niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 22 ♥-teraz powiecie mi prawdę

JUSTIN 
Ona powiedziała,żeby ją zostawił w spokoju! Naprawdę czuję się zraniony,smutny,a także wściekły,bo ktoś mnie w coś wrobił!Bo Miley bez powodu nie zerwała ze mną!Wczoraj tak dobrze się bawiliśmy,byliśmy szczęśliwi,a nasz taniec zapamiętam na zawsze.Będę walczył o jej miłość,przecież jej uczucie nie mogło,tak szybko minąć,skoro wczoraj kochaliśmy się.Nie wiem,co się stało wczoraj na tej imprezie,że Miley tak wybuchła i zakończyła nasz związek,Cholera!Czy ona nie rozumie,że ją kocham!
Nagle usłyszałem,jak ktoś wchodzi do mojego pokoju
-Justin,czas wstawać-powiedziała nie wyspana mama-oh...nie spałeś?-zapytała patrząc na mnie,pokiwałem przecząco głową-aha.To ubieraj się i do szkoły-powiedziała z uśmiechem na twarzy,po czym opuściła mój pokój.Nie spałem całą noc,ponieważ nie mogę uwierzyć,że wszystko co było piękne,tak szybko minęło.Jestem rozdarty.Wstałem,po czym poszedłem się wykąpać i ubrać.Po pół godzinie byłem gotowy,chwyciłem mój plecak i zszedłem na dół
-grzanki na śniadanie!-krzyknęła mama,spojrzałem na nią
-nie jestem głodny-powiedziałem,po czym wyszedłem z domu,spojrzałem na dom naprzeciwko mojego,w którym mieszka Miley,widziałem światło zapalone w jej oknie,nie wiem,co robić,żeby ją odzyskać.Nie czekając dłużej,ruszyłem w stronę szkoły,do której miałem 10 czy 15 minut.Zobaczyłem przy szkole przyjaciółki Miley,Molly i Tarę,a z nimi moich przyjaciół,podszedłem do nich
-siema stary,co z Miley?-zapytał Richie,westchnąłem ciężko
-zerwała ze mną-powiedziałem jak najciszej się dało
-CO?!-wszyscy równo krzyknęli
-zerwała ze mną,bo nie chce mnie widzieć!Nie chce mi się gadać-powiedziałem i ruszyłem w samotności do budynku

MILEY
Gdybym uwierzyła Justinowi,to bym nie była w takich kłopotach.Najchętniej podeszłabym do niego i przytuliła go z całych moich sił,ale nie mogę!Łzy ponownie napływają do moich oczów.Nie ma kto mi pomóc,Kelly jest silniejsza i zdolna do najgorszego.Nie wiedziałam,że w rzeczywistości Justin jej się podoba,ale chyba powinna zrozumieć,to,że się kochamy,a nie grać w jakieś spiski!Jestem pobita,a raczej sina,blada,okropna,tylko do gówna podobna!Czuje się jak wrak człowieka,próbowałam dojść do siebie,ale nie potrafię,przestać płakać,bo tylko łzy będą mi przypomniały o Justinie i o tym,jak dałam się oszukać,jak zraniłam Justina,gdybym mogła to powiedziała mu o wszystkim,co się stało!Nagle usłyszałam pukanie do drzwi
-Miley otwórz,do szkoły musisz iść kochanie-powiedziała zmartwiona mama.Wiem moja mama i tata martwią się o mnie,ponieważ wczoraj nie wyszłam z pokoju,po tym jak Kelly tutaj wparowała,a jak miałam się niby pokazać?!Co bym im powiedziała?!Skąd mam te siniaki?!
-zaraz!-krzyknęłam,szybko pobiegłam do łazienki,ponownie patrząc w lustro,przy którym całą noc stałam.Moje oko jest fioletowe,naprawdę będę musiała nałożyć w cholerę podkładu,żeby nikt tego nie zobaczył!Umalowałam się tak,po czym przebrałam się w To,spojrzałam w lustro,w którym widziałam,idiotkę!Która wygląda jak czarownica,ale tylko mogłam na czarno się umalować,żeby ten siniak nie był widoczny.Gotowa chwyciłam,moją torbę i zeszłam na dół,gdzie czekali na mnie moi rodzice
-jak ty wyglądasz!-wrzasnęła moja mama
-normalnie-odpowiedziałam oschle
-wiesz,że tak do szkoły nie można chodzić!-ponownie wrzasnęła
-zamknij się już,bo słuchać mi się ciebie nie chce!-również wrzasnęłam
-Młoda damo,uważaj do kogo mówisz-odezwał się ojciec,na co przewróciłam oczami
-Miley czy to jakiś bunt?-zapytała dosyć spokojnie,wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych -Miley śniadanie-powiedziała pokazując gestem na talerz z kanapkami
-nie jestem głodna-powiedziałam,po czym opuściłam dom,spojrzałam na dom,który był naprzeciwko mojego i wiedziałam,że to tam mieszka chłopak mojego życia.Nie czekając ani chwili dłużej,ruszyłam do szkoły.Pod szkołą zobaczyłam moje przyjaciółki i przyjaciół Justina,podeszłam do nich,chcąc się przywitać
-cześć-powiedziałam nieśmiało,podchodząc do nich,ich oczy skierowały się na moją osobę
-hej-powiedziała Tara,wtulając się we mnie z całych sił.Lecz moje siniaki dały znać o nich,dając mi niezmierny ból
-Cześć Miley,dlaczego zerwałaś z Justinem?-zapytał Richie.Westchnęłam i obeszłam ich,nie odpowiadając na pytanie chłopaka-odpowiedz,a nie uciekasz!-powiedziała,tym razem Molly,odwróciłam się do nich,patrząc na każdego po kolei
-nie wasz zasrany interes!-krzyknęłam,po czym,pobiegłam do budynku.Nie patrząc na nic,wbiegłam do łazienki,spojrzałam w lustro,widząc dziewczynę,która boi się,powiedzieć prawdę,a może gdyby,ona powiedziała ją,byłoby jej łatwiej?Czy najlepszym rozwiązaniem będzie siedzenie cicho?Nagle usłyszałam dzwonek na lekcje,sama nie wiem,czy iść na nią....ale pójdę,muszę się zmierzyć z tym!Ruszyłam w stronę klasy,wiedziałam,że dzisiejszą pierwszą lekcją jest wychowawcza i,że siedzę z Justinem w ławce,zobaczyłam,że przed klasą nikogo nie ma,więc weszłam do klasy,jako spóźniona
-witam panią Cyrus-powiedziała wychowawczyni,która ceni sobie punktualność
-dzień dobry-powiedziałam cicho
-usiądź na swoim miejscu-powiedziała,a ja ruszyłam do mojej ławki,w której już widziałam Justina,patrzącego na mnie,nie wiem czemu,ale chciałam się uśmiechnąć do niego i wypłakać.Spojrzałam na ławkę w pierwszej ławce,w której siedziała Kelly,ze spojrzeniem,Zaraz cię zabije!Westchnęłam i ruszyłam do ostatniej ławki,w której siedziałam z Justinem,zajęłam moje miejsce,a po chwili czułam się niekomfortowo,nasi przyjaciele,uważnie spoglądali na nas
-dobrze klaso!-krzyknęła nauczycielka,chcąc uspokoić innych uczniów,którzy zachowywali się jak pięciolatki-jak wiecie,szykują się święta i organizujemy wigilię klasową,dzisiaj wylosujecie imiona i nazwiska,osobą,którym zrobicie prezenty-powiedziała,a cała klasa ucieszyła się,ponieważ,kto nie kocha świąt i robienia prezentów?No są takie osoby,ale nie w tej klasie-Miley i Justin-zwróciła się do mnie i szatyna-zróbcie karteczki z imionami i nazwiskami,tylko szybko to zróbcie,żebyśmy mogli wybierać-powiedziała,dając nam karteczki,razem z Justinem pisaliśmy nazwiska i imiona na karteczka,nie patrząc na siebie,ani nie odzywając się do siebie,ani słowem.Kiedy skoczyliśmy szatyn zebrał wszystkie karteczki,dając mi je do ręki,kiedy poczułam jego dłoń na mojej skórze,wzdrygnęłam się,szybko wstałam i ruszyłam do nauczycielki,dając jej karteczki,które były już gotowe do losowania
-dziękuje,Justin podejdź-powiedziała wołając go-może zaczniemy od waszej dwójki-powiedziała z uśmiechem,Justin spojrzał na mnie,a ja odwróciłam wzrok,na nauczycielkę
-panie pierwsze-odezwał się,a ja spojrzałam na niego,a potem na Kelly,która siedziała,przed nauczycielką
-okej-powiedziałam z lekkim uśmiechem,po czym zanurzyłam dłoń w karteczki i wylosowałam jedną,odwróciłam się twarzą do Justina,tak aby nie widział,kogo wylosowałam,rozwinęłam ją i zobaczyłam napis:"Justin Bieber".Westchnęłam,patrząc,w jego oczy
-Miley,powiedz nam kogo wylosowałaś-powiedziała nauczycielka.Zazwyczaj nie mówi się,kogo wylosowałeś,ale tutaj jest inaczej.Przełknęłam ciężko ślinę
-JUSTIN BIEBER-powiedziałam wyraźnie,po czym spojrzałam na Kelly,która była czerwona na twarzy,na pewno dostanę za to,ale cieszę się,że to Justin,bo mogę zrobić prezent osobie,którą kocham
-teraz ty Justin-powiedziała,a szatyn zanurzył dłoń,próbując wyciągnąć karteczkę,kiedy ją wyciągnął,otworzył ją,po czym odczytał
-Miley Cyrus-powiedział ze słodkim uśmiechem
-uhuhu,ale wam wypadło-zaśmiała się nauczycielka-skoro wasza dwójka tutaj jest,muszę się was zapytać,czy ćwiczycie na konkurs tańca towarzyskiego?-zapytała.Boże!Zapomniałam o tym!
-ja jednak rezygnuje,niech Justin zatańczy,może z Kelly-powiedziałam zmieszana i zdenerwowana,patrząc na Kelly,która posłała mi uśmiech
-co?!-Justin prawie krzyknął,na co podskoczyłam
-Justin nie denerwuj się-powiedziała nauczycielka,uspokajając szatyna-Miley tutaj nie ma wycofania,już jesteście zgłoszeni jako para reprezentująca naszą szkołę,jak i Molly z Richiem-powiedziała.Boże!Kelly mnie zabije,przecież to jest tango!
-dobrze-powiedziałam,a moje dłonie trzęsły się nerwowo
-cieszę się,że zrozumiałaś już powagę tego konkursu-powiedziała,a ja przytaknęłam twierdząco głową-trenujcie,żebyście wypadli dobrze-dokończyła,a ja usiadłam na moim miejscu.Kiedy klasa wybrała osoby,którym mają robić prezent,zadzwonił dzwonek.Szybko wybiegłam z klasy,wbiegając do łazienki,stanęłam na przeciwko lustra,w którym widziałam moje odbicie-spokojnie,chyba Kelly się nie wkurzy,za ten taniec-pomyślałam,nagle usłyszałam,jak ktoś wchodzi do łazienki,spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam Kelly,chciałam coś powiedzieć,ale zostałam spoliczkowana,złapałam dłonią mój policzek,który był gorący od uderzenia
-ty mała suko!-wrzasnęła,na co zamknęłam oczy,ciężko oddychając-nie mogę tańczyć z Justinem,to zrobię wszystko,żebyś nie mogła tańczyć-powiedziała z dumą,a ja spojrzałam na nią pytająco.Po czym dziewczyna,zaczęła mnie kopać,upadłam na zimne kafelki,a dziewczyna podeszła do mnie,obejmując dłonią moją twarz-pożałujesz,za to,że żyjesz-powiedziała z uśmiechem na twarzy,po czym swoją stopą,z całych sił kopnęła moją nogę,krzyknęłam z bólu,czując jak umieram z bólu,dziewczyna nie przestawała,kopać moich nóg,robiła wszystko,aby moja noga była połamana
-proszę przestać-powiedziałam wyjąc,nagle ktoś wszedł do łazienki
-Kelly ty suko!-wrzasnęła Molly,uderzając ją w twarz,Kelly chciała jej oddać,ale Tara,obroniła Molly,również dając jej w twarz
-wszystkie pożałujecie,że ze mną zadarłyście!-wrzasnęła,po czym opuściła łazienkę,dziewczyny,uklękły przede mną
-Boże Miley,co ona ci zrobiła-powiedziała,przez łzy Molly,widząc moją nogę,która była,okropnie pobita
-w porządku,wszytko jest w porządku-powiedziałam przez łzy-już lepiej się czuje-powiedziałam,próbując wstać,ale nie dałam rady,ponieważ ból był zbyt silny
-Miley!-krzyknęła Molly,patrząc na moją twarz
-co?-zapytałam
-twoje oko,to ona zrobiła?-zapytała przerażona
-dziewczyny nie chcę przed wami,czego kol wiek ukrywać,tak to ona mi zrobiła,szantażuje mnie-powiedziałam,a cały ciężar,który dźwigałam z szedł ze mnie
-Suka!Musimy to powiedzieć,chłopakom i dyrektorce-powiedziała Tara
-nie!Chłopaki nie mogą wiedzieć,ani też dyrektorka,ona wszystko uknuła,bo zakochała się w Justinie i zakazała mi z nim rozmawiać,być i widzieć się-powiedziałam przez płacz
-nie boję się jej-powiedziała pewnie Molly
-ale ona nie jest sama,są jacyś faceci,którzy są naprawdę niebezpieczni-powiedziałam,a dziewczyny ucichły
-powiemy chłopakom,ale nie Justinowi,uwierz,że wtedy będzie tobie lżej-powiedziała
-okej,ale nie mogę wstać,chyba połamała mi nogę-powiedziałam,patrząc na moją nogę
-a za co to zrobiła?-zapytała Tara
-chciała mi złamać nogę,żebym nie mogła tańczyć z Justinem-wyjaśniłam
-SUKA!-wrzasnęła Molly,nagle zadzwonił dzwonek
-pójdę po Richiego i jakoś wyciągniemy cię ze szkoły,okej?-zapytała,pokręciłam twierdząco głową,a dziewczyna wybiegła z łazienki

Molly
Jestem przerażona,tym co robi Kelly,wredna szmata!Biegłam w stronę klasy,gdzie wszyscy wchodzili,do klasy.Cholera!Richie już wszedł
-Molly do klasy-zawołała mnie nauczycielka,nie miałam wyjścia,jak iść na lekcje,wbiegłam do klasy,szukając mojego misiaczka,który siedział z Justinem,usiadłam za nimi
-dzień dobry klaso-powiedziała z uśmiechem,biologiczka-sprawdzam obecność-powiedziała,baba czytała i czytała-Tara i Miley,są obecne?-zapytała,a moje gałki powiększyły się,musiałam się odezwać,wstałam i zaczęłam przemawiać
-Pani Jonson,Miley przewróciła się i złamała nogę,a Tara postanowiła ją odprowadzić,jest mały kłopot,że to Tara,a ona może jej większą krzywdę zrobić,wie pani jaka ona jest niezdarna-zaśmiałam się,a wszystkie pary oczu,patrzyły na mnie-więc czy mogę wziąć jakiegoś chłopca,który by nam pomógł?-zapytałam
-oczywiście,jedźcie z nią do szpitala,usprawiedliwię was-powiedziała jakby to było oczywiste,spojrzałam na Kelly,która śmiała się
-dziękuje pani Jonson-powiedziałam
-to którego chłopca bierzesz?-zapytała,spojrzałam na ławkę przede mną,widziałam,jak bardzo Justin,chciałyby iść,ale obiecałam Miley,że on się nie dowie
-Richie,choć kochanie-powiedziałam,wyciągając dłoń chłopakowi,wstał chętnie,przechodziłam obok Kelly,która umierała ze śmiechu,przechodząc walnęłam ją w jej ten pusty łeb,Richie walnął śmiechem,kiedy wyszliśmy z klasy,mogłam mu powiedzieć prawdę
-gdzie Miley?-zapytał,westchnęłam
-kochanie ja trochę zmyśliłam,Miley jest w łazience,musimy jej pomóc ona naprawdę potrzebuje naszej pomocy-powiedziałam przez łzy
-chodźmy-powiedział,szybko pobiegliśmy do łazienki

