja ?-spytał ponownie,nie mogę go okłamać,powiem mu to co czuje
-chcesz wiedzieć ?-spytałam,a ten przytaknął -cały czas o tobie myślę,o tym pocałunku i nocy,gdy jesteś blisko czuja taki ucisk w brzuchu,co jest dziwne,ale przyjemne,a najgorsze są twoje oczy,gdy na nie patrze zatracam się,ale nie mogę powiedzieć ci,że cie kocham,bo nie jesteś dla mnie-powiedziałam,przy czym głośno westchnęłam
-sprawie,że będę dla ciebie-powiedział przychylając się do pocałunku,odwróciłam głowę by nie doszło do pocałunku- proszę ?-spytał błagającym wzrokiem-udowodnię ci,że zasługuje na twoją miłość i zaufanie,wiem zachowałem się jak cham na początku,ale zakochałem się w tobie,nie liczy się dla mnie,żadna inna dziewczyna tylko ty,jesteś wszędzie nawet gdy cie nie ma i wiem,że ty też jesteś zakochana we mnie,bo to samo czuje,co ty-powiedział szczerze spojrzałam na niego zastanawiając się nad tym co powiedział
-Justin?-spytałam
-tak?-spytał
-pocałuj mnie-powiedziałam,a raczej rozkazałam,widziałam ten uśmiech nie złośliwy,a przyjemny co sprawiło u mnie dziwne poruszenie w brzuch,nagle już czułam miękkie wargi Justina na moich,jedna dłoń Justina pieściła moje udo,przy czym powoli kładłam się na łóżku,a szatyn nie odrywał naszych ust,dziwiło mnie jedno,nasze pocałunki trwają dłużej niż myślałam,zawsze to cmok w usta,ale z nim mogła bym nie przestawać-nie chcę cię stracić-wyszeptałam sapiąc
-nic nas nie rozdzieli-wyszeptał również sapiąc
-potrzebuję cię-wyszeptałam i nasze usta ponownie się złączyły,czułam się jak w siódmym niebie,nie wiem dlaczego,to powiedziałam,ale boję się go stracić,czuję,że on jest mój,żadnej innej,czy ten pocałunek musiał mi uświadomić kim jest dla mnie Justin ?,czy to przeznaczenie?,czuje ciepło w sercu,gdy jest przy mnie,czy to jest,to uczucie,jak kocha się kogoś,mimo wszystko?,jeśli tak,to jestem zakochana i to po uszy,uwielbiam jago dotyk,jest taki delikatny i czuły,nie chcę tego kończyć
-jesteś tylko moja-powiedział patrząc mi w oczy,bawiąc się moimi kosmykami włosów
-a ty jesteś mój,zabiję każdą zdzirę,która zbliży się do ciebie,rozumiesz?-powiedziałam uśmiechając się
-czy to znaczy,że...-nie skończył ponieważ nie dałam mu skończyć
-że jestem zakochana w tobie i nie chcę cię stracić,bo pragnę twojego ciepła,dotyku i miłości-powiedziałam patrząc mu w oczy,obydwoje marzyliśmy o sobie
-tak długo czekałem na ciebie,ale zwątpiłem i zbiegłem z ścieżki,która prowadziła mnie do twojego serca-powiedział
-ale nie możemy,nikomu powiedzieć o tym,że się zakochaliśmy w sobie-powiedziałam wracając do rzeczywistości
-dlaczego?-spytał
-dziewczyny mnie zabiją,a w ogóle Kelly,nienawidzi cię-powiedziałam trochę zestresowana
-to im nie mów,ale chłopakom mogę powiedzieć,co czuję,nie chcę,żeby ci dokuczali-powiedział stanowczo
-im możesz,ale dziewczyną,ani słowa i udajemy,że się nienawidzimy-powiedziałam
-dobra,niech już będzie,ale jak wytrzymam bez pocałunku ?-spytał,zaśmiałam się głośno,nie mogłam z niego
-coś wymyślimy-powiedziałam przez śmiech
-bawię cię ?,chodź tu-powiedział i przyciągnął mnie do jego warg
-JUSTIN!?,MILEY!?-obydwoje odwróciliśmy się w stronę drzwi
-MAMA?!,TATA?!-spytaliśmy równocześnie


_________________________________________________
Mam nadzieję,że się podobało :)

KOMENTUJCIE !!!!

