poniedziałek, 31 marca 2014

Rodział 24♥-zamknij się szmato!

Wtulona w Justina czułam się bezpiecznie,kiedy przestałam drżeć,wyplątałam się z objęć i spojrzałam na chłopaka,po czym moimi końcówkami palców przetarłam łzy szatyna,lekko się uśmiechnął,a ja to odwzajemniłam-będzie dobrze,uwierz-pomyślałam,przyglądając się tęczówką szatyna,postanowiliśmy usiąść na sofę-są twoi rodzice?-spytał,przyglądając mi się-nie-powiedziałam krótko-coś się stało ?-spytał ponownie-słuchaj to nic poważnego,po prostu się z nimi pokłóciłam,a najbardziej z mamą-powiedziałam,bawiąc się swoimi palcami,nie umiem jej przeprosić,bo nic nie zrobiłam źle,muszę być sprawiedliwa-słuchaj na pewno się pogodzicie i będzie wszystko po staremu-wyjaśnił,a ja tak po prostu się uśmiechnęłam,bo miał rację-jutro do szkoły,ach jak ja tego nie chce- jęknęłam z frustracją-kotek,jeszcze pół roku i zakończenie-zaśmiał się-wiem,ale to tak długo,a mi się nie chce siedzieć w szkole-wyjaśniłam,chłopak zachichotał,po czym rzucił się na mnie i zaczął łaskotać -p-przestań-pisnęłam-od kiedy tak ci się nudzi szkoła?,chyba to ja powinienem narzekać-powiedział,w sumie racja przecież nigdy nie narzekałam na szkołę może przez te problemy-wiem,ale wiesz tyle się dzieje-wytłumaczyłam,chłopak uśmiechnął się,po czym przybliżył się do mnie-co ty robisz?-spytałam zaciekawiona-chce cię pocałować,kotek-wyjąkał przyglądając się moim ustom,przegryzłam dolną wargę,mając ochotę rozkoszować się ustami szatyna,przybliżyliśmy się do siebie,po czym Justin wpił się w moje usta prosząc przy tym o dostęp,otworzyłam delikatnie wargę,a nasze języki walczyły o dominację,chłopak zsunął swoją dłoń jeżdżąc po moim tyłku,odkleiłam nasze usta,a już po chwili szatyn ssał moją szyję,jęknęłam z rozkoszy czując,że chłopak znalazł moje czułe miejsce-chodźmy na górę-sapnęłam,a chłopak nie przestawał ssać mojej szyi,Justin podniósł nas,po czym wszedł na górę prosto do mojego pokoju-zaklucz-jęknęłam gdy on nie przestawał,chłopak zrobił jak kazałam-dobry chłopiec-powiedziałam,kiedy już leżałam na łóżku,przegnieciona przez Justina,kiedy mieliśmy złączyć nasze usta,ktoś zapukał do drzwi-Miley wróciliśmy,zejdź na dół !!-wrzasnęła moja matka,wkurzona odepchnęłam chłopaka,po czym wskoczyłam na niego okrakiem,wpijając się w jego malinowe usta-schodzisz?!