Wtulona w Justina czułam się bezpiecznie,kiedy przestałam drżeć,wyplątałam się z objęć i spojrzałam na chłopaka,po czym moimi końcówkami palców przetarłam łzy szatyna,lekko się uśmiechnął,a ja to odwzajemniłam-będzie dobrze,uwierz-pomyślałam,przyglądając się tęczówką szatyna,postanowiliśmy usiąść na sofę-są twoi rodzice?-spytał,przyglądając mi się-nie-powiedziałam krótko-coś się stało ?-spytał ponownie-słuchaj to nic poważnego,po prostu się z nimi pokłóciłam,a najbardziej z mamą-powiedziałam,bawiąc się swoimi palcami,nie umiem jej przeprosić,bo nic nie zrobiłam źle,muszę być sprawiedliwa-słuchaj na pewno się pogodzicie i będzie wszystko po staremu-wyjaśnił,a ja tak po prostu się uśmiechnęłam,bo miał rację-jutro do szkoły,ach jak ja tego nie chce- jęknęłam z frustracją-kotek,jeszcze pół roku i zakończenie-zaśmiał się-wiem,ale to tak długo,a mi się nie chce siedzieć w szkole-wyjaśniłam,chłopak zachichotał,po czym rzucił się na mnie i zaczął łaskotać -p-przestań-pisnęłam-od kiedy tak ci się nudzi szkoła?,chyba to ja powinienem narzekać-powiedział,w sumie racja przecież nigdy nie narzekałam na szkołę może przez te problemy-wiem,ale wiesz tyle się dzieje-wytłumaczyłam,chłopak uśmiechnął się,po czym przybliżył się do mnie-co ty robisz?-spytałam zaciekawiona-chce cię pocałować,kotek-wyjąkał przyglądając się moim ustom,przegryzłam dolną wargę,mając ochotę rozkoszować się ustami szatyna,przybliżyliśmy się do siebie,po czym Justin wpił się w moje usta prosząc przy tym o dostęp,otworzyłam delikatnie wargę,a nasze języki walczyły o dominację,chłopak zsunął swoją dłoń jeżdżąc po moim tyłku,odkleiłam nasze usta,a już po chwili szatyn ssał moją szyję,jęknęłam z rozkoszy czując,że chłopak znalazł moje czułe miejsce-chodźmy na górę-sapnęłam,a chłopak nie przestawał ssać mojej szyi,Justin podniósł nas,po czym wszedł na górę prosto do mojego pokoju-zaklucz-jęknęłam gdy on nie przestawał,chłopak zrobił jak kazałam-dobry chłopiec-powiedziałam,kiedy już leżałam na łóżku,przegnieciona przez Justina,kiedy mieliśmy złączyć nasze usta,ktoś zapukał do drzwi-Miley wróciliśmy,zejdź na dół !!-wrzasnęła moja matka,wkurzona odepchnęłam chłopaka,po czym wskoczyłam na niego okrakiem,wpijając się w jego malinowe usta-schodzisz?!-spytała wrzeszcząc z dołu-zamknij się ty stara suko-sapnęłam odklejając się od szatyna-lubię gdy jesteś taka wściekła -zaśmiał się chłopak-weź już przestań się śmiać-warknęłam na niego-kochanie,wiem,że jesteś zła,ale idź do swoich rodziców i się z nimi pogódź-zaproponował,przewróciłam teatralnie oczami-okej-sapnęłam,chłopak pocałował mnie w polik-a to za co ?-zapytałam uśmiechając się do niego-za to,że cię kocham-odpowiedział-a teraz idź-pogonił mnie-a co z tobą?-spytałam przyglądając mu się uważnie-ja wyjdę oknem-puścił mi oczko,po czym otworzył okno,wychodząc z mojego pokoju,pomachałam mu na pożegnanie-kocham cię-szepnęłam tak,żeby moi rodzice nie słyszeli,że z kimś jestem-ja cię też-szepnął,po czym zniknął,postanowiłam iść do salonu,gdzie znajdowali się moi rodzice,oparłam się o drzwi-co jest?-spytałam,a moi rodzice spojrzeli na mnie-chcesz coś nam powiedzieć?-spytała mama,która oczywiście nie odpowiedziała na moje pytanie-nie,nic wam nie mam do powiedzenia-powiedziałam ironicznie,wiem,że Justin kazał mi się z nimi pogodzić,ale jakoś nie mam ochoty ich przepraszać,w końcu to nie ja zaczęłam,a ona.Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi,automatycznie spojrzałam na drzwi-ja otworze-poinformowałam mamę,która ignorowałam dźwięk dzwonka,co mnie wkurwiało,nie lubię jak tak się ludzie zachowują,normalnie jak dzieci.Podchodząc do drzwi,zajrzałam przez judasz,natychmiastowo otworzyłam je-czego chcesz?-spytałam dziewczynę,Kelly przewróciłam oczami i spojrzała na mnie-hej,chcesz się przejść?-zaproponowała,było to zbyt dziwne i nie ufałam jej-nie,dzięki-powiedziałam,zamykając drzwi,jednak ona je zatrzymała-Miley przepraszam za wszystko,ja nie chciałam cię tak skrzywdzić,proszę chce z tobą porozmawiać-poprosiła,spojrzałam na nią,a potem na dom szatyna-nie wiem-powiedziałam,dziewczyna spojrzała tam gdzie ja,czyli na dom Justina-okej,ale daję ci 10 minut-powiedziałam,po czym spojrzałam na nią.Kiedy szłam z Kelly czułam się jakoś inaczej,nie jak kiedyś,przyznam bałam się iść z nią gdzieś dalej,bo mogła coś mi zrobić-a wiec o czym chcesz porozmawiać?-spytałam się blondynki-więc chodzi o zasady-powiedziała ostro,spojrzałam na nią z przerażeniem,ona udawał,jak mogłam tak się nabrać-zasady?,znowu mnie oszukałaś, ty chciałaś mnie skrzywdzić !! -wrzasnęłam-tak,teraz słuchaj-rozkazała-nie mam zamiaru cię słuchać-powiedziałam-a powinnaś,Justin i ty już nie będziecie razem-powiedziała zadowolona -nigdy nas nie rozdzielisz,jesteś suką,jak mogłam być,tak głupią egoistką-powiedziałam-bo ty zawszę się wszystkimi martwisz-zaśmiała się -wal się!-warknęłam,kiedy chciałam ruszyć,poczułam,mocny ból w okolicy głowy,co spowodowało,że moje powieki zamykały się.