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 4 ♥

Obudziły mnie promienie słońca,które padały na mnie,przez co ciężko mrużyłam oczyma,podniosłam głowę,która leżała na czymś,co,co chwila unosiło się w górę i w dół,gdy uniosłam się,moje usta opadły,całą noc Justin mnie ogrzewał,spał tak nie winie,uśmiechnęłam się patrząc na niego,tej nocy,coś się zmieniło,myślałam,że Justin jest najgorszym mężczyzną na świecie,ale w nocy pokazał mi,jakim naprawdę jest człowiekiem,jest taki kochany,miły,wiem,że nie jest tym,którego szukam,ale coś w nim jest innego,ten pocałunek,był taki gorący,na samą myśl drżę,jest taki słodki,gdy śpi,nie wiem dlaczego,ale teraz bym mogła mówić o nim,tylko same dobre rzeczy,lecz boję się,że znów będzie taki nachalny i wredny,a tego bym już nie wytrzymała
-wstałaś już?-spytał szatyn,wyciągając mnie z rozmyśleń,spojrzałam na niego,chwilę zanurzając się w jego czekoladowych oczach,lekko przegryzając dolną wargę
-yhym- przeciągnęłam-jesteś naprawdę ciepły,nigdy mi się tak dobrze nie spało-powiedziałam uśmiechając się do niego,na jego twarzy zobaczyłam śliczny uśmiech,którego jeszcze nie wiedziałam u niego,ten chłopak coraz bardziej mnie zaskakuje,może jest nadzieja,że się zmieni
-mi tak samo-westchnął-sam nie wiem co się ze mną dzieje,ale jestem szczęśliwy,myśląc o tej nocy,zrozumiałem dużo rzeczy,które muszę zmienić w sobie,ale ten pocałunek był..........gorący,czułem pożądanie,ale nie tylko z mojej strony,ale i z twojej-powiedział,a każde jego słowo,było skierowane z serca,zbliżyłam się do niego,cały czas patrząc mu w oczy
-jaa....też tak czułam i to dokładnie,jak ty-powiedziałam,a w tamtej chwili narosła między nami ta sama bliskość,nasze spojrzenia nie zrywały kontaktu wzrokowego,czułam jak moje serce zwalnia,a zarazem przyspiesza,nasze usta były coraz bliżej siebie,zamknęłam oczy,czując jego wargi na moich,ocierające się o siebie,nasz pocałunek coraz bardziej robił się głębszy,tak,że usiadłam na jego kroczu,nie odrywając naszych ust,pieszcząc jego linie włosów,dłonie Justina wplątywały się w moje włosy,drugą obejmował moją talię,nagle rozłączyłam nasze usta-wiesz,wydaje mi się,że nie powinniśmy się całować-powiedziałam sapiąc
-dlaczego?-spytał również sapiąc
-bo my się nie lubimy,boję się,że jak wrócimy do szkoły,to ty,znów będziesz taki-powiedziałam zamartwiając się,poczułam na moim policzku,dłoń Justina
-musisz mi zaufać-powiedział pewnie patrząc mi w oczy
-na zaufanie trzeba zasłużyć-powiedziałam wstawiając,a chłopak zrobił to co ja,chciał coś powiedzieć,ale usłyszeliśmy jak ktoś wszedł do łazienki,szybko się schowaliśmy,tak,żeby nikt nas nie wiedział,kiedy usłyszeliśmy,że osoba,która weszła do łazienki,wyszła,postanowiłam pożegnać się z chłopakiem
-to widzimy się jutro-powiedziałam uśmiechając się i powoli szłam w kierunku wyjścia,ale szatyn zatrzymał mnie,gwałtownie odwróciłam się w jego stronę,a w jego oczach było widać,zagubienie i bezradność
-proszę powiedz mi,co mam zrobić,żebyś mi zaufała ?-spytał patrząc na mnie
-bądź sobą,to wystarczy-powiedziałam,a chłopak wyglądał,jakby w głowie sobie coś układał-ale ja będę już szła-powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi,odwróciłam się do chłopaka patrząc na niego z pożądaniem w oczach-myliłam się co do ciebie-powiedziałam patrząc na niego,po czym wyszłam z łazienki,szczęśliwa i rozmarzona,zobaczymy co z nim będzie,ale wiem jedno,już nie będzie mnie traktował jak jakąś oschłą sukę,tylko jak na człowieka przystało,kiedy schodziłam ze schodów,mrużyłam oczy,bo wciąż czułam na sobie miękkie usta szatyna
-co ty robisz?,gdzie ty byłaś?-spytał mnie kobiecy głos,lekko przychyliłam głowę i zobaczyłam zmartwioną Molly,przewróciłam teatralnie oczami,bo nie powinna się mną martwić,jestem odpowiedzialna i wiem co robię
-a wiesz myślę,a byłam na górze-powiedziałam w skrócie,po czym ominęłam dziewczynę i zaczęłam sobie podśpiewywać,byłam taka szczęśliwa,że nie chciałam,żeby ktoś mi popsuł nastrój,poszłam do sypialni Kelly bo zostawiłam tam torbę,kiedy zauważyłam swoją torbę,wzięłam ją do ręki i poszłam się przebrać w czyste ciuchy,po przebraniu się pożegnałam się z dziewczynami i umówiłyśmy się,że pojeździmy sobie na rolkach,po czym wyszłam z domu,udając się do swojego,po 20 minutach,byłam pod domem,zauważyłam,że na drugiej stronie ulicy wprowadzają się nowi sąsiedzi,co było plusem,bo mama zawsze organizuje miłe powitanie,uśmiechnęłam się,po czym weszłam do domu,kiedy byłam w korytarzu,czułam pyszne smażone schabowe,zdjęłam buty i założyłam kapcie na swoje gołe nogi i szłam w stronę kuchni.Mama była taka zadowolona,sama nie wiem,z czego,może,że pozna nowych znajomych,gotowała jakby miała ,jakieś zawody
-mamo,na obiad schabowe ?-spytałam,siadając do stołu i udając,że bawię się telefonem,którego zapomniałam wziąć
-tak skarbie,wiesz musisz dzisiaj być w domu-powiedziała,a ja uświadomiłam sobie,że umówiłam się z dziewczynami
-mamo,ja się umówiłam z dziewczynami,że pojeździmy na rolkach-powiedziałam jęcząc
-proszę cię,motylku trzeba powitać nowych sąsiadów,przyjdziesz do domu o osiemnastej-powiedziała,po czym chwile się zastanowiłam,aż w końcu pokiwałam głową,że mi pasuje