Miley
Razem z Tarą siedziałyśmy,czekając na Molly i Richiego
-długo jej nie ma-powiedziałam,próbując znieść ból w nodze
-na pewno niedługo będą-powiedziała,a po chwili,Molly i Richie wbiegli do łazienki,szybko podbiegając do mnie
-co ci się stało?-zapytał Richie,po czy spojrzał na moją twarz-kto cię pobił ?-zapytał przez zaciśnięte zęby
-Kelly!-powiedziała Molly ze wściekłością w głosie- szantażuje ją,bo kocha Justina i każe jej,odsunąć się od niego,a teraz na przerwie,chciała jej złamać nogę,żeby nie mogła tańczyć z Justinem,na turnieju-powiedziała
-zabije tą szmatę,musimy powiedzieć to Justinowi-powiedział stanowczo
-nie!-krzyknęłyśmy równo-on nie może się dowiedzieć,bo Kelly jest naprawdę niebezpieczna,ona nie jest sama w tym wszystkim,zadaje się teraz z jakimiś przestępcami-powiedziałam nerwowo,próbując nie płakać
-dobrze,ale musisz mi coś powiedzieć-powiedział,a ja spojrzałam na niego pytająco-kochasz Justina?-zapytał,a łzy spływały z moich oczów
-kocham go,całą sobą jest dla mnie wszystkim-powiedziałam płacząc,chłopak mnie przytulił
-obiecaj mi,że będziesz silna,że nie dasz się złamać,że wygrasz-powiedział szepcząc mi do ucha,nie wiem czemu,ale czułam,że też tak by mi powiedział Justin,to samo,co Richie
-obiecuję-wyszeptałam
-musimy coś wymyślić,całą paczką,bo nie tylko Miley w tym siedzi,ale też my,nie możemy wpaść w pułapkę lwa,bo inaczej przegramy,a tutaj chodzi o bezpieczeństwo naszej ekipy,Justin i tak w końcu,będzie musiał się dowiedzieć,bo mu coś się jeszcze stanie,a jego nie wiedza,jest problemem,bo nie będzie ostrzeżony,a ich celem jest Miley i Justin-powiedział,a strach dopadł mnie,jak i całą resztę
-teraz sama nie wiem,żeby milczeć przed Justin,skoro mu też coś grozi-powiedziałam wystraszona-boję się o niego-wyszeptałam łkając
-według mnie Justin powinien wiedzieć,wy powinniście być razem,ale wtedy znajdziemy jakiś sposób,żeby ich zmylić-powiedział,a wszyscy przytaknęliśmy-zawieziemy cię do Molly,opatrzymy ci rany-powiedział,patrząc na moją nogę-zanim pójdziemy,potrzebujesz czegoś,wody?-zapytał,a ja złapałam powietrza
-nie potrzebuję niczego,tylko Justina-zapłakałam,dziewczyny mnie przytuliły i otarły łzy
-jak chcesz pójdę po niego,bo teraz za bardzo nie możemy wyjść z tej łazienki,bo za chwilę dzwonek na przerwę-powiedział,patrząc na mnie
-idź po niego,ona teraz nie przejmuje się sobą tylko bezpieczeństwem Justina,nie zdając sobie sprawy,że nie wygląda za dobrze-powiedziała Molly,Richie nie czekając,ani chwili dłużej pobiegł,po Justina.Po 10 minutach,przyszedł Richie z Jackiem i....Justinem,szatyn widząc mnie siedzącą i płaczącą,podbiegł do mnie,przytulając,wtuliłam się w jego pierś,czując się bezpieczna.
-Miley co się stało?-zapytał,obejmując dłońmi moją twarz-kto ci to zrobił ?-zapytał,widząc moje oko,nagle zadzwonił dzwonek na lekcje-powiedz,kto?-zapytał,przez zaciśnięte zęby
-Justin potem wszystko ci wyjaśnimy,musimy zabrać stąd Miley i zawieść do Molly-powiedział Richie,chcąc pośpieszyć Justina
-okej,ale jedziemy do mnie-powiedział,a wszyscy zgodzili się.Justin wziął moje ciało,w swoje ramiona,owinęłam ręce w okół jego szyi.Wyszliśmy nie zauważalnie,Justin nie rozumiał tego,dlaczego musimy się chować,ale nie mieliśmy czasu,na jakie kol wiek tłumaczenie.Wsiedliśmy do samochodu Justina,ja,Jack i Tara,Richie i Molly pojechali jego samochodem.Ja siedziałam z przodu ,obok Justina,który,cały czas,jedną ręką głaskał moje ramie,kiedy dojechaliśmy,Justin ponownie wziął mnie w swoje ramiona i zaniósł do swojego domu
-a twoi rodzice?-zapytałam
-nie ma ich,są w pracy-odpowiedział,po czym położył mnie w salonie na kanapie,po chwili,dołączyła do nas reszta
-teraz powiecie mi prawdę-powiedział patrząc na nas wszystkich
________________________________________________________
Przepraszam,że tak długo nie dodawałam,ale mamy rozdział
jak myślicie dobrze,że dziewczyny powiedziały prawdę?
jak zareaguje Justin?

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 27 listopada 2013

ZAPRASZAM

ZAPRASZAM NA MOJE NOWE OPOWIADANIE 
 http://you-belong-to-me-selena.blogspot.com/
opowiadanie zwie się "Należysz do mnie" 
Głównymi bohaterami są Justin i Selena 

MOŻECIE RÓWNIEŻ ZOBACZYĆ ZWIASTUN DO NOWEGO OPOWIADANIA 

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 21 ♥-kończę ten związek..Justin

Wbiegłam zapłakana do mojego pokoju mijając moich rodziców,którzy byli zszokowani moim zachowaniem.Zamknęłam się w pokoju ,rzucając się na łóżko,zanurzyłam moją twarz w poduszkę,w którą zaczęłam wyć.Waliłam pięścią w łóżko,byłam w rozsypce,pierwszy raz odczułam takie rozczarowanie-dlaczego?!-łkałam,czułam jak moja poduszka staje się coraz mokrzejsza,nagle usłyszałam pukanie
-Miley,kochanie coś się stało?-zapytałam mama
-zostaw mnie w spokoju!-wrzasnęłam-obydwoje zostawcie-powiedziałam nieco ciszej,słyszałam jak mama odeszła od drzwi.Ugh!Jeszcze jutro szkoła,a ja nie chce widzieć Justina po tym co mi zrobił,na dodatek siedzieć z nim w jednej ławce przez wszystkie lekcje.Najgorsze jest to,że go kocham i nie zapomnę jego słów"-cii...nic nie mów,żyjmy chwilą".Tak żyłam chwilą,ale ona się skończyła...wszystko się skończyło,już nigdy nie będzie tak jak przedtem.Wszystko było zbyt piękne,aby było prawdziwe!Może Justin zawsze tak robił,kiedy nie było mnie przy nim?!Ugh!sama siebie dobijam tymi podejrzeniami.Teraz nie wiem co mam zrobić,porozmawiać z nim?...niee!Bo jak zawsze ulegnę jego gierką,a to było zbyt bolesne....Jest mi ciężko z tym,ale muszę stawić temu czoło!Zamknęłam moje powieki i zasnęłam

Rano obudziło mnie pukanie do mojego pokoju
-zaraz-powiedziałam z ciężkością,powoli podeszłam do drzwi i je otworzyłam,zamurowało mnie,widząc Justina-co ty tutaj robisz?-spytałam
-jaa...-zaczął się drapać po karku-ja chciałem się dowiedzieć o co ci wczoraj chodziło....powiedz mi co cię tak zdenerwowało?-zapytał,przejechałam wzrokiem po jego twarzy
-słucham?-zapytałam zirytowana
-płakałaś...-westchnął
-a ty mi się dziwisz?!-spytałam ponownie rozczarowana tym,że robi z siebie jakieś niewiniątko
-raczej nie rozumiem-odpowiedział szybko,westchnęłam i ponownie wróciłam wspomnieniami do wczorajszego wieczoru,gdy przypomniałam sobie widok,Justina i tej dziewczyny
-proszę cię,sam chyba powinieneś o tym wiedzieć!-wytłumaczyłam
-ale co?-zapytał
-nic!-krzyknęłam,zamykając drzwi,przed twarzą Justina i zaczęłam walić pięściami w nie-zostaw mnie w spokoju!nie chcę być z kimś,kto mnie oszukuje!-krzyknęłam 
-ale ja ciebie nie oszukuję!-krzyknął
-odejdź i zostaw mnie w spokoju!-krzyknęłam przez płacz,a łzy spływały z moich oczów
-na pewno tego chcesz?-zapytał,a jego głos drżał
-tak,mam dość zawiodłam się na tobie i nie chce już więcej ciebie znać!-wrzasnęłam zsuwając się po drzwiach
-ale ja ciebie kocham!-krzyknął,waląc pięścią w drzwi
-Justin to....to KONIEC !-krzyknęłam z ciężkością w głosie
-koniec?-wyszeptał-ja nie chce!ja...ja chce ciebie,bo cię kocham nie rozumiesz?-krzyknął ponownie waląc pięścią w drzwi
-rozumiem-wyszeptałam
-otwórz te drzwi i powiedz mi to prosto w oczy,że chcesz zakończyć nasz związek-powiedział,a ja czułam jak moje serce łamie się na pół.Boże ja nie potrafię....wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi z wielką siłą-okej...teraz powiedz mi to-powiedział,wtapiając swoje oczy w moje.Ugh!Jego oczy zawsze mnie zabijały
-kończę ten związek..Justin-wyszeptałam patrząc mu w oczy.Jednego się bałam,że odkryje prawdę...bo ja go kocham i nie chcę tego kończyć,ale też nie chcę przez niego cierpieć i czuć się nie pewna.....Szatyn nic nie powiedział tylko uderzył pięścią w ściany,a na jego policzkach zauważyłam spływające łzy
-ty nie wiesz,ile dla mnie znaczysz...kocham cię,tak jak nigdy nikogo innego,czekałem na ciebie....a ty mnie odrzucasz po tym wszystkim,przez co przeszliśmy-powiedział zaciskując zęby,po czym zszedł ze schodów zostawiając mnie samą,upadałam na podłogę,wybuchając płaczem
-Justin!-krzyknęłam podnosząc się z podłogi.Nie skończę tego związku,chcę wiedzieć dlaczego całował tą dziewczynę.Szybko zbiegłam ze schodów,ale Justina już nie było,podeszłam do drzwi i je otworzyłam,chciałam wyjść,gdy nagle ktoś stanął mi na drodze,była to Kelly
-czego chcesz?-zapytałam
-miło witasz swoją przyjaciółkę-zaśmiała się
-już nią nie jesteś!-krzyknęłam-daj mi przejść,muszę iść do Justina-powiedziałam i chciałam ją zepchnąć z drogi,gdy nagle,ktoś mnie uderzył w kark,tak,że straciłam przytomność

******
Obudziłam się z bólem głowy,zobaczyłam,że leżę na moim łóżku,a na przeciwko mnie siedzi Kelly,szybko przypomniałam sobie,co wydarzyło się,gdy sobie przypomniałam spojrzałam na Kelly z wściekłością
-ty!-krzyknęłam
-tak ja-zaśmiała się na cąły pokój-Miley,to ja kazałam tej dziewczynie pocałować Justina,to ja wysłałam ta wiadomość,to ja was skłóciłam!-krzyczałam śmiejąc się
-jesteś nienormalna! Dlaczego to zrobiłaś?!-zapytałam,czując jak gotuję się w środku
-bo Justin jest tylko mój!-wrzasnęła
-twój?!-zaśmiałam się złośliwie
-z czego się śmiejesz?!Chciałam zniszczyć wasz związek i to mi się udało,zerwałaś z nim,a teraz on będzie mój...tylko mój-powiedziała krzycząc,zagryzłam dolną wargę i rzuciłam się na nią
-on nie jest twój,on mnie kocha! JA go też,nic to ci nie da,bo wrócimy do siebie-powiedziałam dumnie
-wątpię Miley,bo ty mu nie powiesz,że chcesz z nim być!
-dlaczego?-zapytałam
-bo będziesz robiła to co ci każę!-wykrzyczała,na co wybuchłam śmiechem
-ha!pośnij nigdy nie zrobię tego,co będziesz kazała mi zrobi-powiedziała zdenerwowana
-zrobisz!-krzyknęła,dziewczyna spoliczkowała mnie,po czym obkładała mnie pięściami.Rzuciła mnie na podłogę z wielką siłą
-ow!-wysyczałam,przejechałam dłonią po głowie i zauważyłam krew dużo krwi
-to co będziesz robić to co ci każę,czy wolisz abym cię do tego zmuszała siłą?-zapytała,pokiwałam twierdząco głową,wijąc się z bólu-więc nic nie powiesz Justinowi,nie odezwiesz się do niego słowem,po prostu masz go zlewać,okej ?
-dobrze-wydukałam z ciężkością
-nie zbliżaj się do niego!-krzyknęłam,wychodząc z pokoju.Zawyłam głośniej wplątując dłonie w moje włosy i ciągnąc je z całych sił.Nie!Nie wierzyłam w Justina,teraz za to słono zapłacę,ja...ja nie potrafię się obronić ona jest za silna i była tu z jakimiś facetami,bo słyszałam ich na dole.Powoli podniosłam się z podłogi z wielką ciężkością,ruszyłam do łazienki,gdy weszłam do niej spojrzałam w moje odbicie,momentalnie odskoczyłam od lustra,na mojej twarzy było pełno krwi,miała siniaka na oku,który dopiero zaczął się sinić.Przemyłam moją twarz wodą.Boże dlaczego?!Justin pomóż mi...proszę....
_____________________________________________
Hej wszystkim obiecałam,że dzisiaj będzie i mamy :)
spodziewaliście się tego po Kelly?
szkoda mi Miley,że dała się oszukać
a wy ja sądzicie?
jutro lub w niedziele pojawi się kolejny,a dzisiaj jeszcze możecie zobaczyć nowy rozdział na Angel of Dream,a jutro Forever with you Justin :)

KOMENTUJCIE !!!! 

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 20 ♥ -Nacieszyłaś się?Bo to był twój ostatni taniec z tym panem!

Obudziły mnie krzyki,które dochodziły z dołu,otworzyłam powieki i rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu Justina...ale jego nie było.Szybko założyłam na siebie szlafrok i wyszłam z pokoju Justina zobaczyłam jego postać i jakieś dziewczyny...kłócili się...ale o co?
-dasz nam w końcu spokój ?!-spytał poirytowany,dziewczyna zaśmiała się pogardliwie
-nie!ona była moją przyjaciółką,a ty mi ją odebrałeś...jedno wiem,ty ją skrzywdzisz i to będzie szybciej niż myślisz-powiedziała a w jej głosie nie można było usłyszeć wahania,postanowiłam niezauważalnie zobaczyć tą dziewczynę,gdy moja głowa wychyliła się zobaczyłam wysoką blondynkę,którą znałam...była to Kelly.Co ona tu robi? I to u Justina!Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami,szatyn przejechał dłonią po swoich włosach,wzdychając.Postanowiłam podejść do niego,objęłam go,wtulając się w jego gorącą klatkę piersiową
-po co ona tu była?-spytałam szepcząc,szatyn tylko westchnął
-sam nie wiem....przyszła mi grozić-odpowiedział
-mam z nią pogadać ?-spytałam,jestem wściekła na Kelly za to,że zaczyna mieszać w moim życiu nie dając mi i Justinowi spokoju
-nie-odpowiedział krótko-nie zwracajmy na nią uwagi-powiedział szepcząc i mocno obejmując moje ramiona
-kocham cię-szepnęłam wtulając się w jego pierś,zamykając przy tym powieki
-je ciebie też,mała-powiedział,a po chwili poczułam całusa na moim czole.Dobrze jest czuć się bezpieczną w czyiś ramionach....to takie piękne.Razem z Justinem staliśmy objęci w zupełnej ciszy.