-spytała wrzeszcząc z dołu-zamknij się ty stara suko-sapnęłam odklejając się od szatyna-lubię gdy jesteś taka wściekła -zaśmiał się chłopak-weź już przestań się śmiać-warknęłam na niego-kochanie,wiem,że jesteś zła,ale idź do swoich rodziców i się z nimi pogódź-zaproponował,przewróciłam teatralnie oczami-okej-sapnęłam,chłopak pocałował mnie w polik-a to za co ?-zapytałam uśmiechając się do niego-za to,że cię kocham-odpowiedział-a teraz idź-pogonił mnie-a co z tobą?-spytałam przyglądając mu się uważnie-ja wyjdę oknem-puścił mi oczko,po czym otworzył okno,wychodząc z mojego pokoju,pomachałam mu na pożegnanie-kocham cię-szepnęłam tak,żeby moi rodzice nie słyszeli,że z kimś jestem-ja cię też-szepnął,po czym zniknął,postanowiłam iść do salonu,gdzie znajdowali się moi rodzice,oparłam się o drzwi-co jest?-spytałam,a moi rodzice spojrzeli na mnie-chcesz coś nam powiedzieć?-spytała mama,która oczywiście nie odpowiedziała na moje pytanie-nie,nic wam nie mam do powiedzenia-powiedziałam ironicznie,wiem,że Justin kazał mi się z nimi pogodzić,ale jakoś nie mam ochoty ich przepraszać,w końcu to nie ja zaczęłam,a ona.Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi,automatycznie spojrzałam na drzwi-ja otworze-poinformowałam mamę,która ignorowałam dźwięk dzwonka,co mnie wkurwiało,nie lubię jak tak się ludzie zachowują,normalnie jak dzieci.Podchodząc do drzwi,zajrzałam przez judasz,natychmiastowo otworzyłam je-czego chcesz?-spytałam dziewczynę,Kelly przewróciłam oczami i spojrzała na mnie-hej,chcesz się przejść?-zaproponowała,było to zbyt dziwne i nie ufałam jej-nie,dzięki-powiedziałam,zamykając drzwi,jednak ona je zatrzymała-Miley przepraszam za wszystko,ja nie chciałam cię tak skrzywdzić,proszę chce z tobą porozmawiać-poprosiła,spojrzałam na nią,a potem na dom szatyna-nie wiem-powiedziałam,dziewczyna spojrzała tam gdzie ja,czyli na dom Justina-okej,ale daję ci 10 minut-powiedziałam,po czym spojrzałam na nią.Kiedy szłam z Kelly czułam się jakoś inaczej,nie jak kiedyś,przyznam bałam się iść z nią gdzieś dalej,bo mogła coś mi zrobić-a wiec o czym chcesz porozmawiać?-spytałam się blondynki-więc chodzi o zasady-powiedziała ostro,spojrzałam na nią z przerażeniem,ona udawał,jak mogłam tak się nabrać-zasady?,znowu mnie oszukałaś, ty chciałaś mnie skrzywdzić !! -wrzasnęłam-tak,teraz słuchaj-rozkazała-nie mam zamiaru cię słuchać-powiedziałam-a powinnaś,Justin i ty już nie będziecie razem-powiedziała zadowolona -nigdy nas nie rozdzielisz,jesteś suką,jak mogłam być,tak głupią egoistką-powiedziałam-bo ty zawszę się wszystkimi martwisz-zaśmiała się -wal się!-warknęłam,kiedy chciałam ruszyć,poczułam,mocny ból w okolicy głowy,co spowodowało,że moje powieki zamykały się.