-dobra-powiedziałam,a ona pogłaskała mnie po głowie
-wiesz,a oni mają takiego ślicznego synka,w twoim wieku-powiedziała i puściła mi oczko,moja szczęka opadła
-mamoo-powiedziałam oburzona - weź mnie nie swataj,z żadnym chłopakiem-powiedziałam
-dobra tylko myślałam,że będziesz zainteresowana-powiedziała,po czym nałożyła mi na talerz zawartość słodkich ziemniaczków i schabowego,po jakimś czasie,mój talerz był pusty,więc postanowiłam odłożyć go do zlewu
-brawo mała,w końcu zjadłaś calutki obiad-zaczął klaszczeć mój nienormalny ojciec,którego bardzo kocham,podeszłam do niego i dałam mu całusa oraz mamie,uśmiechnęli się
-a to za co ?-spytali prawie równocześnie
-za to,że tak bardzo was kocham-powiedziałam i szybko znikłam z kuchni udając się do swojego pokoju,kiedy byłam już w środku,walnęłam się na łóżko,chwytając swój pamiętnik,po czym wpisując całą sytuacje,która miała miejsce u Kelly w łazience,zastanawiało mnie jedno,czy Justin w końcu będzie sobą,nagle usłyszałam dzwonek do drzwi i głośne piski:Jest Mils?:wiedziałam,że to dziewczyny,szybko chwyciłam moje rolki,które były w szafie,po czym zeszłam na dół,zakładając rolki,na swoje nogi,jak już byłam gotowa,przywitałam się z nimi
-to część rodzinko,będę przed osiemnastą,tak jak obiecałam-powiedziałam krzycząc,usłyszałam jedynie (dobrze baw się dobrze) i zamknęłam drzwi.Jeździłyśmy sobie po parku,dziewczyny wspominały jak było fajnie i z jakim chłopakiem tańczyły i dobrze go opisywały,gdyż byli z naszej klasy,ja jedynie wspominałam sobie Justina,jego słodkie oczęta i delikatne wargi dotykające moje,ach to są czary
-a ty Mils,z jakim chłopakiem tańczyłaś ?-spytała mnie Tara
-ja z żadnym nie tańczyłam-powiedziałam- jedynie uciekałam,przed pijanym Jackem-powiedziałam śmiejąc się,kątem oka zobaczyłam,że ich to nie bawi
-ale nie było cie w sypialni Kelly,ani w żadnym-powiedziała Molly,odwróciłam się od nich i wymyślałam jakąś wymówkę
-byłyście tak pijane,że nawet nie pamiętacie-powiedziałam drapiąc się po karku
-masz racje,przecież byłyśmy wypite,że nawet nie zwracałam uwagi,gdzie jesteście-powiedziała tłumacząc się Kelly,pokiwałam głową,że się z nią zgadzam
-ale wiecie,Miley jakaś byłaś dziwna rano,taka szczęśliwa,co sprawiło,że się uśmiechasz ?-spytała mnie nie potrzebnie Molly
-po prostu,postanowiła olewać innych którzy robią mi przykrość,a śmieć się z tego-powiedziałam,po czym spojrzałam na godzinę siedemnasta trzydzieści,spojrzałam na dziewczyny,które były rozgadane-ja muszę już jechać,siedemnasta trzydzieści-pokazałam na telefon,dziewczyny się skrzywiły,po czym powiedziały (no już jedź,bo twoja mama się zdenerwuje),uśmiechnęłam się i pożegnałam każdą po kolei
-do zobaczenia jutro-powiedziałam jadąc,przed siebie
-jutro przed twoją bramą-krzyknęła Kelly,pomachałam im,po 10minutach byłam na miejscu weszłam do domu,mama uśmiechnęła się,że byłam przed czasem,bo za godzinkę,przyjdą sąsiedzi
-kupiłem ci piękną sukienkę,ubierz ją-powiedział tata,dając mi pudełko gdzie znajduje się sukienka
-dziękuje,a nie będzie grilla?-spytałam,bo zawsze robią grilla powitalnego,jednak zmienili zdanie i robią kolacje
-idź mała,bo niedługo będą- pośpieszał mnie staruszek,pobiegłam do góry i szybko ogarniałam w pokoju,po czym ubrałam na siebie piękną ,białą ,krótką sukienkę na lato,spojrzałam się w lustrze
-ekstra-powiedziałam dumna z swojego stroju,nagle miałam widzie misie,że w lustrze jest odbicie Justina-Justin!!-krzyknęłam przerażona,zbyt głośno gdyż,do pokoju wparował przerażony tatuś
-Mała co jest ??,jaki Justin?-spytał przerażony,spojrzałam na niego
-wiesz,mój duszek Justin,lubię z nim rozmawiać,o rany wygadałam nasz sekret- klepnęłam się w czoło, a tak naprawdę udawałam głupią,nie chciałam,żeby tata wiedział coś o Justinie- wybacz mi Justin-pokazałam na ścianę,udając,że go widzę
-ach,mała ty to lubisz mnie wystraszyć,już gotowa?-spytał,a ja syknęłam
-jeszcze się umaluje i jestem gotowa-powiedziałam,a on się uśmiechnął,po czym chciał wyjść z pokoju -tato?-spytałam bo chciałam wiedzieć czy mnie usłyszał
-tak?-odwrócił się
-wiesz zawsze chciałam się ciebie o coś spytać-przeciągnęłam
-pytaj-powiedział
-gdybym była inna,tak,że byś mnie nie poznał,miała mnóstwo tatuaży,piła alkohol,czy byś nadal mnie kochał,jak teraz ?-spytałam,nie wiem czemu,ale chciałam mu to powiedzieć
-kochanie,wiesz mi,nawet jakbyś się zmieniła i tak bym cie kochał,chociaż,że wybrałaś złą drogę -powiedział dając mi całusa w czoło,uśmiechnęłam się
-idź już,bo mama czeka-powiedziałam,po czym zaczęłam się malować,zrobiłam lekki,a zarazem widoczny makijaż,nagle zadzwonił dzwonek do drzwi,szybko założyłam na swoje stopy białe sandałki i zeszłam na dół
-Mała chodź do salonu-powiedział tata,który słyszał,że schodzę,weszłam do wnętrza salonu
-dzień dobry-powiedziałam uśmiechając się
-witaj,jestem Pattie-podała mi dłoń
-a ja Jeremy-również podał mi dłoń
-miło mi jestem Miley- powiedziałam
-Miley poznaj ich syna-powiedziała mama,która miała zaciesz na twarzy,nagle chłopak wszedł wymijając rodziców,a mnie zatkało
-cześć jestem Ju..ti....n,Miley ?