******
-aaa!-wrzasnęłam uciekając po całym domu jak wariatka
-zaraz cię złapie!-krzyknął z innego pokoju,ale wyraźnie go słyszałam-zapłacisz za to!-krzyknął ponownie,zaczęłam uciekać jeszcze szybciej,nie wiedziałam gdzie mogę się schować.Wbiegłam do czyjeś sypialni,zgaduje,że to sypialnia rodziców Justina,nagle usłyszałam kroki mierzące w moim kierunku.Zauważyłam dużą szafę,więc postanowiłam do niej wejść,gdy weszłam do jej środka,musiałam uspokoić mój oddech.Na pewno zastanawiacie się dlaczego uciekam przed Justinem? O tuż postanowiliśmy zrobić sobie śniadanie,przygotowaliśmy bitą śmietanę,a do niej polewę toffi...mniam!Obydwoje poszliśmy z tym do pokoju Justina,oczywiście było romantycznie,całuski i śmieszki,ale musiałam wpaść na super pomysł,gdy Justin zamknął oczy,wzięłam polewę toffi i wylałam ją na niego...teraz wiecie dlaczego tak uciekam,wkurzył się i teraz się zemści.Zagryzłam nerwowo dolną wargę,gdy słyszałam Justina w tym pokoju,jego kroki zbliżały się moim kierunku,a moja klatka piersiowa unosiła się coraz szybciej,nagle drzwi od szafy otworzyły się
-oj-syknęłam sama do siebie
-gdzie ta Miley się ukryła?-pytał samego siebie chichocząc,a mnie przepełniła satysfakcja z tego,że mnie tutaj nie zauważył-a tutaj jest!-krzyknął śmiejąc się i chwytając moje kostki
-aaa!-wrzasnęłam,szatyn przełożył moje ciało przez ramię,prowadząc do kuchni.Jedną ręką zrzucił ze stołu wszystko co na nim stało,po czym położył mnie na stole
-ze mną się nie zaczyna-powiedział z powagą,nie wiem dlaczego zaczęłam się histerycznie śmiać
-co mi zrobisz?-spytałam
-umm...mam ochotę cię zjeść-zaśmiał się,przełknęłam z ciężkością ślinę,nagle poczułam na moim udzie jego dłoń,moje oczy zrobiły się gigantyczne
-co masz na myśli zjeść?-spytałam zdenerwowana
-zgadnij-pokazał chytry uśmieszek,chwile się zastanawiałam
-niee!-zaczęłam się wyrywać,kiedy mnie trzymał i nie mogłam się ruszyć-ja nie chce malinki-zaczęłam się jeszcze bardzie wyrywać
-Babyyy,to za karę-zachichotał,nagle poczułam jego usta na moim udzie,zaczął go ssać,chciałam się wyrwać,ale nic to nie dawało
-Justinn!Przestań!-wrzasnęłam,ale to nic nie działało-proszę...przestań!-ponownie wrzasnęłam,chłopak przestał ssać
-kotek to dopiero początek-zachichotał
-nie wiem,co w tym jest zabawnego-parsknęłam,szatyn zaczął zbliżać się do mojej szyi,gdy nagle do kuchni weszli rodzice Justina
-Justin Drew Bieber!Co ty robisz?-jego mama wrzasnęła,na co Justin stanął na baczność
-nic,tylko się bawiliśmy-zachichotał
-rozumiem,ale może gdzie indziej tutaj się je,młody człowieku-powiedziała,razem z Justinem poszliśmy do jego pokoju
-hah,ale przypał-zachichotałam
-taki malutki-powiedział,na co wybuchliśmy śmiechem,nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu,szybko chwyciłam go i zobaczyłam,że ma wiadomość
-kochanie idziemy na imprezkę do Tary?-spytałam,gdy odczytałam wiadomość
-chętnie z tobą wszędzie pójdę-powiedział unosząc zabawnie brwiami,na co zarumieniłam się

*******
Obydwoje poszliśmy się przebrać,gdy byliśmy gotowi,ruszyliśmy w stronę domu Tary.Splątaliśmy nasze dłonie idąc w zupełnej ciszy.Gdy doszliśmy do domu Tary,mogliśmy usłyszeć głośną muzykę,która dochodziła z jej domu,Justin zapukał,a po chwili Tara stanęła w drzwiach
-oo!świetnie,że jednak w padliście...wchodźcie-powiedziała otwierając szerzej drzwi,tak abyśmy weszli do środka,gdy weszliśmy od razu naszym oczom ukazali się tańczący ludzie,zachichotałam widząc Molly i Richiego tańczących zupełnie coś innego od reszty,po chwili spojrzałam na Justina
-zatańczymy?-spytałam,na jego twarzy pojawił się szereg białych zębów
-z moją panią...zawsze-zachichotałam rumieniąc się,obydwoje ruszyliśmy w stronę gdzie tańczyli inni,stanęliśmy na przeciwko siebie,patrząc sobie w oczy.Było pięknie.Ale dlaczego coś mnie niepokoiło?Nagle poczułam ciepłą dłoń Justina na moim policzku-kochanie,wszystko w porządku?-zapytał
-tak...ale...-nie pozwolił mi skończyć
-cii...nic nie mów,żyjmy chwilą-wyszeptał w moje ucho,nagle usłyszałam piosenkę do której zamierzaliśmy tańczyć
WŁĄCZCIE PODKŁAD ! ;)
Owinęłam moje ręce wokół jego karku,a jego dłonie objęły moje biodra,a nasze ciała poruszały się w rytmie muzyki,uśmiech na mojej twarzy nie schodził.Nasze oczy nie odrywały się od siebie to było...magiczne.Przytuliłam się do jego piersi,czując,że to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu,może i to nie jest jedyna,ale idzie na moją listę "najpiękniejszych chwil z Justinem B",wszystko zmieniło się od kiedy jesteśmy razem...jestem szczęśliwa....przy nim czuję,że jestem jedyną kobietą,która potrafi z nim wytrzymać i kochać go,rozśmieszać i uszczęśliwiać.Oderwałam się od jego piersi,ponownie patrząc mu w oczy
-nawet nie wiesz jak cię kocham-wyszeptałam
-ohh...ja wiem i ty wiesz jak ja ciebie,skarbie-również wyszeptał,nasze ciała jeszcze bliżej zbliży się do siebie,tak,że nawet karta by nie przeszła przez nas,dłonią przejechałam po jego włosach.Nasze usta zaczęły zbliżać się do siebie,wargi Justina przejechały po moich,po czym złączyliśmy nasze usta,pogłębiając pocałunek,po chwili oderwaliśmy się od siebie,a uśmiech na naszych twarzach nie schodził.Nasze czoła z tyknęły się ze sobą,obydwoje zachichotaliśmy, z ciągnęłam z Justina moje ręce.Jedną dłoń położyłam na jego ramieniu,a drugą złączyłam z jego.Justin również jedną dłoń złączył z moją,drugą ułożył na mojej tali,po czym zaczęliśmy poruszać się w rytmie muzyki,obróciłam się wokół własnej osi,zbliżając się z szybkością do Justina,było...cudownie.Gdy muzyka ucichła,przytuliłam z całych sił szatyna,całując go namiętnie w usta
-a ty za co?-spytał
-za taniec-zachichotała-okej,ja ciebie na chwilę zostawiam...pójdę dla nas po coś do picia-wytłumaczyłam,szatyn kiwnął twierdząco głową,po czym ruszyłam w stronę,gdzie mogłam znaleźć coś do picia,nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu,szybko wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość

OD : NIEZNANY 
 Nacieszyłaś się?Bo to był twój ostatni taniec z tym panem!

-Co?!-prawie krzyknęłam.Co ma oznaczać ta wiadomość?!Ktoś chce mnie wkurwić? To mu się wtedy udało!Nerwowo przejechałam dłońmi po mojej twarzy,po prostu ktoś robi sobie ze mnie jaja i tyle!Chwyciłam w dłonie dwa napoje i ruszyłam w to miejsce,gdzie czekał na mnie Justin,gdy szłam stanęłam jak wryta...-c...co?-wyjęknęłam.Nie mogłam uwierzyć co zobaczyłam!Justina z jakąś laską całujących się!Nie byłam wstanie czegokolwiek powiedzieć,chciałam uciec z tego domu i nigdy więcej nie widzieć Justina!
-ostatni...-wyszeptałam z ciężkością,a z moich oczów spływały słone łzy,szybko zaczęłam biec w kierunku wyjścia,gdy nagle wpadłam na kogoś,była to Tara
-gdzie ty idziesz?-spytała-płaczesz?-spytała zdenerwowana
-zostaw mnie!-wrzasnęłam,tak,że wszyscy spojrzeli na nas-zostawcie mnie w spokoju!-wrzasnęłam ponownie cała zalana łzami
-uspokój się!-zaczęłam mną potrząsać,ale byłam jak dynamit wszystko się we mnie złamało,nawet ciężko było mi do oddychać
-nie potrafię...ty...ty nie rozumiesz-mówiłam.Na pewno,gdy ci wszyscy ludzie na mnie patrzą myślą,że oszalałam-ja chcę już stąd iść!-krzyknęłam
-Miley?-zawołał zachrypnięty głos,odwróciłam się w jego stronę,to on,jeszcze bezczelnie zachowuje się jak gdyby nic-co się dzieje?-zapytał podchodząc do mnie,chciał mnie objąć,ale go odepchnęłam
-nie dotykaj mnie!-wrzasnęłam zapłakana
-kochanie co ci jest ?-spytał zaniepokojony,ale to tylko kłamstwo,on tylko kłamie
-co mi jest?! jeszcze bezczelnie się pytasz!sam powinieneś wiedzieć,ja idę stąd!-wykrzyczałam,po czym wybiegłam z domu Tary jak wariatka,biegłam i biegłam.Jak mogłam być taka głupia!Zatrzymałam się w połowie drogi upadając na ziemię-Dlaczego?!Justin Dlaczego?!!!!

___________________________________________________
Uff...szkoda mi Miley :( Było tak pięknie,a tu nagle sms i zobaczenie Justina z tą dziewczyną :/
Jak myślicie,zapowiada się na dramę ?
Przepraszam za błędy,ale piszę to dość późno i również przepraszam,że tak późno dodaje ten rozdział
PROSZĘ O KOMENTARZE !! :)
}

KOMENTUJCIE!!!

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 19 ♥-KURWA! JUSTIN TAK TERAZ!

-nawet nie wiesz jak cię pragnę-powiedział,a ja czułam,że coraz bardziej się czerwienię
-ja cię też...jesteś dla mnie wszystkim-powiedziałam z czułością.Szatyn nic nie mówiąc,objął dłońmi moje biodra,przyciągając mnie do siebie.Mój oddech przyspieszył,a chłopak wpił się w moje usta,co sprawiło,że czułam mrówienie w brzuchu i przyjemność,którą zawsze czuję,gdy mnie całuje.Przejechałam opuszkami palców po jego puszystych włosach,drugą dłonią wbiłam moje paznokcie w jego plecy,czując potężną rozkosz i ekscytację.Chłopak objął moją twarz ,powoli zjeżdżając dłonią po moim udzie,głośne jęknęłam,czując,że zaraz zwariuję przez niego.Szatyn oderwał się od moich ust,wędrując na szyję,rozluźniłam się i pozwoliłam robić Justinowi,na co miał ochotę,dla mnie liczyło się to,że czułam jak umieram z rozkoszy...cudowne uczycie.
Gdy Justin pieścił moją szyję,otworzyłam powieki,które miałam zamknięte i zorientowałam się,że jesteśmy na dworze,a zachowujemy się,jakbyśmy byli w domu...maskara.Odsunęłam się od niego z ciężkością,głośno dysząc-prze-przepraszam ja chce,ale nie tutaj,nie sądzisz?-spytałam rozglądając się
-chodźmy do mnie-zaproponował,wyciągając swoją dłoń.Uśmiechnęłam się szeroko i z plątałam nasze dłonie,ruszyliśmy w stronę domu Justina.Gdy doszliśmy,Justin otworzył drzwi przede mną,abym weszła pierwsza,kiedy znajdowałam się w środku,spojrzałam na szatyna,który stał tuż za mną
-a twoi rodzice?-spytałam dla pewności
-skarbie nie denerwuj się nie ma ich,a wrócą dopiero w nocy-oznajmił.Teraz byłam spokojniejsza,ale co dalej?Przegryzłam nerwowo wargę,czując się lekko niezręcznie.Postanowiłam przyjrzeć się mieszkaniowi Justina,ale potknęłam się o dywan i upadłam na podłogę,Justin szybko do mnie podszedł
-nic ci nie jest?-spytał,patrząc na moją nogę
-boli-syknęłam
-gdzie?-spytał
-tu-rzekłam,pokazując na moją nogę,szatyn dłońmi chwycił moje udo
-tu?-spytał,kiwnęłam głową przecząco-a tu?-spytał ponownie,patrząc mi w oczy i chichocząc
-trochę-rzekłam,a po chwili obydwoje wybuchliśmy śmiechem-możesz coś dla mnie zrobić?-spytałam
-pewnie-odrzekł
-poszedłbyś do mnie,po jakieś ciuchu?Moja mama by ci zapakowała...proszę-przeciągnęłam ostatnie zdanie
-dobrze-powiedział wstając i ruszając do wyjścia
-będę czekała-krzyknęłam chichocząc,kiedy usłyszałam drzwi,które się zamknęły,podskoczyłam ze szczęścia
-hihihi...-cwaniacko przetarłam dłońmi-to będzie nie zapomniana noc-powiedziałam sama do siebie

PUNKTEM WIDZENIA JUSTINA
Szybko podbiegłem do mieszkania Miley,zapukałem do drzwi,a po chwili mama Mils je otworzyła
-Justin-powiedziała z uśmiechem-co cię sprowadza?-spytała
-Miley poprosiła mnie,abym przyniósł jej ciuchy na przebranie i to pani zadanie,aby je spakować-rzekłem,pokazując palcem wskazującym na panią Cyrus,ta tylko zachichotała
-wejdź chłopcze,a ja jej coś znajdę-powiedziała idą na górę do pokoju Mils,czekałem i czekałem,wystukiwając palcami o stół.Po jakimś czasie pani Cyrus zeszła z torbą i dała mi ją do rąk
-dziękuje-posłałem jej uśmiech,co odwzajemniła
-bawcie się dobrze-powiedziała,a ja kierowałem się do wyjścia
-sądzę,że będziemy...do widzenia-rzekłem wychodząc,szybko przebiegłem przez jezdnie,a po chwili byłem już przed moim domem.Wszedłem do domu,ale nikogo nie było,co mnie zdziwiło...czy ona uciekła? Bieber znajdziesz ją nawet na końcu świata.Sądzę,że jest w moim pokoju...intuicja.Szybko wbiegłem po schodach,podszedłem po drzwi i je otworzyłem,a mnie oszołomiło,torbę w której miałem ubrania Miley wypadła z mojej ręki.Poruszyłem się niespokojnie czując jak moje spodnie napinają się w okolicach krocza.KURWA! JUSTIN TAK TERAZ!.Oblizałem moje usta,widząc nagą Miley,która leżała niczym królowa,czekająca na swojego króla...Oczywiście,ja jestem tym królem,czyż nie mam za dobrze?Niee..KOCHAM MOJE ŻYCIE!Podszedłem do niej,cały czas się jej przyglądałem,tak aby zapamiętać,każdy szczegół jej ciała,po czym oblizałem dolną wargę.
-seksow-nie-ee-jąkałem się,patrząc w jej wielkie niebieskie oczy,które przyprawiały mnie o przyjemne uczucie w sercu.Moja dłoń przejechała po jej udzie,a na jej skórze pojawiła się gęsia skórka.Czego teraz pragnę to wej...nie ważne.Ekscytuje mnie jej pragnienie,do mnie,Widzę jak ona tego chce...ona jest dla mnie stworzona.Musnąłem swoimi ustami jej pulchne,słodkie usta,po czym pogłębiłem pocałunek,jej usta poruszały się w idealnej synchronizacji z moimi.Czułem jak wbija swoje paznokcie w moje plecy,co mnie jeszcze bardziej rozgrzewało.Nigdy w życiu nie miałem tak erotycznej scenki normalnie jak z filmu.Ta dziewczyna potrafi zaskakiwać i doprowadzać mnie do obłędu.Moje pocałunki przeniosłem na jej płaski brzuch,który poruszał się z siłą,pod wpływem dotyku moich warg,opuszkami palców przejechałem po jej brzuchu,obserwując go,jakby był najpiękniejszą rzeczą na świecie.Zdjąłem z siebie koszulkę,pozostawiając jedynie złoty łańcuch,zaraz potem zrzuciłem z siebie spodnie i bokserki,pozostawiając siebie nagiego.Całowałem i pieściłem całe jej ciało,doprowadzając ją do obłędu,a z jej ust wydobywały się jęki i westchnięcia przyjemności,po czym wszedłem w nią,na co całe jej ciało ugięło się

PUNKTEM WIDZENIA MILEY 
Pragnęłam,aby ta noc była wyjątkowa,jak za pierwszym razem.Czuję się jak królowa,która czeka na swojego króla,doprowadzając go do obłędu.Bo tylko ja jestem jego panią,która ma w sobie ogień i dobrze wie co robić.Czułam jak umieram z przyjemności,jego pieszczoty doprowadzają mnie do szaleństwa,oh tak umieram z miłości...