********
Kiedy otwierałam powieki,czułam straszny ból głowy co spowodowało,że nie mogłam dobrze otworzyć oczów,po jakimś czasie,przyzwyczaiłam się do tego bólu i mogłam otworzyć szerzej powieki, zorientowałam się,że nie jestem w domu,nagle przypomniała mi się rozmowa z bond dziewczyną,wtedy w parku,jak się odwróciłam,zostałam czymś twardym w głowę,nic nie pamiętam,zaraz oszaleje,gdzie ja jestem i kim jest osoba,która kieruje się w moją stronę ?,do pomieszczenia wszedł,jakiś mężczyzna,wyglądał na dwadzieścia ileś lat,miał niebieskie oczy i jasne włosy,był przystojny,ale w jego spojrzeniu było widać rozbawienie-w końcu się obudziłaś,Kelly będzie zadowolona-uśmiechnął się chytrze,co mnie przeraziło-po co ten cały teatrzyk?!-warknęłam-dla zabawy,Kelly powiedziała,że możemy zrobić z tobą co chcemy-uśmiechnął się łobuzersko,przełknęłam głośno ślinę-możecie?,czyli kto ?!-zapytałam wystraszona-moi kumple-wskazał na chłopaków,którzy dopiero weszli do pomieszczenia,cała trójka podeszła do mnie,chciałam się cofnąć,ale jeden z chłopaków,przyciągnął mnie do siebie,poczułam,jak ból głowy powracał,wyrywając się,poczułam parę silnych piąstek,wbijających się w mój brzuch,z moich ust wydobył się jęk bólu,po czym krew sączyła się z nich.Nie miałam sił na obronę,było ich trzech,a ja byłam tylko jedna.Mężczyźni mieli około trzydziestu lat,rzucili mnie na podłogę,przygniatając mnie do niej,jeden z nich zaczął ściągać moje spodnie,zaczęłam panikować-zostawcie mnie!-wrzasnęłam,ale bardzo słabo,kiedy rozebrali mnie do naga,ich brudne dłonie dotykały moich intymnych miejsc-zabawimy się chłopaki-zaśmiał się wrednie,zaczęłam wyć-zamknij się szmato!-jeden z mężczyzn wrzasnął do mnie-kochanie,sprawimy,że poczujesz się w raju-zapewnił mnie blondyn,ale ja jeszcze bardziej zaczęłam panikować,kiedy blondyn chwycił moje uda,po czułam jak jego penis wchodzi we mnie,zaczęłam wyć,chciałam,żeby ten koszmar się skończył,żeby to był tylko sen,chłopak brutalnie pchał swego penisa w mnie ,kiedy skończył,dwóch mężczyzn zabrało mnie do innego pomieszczenia i robi ze mną co chcieli,jak skończyli,zostawili mnie nagą i samą,mogłam pomyśleć,ale nie chciałam myśleć,bo wciąż widziałam ich twarze i co ze mną robili,moje ciało było poobijane,zaniedbane,czułam się taka brudna-boje się-wyszeptałam do siebie,chce wrócić do domu i zapomnieć o tej całej sprawie,ale jak ja spojrzę na Justina?,nie będę potrafiła,mu tego powiedzieć.