_____________________________________________
i mamy 4 rozdział,jak się podobało ?

KOMENTUJCIE !!

wtorek, 23 lipca 2013

Hej Miśki ♥



ZAPRASZAM NA TRAILER #1

Dowiecie się co czeka Miley i Justina

Komentujcie  jeśli wam się podoba i jakie są wasze przypuszczenia :)

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 3 ♥

I z murowało mnie,koleżka Justina,Jack był tak pijany,że nawet nie przejmował się tym,że go odpycham od siebie
-weź się odwal!-krzyknęłam,po czym z całych sił go odepchnęłam,spojrzałam na niego wrogo,kiedy zauważyłam,że znów idzie w moją stronę,zaczęłam przechodzić,przez wszystkich znajomych,tak,żeby go zgubić,kiedy dostrzegłam,że chłopak cały czas,szuka mnie postanowiłam pójść do góry,gdzie znajdowała się łazienka.Gdy znajdowałam się na piętrze, spojrzałam na schody i zauważyłam ,że Jack idzie za mną,szybko wbiegłam do łazienki,nie zwracając uwagi,czy ktoś tam jest,zamknęłam drzwi,by Jack nie wszedł do środka,oparłam się o drzwi i głośno westchnęłam z ulgi,stwierdzając fakt,że gdy jestem nie swoja to wiem co robię,po chwili podniosłam mój wzrok,ponieważ poczułam zapach papierosa i męskie perfumy,postanowiłam sprawdzić kto znajduje się w łazience,weszłam głębi łazienki,lecz nikogo nie wiedziałam,zauważyłam,że balkon,który był w łazience jest otwarty,więc postanowiłam pójść tam,kiedy weszłam na balkon,zauważyłam odwróconego ode mnie szatyna,który pachniał przyjemnie,zanurzyłam się w zapach,ale wiedziałam dobrze,że to Justin,a on jest tylko zwykłym śmieciem,ale może jest tylko taki przy przyjaciołach,sama już nie wiem,szatyn opierał dłońmi poręcz,a w jednej dłoni trzymał papierosa,podeszłam do niego,stanęłam za nim,a ja skręcałam się gdyż wiedziałam,że jest to ciacho,powiem szczerze,że on jest idealny z wyglądu,ale z charakteru nie,a dla mnie liczy się charakter niż wygląd,tylko nie wiem dlaczego,moje ciało wariuje gdy tylko jest blisko,podeszłam do barierki i również oparłam się dłońmi,poczułam na sobie jego wzrok,lecz milczałam,udawałam zachwyconą z widoku,jaki panował na niebie
-jednak przyszłaś-oznajmił przerywając cisze,która panowała przed chwilą,ale ja nadal nic nie mówiłam,czułam,jak wzrok Justina mierzy mnie od stóp do głów,niekontrolowanie zaśmiałam się-co cie tak bawi ?-spytał z ciekawości,westchnęłam i spojrzałam na niego
-ty mnie bawisz-powiedziałam,po czym znów się odwróciłam,robiłam tak jak mi sumienie kazało,lekceważ go,po chwili wyszłam z balkonu,chcąc wyjść,ponieważ nie chciałam,więcej tu z nim siedzieć,podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę,lecz drzwi się nie chciały otworzyć
-Cholera!-krzyknęłam i zaczęłam jeszcze mocniej szarpać,gdy zdałam sobie sprawę,że jestem uwięziona w łazience i to z Justinem,na całą noc,moja panika wzrosła do alarmu,zaczęłam walić i kopać drzwi z całych sił,nie zważając uwagi na wysokość moich butów,kopałam,gdy nagle poczułam,jak moje palce łamią się do szpiku-o kurwaa! ała!-krzyknęłam upadając na podłogę,szybko z ciągnęłam jednego buta,masując stopę,kiedy ból ustąpił,postanowiłam dać sobie radę i poprosić o pomoc Justina,podbiegłam do niego wchodząc na balkon- wiesz drzwi się nie chcą otworzyć-powiedziałam panikując,szatyn był odwrócony ode mnie,ale czułam,że się uśmiecha złośliwie
-mam ci pomóc,je otworzyć?-spytał po chwili
-tak-powiedziałam głośno
-ymm nie chce mi się-powiedział drapiąc się po karku
-proszę chociaż spróbuj-powiedziałam,a on spojrzał na mnie,po czym przewrócił oczami
-dobra,ale wiedź,że mi to nie na rękę-powiedział,po czym wyszedł z balkonu,a ja za nim,dziwiło mnie,że jest taki spokojny,a zarazem jego chciwość wychodzi z niego,chłopak podszedł do drzwi i zaczął mocno szarpać za klamkę,ale nic to nie dawało-aż kurwa!-krzyczał przeklinając.Minęło jakieś półgodziny,lub sama nie wiem,bo nie miałam telefonu przy sobie,Justin próbował wszystkiego,ale to na nic,wiedziałam,że on nie jest winien tego,ale ja,bo to ja zamknęłam te drzwi-nie da rady-oznajmił,a ja złapałam się za głowę
-to moja wina,mogłam nie zamykać ich tak szybko-powiedziałam użalając się nad sobą
-to nie twoja wina,skąd mogłaś wiedzieć,że się zatrzasną-powiedział,chwytając dłońmi moje ramiona,patrząc mi prosto w oczy,nie wiem czemu,ale uspokoił mnie
-przeraża mnie myśl,że muszę tu zostać na noc i to jeszcze z tobą-powiedziałam do chłopaka
-a mnie nie,podoba mi się to,że jesteś tu-powiedział oblizując wargi
-a mi by się podobało,jakbyś nie był takim szmaciarzem i nie traktował byś mnie,jak swoją rzecz-powiedziałam oschle wyduszając,to co trzymałam w sobie,opuściłam głowę na dół,myśląc jak można stąd wyjść,nagle poczułam,jak chłopak chwycił mnie w tali i przyciągnął do siebie,tak,że nasze ciała się stykały,jedną ręką przetrzymywał mnie w tali,a drugą umieścił na moich pośladkach,w tamtej chwili czułam się zaskoczona i bezradna
-co mam zrobić,byś pozwoliła mi na głębszy pocałunek ?-spytał,a ja nie wiedziałam co w tej chwili się dzieje,nigdy nie czułam takiej bliskości z mężczyzną i to jeszcze takim,który by tylko chciał mnie w łóżku-co ci zaszkodzi,jeśli się ze mną prześpisz?,będziesz miała niesamowity pierwszy raz,już nie będziesz,taką oschłą suką-powiedział,a w tamtej chwili chciałabym mu przywalić- ach,masz naprawdę jędrne pośladki,szkoda,że  muszę ciebie zmusić-powiedział
-po pierwsze weź tą rękę z moich pośladków,po drugie nie jestem oschłą suką,ale to ty jesteś oschłym chujem,a po trzecie nie będziesz mi mówił jaki ma być mój pierwszy raz,ty myślisz,że ja jestem jakaś jebnięta bo nie uległam twojemu urokowi,nie prawda podobasz mi się,bardzo mnie pociągasz,ale wygląd nie jest najważniejszy,dla mnie liczy się tylko,charakter,byłam z takimi jak ty,traktowali mnie jak jakąś zabawkę,ale nie pozwolę sobie na to,abyś mnie zmuszał,bo ty tak chcesz,jeśli będę chciała stracić mój pierwszy raz,to z osobą,którą będę kochała,nie za to jak wygląda,a za to jakim jest człowiekiem,ty nigdy mnie nie zrozumiesz,bo nie wiesz co to jest kochać osobę na wiele sposobów,ty widzisz jeden sposób słowa"kochać",tylko seks,a ja taka nie jestem-powiedziałam,prosto w jego oczy,co myślę co czuję,po czym uwolniłam się od niego i poszłam na balkon i usiadłam sobie,myśląc co przed chwilą,powiedział Justin,najbardziej boli mnie to,że on nie jest taki,za jakiego się ma,widzę to,bo gdyby tak nie było,to by mnie nie pociągał,a ja znam się na ludziach,po chwili chłopak dołączył do mnie,nie zwracając na niego uwagi,patrzałam w jeden punk,czułam na sobie jego wzrok,ale nic nie mówił-dlaczego udajesz?-spytałam nie patrząc na niego
-co niby udaję?-spytał zdziwiony
-cały czas udajesz,nie  rozumiem tego,dlaczego tak bardzo chcesz,abym się z tobą przespała?-spytałam patrząc mu w oczy
-sam nie wiem,nigdy żadna laska mi nie odmówiła,a ty,jesteś jakaś inna,myślę cały czas o tobie,ale w inny sposób niż seks,ale gdy jesteś blisko,moje hormony skaczą,znam cie tylko jeden dzień,a czuje,jakbym znał cię od dziecka-powiedział,uważnie słuchałam co mówił i tak jak myślałam,on nie jest taki jakiego udaję,teraz wiem,że mówi szczerze
-ja tak samo czuję,gdy cię widzę,zatracam się w twój zapach,oczy,usta,ale gdybyś nie udawał,tego kim naprawdę jesteś,to bym mogła powiedzieć,że jestem twoja,ale nie w łóżku jako zdobycz,tylko kobietą twojego życia-powiedziałam to co czułam,nie wiem czemu,ale to jest prawdziwy Justin,słodki i wrażliwy,podeszłam do niego i usiadłam na jego udach,wiedziałam w jego oczach lekki szok-jesteś sobą,a taki powinieneś być zawsze-powiedziałam szeptem,po czym wpiłam się w jego usta,po czym czułam jak język Justina,chce dostępu,przechyliłam usta i czułam jak nasze języki walczą o dominację,nie wiem,co w nas wstąpiło,ale mnie poniosła,rozkosz,czułam to jak się pożądamy,Justin położył mnie na podłogę cały czas całując,niekontrolowanie moje dłonie wodziły wokół jego linii włosów,gwałtownie je przeczesując,narosło między nami większe pożądanie,ruchy Justina były bardziej gwałtowne,nie bałam się,wręcz przeciwnie,podobała mi się nasza bliskość,dłoń Justina pieściła moje udo,słyszałam jak głośno oddychał,wiedziałam,że Justin nie nalega na seks,czułam,że to jest coś dla niego innego,nowego,nasz pocałunek trwał długo,jak dla mnie,nie mógłby się kończyć,odsunęliśmy się od siebie,głośno oddychając
-i jak?,lepiej dostać to co się tak pragnie,dobrowolnie czy wolisz zmuszać?-spytałam
-dobrowolnie,nie wiem co to teraz było,ale Miley,jesteś piękna,nie tylko z wyglądu,ale też z wnętrza,nigdy do mnie nikt,tak nie podchodził jak ty-powiedział myśląc,uśmiechnęłam się,siedzieliśmy i rozmawialiśmy,dużo dowiedziałam się o nim,jak i on o mnie,lecz robiło się coraz zimniej,zaczęłam ocierać moje ciało rękoma,tak,aby je ocieplić-zimno ci?-spytał,przytaknęłam,a chłopak podszedł do mnie i objął,wtuliłam się w jego klatkę piersiową,czułam jak szatyn głaszcze moją głowę,co sprawiło,że poczułam się jak mała dziewczynka,moje oczy zamykały się,aż w końcu usnęłam

_______________________________________
hej wszystkim,jak podoba się wam rozdział ?

KOMENTUJCIE!!!