PAMIĘTNIK
Nikt mi go już nie odbierze na zawsze pozostanę jego panią
przez którą nie zaśnie dla której będzie umierał
po czym rodził się na nowo
ja jestem jego kobietą

_____________________________________________________
Heh mamy rozdział :D
I jak wam się podoba?
KOMENTUJCIE !!!

wtorek, 15 października 2013

Rozdział 18 ♥-każdy twój ruch,działa na mnie jak coś do skuszenia

Idąc do Tary,miałam głowę w chmurach,wszystko chodziło mi po mojej głowie.Gdy doszłam do jej mieszkania,zapukałam,a po chwili głowa Tary wydostała się zza drzwi
-hej,jesteś w końcu wszyscy na ciebie czekamy,Justin chciał po ciebie już iść-zaśmiała się,a ja z nią
-o to dobrze,że przyszłam-zachichotałam,a po chwili weszłam do środka,razem z Tarą poszliśmy do salonu gdzie wszyscy czekali,no oczywiście na mnie
-ej Justin,twoja połówka się znalazła-powiedziała krzykiem Tara,gdy Justin mnie zobaczył szybko podniósł się z kanapy i podbiegł do mnie,obejmując mnie,a jego usta zbliżały się do moich,gdy smakuje jego ust,czuje się jak w niebie,tak dosłownie,jego wargi delikatnie przejechały po moich wargach,a po chwili jego język dominował z moim.Jego dłonie pieściły moje pośladki,przybliżając mnie bliżej jego ciała,moje powieki zamknęły się z przyjemności,którą czułam w tej chwili,przy nim czuję się taka bezpieczna i kochana.
-oj dobra skończcie gołąbeczki to mizianie,bo zazdroszczę ci-powiedziała Tara,która przerwała nam,obydwoje odsunęliśmy się od siebie,rumieniąc się
-o-okej-przeciągnęłam,klaszcząc w dłonie-to co robimy?-spytałam
-wiemy jedno,wasza czwórka zgłosiła się do tańca,więc musicie się przygotowywać,żeby obciachu nie było z Miley i Molly,bo przecież one nie umieją tańczyć-powiedziała Tara,wiedziałam,że w tej chwili zrobię sobie wielki obciach,nigdy nie tańczyłam tańca towarzyskiego,a co dopiero tanga
-to ja z Molly zaczniemy-zaproponował Richie,Molly podeszła do chłopaka,a Tara włączyła im muzykę,przy której chcą tańczyć.Ja usiadłam na kanapie obok Justina,uważnie przyglądałam się Molly i Richiemu,tak szczerze?,to Molly od razu załapała ten taniec.Nerwowo zaczęłam obgryzać paznokcie
-nie denerwuj się,to nie konkurs,po prostu musimy po trenować i będzie dobrze-wyszeptał mi do ucha
-mam nadzieję-odpowiedziałam z grymasem
-teraz wy-powiedziała Tara,wstałam z wielką ciężkością,podeszłam do Justina,który czekał na mnie,zagryzłam nerwowo wargę i stanęłam przed nim
-proszę cię,nie prowokuj mnie-zaśmiał się szatyn
-czym cię prowokuje?-spytałam
-po prostu nie zagryzaj wargi,bo nie wytrzymam tego ciśnienia-zaśmiał się,a ja już wiedziałam,co on ma na myśli,wybuchłam śmiechem
-a może ja chcę cię prowokować mój ty misiaczku-powiedziałam tajemniczo,przejeżdżając dłonią koło jego członka
-bo zaraz nie...-zatrzymał się
-słuchaj,a tak w ogóle jestem zła-powiedziałam marszcząc brwi,Justin z ciekawością spytał
-na co?
-na ciebie,po co nas zapisałeś?-spytałam wkurzona
-he,kochanie nie martw się,nauczysz się tańczyć-powiedział dumny
-ty nas zgłosiłeś,a nawet się mnie nie spytałeś,co ja o tym myślę-powiedziałam piskliwym głosem
-przepraszam-uśmiechnął się,gdy nagle włączyła się muzyka,moje nogi były,jak z waty-zaufaj mi-powiedział pocieszająco-udowodnijmy,jak się kochamy-zamknęłam oczy,po czym je otworzyłam,Justin dawał mi skazówki,było niesamowicie,czułam,że wokół nas nikogo nie ma,tylko ja i Justin,nasze oczy były wpatrzone tylko w siebie,a ruchy ciała same poruszały się w rytmie muzyki.Szatyn uniósł moje ciało niczym piórko,po czym postawił mnie na przeciw siebie,tak,że dotykaliśmy swoich warg,czułam jego oddech na swoich wargach,ten jego miętowy oddech,przychyliłam szyje,a już wargi Justina pieściły ją,odruchowo moja noga,zgięła się,szatyn przejechał,swoją dłonią,po niej,sprawiając,że dostałam gęsiej skórki,głośno jęknęłam,po czym nasze oczy ponownie się spotkały,a muzyka ucichła,a nasze klatki piersiowe unosiły się w szybkim tempie,nagle usłyszeliśmy klaski,naszych przyjaciół,obydwoje odwróciliśmy się w ich stronę
-woow,brawa!-krzyknął Jack
-a mówiłaś,że nie umiesz-powiedziała z grymasem Molly,zaśmiałam się
-przy takim tancerzu jak Justin,od razu się nauczysz-powiedziałam,puszczając oczko szatynowi
-a przy takiej seksownej piękności,wiesz co robić,by było gorąco-powiedział chichocząc,podchodząc do mnie obejmując  w tali  i całując po karku,co sprawiło,że poczułam chęć...o Boże,niee!
-okej-przeciągnęłam.szybko odchodząc od Justina,podbiegłam do drzwi wyjściowych
-co robisz?-spytała Molly
-do domu-powiedziałam,ubierając na siebie kurtkę
-już?
-tak,muszę coś załatwić-odpowiedziałam szybko.Oczywiście kłamiąc,chodzi mi o Justina,za bardzo mnie nakręcił i muszę się uspokoić
-pójdę z tobą-zaproponował szatyn,który podszedł do mnie i Molly,nie mogłam przestać na niego patrzeć...przy nim nie potrafię oddychać,pierwszy raz takie coś mi się zdarzyło
-niee...sama pójdę,nie martw się,zostań i baw się dobrze-powiedziałam dając mu buziaka w policzek,mój oddech samą mnie przerażał,a co dopiero Justina,który zauważył moje speszenie-to ja idę-powiedziałam otwierając drzwi.Szłam do domu,myśląc o moim zachowaniu przy Justinie,gdy z nim zatańczyłam,poczułam taką ochotę aby go dotykać,całować.Pragnęłam,żeby on mnie dotykał.Nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali i wiedziałam czyje one są,szybko odskoczyłam,odwracając się w stronę Justina
-co tutaj robisz?-spytałam lekko speszona
-coś mnie dręczyło,a właściwie ty-powiedział przyglądając mi się uważnie
-jaa...czemu?-spytałam jeszcze bardziej skrępowana niż przed chwilą.Co mam mu niby powiedzieć?Że tak go pragnę?,odpada,wyjdę na jakąś psychiczną 
-dziwnie się zachowujesz,widzę to,powiedz co się stało,uraziłem cię?
-niee,absolutnie nie,tylko mam własny problem-powiedziałam
-jaki?-spytał,zbliżając się do mnie,szybko cofnęłam się do tyłu,tak aby nie czuć jego bliskości
-niee...-przeciągnęłam-nie zbliżaj się-powiedziałam zakłopotana
-dlaczego?,o co ci chodzi?,nie rozumiem,nie kochasz mnie?
-kocham,ale...-nie potrafiłam skończyć
-ale co?,powiedz mi
-niee...bo wyjdę na idiotkę,albo jakąś psychiczną.Justin ja samej siebie teraz nie rozumiem-powiedziałam przygnębiona,zauważyłam ławeczkę i usiadłam na niej,a Justin usiadł obok mnie
-jeśli coś cię dręczy,przecież możesz mi powiedzieć jesteśmy parą,kochamy się i mówimy sobie wszystko-powiedział wspierająco
-bo ja,nie wiem...pierwszy raz takie coś odczuwam i nie wiem,czy dobrze robię w taki sposób myśląc o tobie-powiedziałam patrząc mu w oczy
-w jaki?-spytał spokojnie
-każdy twój ruch,działa na mnie jak coś do skuszenia.Gdy mnie dotykasz brakuje mi powietrza.Nigdy nie zwracałam na to,takiej uwagi,a teraz pragnęłabym,żebyś mnie dotykał,całował-powiedziałam
-to nie jest nic złego,ja też tak mam w stosunku do ciebie,nawet nie wiesz,jaką sprawiłaś mi radość tymi słowami.Rzadko kiedy dziewczyna,mówi to co czuje do ukochanej osoby,dlatego to czyni cię wyjątkową i jedyną panią mojego życia-powiedział,patrząc mi w oczy i pieszcząc mój policzek-nawet nie wiesz jak cię pragnę
___________________________________________
Dość długo pisałam ten rozdział,ale go skończyłam :)

KOMENTUJCIE !!!

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 17 ♥-powinniśmy robić tak częściej