________________________________
 Wróciłam :) hmm wiem nie wyszło mi to najlepiej ,
ale jak będą następne rozdziały,postaram się jak najlepiej
je napisać ;D W tym tak samo się starałam :)
Zrobiłam nowy zwiastun,więc jak jesteście ciekawi to wejdźcie

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 23 ♥- Jest tylko jedna osoba,która kocham i pragnę bronic cala dusza i ciałem.

-teraz powiecie mi prawdę-powiedział patrząc na nas wszystkich,wzięłam głęboki oddech
-pamiętasz,jak byliśmy razem na imprezie u Tary?-zapytałam,patrząc na niego.Chłopak przytaknął twierdząco-wtedy zobaczyłam ciebie z dziewczyną,która ciebie całowała-wyjaśniłam,szatyn otworzył szeroko oczy i usiadł obok mnie gładząc mój policzek
-ale Miley,to wcale tak nie było-próbował się bronić,ale kazałam mu przestać
-wiem,kiedy przyszedłeś do mnie i zerwaliśmy,przyszła Kelly,to była jej wina,ona to wszystko wymyśliła,kazała mi się do ciebie nie zbliżać,bo ona ciebie kocha-powiedziałam płacząc,Justin przytulił mnie
-ale ja jej nie kocham,bo zawsze ty będziesz tą,która skradła moje serce-powiedział,po czym złączył nasze usta,poczułam się bezpieczna.Przy Justinie,wszystko jest piękniejsze.Szatyn oderwał się od moich ust,patrząc w moje oczy-czy ona tak ciebie pobiła?-zapytał,pokiwałam twierdząco głową,Justin ukrył swoją złość,po prostu uśmiechnął się do mnie-będzie dobrze,obiecuje ci-odwzajemniłam jego uśmiech,kocham na niego patrzeć,ufam mu i wierze,ze wszystko się ułoży
-wierze ci-powiedziałam,próbowałam jakoś wszystko sobie przypomnieć,wszystko czyli,jak poznałam Justina,nie lubiałam go ,a Kelly tym bardziej,może ona po prostu udawała?,nie wiem,muszę się tego dowiedzieć.Musze porozmawiać z Kelly!!
-Dobra,jak wiecie Kelly myśli,ze Mils i Jay nie są razem,wiec tak zostawmy-powiedział Ritchie,wyciągając mnie z myśli
-musimy grac,ech! szkoda,ze nie mam głównej roli-warknęła Tara,wszyscy wybuchli głośnym śmiechem
-Miley i Justin,wy się nie kochacie,wasza miłość nie istnieje,ale tylko w szkole i tak,żeby Kelly was nie zobaczyła´-wyjaśniła Molly,wszystko już było jasne musimy oszukiwać Kelly,chociaż nie lubię kłamać,lecz w tym przypadku tak wypada.Kiedy wróciłam do domu,spotkała mnie rozmowa z moimi  rodzicami,jeszcze tego mi trzeba,westchnęłam,po czym usiadłam na sofie,moja mama patrzała na mnie ze smutkiem?
-kochanie co się dzieje ?-spytała,nie wiedziałam co jej odpowiedzieć
-o co ci chodzi?-spytałam podejrzliwie
-o to,ze nauczyciela dzwoni,mówi mi,ze skręciłaś Kostkę-wyjaśniła ironicznie się uśmiechając
-i co z tego?
-to moja droga damo,ze nie wstawiłaś się do domu,wiesz dziewczyno która jest godzina?!,my tu z ojcem martwimy się,czemu jeszcze nie wróciłaś-zaczęła chodzić po pokoju,trzymając się za głowe,jedno powiem mam przejebane
-przepraszam-wyszeptałam
-przepraszam?!,tylko tyle nam powiesz?!-krzyknęła,z moich oczów wydobyły się słone łzy,nie mogłam ich powstrzymać,dzisiaj miałam naprawdę ciężki dzień
-co mam ci powiedzieć ?!,ze zagadałam się z Molly ?,nie kurwa byłam z Justinem,musiałam z nim porozmawiać-krzyknęłam
-o czym rozmawialiście?-spytała
-a co cie to obchodzi,kurwa to moje życie,odpierdol się od niego!!!!!!-to było ostatnie co powiedziałam do mojej mamy,postanowiłam udać się do pokoju,zamykając za sobą drzwi,upadłam na podłogę i zaczęłam wyć,źle się czuje z tym jak ja potraktowałam,ale teraz nie chce jej widzieć,mam Justina,ale to i tak mało,do doskonałości.Postanowiłam położyć się na łóżku,nagle uderzyłam o coś twardego w głowę,odkryłam kołdrę,a ujrzałam tam mój pamiętnik,dawno w nim nie pisałam

Dzisiaj,a raczej cały tydzień był dla mnie,bardzo trudny,kłótnia z mama przez to,ze mam problemy z była przyjaciółka Kelly,nie wiem czemu,ale tęsknię za nią,byłyśmy przyjaciółkami od małego,czy ona zapomniała,o tamtych chwilach?,ona była częścią mojego życia,a teraz dowiaduje się,ze jest zakochana w Justinie i chce mi go odebrać,czy tak robiła przyjaciółki ?,raczej nie... 
nie zapomnę tamtych chwil z Kelly,muszę ją odzyskać,ale nie wiem jak, ona i ja poznałyśmy Justina w tym samym czasie,nie przypuszczałam,ze się w nim zakocha,ani ja w nim i on we mnie...Justin ,wierze mu,wierze ze nie kocha Kelly!