   

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 2 ♥ -co mi powiesz,moja suczko?

Nagle poczułam,na moim udzie ściśniętą dłoń,Justin posunął się za daleko,zrobiłam się czerwona,sama nie wiem,ze wstydu,czy z nerwów
-możesz mnie nie dotykać?!-spytałam oschle,ten tylko oblizał dolną wargę i wycofał rękę
-wiesz,masz zajebiste uda,chce dotknąć twoje pośladki,też mnie zaskoczą,taką jędrnością ?-spytał,a moja głowa pochyliła się w dół z rozczarowania,lekcja ciągnęła się długo,a ja tylko czułam na sobie wzrok tego palanta
-możesz przestać się patrzeć?!-spytałam już naprawdę naburmuszona
-wiesz tak sobie myślę,o twoich piersiach,są spore nawet,jesteś wręcz idealna z figury-powiedział sapiąc mi do ucha,przeszły mnie dziwne dreszcze,nigdy takiego czegoś nie po czułam,kiedy chciałam mu odpowiedzieć z sarkazmem,jak na złość zadzwonił dzwonek na przerwę,wzięłam swoją torbę i narzuciłam ją na swoje ramię i szybkim tempem,ruszyłam do dziewczyn,które czekały przy drzwiach
-mam nadzieje,że nie nabierzesz się na jego gierki?-spytała Kelly,a ja spojrzałam na szatyna,który wychodził z kumplami
-nie,tak łatwo mu się nie dam-powiedziałam,a w oczach miałam iskry,dziewczyny pociągły mnie za sobą,weszłyśmy do łazienki,Tara była zachwycona,było tu naprawdę ślicznie,nagle do łazienki weszła,blond suka,niestety ona tu tak samo jest,ale chodzi do innej klasy,do B,całe szczęście
-a wy co tu robicie?,jak mogli takie coś wpuścić do szkoły ?!-spytała oburzona mierząc nas wzrokiem
-Mandy,wiesz jeżeli chcesz się sapać,to dalej chodź na solówkę-powiedziała gotowa na wszystko Kelly
-och,Kelly moja przyjaciółko,bohaterko-zaczęła jęczeć
-wynocha szczurze !!-krzyknęła Molly,chwytając Mandy za kudły,prowadząc ją do wyjścia z łazienki-pieprzona suka z niej!-powiedziała,kiedy wróciła do nas
-nom,dziewczyny to jest najgorszy dzień mojego życia,najpierw ten Justin,potem na dywaniku u dyrka,po czym kazano mi z nim usiąść,nie znoszę go!-krzyknęłam z żalem,dziewczyny przytuliły mnie mocno,chciały mnie pocieszyć
-będzie dobrze-powiedziała Tara,z moich oczów zaczęły spływać łzy,jestem wyczerpana tym dniem,nie jestem gotowa na takie coś,ten chłopak mnie zrujnuje,jeszcze powiedział,że mi nie odpuści,ja ma już dość,a to dopiero początek
-hej,nie płacz,będzie dobrze-powiedziała Molly,która zaczęła ścierać łzy,które spływały na policzku
-wiem,poradzę sobie z nim-powiedziałam już pewniej,ale tak naprawdę nie byłam pewna
-na pewno?,bo mogę go załatwić-powiedziała proponując mi Kelly,kiwnęłam na znak,że nie ma co załatwiać,bo dam radę sobie z nim,nagle zadzwonił dzwonek na lekcję,lekcje trwały długo,ale w końcu,zadzwonił ostatni dzwonek,szybko wstałam,ubrałam na ramię torbę i wybiegłam z tej szkoły,przed szkołą czekałam jedynie na dziewczyny,usiadłam na ławce i czekałam,aż w końcu przyjdą,nagle usłyszałam za sobą chichoty,znam ich,chodzą ze mną do klasy to chyba ci którzy byli z Justinem
-Ej Miley,jak tam w toalecie ?-spytał przez śmiech jeden z kumpli szatyna,nazywał się Jack
-o co ci chodzi?!-spytałam oschle,nie zwracając uwagi na ich śmiechy,był też Richie,następny przylepa Justina
-no Justin mówił,że ładnie,mu obciągałaś-powiedział Richie,zagryzłam mocno wargi,takiego miejsca nie było,co za kłamca,już mnie niszczy
-co?!,wiesz powiedz Justinowi,że- nie skończyłam,bo po czułam,jak ktoś mnie od tyłu przytula
-co mi powiesz,moja suczko?-spytał,co mnie zmroziło,odwróciłam się do niego i przyłożyłam mu w twarz
-nie jestem twoją suczką,nie zrobiłam ci loda!,głupi cymbał,zamiast się po pisywać i ściemniać na mój temat,powinieneś się zastanowić,jakim jesteś egoistą i chamem!-krzyknęłam mu w twarz,nie znoszę go,jak tak długo będzie to może wymyśli,coś innego co mnie upokorzy,nagle podeszły do mnie dziewczyny,Kelly była wściekła,bo sama usłyszała plotki,że zrobiłam Justinowi loda
-Jeśli jeszcze raz ją upokorzysz-podeszła do niego i kopnęła go w krocz-oj biedak boli,a może ma ci zrobić loda,żeby przestało ?,frajer-powiedziała Kelly,po czym chwyciła mnie za rękę i prowadziła za sobą,byłyśmy już pod moim domem,podziękowałam Kelly,za pomoc,ale kazałam się jej nie mieszać w to,po pożegnaniu z dziewczynami,weszłam do domu,w powietrzu unosił się zapach obiadu,powąchałam i wbiegłam do kuchni
-mamo,robisz na obiad gołąbki?-spytałam z uśmiechem na twarzy,mama zachichotała
-dokładnie,jak tam w szkole?,opowiadaj-spytała,a ja momentalnie posmutniałam-źle było?,ktoś ci coś zrobił przykrego?-spytała,nie chciałam jej zamartwiać moimi problemami,sama je załatwię
-nie!,było super-powiedziałam szybko kłamiąc
-a czemu taka smutna się zrobiłaś,kiedy wspomniałam o szkole?-spytała,ach ona zawsze mnie ma w garści
-no bo,jest mi smutno,bo musiałam już wrócić do domu,a było tak fajnie-powiedziałam szybko,było tragicznie,ten kretyn mnie niszczy,nie chce mi się żyć
-nałożyć?-spytała