********
Kiedy otwierałam powieki,czułam straszny ból głowy co spowodowało,że nie mogłam dobrze otworzyć oczów,po jakimś czasie,przyzwyczaiłam się do tego bólu i mogłam otworzyć szerzej powieki, zorientowałam się,że nie jestem w domu,nagle przypomniała mi się rozmowa z bond dziewczyną,wtedy w parku,jak się odwróciłam,zostałam czymś twardym w głowę,nic nie pamiętam,zaraz oszaleje,gdzie ja jestem i kim jest osoba,która kieruje się w moją stronę ?,do pomieszczenia wszedł,jakiś mężczyzna,wyglądał na dwadzieścia ileś lat,miał niebieskie oczy i jasne włosy,był przystojny,ale w jego spojrzeniu było widać rozbawienie-w końcu się obudziłaś,Kelly będzie zadowolona-uśmiechnął się chytrze,co mnie przeraziło-po co ten cały teatrzyk?!-warknęłam-dla zabawy,Kelly powiedziała,że możemy zrobić z tobą co chcemy-uśmiechnął się łobuzersko,przełknęłam głośno ślinę-możecie?,czyli kto ?!-zapytałam wystraszona-moi kumple-wskazał na chłopaków,którzy dopiero weszli do pomieszczenia,cała trójka podeszła do mnie,chciałam się cofnąć,ale jeden z chłopaków,przyciągnął mnie do siebie,poczułam,jak ból głowy powracał,wyrywając się,poczułam parę silnych piąstek,wbijających się w mój brzuch,z moich ust wydobył się jęk bólu,po czym krew sączyła się z nich.Nie miałam sił na obronę,było ich trzech,a ja byłam tylko jedna.Mężczyźni mieli około trzydziestu lat,rzucili mnie na podłogę,przygniatając mnie do niej,jeden z nich zaczął ściągać moje spodnie,zaczęłam panikować-zostawcie mnie!-wrzasnęłam,ale bardzo słabo,kiedy rozebrali mnie do naga,ich brudne dłonie dotykały moich intymnych miejsc-zabawimy się chłopaki-zaśmiał się wrednie,zaczęłam wyć-zamknij się szmato!-jeden z mężczyzn wrzasnął do mnie-kochanie,sprawimy,że poczujesz się w raju-zapewnił mnie blondyn,ale ja jeszcze bardziej zaczęłam panikować,kiedy blondyn chwycił moje uda,po czułam jak jego penis wchodzi we mnie,zaczęłam wyć,chciałam,żeby ten koszmar się skończył,żeby to był tylko sen,chłopak brutalnie pchał swego penisa w mnie ,kiedy skończył,dwóch mężczyzn zabrało mnie do innego pomieszczenia i robi ze mną co chcieli,jak skończyli,zostawili mnie nagą i samą,mogłam pomyśleć,ale nie chciałam myśleć,bo wciąż widziałam ich twarze i co ze mną robili,moje ciało było poobijane,zaniedbane,czułam się taka brudna-boje się-wyszeptałam do siebie,chce wrócić do domu i zapomnieć o tej całej sprawie,ale jak ja spojrzę na Justina?,nie będę potrafiła,mu tego powiedzieć.
________________________________
Wróciłam :) hmm wiem nie wyszło mi to najlepiej ,
ale jak będą następne rozdziały,postaram się jak najlepiej
je napisać ;D W tym tak samo się starałam :)
Zrobiłam nowy zwiastun,więc jak jesteście ciekawi to wejdźcie
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Ty wiesz co to pachwina? Eee bo od czego by ja bolala? Nie ogarniam. Ale spoko. Rozdzial ciekawy tylko krotki. Czekam na nastepny i zycze weny<3
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńKończysz z blogiem? Dodasz jeszcze jakieś rozdziały? - Wiktoria
OdpowiedzUsuń