Jakie to chore,jestem nienormalna,pomimo tego,ze Kelly zrobiła mi tyle przykrości i sprawiła tyle bólu,to nadal ja kocham...i...tęsknie
""""""""""""
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi-kto dzwoni o tak wczesnej porze-pomyślałam,założyłam na siebie kapcie,po czym udałam się,otworzyć drzwi,dzisiaj sobota,wolne od szkoły,a rodziców nie ma,cale szczęście,ze są w pracy.Kiedy otworzyłam drzwi,w nich stała,moja była przyjaciółka Kelly!,znowu chce mnie pobić,zastraszyć?
-cześć-przywitałam ja
-hej-odpowiedziała oschle
-czemu przyszłaś?-spytałam ciekawa
-pogadać,mogę wejść?-spytała,przytaknęłam twierdzoco,blondynka weszła do środka,a mnie przeszła gęsia skorka,teraz mam szanse,żeby z nią porozmawiać.Podeszałam do stojącej blondynki
-usiadź-pokazałam na sofie,dziewczyna zasiadła wygodnie,a ja kolo niej-a wiec o czym chcesz porozmawiać?-spytałam
-o Justinie-odpowiedziała krotko
-a czemu o nim,przecież trzymam się z daleka od niego,myslałam,że chcesz rozmawiając o naszej przyjaźni-powiedziałam,po czym po smutniałam
-to było dawno,dobra przyjaciółka,nie zabrałaby mi chlopaka-warknęła
-to ty chcesz mi zabrać chłopaka-powiedziałam,bardziej ironicznie
-od kiedy go zobaczyłam to od razu się w nim zakochałam!,ale nie! on mu... musiał ciebie wybrać,czemu musiałaś być w tym samym miejscu co on i ja-krzyknęła,a z jej oczów spływały słone łzy,nie wiedziałam co powiedzieć,ona go kocha,ale ja tak samo
- Kelly wybacz mi,ale ja nic nie zrobiłam złego,to nie zbrodnia,ze się zakochałam w Justinie,nie zmienisz tego!-powiedziałam płacząc -kocham go,cala sobą!
-teraz,już z nim nie jesteś!,zapamiętaj Miley,Justin będzie mój!-zagroziła,po czym opuściła mój dom,dlaczego?!
-dlaczego!!!-krzyknęłam na cały dom-dlaczego musiałyśmy się zakochać w tym samym mężczyźnie!

 Justin 
Dzisiaj razem  z chłopakami udaliśmy się na skeatpark pojeździć na deskorolkach,musiałem się uspokoić po tej całej akcji z Kelly,nie kocham tej dziewczyny,nie przepadam za nia,ale nie chce jej ranić,musi zrozumieć,ze moja jedyna kobieta jest Miley.Kiedy tak myślałem,zobaczyłem szczupłą blondynkę,wiedziałem,że to Kelly wiec postanowiłem do niej podejść
-Kelly!!-krzyknąłem biegnąc powoli do niej,dziewczyna się odwróciła
-co jest ?-spytała obojętnie 
-czemu krzywdzisz Miley,ona jest twoja przyjaciółka,kocha cie jak siostrę-powiedziałem,dziewczyna się rozpłakała i kiwała głową
-nie!,nie! ona dla mnie nie istnieje,Justin-spojrzała na mnie,po czym chwciła moją dłoń,przykładając ja do swojej piersi-jestem twoja!!-krzyknęła,głośno oddychałem
-wybacz Kelly,ale ja cie.. nie..-nie dokończyłem 
-dlaczego? Spotkałeś Miley i mnie w tym samym czasie!-krzyknęła,po czym ścisnęła moja dłoń-dlaczego nie mogłeś wybrać mnie?-spytała,nie mogłem pozwolić sobie na słabość,ona musi zrozumieć,że nie odwzajemniłam je uczuć,kocham Miley, ona jest dla mnie jedyną kobietą,którą kocham,ona sprawia,że moje życie ma sens,dlatego,że jest przy mnie i się kochamy ponad wszystko
-Puść mnie!-rozkazałem,dziewczyna puściła moją dłoń,po czym patrzyliśmy sobie w oczy,w jej spojrzeniu widziałem nienawiść i smutek
-Naprawdę...-wyszeptała-naprawdę tak bardzo kochasz Miley?-spytała po czym opuscila głowę
-Nie mogę cie kochać.Jest tylko jedna osoba,która kocham i pragnę bronic cala dusza i ciałem... Tym kimś...jest Miley...Dlatego nie mogę odwzajemnić twoich uczuć.-powiedziałem,wiem,że tym ją zraniłem,ale taka jest prawda,tylko Miley jest w moim sercu i myślach 
-będziesz mój!!-krzyknęła,po czym pobiegła przed siebie.Nie próbowałem jej zatrzymać,bo dalsza rozmowa nie miała by, żadnego sensu.Musze iść spotkać się z Miley 