Dzisiaj wstałam wcześniej niż zwykle,w nocy nie potrafiłam zmrużyć oka jestem taka podekscytowana,tym,że dzisiaj wszystko się zmieni,ja i Justin będziemy mogli być razem,bez tajemnic.Szybko podniosłam się z łóżka i zaczęłam się szykować.Jedynie co chodziło mi po głowie,to,że chcę już zobaczyć go,przytulić się do jego ciepłej piersi,całować jego rozkoszne usta.Gdy ubrałam się i umalowałam,mogłam zejść na dół,zjeść śniadanie.Gdy weszłam do kuchni,przy stole siedzieli moi rodzice,którzy popijali prawie równocześnie swoje kawy,z uśmiechem na twarzy zasiadłam na moim miejscu
-hej rodzinko-powiedziałam,promieniując szczęściem
-cześć córeczko-powiedzieli równocześnie,na co wybuchliśmy wszyscy śmiechem-gotowa do szkoły?-spytał tata
-pewnie-odpowiedziałam,biorąc łyk gorącej herbaty
-wiesz,że zawsze chcę dla ciebie dobrze,ale powinnaś powiedzieć prawdę swoim przyjaciółką,jeśli nie powiesz,to twój związek z Justinem,nie wyjdzie-powiedział tłumacząc
-nie bój się tato,dzisiaj zamierzam im powiedzieć-powiedziałam uspokajając go,nagle do drzwi zadzwonił dzwonek
-otworzę-powiedziała mama,która ruszyła w stronę drzwi,gdy je otworzyłam,słyszałam jak rozmawia z kimś,pierwsze co mi przyszło do głowy,to albo Justin albo dziewczyny-Miley do ciebie-powiedziała wchodząc do kuchni,a za nią chłopak o nieziemskich oczach,mój Justin,szybko wstałam i podbiegłam do niego,wtulając się w jego pierś
-hej kotek-powiedział,wpijając się w moje usta,gdy ich tylko posmakowałam,przepełniła mną fala dreszczy i motylków w brzuchu,a jego miętowy oddech czułam na mych wargach.Gdy odkleiłam się od jego ust,zauważyłam jak moi rodzice się nam przyglądają
-no co?-spytałam,nie wiedząc o co im chodzi
-to takie piękne,że jesteście tacy szczęśliwi-powiedziała mama
-o-kej-powiedziałam,otwierając szerzej oczy,szybko chwyciłam moją torbę i wyszliśmy z mojego domu,szliśmy osobno i czułam się trochę nie zręcznie,gdy nawet nie złapiemy się za dłonie,ponieważ dalej wydaje mi się,że muszę wszystko ukrywać.Postanowiłam to zmienić,dzisiaj zrobię coś dla mnie i dla Justina,podeszłam do niego bliżej i chwyciłam jego dłoń,a chłopak uważnie spojrzał na mnie,gdy był świadomy co mam na myśli zarzucił swoją rękę za moją szyję i zbliżył mnie do siebie
-mówiłem ci,że cię kocham?-spytał z uśmieszkiem
-wiele razy-powiedziałam przez śmiech
-to powinienem jeszcze częściej,niż zwykle-powiedział również się chichocząc
-raz dziennie wystarczy-powiedziałam z uśmiechem,patrząc mu w oczy
-100-odpowiedział
-nie przesadzaj-oznajmiłam,nagle zauważyłam,że jesteśmy już pod szkołą,boję się!dzisiaj dzień prawdy,przecież prawda jest najważniejsza,nie mogę się jej bać,moja dłoń zacisnęła się w uścisku z dłonią Justina
-nie bój się,jestem z tobą-powiedział szepcząc mi do ucha,przytaknęłam,przełykając z ciężkością śliną.Weszliśmy do szkoły,a oczy gapiaków były skierowana na nas,dla nich to jest skandal,że Cyrus jest z Bieberem,bo przecież się nienawidzili,a tu nagle idą za rękę,szczęśliwi i zakochani.Gdy podeszliśmy pod naszą klasę,przyjaciele Justina do nas podeszli,szatyn przywitał się z nimi męskim uściskiem
-więc postanowiliście się nie ukrywać,myślę,że tak będzie dla was najlepiej-powiedział Richie
-też tak myślę,czekałam tylko,na to kiedy Miley będzie gotowa-oznajmił szatyn,dając mi buziaka w policzek-a jak było na randce z Molly?-spytał szatyn,szczerze?,to też byłam tego ciekawa
-było świetnie,tak szczerze to jesteśmy ze sobą,przez ten weekend nie tylko wy się dobrze bawiliście,ale my również poznaliśmy się bliżej,no i zaiskrzyło między nami-powiedział lekko się rumieniąc
-to świetnie,życzę wam szczęścia,tylko nie zrań jej,to moja przyjaciółka-powiedziałam ostrzegając,Justin i Richie chichotali,nagle zauważyłam,moje przyjaciółki,Molly była zdziwiona,że stoję przy Justinie,trzymając go za dłoń,tylko ona znała,mój mały sekret,Tara oniemiała złapała się za pierś i podbiegła do nas
-czy wy razem?-spytała zszokowana
-tak,jesteśmy z Justinem już od jakiegoś czasu-powiedziałam
-szczęścia-powiedziała przytulając mnie.Nie sądziłam,że to będzie takie proste,a że dziewczyny mnie zrozumieją,jestem szczęśliwa
-dzięki,a gdzie Kelly?-spytałam
-tu jestem-powiedziała ostro
-hej-powiedziałam
-widzę,że jesteś z tą męską kurwą-powiedziała,obserwując Justina,który rozmawiał z kolegami
-tak z tą męską kurwą i wiesz ja kocham tą męską kurwę-powiedziałam pewniej,w tej chwili całe szczęście które dzisiaj panowało we mnie,pękło,Kelly mnie wkurwiała i w tej chwili jestem wściekła na nią.
-mówię ci tylko,że jesteś pojebana,że z nim jesteś i skończysz marnie,mówię ci to,lepiej się wycofaj,albo będziesz cierpieć-powiedziała pewnie
-co ty możesz wiedzieć,kocham Justina i jestem z nim szczęśliwa,gdybyś była przyjaciółką życzyłabyś mi szczęścia-powiedziałam prawie krzycząc,nagle wszystkie oczy,skierowały się na mnie i Kelly
-jeśli z nim jesteś,nie jestem twoją przyjaciółką,a jeśli dalej chcesz się ze mną przyjaźnić to,albo on albo ja-powiedziała,stawiając mi ultimatum -wybieraj-oznajmiła,spojrzałam na Justina,który patrzył na mnie i słyszał wszystko co mówiłam z Kelly,tak jak i reszta
-dobrze!-krzyknęłam i podeszłam do Justina obejmując go-wybieram Justina,kocham go,a jeśli się kogoś kocha nie stawia się ultimatum,Tara i Molly są prawdziwymi przyjaciółkami,bo zrozumiały,to,że kocham Justina-powiedziałam  pewnie,myślę,że dobrze zrobiłam,kończąc przyjaźń z Kelly,jeśli nie potrafi zaakceptować tego,że kocham Justina,to nie jest prawdziwą przyjaciółką,nagle zadzwonił dzwonek na lekcje,nasza nauczycielka otworzyła klasę,a wszyscy weszli do środka,na szczęście siedzę z Justinem i mogę być blisko niego,mieliśmy wychowawczą
-uczniowie,nie długo obędzie się konkurs taneczny,chciałabym,żeby z naszej klasy ktoś się zapisał,są chętni ?-spytała patrząc na wszystkich
-a jaki to konkurs taneczny?-spytał Richie
-towarzyski,wybieracie sobie partnera lub partnerkę,a jaki gatunek taneczny chcecie tańczyć wasza decyzja-odpowiedziała
-to ja chcę-powiedział Richie wstając
-dobrze,że jesteś chętny-powiedziała z uśmiechem-a partnerka?-spytała
-z Molly,zatańczymy salsę-powiedział z uśmiechem
-co?-spytała zaskoczona Molly-ja nie umiem tańczyć-powiedziała z przygnębieniem
-nauczymy się-uspokoił ją
-Ja i Miley też zatańczymy-powiedział Justin wstając z krzesła
-co?-spytałam przerażona,ja nie umiem tańczyć!,zabiję go!
-zatańczymy tango-odpowiedział
-świetnie-odpowiedziała nauczycielka
-ale je nie umiem tańczyć-powiedziałam również przygnębiona,teraz wiem,jak czuje się Molly,spojrzałam na nią i obydwie wiedziałyśmy co nas czeka
-kotek nauczę cię-oznajmił szatyn i usiadł z powrotem na krześle obok mnie
-teraz nie kotek!,zabiję cię!,ja nie umiem tańczyć,jestem kiepska,kiedyś chodziłam na balet i mnie wyrzucili-powiedziałam przygnębiona,łapiąc się za głowę
-ohh,aż taka kiepska jesteś,ale ze mną się nauczysz,pamiętaj,że tango to taniec miłości,a nam nie brak tego,jeśli dobrze pójdzie nauczysz się szybciej niż myślisz-powiedział uspokajając mnie
-mam nadzieję-powiedziałam łamiąco
-wiesz,jestem z ciebie dumny-powiedział szeptem
-dlaczego?-spytałam
-bo odważyłaś się,powiedziałaś prawdę,nie bałaś się,wiem,że przeze mnie nie przyjaźnisz się już z Kelly-powiedział,obwiniając się
-to nie twoja wina,zrozum,że cię kocham i chcę z tobą być,z każdym dniem kocham cię jeszcze bardziej niż ostatnio,to jest piękne-powiedziałam tłumacząc mu moje uczucia
-nawet nie wiesz,co dla mnie znaczą twoje słowa,teraz naprawdę wiem,że Bóg istnieje,bo dał mi taką kobietę jaką jesteś ty,tak długo czekałem na ciebie-powiedział,najchętniej bym go teraz pocałowała,ale to,że jesteśmy w szkole muszę się powstrzymać.Lekcje zleciały bardzo szybko,gdy zadzwonił ostatni dzwonek,razem z Justinem i naszymi przyjaciółmi wyszliśmy ze szkoły
-to co dzisiaj robimy?-spytał Jack
-umm...może dzisiaj gdzieś pójdziemy ?-spytałam
-taaak,dzisiaj mam wolną chatę,rodzice wrócą późno,więc możecie wybić do mnie-powiedziała podekscytowana Tara,wszyscy się ucieszyliśmy,zwróciłam uwagę na Richiego i Molly,którzy nie potrafili się od siebie odkleić
-hej! koniec tego całowania-powiedziałam,chcąc im przerwać,ale nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali,szybko się odwróciłam i ujrzałam Justina
-ej,nie przeszkadzaj im,ja też chce-powiedział wpijając się w moje usta,oczywiście odwzajemniłam jego pocałunek,ja i Molly,całowałyśmy się z naszymi chłopakami,jednym kontem oka,zauważyłam,że Tara i Jack,nudzą się i chcieliby już iść
-dobra kończmy,bo Tara i Jack się nudzą-powiedziałam przez śmiech.Wszyscy rozeszliśmy się,ja i Justin poszliśmy w naszą stronę,szliśmy rozmawiając o wszystkim.Gdy doszliśmy pod mój dom,nie chciałam się żegnać z Justinem
-widzimy się u Tary-powiedziałam,chcąc iść do domu
-okej,to na razie-powiedział i ruszył odwracając się w stronę swojego domu,ja również ruszyłam w stronę drzwi od mojego domu,ale odwróciłam się,w stronę Justina
-Justin-krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę,chłopak szybko się odwrócił,a ja wpiłam się w jego usta,gdy oderwałam się od jego ust,spojrzałam w jego oczy
-woow-sapnął- powinniśmy robić tak częściej-powiedział
-wiem,dobra widzimy się u Tary,pa misiek-powiedziałam i pobiegłam do domu.W domu zjadłam obiad i szybko zaczęłam się szykować,przebrałam się i poprawiłam makijaż,gdy byłam gotowa,zeszłam na dół,ubrałam buty i założyłam torbę na ramię
-mamo,ja idę do Tary-krzyknęłam
-idź i baw się dobrze-opowiedziała,szybko wyszłam z domu,ruszając do domu Tary,kiedy szłam,myślałam o wszystkim,raz się uśmiechałam,a raz smutniałam.Myślałam o słowach Kelly,która zagrażała mi,czy ona coś wie,czego ja nie wiem?
___________________________________________________
Pierwsze co chcę powiedzieć,to,że przepraszam,że tak długo czekaliście na ten rozdział,ale brakowało mi weny,wiedziałam o czym mam pisać,ale nie potrafiłam ując tego w słowa,ale teraz rozdziały będą częściej,zapowiadam,że mogą się pojawiać w każdy czwartek i piątek :) na Forever with you Justin również :). Jeśli zrobiłam jakiś błąd w pisowni,to z góry przepraszam.Prosiłabym o komentarze


KOMENTUJCIE !!

sobota, 14 września 2013

Rozdział 16 ♥-chcę żeby wszyscy wiedzieli,jak bardzo cię kocham

Dzisiaj wyjeżdżamy,jednak czas szybko leci,a te chwile były najpiękniejsze,czuję,że Justin stał się mi bliższy,kimś z kim mogłabym,żyć przez całe życie.Przy nim wszystko jest łatwiejsze,jest taki wrażliwy na słowa,taki ciepły i kochany.Pierwszy raz w życiu czułam się jakbym dotknęła nieba,to uczucie możemy do wszystkiego porównać,kiedy wrócę powiem Kelly prawdę,nie chce,żyć w kłamstwie,nie mogę już tego znieść,gdy patrzę na Justina,jak cierpi przeze mnie,serce mnie boli,bo jak mam wytrzymać,bez jego pocałunków?,nie da się tak.W tę noc,staliśmy się jednym,to o czym marzyłam,spełniło się,znalazłam mojego księcia,trzymać go za dłoń i podążać za nim.Pragnę mu towarzyszyć przez życie.Gdy byłam jeszcze małą dziewczynką zawsze marzyłam,o księciu,który przyjedzie na swoim rumaku i zabierze mnie z koszmaru,pokaże co to miłość,teraz wiem co to miłość.Gdy powoli szłam do łazienki,aby wziąć gorącą kąpiel,wzięłam moje ubranie i chwyciłam w dłonie,po czym znajdowałam się we wnętrzu łazienki,z ciągnęłam z siebie szlafrok i włączyłam ciepłą wodę,a po chwili,wannę zalewała woda,kiedy wanna była wypełniona wodą,zakręciłam kran,po czym weszłam do gorącej wody,wygodnie kładąc się w niej.Myślami nie byłam na ziemi,a raczej w niebie,nie potrafię zapomnieć tej nocy,dłońmi ocierałam moje ramiona,przypominając sobie wczorajszą noc,a po chwili czułam przechodzące dreszcze po moim ciele,uśmiech nie schodził z mojej twarzy,jestem taka szczęśliwa-Tylko ten Stary Mędrzec mógł wymyślić tę miłość,która przepełnia każdy kawałek mojego ciała.Każdy,bo dopiero się rodzę...Zaczynam istnieć i czuć.Coś takiego sobie wyobrażałam,coś podobnego.Ale to jest inne...Bo wyobraźnia nie może otworzyć wrót nieba.A one są dla mnie otwarte..Dziękuję Boże..Dziękuję,że dałeś mi tę miłość...-mówiłam,to co czułam,jak moje serce wariuje i skacze z radości,teraz wiem,że Bóg istnieje i modli się za mnie,czuwa nade mną...najpiękniejsze jest to,co mi dał,tą miłość,a za nią nie wiem jak mu podziękować...To miejsce było najcudowniejsze na Świecie,nie za pomnę,tych chwil spędzonych z Justinem,jak bardzo się przy mnie otworzył,a ja przy nim,gdy opowiadał mi o sobie,teraz wiem,co mogę trzymać w sercu,piękne wspomnienia...Tak bardzo go kocham,nie potrafię ująć to w słowa,ale tego się nie da,bo miłość nie ma granic..

Wykąpana wyszłam z łazienki,przed moim oczami ukazał się Justin
-dziękuję-powiedział przybliżając się do mnie
-za co?-spytałam,uśmiechając się
-za najwspanialszą noc na świecie,bardzo cię kocham-powiedział patrząc mi w oczy,a nasze usta po chwili się złączyły.Jego usta są magiczne,kocham ich dotyk
-to ja dziękuję-sapnęłam,gdy rozłączyłam nasze usta,szatyn uśmiechnął się i delikatnie przejechał dłonią po konturach mojej twarzy
-nie chcę wyjeżdżać,ale wiem,że musimy-powiedział lekko zdołowany
-wrócimy tu-powiedziałam pocieszająco
-mam nadzieję-uśmiechnął się,co odwzajemniłam

Po godzinie byliśmy spakowani i gotowi do wyjazdu,już mówiłam jak nie chcę wyjeżdżać?,ale nic na to nie poradzę,że musimy chodzić do szkoły.Obydwoje wsiedliśmy do samochodu,jeszcze raz,spojrzałam na to piękne miejsce i zapamiętałam je dokładnie,a po chwili ruszyliśmy.Przez dobrą godzinę nic nie mówiliśmy,a nasze usta,były pokryte szczęściem i radością,zaśmiałam się głośno
-co cię tak bawi?-spytał roześmiany szatyn
-nie wiem...może to,że jestem taka szczęśliwa-zachichotałam
-ja też-sapnął,a jego dłoń ułożyła się na moim udzie,na co drgnęłam zamykając oczy,Justin zachichotał  i z powrotem patrzył na drogę.Podróż do domu minęła szybko,gdy podjechaliśmy pod mój dom,Justin wyciągnął moje rzeczy i zaniósł do domu,gdy wszystkie moje rzeczy były w domu,razem z Justinem zbliżyliśmy się do siebie
-będę tęsknił...zobaczymy się w szkol...-przerwałam mu,przykładając mu palec do ust
-może przyjdziesz po mnie i pójdziemy razem?-spytałam,podnosząc wyżej brwi
-naprawdę?-spytał
-tak-odpowiedziałam,a uśmiech na mojej twarzy nie schodził,z szatyna również,nagle poczułam,jak Justin podniósł mnie,a po chwili byłam w jego ramionach
-jesteś już gotowa,pokazać wszystkim,że się kochamy?-spytał tajemniczo
-TAK!-krzyknęłam przez śmiech-chcę żeby wszyscy wiedzieli,jak bardzo cię kocham-powiedziałam patrząc mu w oczy,a dłonią pieściłam jego policzek,po czym nasze usta złączyły się ze sobą,nagle poczułam równowagę pod nogami,dłoń szatyn pieściła moje pośladki,co sprawiło u mnie miliony motyli w brzuchu i dreszcze przyjemności,przechodzące przez moje ciało
-wiesz w co uwierzyłem,kiedy kochaliśmy się w domku?-spytał tajemniczo,wzruszyłam ramionami-że magia istnieje-powiedział,po czym cmoknął mój nos,zachichotałam
-Miley wracaj już do domu-krzyknęła przez okno moja mama
-zaraz będę-odpowiedziałam patrząc w okno,po czym odwróciłam się w stronę Justina
-jutro,okej?-spytałam dla pewności
-tak wiem,kocham cię-sapnął mi do ucha,na co drgnęłam,a szatyn ruszył w swoją stronę,a ja wbiegłam do domu,gdzie czekali na mnie moim rodzice
-i jak było?-spytali prawie równocześnie
-cudownie-powiedziałam marząco-lepiej być nie mogło-przeciągnęłam i usiadłam przy stole
-to między wami,jeszcze lepiej?-spytał tata
-i to bardzo-przegryzłam wargę,przypominając sobie,jak kochany i delikatny był Justin.Jak czułam się bezpieczna i gotowa dla niego wszystko zrobić
-zrobiliście to-powiedziała mama krzycząc z radości
-oszalałaś?!-splunęłam,przecież nie powiem mamie,że kochałam się z Justinem,prędzej powiem to Molly-po prostu bliżej się poznaliśmy-powiedziałam tupiąc nogę,po czym  wstałam-nie chcę mi się z wami gadać idę spać-powiedziałam wbiegając do pokoju,walnęłam się na łóżko,a spod poduszki wyciągnęłam mój ukochany pamiętnik,od razu,otworzyłam go na pustą stronę i zapisałam,wszystko co przeżyłam przez te dwa dni KOCHAM GO JESZCZE MOCNIEJ,NIŻ PRZEDTEM...
      TO PRZEZNACZENIE :D <3
 Gdy zapisałam wszystko,odłożyłam go z powrotem pod poduszkę.Przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżko,okrywając moje ciało ciepłą kołderką 

BYŁO CUDOWNIE...

______________________________________________________
Przepraszam,że tak długo,ale szkoła i ciężko dodać w tygodniu,jutro będzie kolejny rozdział :)) 
Wiem,że rozdział jest nudny,ale jest dużo uczuć w nim Miley 

kocham was,że jesteście ze mną i czekacie na nowe rozdziały <33

KOMENTUJCIE !!!!!   