-tak,tylko pójdę się przebrać-powiedziałam i pobiegłam do mojego pokoju,kiedy ściągnęłam z siebie ciuchy,które miałam dzisiaj ubrane,wyciągnęłam z szafki,jakiś dres,po czym spojrzałam w lustro,zaczęłam dotykać swoje wargi,przypominając sobie pocałunek z szatynem,naprawdę umie całować,ach szkoda,że to cham,oddaliłam się od lustra i zeszłam na dół do kuchni,zjadłam obiad,raczej coś podzióbałam,nie mogłam nic zjeść,bo cały czas myślałam,o tym dupku,a przecież tak nie powinno być,nie?,to nie ma żadnego sensu,mama chciała coś powiedzieć,ale pobiegłam do mojego pokoju,zamknęłam się w nim i sunęłam się po drzwiach-co on ma takiego w sobie,że nie mogę przestać o nim myśleć?-spytałam samej siebie,gdyby nie miał języka,to bym mogła wyczytać z tych jego oczów,takie ciepło i troskę,ale ten dupek musi mieć taką jadaczkę,a w mózgu pornusy,nie,muszę napisać coś do pamiętnika,o dzisiejszym dniu
Drogi Pamiętniku 
Dzisiejszy dzień zapowiadał się idealny,dopóki nie spotkałam Justina,
od niego zacznie się moja historia,jaką przeżyje w tym roku,
zapowiada się na gorsze,a może na lepsze rozpoczęcie 
jak na razie,ten chłopak wprowadził mnie na czerwony dywanik u dyrektora,
co mną wstrząsnęło,po czym okazało się,że będę siedzieć z nim w ławce,
a na dodatek,rozpuścił plotkę,że obciągnęłam mu,
jak widzisz,ma dużo zalet,znaczy się tych złych,
ale jak patrze na jego oczy,wydawało by się,że 
jest dobrym i uczciwym człowiekiem,
jednak,jadaczka mówi swoje
do zobaczenia Jutro ;*
M.R.Cyrus 
gdy skończyłam pisać notkę w pamiętniku,chciałam się położyć spać,wiem,że jest dopiero pora obiadowa,ale jak na jeden dzień starczy wrażeń,gdy tylko walnęłam się na łóżko,moja komórka zaczęła dzwonić-cholera!-krzyknęłam sama do siebie,po czym podeszłam po telefon,najpierw spojrzałam na wyświetlacz,uśmiechnęłam się,ponieważ była to Molly,nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam słuchawkę do ucha
-co jest?-spytałam
-co jest?!,lepiej się szykuj,bo my zaraz wbijamy i idziemy na imprezkę z okazji pierwszego dnia szkoły-powiedziała Molly,uśmiechnęłam się
-ej,ale jutro szkoła jest-powiedziałam
-wiem,dlatego nauczycielka zgodziła się,na to żebyśmy mieli dzień wolny,ale tylko nasza klasa, kiedy z nią rozmawiałyśmy była zachwycona naszym pomysłem,czaisz?-powiedziała
-a gdzie będzie?-spytałam
-u Kelly-oznajmiła
-to ja pogadam z mamą,ale raczej będę mogła,to przyjedzcie po mnie-powiedziałam
-jak coś to będzie nocka u Kelly-powiedziała i rozłączyła się,odłożyłam telefon
-aaa!,muszę się w coś ubrać!-krzyknęłam,pędem zbiegłam na dół,oczywiście do mamy,mama siedziała w salonie z tatą,rozmawiali,ale szybko im przerwałam
-Mamuś,bo wiesz dzisiaj jest impreza-nie dokończyłam,bo mi przerwała
-absolutnie,nie,jutro szkoła-powiedziała,a ja przewróciłam teatralnie oczami
-to impreza klasowa z okazji pierwszego dnia szkoły,nauczycielka dała nam dzień wolny,jak coś impreza jest u Kelly i mamy spać u niej-oznajmiłam
-no dobrze,możesz,a wszyscy będą tam spać ?-spytała
-niee,tylko my w czwórkę-powiedziałam
-idź się szykuj i ubierz coś ładnego,żebyś nie zrobiła mi siary-powiedział tata,zaśmiałam się i pobiegłam do góry,grzebałam w szafie szukając,jakieś ekstra sukienki,w końcu znalazłam odpowiednią,ubrałam ją na siebie,po czym nałożyłam na siebie mocny,a zarazem lekki makijaż,rozpuściłam włosy,przeczesując je,a na koniec ekstra buty,które sobie kupiłam dwa dni temu,kiedy byłam gotowa,przejrzałam się jeszcze raz w lustrze,podziwiając mój ubiór,nagle usłyszałam dzwonienie,do drzwi,wzięłam moją torbę z przygotowanymi ciuchami na jutro i piżamą oraz potrzebnymi rzeczami na noc poza domem,zbiegłam na dół,kiedy schodziłam ujrzałam Tarę i Molly,uścisnęłam je i pożegnałam się z rodzicami,pojechałyśmy taksówką,gdy dojechałyśmy pod dom Kelly,Molly zapłaciła taksówkarzowi za podwózkę,wysiadłyśmy z auta i ruszyłyśmy do domu Kelly,zadzwoniłam do drzwi,po chwili otworzyła je nam Kelly
-hej-powiedziała zadowolona,jak mówiłam,jej złość przechodzi,kiedy jest impreza- wejdźcie,już wszyscy są-powiedziała z uśmiechem na twarzy,zrobiłyśmy to co kazała,kiedy weszłam,rozejrzałam się i zobaczyłam wszystkie znajome twarze,wszyscy z naszej klasy,fajnie,że dziewczyny postarały się o imprezkę,chociaż przestanę myśleć o Justinie,o nie!,przecież Justin jest w naszej klasie,a ta impreza jest klasowa,t-to on gdzieś musi być,muszę mieć oczy szeroko otwarte,przechodziłam i rozglądałam się,szukając Justina,chcę mieć go na oku,wszyscy tańczyli i pili,co nie umożliwiało mi poszukiwań,po chwili odpuściłam sobie,podeszłam do stolika gdzie był alkohol,wiem,że nie mogę pić,ale jestem już wykończona przez tego chłopaka i muszę sobie wypić,wypiłam dosyć,ale trzymałam się dobrze i trzymało mi pamięć,taka faza jest dla mnie idealna,podeszłam do ludzi gdzie tańczyli i sama zaczęłam tańczyć,gdy tańczyłam poczułam jak ktoś cały czas obmacuje mnie i to po tyłku i w tali,aż w końcu odwróciłam się i z murowało mnie

___________________
dziękuje za komentarze i że jest was tak dużo :)

KOMENTUJCIE !!