Miley 
Po wyjściu Kelly, walczyłam z własnymi myślami,co jeśli Kelly zrobi coś głupiego..?,teraz pragnęłam przytulić się do Justina i zapomnieć o świecie,bo on sprawia,że zapominam o wszystkich przykrościach,jednak jednego nie mogę zapomnieć,Kelly,ona ciągle jest w moich myślach .Może trudno mi wziąć to do serca,że ją straciłam-straciłam swoją przyjaciółkę-powiedziałam na głos,po czym się rozpłakałam,wiem,że mam Molly i Tarę,ale Kelly dłużej znałam,jak byłyśmy małe obiecałyśmy sobie,że będziemy razem chodzić do szkoły,znajdziemy sobie zajebistych chłopaków  i nic nam nie stanie na drodze.ale teraz?,teraz jest przeszkoda na naszej drodze!,ZAZDROŚĆ! nigdy bym nie prze puszczała,że Kelly jest zakochana,ale kiedy poznałam Justina wszystko się zmieniło,jesteśmy sobie bliscy,ufamy sobie i się kochamy,nagle z rozmyśleń,obudził mnie dzwonek do drzwi,postanowiłam wstać z sofy i ruszyć do drzwi,otworzyłam je,a w nich stała moja miłość
-Justin,coś się stało?-spytałam uśmiechając się słabo 
-chce porozmawiać-powiedział,po czym odwzajemnił uśmiech-płakałaś?-oglądał moje oczy 
-tak trochę, pokłóciłam się z mamą-wytłumaczyłam,ale jednak skłamałam,nie do końca,bo przecież byłam pokłócona,ale tu chodziło o Kelly
-będzie dobrze pogodzicie się-pocieszył mnie,on jest taki kochany,pomimo tego co się dzieje,jest taki spokojny i opanowany 
-to o czym chcesz porozmawiać ?-spytałam 
-o nas-opowiedział krótko 
-wiem-powiedziałam bardziej smutniej,musimy udawać,że się nie kochamy to jest bardzo trudne
-chodź tu do mnie-szatyn chwycił mnie w swoje ramiona,po czym wpił się w moje usta,jest taki ciepły,tęskniłam za jego pocałunkami,teraz będziemy rzadziej,tak się pieścić-kocham cię-powiedział,po czym gładził mnie po policzku 
-ja cie bardzo kocham i nie wiem...czy wytrzymam bez ciebie i twoich pocałunków...pieszczot-powiedziałam,a łzy próbowały wydobyć się z moich oczów-nie chce cie stracić!-wtuliłam się w niego,tak mocno,jak potrafiłam Justin odwzajemnił mój uścisk,spojrzałam na niego i po prostu zaniemówiłam,on płakał,za drżałam od pory,kiedy byliśmy na plaży nie widziałam łez szatyna 

___________________________________________________
Mamy w końcu rozdział :) 
Jeżeli jest jakiś błąd językowy z góry przepraszam,ale na mojej mamy lapku,nie ma ż,ź itd.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

czwartek, 2 stycznia 2014

Ważne!

Jak wiecie teraz rzadko dodaje rozdziały,ale nie musicie się martwić,że kończę je,postaram się dodać w następnym tygodniu,chociaż 2 rozdziały.ALE NA PEWNO NIE KOŃCZĘ!! <3

Chciałam dać znać,że żyje to opowiadanie,ale za bardzo ostatnio czasu nie miałam,ponieważ mam jeszcze 3 opowiadania i staram się dodawać jak najczęściej do nich rozdziały.Cieszę się,że coraz więcej osób czyta moje opowiadania .Do usłyszenia :)