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 15 ♥-to najpiękniejsza noc mojego życia


-Juuuutin!!!-krzyk
-mam wejść ?-spytałem krzycząc,martwiłem się,że coś się jej stało
-taak- wykrzyknęła,otworzyłem powoli drzwi i wszedłem do łazienki,a tam doznałem szoku,zobaczyłem jej zgrabną sylwetkę w kącie,a w jej oczach można było wyczytać strach
-kotek,co się stało?-spytałem zmartwiony,uważnie przeleciałem wzrokiem po pomieszczeniu
-pająk!,zabij go!-wrzasnęła,na co podskoczyłem,pokazała palcem wskazującym na malutkiego pajączka,zaśmiałem się wrednie
-ty skurwielu,ty mogłeś ją zobaczyć nagą,a ja nie?!-spytałem tego włochatego kulfona,po czym jebnąłem go dłonią
-fuuj,umyj tą rękę-rozkazała dziewczyna,która była skrzywiona
-czemu,mam się ciebie słuchać ?-spytałem oschle,Miley zmarszczyła czoło i z wielkim hukiem wyszła z łazienki
-kurwa-powiedziałem sam do siebie,przyglądając się swojemu odbiciu,umyłem te cholerne ręce i wyszedłem z łazienki,rozejrzałem się po pomieszczeniu,lecz po Miley,nie było śladu-kurwa,gdzie ją poniosło?-spytałem sam siebie-Bieber,opanuj hormony,bo stracisz ją!-przeczesałem nerwowo włosy,moje przygotowanie poszły na marne,chciałem,żeby ta noc była zapamiętana.To ostatnia noc tutaj,tylko we dwójkę,a ja spierdoliłem wszystko ,bo oczywiście,muszę być oschłym skurwysynem!,nie chcąc więcej zwlekać,wyszedłem z domku,stanąłem na tarasie i rozglądałem się w poszukiwaniu mojej dziewczyny,lecz trudności nie miałem z jej znalezieniem,siedziała spokojnie huśtając się na huśtawce,uśmiechnąłem się krótko i usiadłem obok niej
-przepraszam-wyszeptałem,nie patrząc na nią,ale coś kazało mi spojrzeć,a dostrzegłem u niej skromny uśmiech
-wybaczam-powiedziała łagodnie,niczym anioł
-mówiłem ci,że jesteś aniołem?-spytałem unosząc zabawnie brwiami,na co dziewczyna zachichotała 
-nie,ale zacznij-powiedziała lekko się rumieniąc
-a gdy się rumienisz myślisz o mnie?,w zasadzie wiesz w jakim stopniu?-spytałem i bardzo tego żałowałem
-a ty jak zwykle masz skojarzenia,jak dorośniesz to ci powiem-powiedziała lekko z irytowana,przewróciłem oczyma,tak aby nie zobaczyła,ja nie dorosłem?!,myli się!,to ona zachowuje się jak dziecko,ja tylko chcę,aby się odważyła i za to jestem karany,pragnę jej i wiem,że ona też mnie pragnie,sama siebie okłamuje,niech powie mi,że się boi,a nie,że ona powie mi kiedy będzie mnie chciała
-yyy...ja nie dorosłem?!-spytałem,a ta pokiwała głową twierdząco-haha,słuchaj dorosłem,to ty nie dorosłaś-powiedziałem ubawiony
-dorosłam-powiedziała pewnie
-nie dorosłaś,wiesz dorosły człowiek,nie oszukuje samego siebie-powiedziałem zagadkowo
-co masz na myśli?-spytała
-jedno pytanie,boisz się mnie?-spytałem patrząc w jej cudne niebieskie oczy,lecz ona chciała uniknąć naszego kontaktu wzrokowego -ej,spójrz na mnie-chwyciłem jej podbródek,tak aby nasze oczy się spotkały-odpowiedz mi na pytanie-powiedziałem patrząc głęboko w jej oczy,jej tęczówki chodziły panicznie,próbując nie patrzeć na mnie-odpowiedz jeśli jesteś dorosła-powiedziałem stanowczo
-b-boję!-krzyknęła-jesteś dla mnie wszystkim,ale nie ufam ci tak,abyśmy wpakowali się do łóżka,bo ty tego pragniesz-tłumaczyła
-a ty mnie nie pragniesz?-spytałem lekko rozczarowany,staram się jak mogę,aby mi zaufała,ale najwidoczniej moje starania są bezużyteczne
-j-j....ja,no...wiesz...yyy...-jąkała się,czyli mnie nie pragnie,cały czas myślałem,że jest inaczej,wczorajszej nocy rzuciła się na mnie,jak lwica i miałem nadzieję
-dobra,nie musisz nic mówić-powiedziałem i ruszyłem z powrotem do domku,usiadłem wygodnie na sofie,przykładając dłonie do mojej twarz,westchnąłem głośno,myśląc o tym co mi powiedziała,jestem do dupy i tyle,do niczego,moja dziewczyna,mnie nie chce!,siedziałem sam,w ciemnym pomieszczeniu,światło jakie jedyne oświetlało pomieszczenie to,palący się kominek.Chciałem być sam,nie chce myśleć,o Miley,gdy moje myśli chodziły mi po głowie,poczułem ciepłą dłoń na moim policzku,spojrzałem przed siebie i zobaczyłem,osobę,którą chciałem wyrzucić z mojej głowy,na tą chwilę
-co tu robisz?-spytałem obojętny
-Justin,ty źle mnie zrozumiałeś-próbowała się wytłumaczyć
-co niby źle zrozumiałem?!,Miley,dobrze zrozumiałem,że moja dziewczyna,nie pragnie mnie,jak ja jej-powiedziałem zdenerwowany
-pragnę cię-powiedziała,a ja spojrzałem na nią
-po co kłamiesz-mówiłem już spokojniej,patrząc w jej niebieskie tęczówki
-ojj,próbowałam ci to powiedzieć,ale się wstydziłam i zaczęłam się jąkać,mogę to skończyć,ja,no wiesz yyy...też ciebie pragnę-powiedziała,a na jej policzkach można było zobaczyć czerwienienie
-naprawdę?-spytałem zdziwiony,a za razem szczęśliwy
-jestem śmiertelnie poważna,pragnę ci udowodnić jak cię kocham-powiedziała,a ja podniosłem się niekontrolowanie,czy ja czekałem na te słowa,od moich narodzin?,czuje jak moje serce przyspiesza,dziewczyna stanęła na przeciwko mnie,a ja dłonią pieściłem jej policzki,widziałem jak zanurza się w moim dotyku,zamknęła powieki,a ja zbliżałem się do jej ust,czułem jak pot zbiera się na mojej twarzy,a żyły pulsują,coraz szybszym tempem,lecz dziewczyna otworzyła swoje usta i spojrzała w moje oczy-proszę...proszę o ciebie-jej słowa,na które czekałem,wywołały u mnie impuls,wpiłem się w jej usta,nie zwlekając pogłębiłem go,nasze języki walczyły o dominację,jej usta,wplątałem moje dłonie w jej delikatne orzechowe włosy
Punktem widzenia Miley
 Jestem gotowa,boje się,ale zarazem czuje się bezpieczna,bo wiem,że on mnie nie skrzywdzi,czuje milion motyli w moim brzuchu,czuje się kochana i piękna za każdym jego dotykiem,teraz wiem,że znalazłam mojego księcia,na białym rumaku,rozłączyliśmy nasze usta,złapałam głęboki oddech,nagle poczułam delikatne usta Justina na mojej szyi,co sprawiło,że jęknęłam z przyjemności,zamknęłam powieki,aby zanurzyć się w jego dotyku,to jest takie dziwne,niby boję się,ale teraz to nie ma znaczenia,najważniejszy jest on i tylko on,pragnę go,chcę być tylko jego
-kocham cię-sapnął mi do ucha,spojrzałam na niego
-ja ciebie też kocham-powiedziałam delikatnie i złączyłam nasze usta,chłopak wyrwał się z moich ust i delikatnie cmoknął mój policzek,dłonią odgarnął moje włosy,niekontrolowanie pochyliłam moją głowę,robią miejsce na mojej szyi,nigdy nie czułam,takiej przyjemności,założyłam dłonie na karku szatyna,a moje usta pieściły szyję Justina,co sprawiło,że z przyjemności uniósł głowę,po czym znów ją opuścił,a nasze usta znów wróciły do dalszego pogłębienia,dłonią objął mój kark,a ja czułam się jak we śnie,chcę pokazać mu jak bardzo go kocham,chcę tę noc zapamiętać na zawsze,pragnę,żeby on był tym pierwszym i ostatnim,rękoma objęłam jego kark,po czym uniosłam ręce w górę,a szatyn powoli podniósł moją koszulkę,ściągając ją ze mnie,wiedziałam,że stoję przed Justinem,bez koszuli,naga,ale pewna i świadoma,tego co robię.Nasze usta nie rozstawały się,ani na chwilę,czułam jak Justin dłońmi obejmuje moją talię,po czym,moje ciało uchyliło się nad ziemią,szatyn przetrzymał moją głowę i położył na miękkim dywanie,obok kominka,tak,aby było wygodnie i ciepło,chociaż nie potrzebowaliśmy tego kominka,bo gorąco czułam z każdym jego dotykiem,jego usta nie odrywały kontaktu z moimi,ale po chwili rozłączył je głośno sapiąc
-powiedz mi swoje imię-prosił,a ja sapnęłam z przyjemności
-Miley-odpowiedziałam lekko się uśmiechając
-jeszcze raz-prosił
-Miley,kochanie,Miley-mówiłam patrząc w jego miodowe tęczówki
-powiedz,że to nie sen-obdarowywał moje ciało pocałunkami-kocham cię-powiedział i ponownie złączył nasze usta,jego dłonie obejmowały moją twarz,po czym czułam delikatne usta szatyna na moim brzuchu,nagle mój puls przyspieszył,także moje całe ciało unosiło się niekontrolowanie,jego jedna dłoń złapała moją pierś i delikatnie masowała,było to bardzo przyjemne,ale i pierwsze,zamknęłam oczy i czując jego dotyk,poczułam się bezpieczna,nagle szatyn był już nade mną,uśmiechnął się,a jego dłoń przejechała po moim policzku,a ja wiedziałam co teraz będzie
-boje się-powiedziałam wystraszona,a dłońmi chwyciłam za kawałki wystawające z dywanu
-kochanie,jestem z tobą,jak powiesz,że boli to przestanę-powiedział uspakajając mnie,przytaknęłam mu i zamknęłam oczy,zaciskując co tylko dało się na tym dywanie,nagle po czułam,jak Justin we mnie wchodzi,czułam jak coś mnie rozrywało,otworzyłam szeroko oczy,głośno oddychając,nie mogłam się uspokoić,to tak zabolało,Justin się zatrzymał,ale dalej siedząc we mnie,czekał aż złapię tchu,aby wyciągnąć ze mnie swojego penisa,gdy nabrałam sporo powietrza,szatyn wyszedł ze mnie,ale to sprawiło już mniej bólu niż pierwsze wejście.Justin nie chciał,na mnie nalegać i nie próbował dalej wchodzić we mnie
-proszę...nie kończ-powiedziałam upewniając go,chłopak ponownie we mnie wszedł,po 10 minutach,ból zaprzestał,a raczej zmienił się w przyjemność.To jest,takie piękne,gdy swój pierwszy raz jest,taki jak z bajki,jestem szczęściarą,że dostałam tą miłość,to gdy,jestem z nim jest piękne,ale ta noc jeszcze bardziej nas zbliżyła do siebie.Czuję się jakbym dotknęła nieba,teraz wiem,że Bóg jest przy mnie i czuwa nade mną.Obydwoje położyliśmy się wtuleni w siebie,Justin przyniósł kołdrę i poduszki,więc mogliśmy zasnąć na miękkim dywanie,a ciepły kominek ogrzewał nasze ciała
-jestem szczęściarą,że trafiłam na ciebie-powiedziałam wtulając się w pierś chłopaka
-ja,że na ciebie-powiedział chichocząc-jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi,rozumiesz?-zaśmiałam się i poczułam ciepłe usta na jej czole,gorąco z ciała szatyna,otulała moje ciało,zamknęłam oczy i ruszyłam do krainy snów
Rano obudził mnie szatyn,całując moją szyję,zaśmiałam się delikatnie,po czym obydwoje kucnęliśmy na przeciwko siebie, nadzy,szatyn przejechał ustami po mojej szyi,aż do podbródka,uniosłam głowę z przyjemności,a nasze usta złączyły się,a języki walczyły o dominację,po czym rozłączył nasze usta,a jego dłoń przejeżdżała po konturach mojej twarzy
-to najpiękniejsza noc mojego życia-powiedział pewnie i szczerze
-i pierwsza taka w moim-powiedziałam,po czym ponownie nasze usta się złączyły,oderwałam się,sapiąc-nie chcę cię stracić-powiedziałam to co czułam,a ja chciałam,żeby wiedział,że potrzebują tylko jego
-nic nas nie rozdzieli-upewnił mnie
-potrzebuję cię-sapnęłam i ponownie złączyłam nasze usta.Kocham tą noc,mogłaby się nigdy nie kończyć,chcę ją pamiętać,do końca mojego życia,jestem taka szczęśliwa

___________________________________________________
Pierwsze co to przepraszam,że tak długo,ale chciałam,żeby pierwszy raz Miley i Justina,był wyjątkowy :D
jeśli są błędy to przepraszam,ale piszę to późno,ale za to jest długi :)))

KOMENTUJCIE !!!!! 