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 1 ♥-nie dam ci spokoju,póki się ze mną nie prześpisz

Miley 
Dzisiaj jest pierwszy dzień w nowej szkole,jestem taka pod ekscytowana,wstałam dzisiaj o szóstej rano,ale i tak nie mogłam przespać nocy,miałam odrobinę tremy,że mnie nie zaakceptują i że ktoś będzie dla mnie nie miły-przerażająca myśl-wydukałam sama do siebie,leżałam wygodnie na moim łóżku,trzymając w objęciu pamiętnik,w którym zacznę moją opowieść,jeszcze nie mam nazwy,ale przyjdzie z chwilą,ale na całe szczęście mam wspaniałe przyjaciółki,które są zawsze ze mną i nie dadzą mnie skrzywdzić,trochę im zazdroszczę tej siły,którą w sobie drzemią,ja to nawet muszki nie skrzywdzę,a one się rzucają w obronę za jedną
-Miley! śniadanie na stole-krzyknęła moja mama,migiem zeszłam na dół i zasiadłam przy stole,ale nie miałam ochoty jeść to ta trema,wykończy mnie-jedź-powiedziała pokazując na talerz,skrzywiłam się patrząc na talerz w którym były płatki z mlekiem,nie czuje głodu,czuje dziwny ucisk w brzuchu
-mamo,nie mam ochoty jeść,stresuję się nową szkołą-powiedziałam patrząc na mamę,która popijała kawę
-skarbie,wiem,że dasz radę,jak zawsze,masz dziewczyny-powiedziała przełykając łyk kawy
-witam rodzinko,co na śniadanie?-spytał tata,który wszedł do kuchni,po czułam jego dłoń na moim ramieniu-a ty co taka,zestresowana ?,a no tak,nasza córka idzie do nowej szkoły-powiedział,myśląc o,nie wiem,chyba o niczym
-wstałeś kotek,płatki zrobiłam Miley,a tobie kanapki,takie jak lubisz-powiedziała mama,tata podszedł do mamy,mocno ją objął i namiętnie pocałował
-fujj,jesteście obrzydliwi-powiedziałam,próbując nie zwymiotować,nie lubię jak mama z ojcem całują się i pieszczą przy mnie,to jest ohydne,nagle obydwoje odkleili się od siebie i spojrzeli na mnie z dziwnym wyrazem na twarzy,jedno wiem,wyczytałam z ich spojrzeń, nie dowierzanie
-mała,wiesz,kiedyś sama będziesz,kogoś kochać i nic wtedy nie będzie się liczyło oprócz waszego szczęścia,jak ja i mama-powiedział,na co przewróciłam teatralnie oczami
-tato!,to ja wolę się nie zakochiwać,jeżeli będę miała robić takie rzeczy przy moim dziecku-powiedziałam uparcie,po czym wstałam i chwyciłam torbę,narzucając ją na ramię,otworzyłam drzwi i odwróciłam się do rodziców-nara rodzinko-powiedziałam,po czym wyszłam z domu,kiedy przeszłam przez furtkę domu,czekały na mnie Kelly,Molly i Tara-hej dziewczyny-powiedziałam i po kolei przytuliłam każdą
-hej Mils,rany jak nie chce mi się iść do tej szkoły-powiedziała jęcząc Kelly,Kelly to największa zrzęda nic jej nie pasuję oprócz imprez i dogryzania Mendy i jej świcie,no i spędzania z nami czasu
-zamiast tak zrzędzić,lepiej chodźmy-powiedziała Molly,więc Molly jest podobna do Kelly,ale w mniejszym stopniu uwielbia rozrywkę i misje,w końcu ruszyłyśmy w stronę szkoły,nagle Tara stanęła jak wryta
-O rany,o rany-zaczęła panikować,Tara to histeryczka,ale i tak ją kocham-zapomniałam telefonu-przypomniała i ruszyła w naszą stronę -to źle ?-spytała
-jak wrócisz,to będziesz miała telefon-powiedziałam nie zwracając już więcej uwagi na Tarę
-o rany,dlaczego ta szkoła jest tak blisko naszych domów?-spytała znów jęcząc Kelly,razem z Molly przewróciłyśmy teatralnie oczami i weszłyśmy jako pierwsze,Tara wzruszyła tylko ramionami i z uśmiechem pobiegła za nami,kiedy weszłyśmy do środka,oczy nam się otworzyły szerzej
-a-ale wielka-wydukałam
-jeny tu chyba mieszkają olbrzymy-powiedziała Kelly,która dopiero weszła
-olbrzymy to my jiip-powiedziała podekscytowana Tara,spojrzałyśmy na nią nie dowierzając co przed chwilą powiedziała,na ustach Kelly można było zobaczyć opadającą szczękę
-weź się w końcu zamknij,wszyscy patrzą na nas-powiedziała zdenerwowana Molly i walnęła Tarę w ramię,Molly miała rację wszyscy na nas patrzeli,tak wrogo,wystraszyłam się i cofnęłam do tyłu,nagle po czułam,że upadam na kogoś
-uważaj,jaka typiara,wiedziałem,że w tej budzie,będą głupie i rozdarte bachory-powiedział wkurzony nieznajomy,wiedziałam jedno on był chłopakiem i to wściekłym,wstałam i otrzepałam kolana,a mój wzrok pokierował się na nieznajomego,otworzyłam szeroko usta,był ładny i to jak,miał czekoladowe oczy,malinowe usta i dobrze zbudowany -co tak się gapisz,nie widziałaś takiego zajebistego chłopaka,jak ja,wiem jestem idealny-powiedział schlebiając sobie
-am przepraszam,nie chciałam na ciebie wpaść,tak wyszło,tylko się wystraszyłam i upadłam,jeszcze raz przepraszam-powiedziałam kiwając głową,że mi przykro
-weź tego palanta nie przepraszaj,Mils,nie zniżaj się do takiego poziomu-powiedziała oschle Kelly,jej spojrzenie mierzyło tego chłopaka,to był znak,czerwona lampka,ratujcie Miley
-stój pysk szmato!,a jak chce,to niech przeprasza,lubię jak ktoś mi schlebia,a jeszcze taka laska-powiedział i zaczął mierzyć mnie,od góry do dołu,wiedziałam o co mu chodzi,nagle chłopak podszedł do mnie i szepnął mi do ucha-może spotkamy się i wiesz będziesz moja,he w łóżku-powiedział,a moje gałki się powiększyły,nagle nie wiem skąd,wybudziła się we mnie agresja,chwyciłam tego palanta za szmaty i przecisnęłam do ściany
-słuchaj mnie uważnie,lepiej sobie nie schlebiaj i nie waż się proponować mi takiej obrzydliwej  propozycji,nie jesteś panem,żeby wybierać sobie pierwszą lepszą,więc spadaj-powiedziałam,szybko nabierałam powietrza by zaspokoić agresje jaką w sobie miałam
-Miley chodźmy-powiedziała Kelly,a jej wzrok cały czas laserował nieznajomego
-więc nazywasz się Miley,takie imię,dla takiej nie typowej dziwki-zaśmiał się złośliwe
-zabije cię!!-krzyknęłam,po czym znów ruszyłam do niego,ale to on miał przewagę,wiedział,że to zrobię,chwycił mnie za nadgarstki i przeciągnął do ściany,przy czym złączył nasze usta,wyrywałam się bo nie chciałam tego odwzajemnić,ale on miał takie miękkie usta,chłopak uchylił powoli moją dolną wargę,abym pozwoliła mu na dostęp do głębszego pocałunku,jednak mu się nie udało,bo przy okazji ugryzłam go w wargę,chłopak kucnął i stękał,zadowolona uśmiechnęłam się szeroko i potrzepałam rzęskami,chciałam odejść,ale znów mnie chwycił i pocałował,odchylił się ode mnie o milimetr
-a ja nazywam się Justin-powiedział sapiąc,ja również sapałam,po pocałunku,wiem jestem głupia i odwzajemniłam ten pocałunek,ale podobał mi się,to było silniejsze ode mnie,nigdy tak nie miałam,aby się nie powstrzymać,nagle rozejrzałam się po korytarzu nikogo nie było,wszyscy w sali?!,nie ja nie mogłam pierwszego dnia się spóźnić,odsunęłam się od chłopaka i upadłam na ziemie-co ci jest ?,chyba,że tak ci się podobał pocałunek,że aż zaniemówiłaś-powiedział
-odwal się!,przez ciebie spóźniłam się na lekcję-powiedziałam i wstałam,chcąc iść do sali
-wy dwoje,do mojego gabinetu-powiedział stanowczo,chyba dyrektor,ja się chyba zabiję
-moja mama mnie zabije i to przez ciebie brązowooki !-powiedziałam do szatyna
-na imię mi Justin,a nie brązowooki-powiedział oschle- ja pierdole będziesz teraz tak histeryzować?!-spytał również oschle,przepraszam,że mówiłam na moich byłych chamami,o to prawdziwy cham z piekła wyszedł
-nie rozmawiam z tobą,nie ma cię,czaisz-powiedziałam
-czaję,ale i tak nie dam ci spokoju,póki się ze mną nie prześpisz-powiedział,a moja szczęka opadła po raz kolejny w tym dniu
-ha ha,ale mnie rozbawiłeś,zapomnij jestem dziewicą i nie mi w głowie seks,dla zabawy i jeszcze z takim typem jak ty-powiedziałam oschle,mierząc go wzrokiem
-dziewica,uu dla mnie jeszcze lepiej,w życiu ci nie odpuszczę,czaisz kotek ?-spytał,zmarszczyłam czoło i odwróciłam się od niego idąc za dyrektorem,który w ogóle nie słyszał tej rozmowy
-idiota-szepnęłam pod nosem,chociaż wiedziałam,że to usłyszał,nagle czyjaś dłoń mnie zatrzymała
-wchodzi pani pierwsza ?-spytał dyrektor
-a nie możemy we dwoje,szybciej panu pójdzie-powiedział Justin,który był za mną
-masz rację,wchodźcie-otworzył drzwi,jeszcze w życiu nie byłam na czerwonym dywaniku,może tylko za podziękowanie za dobrą pomoc
-jesteście nowi i nie znacie zasad,obowiązuje tu zasada,pierwszy dzwonek,każdy idzie pod swoją klasę,drugi dzwonek sale otwiera nauczyciel i każdy ma być na swoim miejscu,zrozumieliście?-spytał
-tak proszę pana,to się nie powtórzy-powiedziałam
-taa- odpowiedział szatyn
-nic się nie stało,macie tylko upomnienie,teraz zaprowadzę każdego do swojej klasy.do jakiej chodzicie ?-spytał
-do klasy A-powiedziałam równo,z Justinem ?,nie to nie może być prawda,za jaką karę,muszę się dręczyć z tym chłopakiem,znam go od jakiś 20 minut i już z nim nie wytrzymuje
-dobrze jesteście w tej samej klasie-powiedział uśmiechnięty na twarzy,a ja się skrzywiłam i spojrzałam na szatyna,który miał złowieszczy uśmieszek,dyrektor zaprowadził nas do klasy,nauczycielka nie była zadowolona,więc kazała nam usiąść,niestety,była tylko jedna wolna ławka i dwa krzesła,do końca roku w niej siedzieć z nim
-siadać,Bieber i Cyrus,nie ociągać się bo robicie zamieszanie w klasie-powiedziała nauczycielka,a ja szybko usiadłam po lewej stronie, a szatyn po prawej przy ścianie,oddaliłam się kawałek od niego,po chwili po czułam się bezpiecznie i spoglądałam na tablice,okazało się,że nasza nauczycielka Angielskiego jest naszą wychowawczynią,słuchałam co mówiła i zapisywałam notatki,jak każdy inny,ale dostrzegłam Kelly,która miała na uszach słuchawki i udawała,że pisze,zaśmiałam się cicho pod nosem,nagle poczułam