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 14 ♥

Punktem widzenia Miley 
Rano wstałam bardzo wcześnie,gdyż było mi zimno,lekko otworzyłam oczy,a na dworze,było widać,pochmurne niebo,wyprostowałam nogi,po czym chwyciłam telefon,który leżał na komodzie,spojrzałam na godzinę,wow!,Miley,5.40,a ty na nogach.Postanowiłam,wziąć,gorący prysznic,wstałam z łóżka,nagle poczułam,że czyjaś ręka,chwyciła,moje udo,tak,że nie mogłam się ruszyć,odwróciłam się
-gdzie idziesz?-spytał zachrypniętym głosem,mocno ściskając moje udo-jestem taki,do dupy dzisiaj-powiedział,puszczając moje udo,przewróciłam teatralnie oczami
-idę wziąć,gorący prysznic-powiedziałam i ruszyłam chwytający czyste ciuchy na dzisiaj,oraz strój kąpielowy
-mogę z tobą ?-spytał,kiedy już chciałam zamknąć drzwi
-Juuustin- jęknęłam
-weź,no proszę cię-błagał,zamknęłam drzwi,przekluczając je,wiem,że jestem wredna,ale nie chce takiego pierwszego razu,chce,żeby było wyjątkowo,ale wczoraj,nie wiem co mnie napadło,dziwnie się czuje,tak,jakoś inaczej,patrze na Justina i widzę go jak jakąś zdobycz,albo jestem psychiczna,sama już nie wiem,po wykąpaniu się,nałożyłam na siebie,strój kąpielowy,oraz krótkie szorty i top,wyszłam z łazienki,a po Justinie,ani śladu,gdzie on poszedł,zastanawiałam się chwile,po czym ruszyłam do kuchni,zrobiłam sobie i Justinowi,herbatę i przyszykowałam,nam kanapki,spojrzałam w stronę plaży,ani śladu,po Justinie
-no,ja chciałem przyszykować śniadanie widać,byłaś pierwsza-usłyszałam za sobą znajomy mi głos,odwróciłam się
-gdzie ty byłeś ?-spytałam,siadając koło niego
-a potem ci pokaże-zaśmiał się,wcinając kanapkę
-doobra-powiedziałam przeciągając,po śniadaniu,Justin,chciał mi pokazać,gdzie był,splątał nasze dłonie i prowadził nas,pod drzewo,zauważyłam,drabinę,przychyliłam głowę i spojrzałam w górę
-o domek,na drzewie-zaśmiałam się
-właź-pokazał na drabinę,zaśmiałam się histerycznie
-nie,mam lęk wysokości-oznajmiłam
-sprawie,że przestaniesz mieć,jakieś lęki,właź,będę cię osłaniać-powiedział z uśmiechem na twarzy
-a jak spadnę ?-spytałam mierząc całą drabinę,od góry do dołu
-nie spadniesz,jesteś ze mną,przy mnie,nic ci się nie stanie-odpowiedział,a ja podeszłam do drabinek i wchodziłam ,a za mną Justin ,zauważyłam,że patrzy się na mój tyłek
-możesz przestać?-spytałam,a on oderwał wzrok,od mojego tyłka
-sorry,lubię twój tyłek-zaśmiał się,zarumieniłam się,po czym dalej się wspinałam,aż byłam na miejscu
-wow!,ale tu pięknie-powiedziałam zachwycona,widoki,były przepiękne
-wiedziałem,że ci się spodoba,zawsze się tu chowałem-powiedział,przyglądając się mnie
-naprawdę?,przed czym ?-zaśmiałam się
-przed mamą,zawsze mnie szukała,a ja ciągle byłem w tej kryjówce-odpowiedział
-tak zwana,kryjówka Justina?-spytałam ponownie,po czym usiadłam wygodnie,na drewnianym miejscu,patrząc na widoki,szatyn usiadł koło mnie,położyłam głowę,na jego ramie
-chciałbym zatrzymać czas,wiesz jak?-spytał
-jak?-spytałam ciekawa
-przytrzymać skazówki zegara,niech zatrzymają się na zawszę-powiedział radośnie,co sprawiło,że się uśmiechnęłam-ciesze się,że mam wspaniałą rodzinę,są w moim sercu,ale jest takie miejsce w moim sercu,które tylko ty możesz zająć-spojrzałam na niego -kiedy cię poznałem...-zatrzymał się
-to co?-spytałam podejrzanie
-obiecaj,że nigdy mnie nie zostawisz-zaczął mówić nerwowo
-obiecuje-uspokoiłam go,a on podarował mi,przyjemnego całusa w policzek
-chciałbym spędzić z tobą resztę życia-powiedział,głaszcząc moje policzki
-a ty jesteś moim,życiem-oznajmiłam,uśmiechnął się szeroko
-posłuchaj-powiedział
-tak?-spytałam,nie wiedząc o co mu chodzi
-z twojego powodu,wstaje codziennie z uśmiechem na ustach i wychodzę do szkoły-zaczęłam chichotać,na co on również,byliśmy w siebie wtuleni-zastanawiam się,co się ze mną stało,ale to twoja zasługa-wypowiedziałam wielkie-ooo-z uśmiechem,on jest taki słodki-wiem,że jak przyjdę do szkoły,to zobaczę cię-powiedział mocno ściskając mnie
-przestań-powiedziałam,zawstydzona
-nie przestane,bo zawsze widzę,jak się do mnie uśmiechasz i jak walczysz,z tym kłamstwem o nas,ale wiesz,że nie potrafię,tak,podoba mi się twoja skóra,pocałunki cała ty-powiedział
-wiesz,czym dla mnie jesteś?,słońcem,czuje,że urodziłam się w dniu,kiedy lepiej cię poznałam,przy tobie czuje się,jak kobieta,chce być piękna,żeby się tobie podobać,żebyś mnie dotykał,całował i być z tobą-powiedziałam,aż poczułam,jak słona substancja spływa po moim policzku,tak bardzo go kocham,szatyn starł,dłonią,moją łzę i kazał mi patrzeć,w jego oczy
-od czubka głowy,aż po stopy,czuje się szczęśliwy,kiedy jesteś ze mną,kocham cię-powiedział,po czym składał,delikatne pocałunki,na mojej szyi,zaczęłam jęczeć,kiedy po czułam,że Justin,znalazł mój słaby punkt,odwróciłam się od niego
-dzień się jeszcze nie skończył,chodźmy popływać-pokazałam na słoneczko,które zawitało,zeszliśmy na ziemie,poszłam szybko po koc i ręczniki,po czym wybiegłam z domu,na plaże gdzie znajdował się Justin,rozłożyłam koc i położyłam na nim ręczniki,przy czym zaczęłam ściągać z siebie,ubranie zostając tylko w stroju
-seksownie,jak zawszę-powiedział,oblizując dolną wargę, wbiegłam do wody,nie zwracając,czy w ogóle,jest zimna,przyzwyczaiłam się,nagle zostałam pochlapana,przez Justina,zaczęłam piszczeć i się śmiać
-p-przestań,proszę-błagałam go,bo nie mogłam uciec,zaczął mnie gilgotać
-jeden całus,załatwi sprawę-szepnął mi do ucha,przytaknęłam,że dam mu tego całusa,a on odwrócił mnie w swoją stronę,zauważyłam,że na plaży pojawiło się trochę ludzi z innych domków-sąsiedzi,a teraz całus-pokazał na swoje usta,słodziak,podarowałam mu namiętny pocałunek,jednak nie pozwoliłam,na pogłębienie go,wyszłam szybko z wody,owinęłam się ręcznikiem i patrzałam,jak szatyn się z niej wynurza
-poopalam się-powiedziałam do niego,kiedy ten już był na brzegu
-dobra,ja też se zrobię mały relaks-powiedział,po czym przysiad się do mnie
-posmarujesz mi plecki ?-spytałam unosząc,dziwnie brwiami,zaśmiał się i chwycił krem,a już po chwili,poczułam przyjemne uczucie,na swoich plecach,jęknęłam z przyjemności
-daj nóżki-powiedział klepiąc moje udo,postawiłam koło niego jedną nogę i zaczęłam udawać,że mnie boli-coś ci jest w nogę?-spytał zmartwiony,próbowałam,powstrzymać się od śmiania,szatyn chwycił moją  kostkę i zaczął ją masować-tu cię boli?-zaśmiał się-nie-zaprzeczyłam,po czym jego ręka powędrowała,w górę,na moje łydki i znów zaczął je masować-a tu?-spytał-nie-zaczęłam kręcić głową,chłopak,chwycił swoimi dłoniami,moje udo i zaczął je masować,spojrzał na mnie i patrz mi prosto w oczy-a czy tu cię boli ?-uśmiechnął się-niee- jęknęłam,a on puścił moje udo
-tak się ze mną bawisz,hmm-westchnął,a ja położyłam się wygodnie na kocu,minęło sporo czasu,a ja zasnęłam dobre półgodziny,kiedy się obudziłam,leżałam na plecach,a Justin,był u kroczem na mnie,zaczął robić mi przyjemny masaż,ach robił to perfekcyjnie-mmmm-zaczęłam mruczeć
-podoba się?-spytał zadowolony
-co ty dzisiaj,taki miły?-spytałam zdziwiona,widziałam o co mu chodzi,chciał abym mu zaufała,ufam mu,ale chce go trzymać w napięciu
-ja,no...-zaciął się-Miley?-spytał
-taaak?-spytałam przyciągając zdanie
-nie będziesz zła,jak coś ci pokaże?-spytał,a ja od razu wstałam i spojrzałam na niego pytająco
-zależy co-odpowiedziałam,chłopak uniósł,jedną rękę w górę i wskazującym palcem,pokazał kierunek w którym miałam spojrzeć,zrobiłam to,a na mojej twarzy było widać zaskoczenie,jakieś kobiety,były bez stanika kąpielowego,zaczęłam wydobywać głupie słowa,jak "o.m.g",szatyn głośno się zaśmiał
-pokazują piersi-zaczęłam mówić piskliwym głosem,a szatyn nie przestawał się śmiać-nie wierze,ale maleńkie-mówiłam zaszokowana,po czym głośno się zaśmiałam-hahaa,dama z obwisłymi cyckami,hahaa,wstydziła by się-zaczęłam ją wyśmiewać
-tutaj to normalne-powiedział spokojnie Justin
-naprawdę ?-spytałam zdziwiona
-nikogo to nie szokuje,są nowocześni-odpowiedział,a ja zawyłam
-ta nieźle wygląda,bezwstydne i obrzydliwe-mówiłam skwaszona,patrząc na kobietę
-może pójdziesz w ich ślady-powiedział,a ja walnęłam go w ramie,bezwstydny,tak samo zboczony co te staruszki
-oszalałeś ?!-spytałam zła
-dlaczego?-spytał zdziwiony
-mam chodzić nago?!-krzyknęłam na niego
-to normalne-zaczął je bronić,odwróciłam się od niego
-nie ma mowy-zaczęłam mówić pod nosem
-tchórz-powiedział zadowolony,na te słowo zareagowałam nerwowo
-nie jestem tchórzem-zaprzeczyłam oschle-ale nie rozbiorę się-powiedziałam
-tchórz-powiedział zadowolony,wstałam i chciałam mu pokazać kto jest tchórzem,na pewno nie ja,nie zna mnie,tak dobrze
-ach tak,to patrz,przekonasz się-wyśmiewałam go,po czym weszłam do wody,i zaczęłam ściągać górną część stroju,kiedy już byłam głębiej wodzie,chwyciłam  w dłoń mój stanik kąpielowy i wymachiwałam nim,do szatyna,zaczęłam chichotać pod nosem

Punktem widzenia Justina 
Była taka piękna,kiedy wchodziła do tej wody,ale jak już wymachiwała tym stanikiem,zrobiłem się czerwony,bo zauważyłem,jak jacyś chłopaki,patrzą się na moją kobietę,szybkim tempem wskoczyłem do wody,podpłynąłem do niej,chcąc ją zasłonić,od tych kutasów,ona zakładała z powrotem strój,przy czym chichotała
-jednak nie jestem tchórzem ?-spytała
-wiesz,co?,kochać się ze mną,to zbrodnia,a jak wskoczyć do wody i ściągnąć z siebie,stanik,to nie problem-zaczął mówić,kiedy ta,już była ubrana,wyszliśmy z wody,a ona zaczęła klaskać i być z siebie zadowolona
-co ci jest ?-spytała mnie,byłem strasznie zły,aż się trząsłem
-kurwa,wszyscy faceci,na ciebie patrzeli-zacząłem
-zazdrosny-oznajmiła,miała racje,jestem w chuj zazdrosny-tak-powiedziałem i złączyłem nasze usta,po czym ona je oderwała
-uwielbiam to-po czym rzuciła się na mnie i złączyła nasze usta,jej pocałunki sprawiają,że zapominam o gniewie,chciałbym,aby była ze mną blisko,ale ona nie chce,jeszcze,a ja chce ją mieć całą,dla siebie,chciałem,żeby mi zaufała,ale gówno robię,jestem do dupy,powiedziała "kiedy,ja poproszę o ciebie",muszę poczekać,jesteś silny Justin.
Cały dzień minął nam świetnie,ale w końcu się zmęczyliśmy i wróciliśmy do chatki,od razu,położyłem się na łóżko,chcąc zamknąć oczy i obudzić się jutro,jednak Miley,kazała mi przygotować kolacje,więc zero swobody,ruszyłem do kuchni
-gdzie idziesz  ?-spytałem dziewczyny,która grzebała w swojej torbie
-wykąpać się-odpowiedziała krótko,cóż nie będę się pytał,czy mogę z nią,bo znam odpowiedź,ruszyłem dalej,przyszykowałem nam,szampana w końcu to nasz ostatni dzień i chce go zapamiętać,spaghetti wszystko ładnie położyłem na stole w pokoju,gdy wszystko było na swoim miejscu,usłyszałem krzyk,dochodzący z łazienki,wejść czy nie wejść?,opierzy mnie
-Juuuutin!!!-krzyk
-mam wejść ?-spytałem krzycząc,martwiłem się,że coś się jej stało
-taak- wykrzyknęła,otworzyłem powoli drzwi i wszedłem do łazienki,a tam doznałem szoku...


___________________________________________________
 jak myślicie co Justin zobaczył? :)
Od razu chce powiedzieć,że przepraszam zaniedbałam ostatnio moje opowiadania,ale to się zmieni
następny rozdziału,możecie spodziewać się już niedługo 


KOMENTUJCIE !!!!

piątek, 23 sierpnia 2013

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 13 ♥

Punktem widzenia Miley 
Nie wiem co we mnie wstąpiło,ale ja wariuje,przy jego oczach,dosłownie,nie boje się jego dotyku,jest on dla mnie,wzmocnieniem,że jestem bezpieczna,Kelly,nie musi się wtrącać w moje,życie,jeżeli nie zaakceptuje mojego związku z Justinem,to trudno,nie chce wybierać,pomiędzy,przyjaciółką,a chłopakiem,postanowione,kiedy przyjadę do domu,spotkam się z dziewczynami i powiem Kelly prawdę,nie mam zamiaru się wahać.
Pocałunki ze strony,szatyna,były przyjemne,wręcz podniecające.Kiedy oderwałam się od pocałunków,zeszłam z Justina,chcąc wziąć gorącą kąpiel.
-ja po tobie-powiedział szatyn,kiedy ja wchodziłam do łazienki-albo,przyłącze się do ciebie-zaproponował,zamarłam,po czym odwróciłam się do chłopaka
-mowy nie ma!-krzyknęłam,przy czym,chwyciłam za klamkę,zamykając za sobą drzwi.Po wykąpaniu się,przebrałam się w czystą,piżamę,załatwiłam wszystkie sprawy związane z tym miejscem,kiedy wyszłam z łazienki,zostałam miło powitana,a raczej dziwnie
-hej babyy-powiedział zachrypniętym głosem,przeszły mnie ciarki,ale się ogarnęłam i zaczęłam się głośno śmiać,nagle chłopak wstał z łóżka,biorąc z szafki czyste bokserki,oraz białą koszulkę na ramiączkach-tylko nie śpij,kiedy przyjdę-powiedział mi uwodzicielsko do ucha
-niby czemu nie mam spać ?-spytałam,trzymając się za jedno biodro
-bo będzie mi smutno-powiedział robiąc smutną minkę,to było,bardzo słodkie,że aż sama zrobiłam tą minę-kocham cię-podarował mi całusa,znienacka,po czym wszedł do łazienki.Położyłam się wygodnie,na łóżko,wyciągnęłam telefon z torby,po czym grałam sobie w różne głupie gry,na telefonie,aż w końcu zrobiłam się senna-ile on tam siedzi ?-spytałam samą siebie,spojrzałam na zegarek-Justin,czy ty przypadkiem nie przesadzasz ?!-spytałam,ale nic nie odpowiedział,siedział w tej cholernej wannie,dwie i półgodziny,co za człowiek,wstałam z łóżka,kierując się do drzwi,zapukałam raz,potem dwa,aż za trzecim trzaskałam,chciałam otworzyć drzwi,jednak ten dupek,je zamknął-Justin!!-krzyknęłam
-Miley?,co ty,tak się drzesz?-spytał za drzwi,przewróciłam teatralnie oczami
-siedzisz,tam już dwie i półgodziny,chce mi się spać,a ty mi każesz czekać-zaczęłam się,żalić
-jeśli,kochasz,to poczekasz-powiedział,co za mężczyzna,ma bzika,czy co?
-ahhh!-syknęłam groźnie
-jak chcesz to wejdź-zaproponował
-po co?,jesteś ubrany ?-spytałam,dając mu dwa pytania
-tak,jestem,pogadać-powiedział,odpowiadając na dwa pytania,nagle drzwi się otworzyły,a w nich stał,Justin-sorry,włosy se układałem-zaśmiał się,drapiąc się po karku
-włosy?!,na noc?!,serio?!-zrobiłam gburowatą minę,nie mam zamiaru,patrzeć,jak układa swoje włosy,na noc,lol,położyłam się z powrotem,na łóżko,udając,że śpię
-obraziłaś się?-spytał,nie odpowiedziałam,mam w nosie,jego włosy,nagle drzwi od łazienki się zamknęły,co oznacza,że Justin,jest w pokoju,położył się na łóżku,obok mnie-śpisz?-spytał,i nic-obiecałaś-powiedział,zawiedziony-kotek,nie możesz spać-wymruczał mi do ucha,lekko przegryzając mój płatek ucha-ty tylko udajesz,czekałaś-powiedział,a jego ręce zeszły na moją talie,nie wiem,jak to zrobiłam,ale wyskoczyłam z łóżka,spadając na podłogę
-oww!-syknęłam głośno-głupi jesteś ?!-spytałam nerwowo
-no,mówiłem,że nie śpisz-powiedział zadowolony,po czym wstał,z łóżka kierując się do mnie,pomógł mi wstać
-dzięki-powiedziałam cicho
-proszę-zachichotał,odwróciłam się od niego,westchnęłam-nie jesteś zła ?-spytał
-nie-odpowiedziałam-ja tylko,nie wiem,sama,dziwnie się czuje,stojąc tu,z tobą-powiedziałam,nagła cisza-wiem,gadam głupoty,ale mówię,co myślę,sorry za szczerość-powiedziałam zakłopotana
-nie,ciesze się,że jesteś,taka odważna,podoba mi się,że jesteś taka szczera,ale musisz,przezwyciężyć jedną,rzecz,ja się nie umiem opamiętać-powiedział,podchodząc do mnie,po czym objął mnie od tyłu,nie wiem co mam  myśleć,dziwnie się czuje,motylki w brzuchu,mnie dobiją,za każdym jego dotknięciem,jestem nieśmiała,co do takich,chwil z chłopakiem,jeszcze takiego,czegoś nie odczułam,gdy chodziłam z poprzednimi chłopcami,ale Justin chce bym się otworzyła-tak bardzo cię kocham,moja grzeczna dziewczynko-powiedział,a jego uścisk był bardziej odczuwalny,jestem grzeczna,taa,kujon,nie może tak być,gwałtownie wyrwałam się z jego uścisku,zbliżyłam się do jego warg,a z moich ust,wydobył się głośny oddech,cofnęłam się parę milimetrów i chwyciłam jego podkoszulek,przy czym rozdarłam go z całych sił,także podkoszulek szatyna był w połowie rozdarty,a jego klatka piersiowa była moim obiektem widzenia,podniosłam wzrok,na twarz Justina,był rozkojarzony,ale i zadowolony,sama jestem zaskoczona moją reakcją na jego słowa,zbliżyłam się do jego klatki i zaczęłam namiętnie całować jego tors,po czym nasze usta się złączyły,nasze języki walczyły z agresywnym podejściem o dominację,jego dłonie powoli zjechały po mojej tali,po chwili czułam jak lecę na łóżko,lecz szatyn nie rozłączył naszych ust,dalej darzyliśmy się agresywnymi  pocałunkami,nasze usta szybko się rozłączyły,tak aby wziąć głęboki oddech,spojrzeliśmy na siebie,czułam na moich wargach jego nie równy oddech,który był bardzo szybki,jego i moja klatka piersiowa unosiła się szybkim tempem,objęłam dłońmi jego kark i wślizgnęłam się na jego uda,znów łącząc nasze usta,dłońmi objęłam jego twarz,a Justin wplątał dnie w moje włosy,po czym czułam,jak szatyn rozłączył nasze usta,uniosłam wyżej moją klatkę,a jego usta,pieściły moją szyję,moje powieki się zamknęły,czułam jak gorąco się robi i jak mi jest dobrze,czułam się jak w niebie,niee jego usta są niebem