________________________________
Mamy 1rozdział,mam nadzieje,że wam się podoba ?

KOMENTUJCIE !!!

Wstęp ♥

Nazywam się Miley Ray Cyrus,mam 16lat,ale niedługo skończę siedemnaście.
W tym roku skończyłam gimnazjum,czyli oznacza to,iż razem z moimi przyjaciółkami,Molly,Kelly i Tarą będziemy chodzić do innej szkoły,spotkamy tam dużo nowych twarzy,a może i przyjaciół z gimnazjum,zależy mi na tym,aby nie było tej świni Mandy,wręcz dziewczyny nie cierpię,jest jak to powiedzieć,puszczalska i przylepia się do każdego ładnego chłopaka,oznacza to,że żadna z nas nie może mieć lepszego chłopaka od niej,ale mi nie zależy na chłopakach,w moim życiu chodziłam tylko z dwoma i okazali się chamami,ale tak w życiu bywa,nie szukam chłopaka na siłę wręcz przeciwnie,czekam na tego jedynego,musi być idealny.
Lubie dużo przybywać przy książkach,ale nie jestem kujonem,po prostu lubię się angażować,w różne prace społeczne,pomagać innym ludziom,moje przyjaciółki śmieją się ze mnie,że jestem zbyt zaangażowana w pomaganiu innym i że mam własny świat,oczywiście mam, lubię pisać o różnych ludziach,którzy mają problemy z narkotykami i alkoholizmem,piszę pamiętnik,w którym piszę moje przemyślenia,teraz będę pisała nowy o nowej szkole i moim życiu,w tym roku,jednak odpuszczę sobie pomaganie innym,a zajmę się sobą i postaram się spędzać czas z przyjaciółmi.


O to : 
Prawdziwa historia mojego życia-miłość czy nienawiść ?

zapraszam do czytania;)mam nadzieje,że wam się spodoba;)

środa, 17 lipca 2013

Bohaterowie ♥



Miley Ray Cyrus 




Justin Drew Bieber


Molly(najlepsza przyjaciółka Miley,B.F)



Kelly(B.F)


Tara(B.F)




Jack(B.F. Justina)


Richie(B.F)



Mandy(najgorszy wróg Mils)