Punktem widzenia Justina 

Ona jest cudowna,nie szalona,tygrysica,moja,byłem zaskoczony jak moje słowa zadziałały na nią,tak impulsywnie,chciała mi pokazać,że nie jest taka,za jaką ją mam,ale ja specjalnie jej tak powiedziałem,chciałem widzieć jej reakcję,a takiej się nie spodziewałem,delektowałem się jej pocałunkami,całowała jak mistrzyni,co stawiało mojego przyjaciela,jej ciało,ocierało się o moje,nawet nie dostrzegłem,że jesteśmy cali mokszy,powiem szczerze jest gorąco,dziewczyna podniosła swoją klatkę piersiową,zbliżyłem się do jej szyi,a moje usta,namiętnie całowały jej miękką skórę,na co drżała,a jej oddech przyspieszył,jej palce przejeżdżały intensywnie po mojej linii włosów,po czym owinęła swoje ręce wokół mojego karku,a jej klatka piersiowa i głowa pochyliła się do tyłu,przy czym zamknęła oczy,gdy poczuła moje usta na jej linii piersiowej,moje usta unosiły się do góry,także cała jej szyja i broda,była pochłonięta moimi pocałunkami,moje dłonie pieściły jej pośladki,jej jęk wydobył się z jej ust,wiedziałem co mam robić,moje dłonie powoli wchodziły pod jej koszulkę,na co jej klatka piersiowa wróciła do dawnej pozycji,zatrzymała moje dłonie,na co spojrzałem na nią,nie wiedząc o co jej teraz chodzi,ale postanowiłem dalej wchodzić pod jej koszulkę
-niee!-krzyknęła i wyciągnęła moje dłonie spod jej bluzki
-słodka,co się stało?-spytałem
-jeszcze nie jestem gotowa-powiedziała i chciała zejść ze mnie,ale ją powstrzymałem,na co jej oczy spojrzały na mnie
-jesteś gotowa,zobacz co teraz było,nie czułaś tego?,jestem cały mokry,a to był dopiero początek-oznajmiłem,kurwa teraz ?,jestem taki napalony,a ona się wycofuje,nawet nie wie,jaka jest dobra
-proszę,poczekaj jeszcze trochę-poprosiła,westchnąłem
-kiedy?-spytałem
-kiedy,ja poproszę o ciebie-powiedziała,na co moje oczy się szeroko otworzyły,zawsze myślałem,że mężczyzna prosi o kobietę,ale podoba mi się to,tyle,że kiedy??,zwariuję....teraz to mnie napaliła,mój kolega,stoi jak tyczka,już był gotowy,a tu lipa
-okej,ale teraz idę do łazienki,mam swoje potrzeby-powiedziałem i ruszyłem do łazienki,to jest,takie niesprawiedliwe w łazience zrobiłem to co musiałem zrobić,kiedy skończyłem wróciłem do dziewczyny,ta jednak spała,jak można spać po takim czymś ?!,dziewczyno ty jesteś agresywną kocicą,nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy,ale przyznaj Justin,masz taką kobietę o której,każdy facet by marzył,położyłem się obok mojej dziewczyny,ta była odwrócona do mnie tyłem-zrobiłaś ze mnie lwa,a teraz to jestem zdechły,taki mały prezent,a tak wiele-powiedziałem sam do siebie,po czym zasnąłem

____________________________________________________

Witajcie,dzięki za komentarze :)


teraz to was proszę o opinię,na temat rozdziału,jakie czuliście emocje itd... proszę to dla mnie ważne !! :)


zapraszam również na nowy zwiastun




KOMENTUJCIE !!!

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 12 ♥

Punktem widzenia Miley 
To było dla mnie,coś nowego,Justin jest taki słodki i uroczy nie spodziewałam się,że to miejsce będzie takie magiczne i zrobi na mnie,takie duże wrażenie,tu można schować się,przed światem,nagle wyrwałam się z pocałunku Justina
-kurwa,kocham cię Justin-powiedziałam zasapana,uśmiechnął się do mnie,chwytając dłońmi,moją twarz,patrząc mi prosto w oczy,tak,że odpłynęłam
-a ja jestem,szczęściarzem,że mam taką wspaniałą dziewczynę-pochylił się nad moją głową,dając mi delikatny,całus w czoło i przyciągnął mnie do siebie-jesteśmy tylko dla siebie-powiedział przytulając mnie,czułam jak wącha moje włosy,przez co się w nich zatopił,zamknęłam oczy,zatapiając się w jego zapachu,szczerze?,to boję się nocy,ale zobaczymy co będzie,może nie będzie chciał się kochać,oby!,na samą myśl drżę,moje dłonie panicznie drżały-czegoś się boisz?-spytał po chwili szatyn
-ja?!....nie....nie boję-powiedziałam tłumacząc moje zachowanie,a raczej wyjaśniałam jego pytanie
-dobra,nieważne,to co pokąpiemy się?-spytał
-pewnie...tylko zanieśmy nasze rzeczy i się przebierzmy-powiedziałam chwytając moją torbę i ruszyłam w stronę domku,był śliczny,była huśtawka oczywiście dla dwojga,piękny taras,rozejrzałam się chwile,po czym weszłam do środka domu,a tam bardziej zamarłam,był mały salonik,połączony z kuchnią,ale bardziej zainteresowały mnie drzwi od sypialni,podeszłam do nich i zobaczyłam,MEGA wielkie łóżko,nie wiem czemu,ale uśmiechnęłam się do niego,jak jakaś psychiczna,czy może dlatego,bo wiedziałam,że będę w nim spała,razem z Justinem ?,ale nic nie będzie!,na pewno!,nie chciałam dalej myśleć,o tym co myślałam,położyłam moją torbę na łóżku i zaczęłam po niej grzebać,a raczej szukałam mojego stroju kąpielowego,gdy już go znalazłam poszłam do łazienki,która była w pokoju,założyłam na siebie strój i wyszłam z łazienki,ruszyłam w stronę wyjścia,gdy wyszłam z domku,na plaży czekał na mnie Justin,był oh...bez koszulki,on jest taki,taki piękny,wiem oszalałam,ale nie potrafię nic innego powiedzieć,zauważyłam,że szatyn patrzy na mnie z oddali,wzięłam głęboki wdech i wydech,ruszyłam w jego stronę,czym bliżej się zbliżałam,tym bardziej moje serce waliło i czułam ukłucie w moim brzuchu
-dotknij-chwycił moją dłoń,kładąc ją na swoją klatkę,a raczej tam gdzie znajduje się serce,spojrzał mi głęboko w oczy-obyś zamknęła mnie w sercu i wyrzuciła kluczyk-powiedział,a mnie to rozwaliło,on mówi poezję,nie wytrzymam!
-to naprawdę romantyczne-powiedziałam,czułam jak moje policzki się rozgrzewają-jesteś cudowny-wydusiłam
-Miley,to ty jesteś cudowna -powiedział dalej patrząc w moje oczy-sprawiłaś,że zakochałem się w tobie,a miłością,jaką cię darze,jest prawdziwa-mówił dalej patrząc mi w oczy,czułam,że mówił to szczerze i z serca,to jest piękne,że trafiłam na niego
-Justin,nie wiem,co mam powiedzieć....-zaczęłam się jąkać,gdy nagle przyłożył palec do moich ust
-cii...nic nie mów,chce cię pocałować-powiedział,po czym jego palec zszedł na dół,a wzrok szatyna,był skierowany,na moich ustach,nagle poczułam jego ciepłe wargi na moich,owinęłam ręce wokół jego szyi,a jego ręce powędrowały na moją talię,zadrżałam,ale to nic nowego,jego każdy ruch,na moim ciele doprowadza mnie do drżenia,czułam jego ciepły język,który walczy o dominację z moim,to było naprawdę magiczne,czułam jak dłonie Justina,zjeżdżają na moje pośladki,po chwili czułam jak je pieści,na co z moich ust wydobył się jęk,który był niekontrolowany

Punktem widzenia Justina 
Gdy ją zobaczyłem,zamarłem,wyglądała tak seksownie,że chciałbym z niej ściągnąć ten strój i wejść w..KURWA JUSTIN ! ogarnij się!,znów to samo,nie potrafię się przy niej koncentrować,ale to nie jest dziwne,że moja dziewczyna doprowadza mnie do szaleństwa swoim wyglądem,ona po prostu jest idealna dla takiego,dupka jak ja,jakbym zobaczył ją z innym,zabiłbym skurwiela,a ją bym porwał,wiem jestem szaleńcem,ale nic nie poradzę,ona jest tylko MOJA!,nie pozwolę jej nikomu odebrać ,a przede wszystkim skrzywdzić,jest moim życiem,kiedy podeszła do mnie,złapałem jej dłoń i przyłożyłem do mojej klatki piersiowej,ale bardziej chodziło mi o miejsce gdzie mam położone serce,wyznałem jej piękne słowa,których nigdy nikomu nie mówiłem,ale ja wiem co dziewczynie się podoba,jestem po prostu dobry w tym,po czym zapragnąłem od niej pocałunku,owinęła swoje ręce wokół mojej szyi,a ja zamieściłem moje dłonie na jej tali,po czym poprosiłem o dostęp do jej pięknych ust,przy czym wsadziłem mój język i pięknie nim manewrowałem,a nasze języki walczyły o dominację,długo się wahałem,z tym krokiem,ale posunąłem moją dłoń do jej pośladka,kiedy zauważyłem,że ona nie zaprzecza,postanowiłem go pieścić,co wywołało z jej ust jęk,czyli jej się podobało,następny dobry ruch Bieber! :D,kiedy nasze usta oderwały się od siebie,patrzyliśmy na siebie przez chwile nic nie mówiąc
-to co wskakujemy do wody romantyku?-spytała dziewczyna,przerywając naszą ciszę
-oczywiście-powiedziałem zadowolony,dziewczyna podeszła do wody i starała się w niej zatopić,ale co chwila wracała na brzeg
-zimna,sam pływaj-powiedziała krzycząc,o nie,nie ma takiej mowy,sam nie będę pływał
-dobra,ja też,nie chce-powiedziałem,kłamiąc,dziewczyna się uśmiechnęła,po czym odwróciła ode mnie,patrząc,a raczej chyba podziwiając widok,z korzystałem z okazji,że była bardziej tym zajęta niż mną i pobiegłem w jej kierunku,złapałem ją w ramiona i wchodziłem do wody
-Justin,nie!!,proszę !!-piszczała,zaśmiałem się
-o Justin proszę nie,nie wrzucaj mnie do wody-przedrzeźniałem ją,na co się zaśmiała
-nie cierpię cię,za te docinki-powiedziała,udając obrażoną,ale się nie wahałem,wrzuciłem ją do wody i cała się zanurzyła,po czym szybko wynurzyła się,chwyciła moją głowę i zanurzyła ją pod wodą,szybko się wynurzyłem
-wskakuj na barana-pokazałem na moje plecy,dziewczyna wskoczyła i pływaliśmy,zanurzałem się co chwila,na co dużo się śmiała,było świetnie,nigdy się tak nie bawiłem,jak z nią,kąpaliśmy się jeszcze pół godziny,po czym wyszliśmy z wody,Miley trzęsła się z zimna,chwyciłem ją w ramiona i zacząłem biec w stronę domku
-co ty robisz?-spytała przez śmiech
-ratuję cię-odpowiedziałem,na co jeszcze głośniej się zaśmiała,kiedy dobiegłem do domku,wbiegłem do pokoju,gdzie będziemy spali,położyłem ją na łóżku i przekryłem kołdrą

*********************************************************
Wieczorem,zjedliśmy kolację i rozmawialiśmy,powiem szczerze było miło i ciepło,ciepło,dlatego iż Miley całą kolację,siedziała na moich udach i karmiła,a ja ją,oczywiście nie ubyło się bez ust,zauważyłem,że na ustach dziewczyny,znajduje się krem krówkowy
-masz coś na ustach-pokazałem palcem,dziewczyna chciała zetrzeć to serwetką,ale ją powstrzymałem,po czym oblizałem jej usta,zlizując słodki kremik
-to takie numery-powiedziała chichocząc,złapała za miseczkę z kremem i zanurzyła w nim palca,to co miała na nim nałożyła na polik i kącik ust,byłem lekko rozkojarzony,Miley szybko odłożyła miseczkę i zaczęła zlizywać ze mnie całą zawartość,jaką na mnie nałożyła,po czym wpiła się w moje usta,czułem,jak obdarza mnie zawartością,którą przed chwilą wylizała,umm...to był słodki pocałunek,dosłownie

___________________________________________________________
Przepraszam,że tak długo i że taki krótki rozdział,ale całymi dniami jestem zajęta,ale obiecuję jutro dodać nowy,albo może jeszcze dzisiaj,ale na pewno dzisiaj zobaczycie jeszcze rozdział na Forever with you Justin

KOMENTUJCIE !!!