Idąc do Tary,miałam głowę w chmurach,wszystko chodziło mi po mojej głowie.Gdy doszłam do jej mieszkania,zapukałam,a po chwili głowa Tary wydostała się zza drzwi
-hej,jesteś w końcu wszyscy na ciebie czekamy,Justin chciał po ciebie już iść-zaśmiała się,a ja z nią
-o to dobrze,że przyszłam-zachichotałam,a po chwili weszłam do środka,razem z Tarą poszliśmy do salonu gdzie wszyscy czekali,no oczywiście na mnie
-ej Justin,twoja połówka się znalazła-powiedziała krzykiem Tara,gdy Justin mnie zobaczył szybko podniósł się z kanapy i podbiegł do mnie,obejmując mnie,a jego usta zbliżały się do moich,gdy smakuje jego ust,czuje się jak w niebie,tak dosłownie,jego wargi delikatnie przejechały po moich wargach,a po chwili jego język dominował z moim.Jego dłonie pieściły moje pośladki,przybliżając mnie bliżej jego ciała,moje powieki zamknęły się z przyjemności,którą czułam w tej chwili,przy nim czuję się taka bezpieczna i kochana.
-oj dobra skończcie gołąbeczki to mizianie,bo zazdroszczę ci-powiedziała Tara,która przerwała nam,obydwoje odsunęliśmy się od siebie,rumieniąc się
-o-okej-przeciągnęłam,klaszcząc w dłonie-to co robimy?-spytałam
-wiemy jedno,wasza czwórka zgłosiła się do tańca,więc musicie się przygotowywać,żeby obciachu nie było z Miley i Molly,bo przecież one nie umieją tańczyć-powiedziała Tara,wiedziałam,że w tej chwili zrobię sobie wielki obciach,nigdy nie tańczyłam tańca towarzyskiego,a co dopiero tanga
-to ja z Molly zaczniemy-zaproponował Richie,Molly podeszła do chłopaka,a Tara włączyła im muzykę,przy której chcą tańczyć.Ja usiadłam na kanapie obok Justina,uważnie przyglądałam się Molly i Richiemu,tak szczerze?,to Molly od razu załapała ten taniec.Nerwowo zaczęłam obgryzać paznokcie
-nie denerwuj się,to nie konkurs,po prostu musimy po trenować i będzie dobrze-wyszeptał mi do ucha
-mam nadzieję-odpowiedziałam z grymasem
-teraz wy-powiedziała Tara,wstałam z wielką ciężkością,podeszłam do Justina,który czekał na mnie,zagryzłam nerwowo wargę i stanęłam przed nim
-proszę cię,nie prowokuj mnie-zaśmiał się szatyn
-czym cię prowokuje?-spytałam
-po prostu nie zagryzaj wargi,bo nie wytrzymam tego ciśnienia-zaśmiał się,a ja już wiedziałam,co on ma na myśli,wybuchłam śmiechem
-a może ja chcę cię prowokować mój ty misiaczku-powiedziałam tajemniczo,przejeżdżając dłonią koło jego członka
-bo zaraz nie...-zatrzymał się
-słuchaj,a tak w ogóle jestem zła-powiedziałam marszcząc brwi,Justin z ciekawością spytał
-na co?
-na ciebie,po co nas zapisałeś?-spytałam wkurzona
-he,kochanie nie martw się,nauczysz się tańczyć-powiedział dumny
-ty nas zgłosiłeś,a nawet się mnie nie spytałeś,co ja o tym myślę-powiedziałam piskliwym głosem
-przepraszam-uśmiechnął się,gdy nagle włączyła się muzyka,moje nogi były,jak z waty-zaufaj mi-powiedział pocieszająco-udowodnijmy,jak się kochamy-zamknęłam oczy,po czym je otworzyłam,Justin dawał mi skazówki,było niesamowicie,czułam,że wokół nas nikogo nie ma,tylko ja i Justin,nasze oczy były wpatrzone tylko w siebie,a ruchy ciała same poruszały się w rytmie muzyki.Szatyn uniósł moje ciało niczym piórko,po czym postawił mnie na przeciw siebie,tak,że dotykaliśmy swoich warg,czułam jego oddech na swoich wargach,ten jego miętowy oddech,przychyliłam szyje,a już wargi Justina pieściły ją,odruchowo moja noga,zgięła się,szatyn przejechał,swoją dłonią,po niej,sprawiając,że dostałam gęsiej skórki,głośno jęknęłam,po czym nasze oczy ponownie się spotkały,a muzyka ucichła,a nasze klatki piersiowe unosiły się w szybkim tempie,nagle usłyszeliśmy klaski,naszych przyjaciół,obydwoje odwróciliśmy się w ich stronę
-woow,brawa!-krzyknął Jack
-a mówiłaś,że nie umiesz-powiedziała z grymasem Molly,zaśmiałam się
-przy takim tancerzu jak Justin,od razu się nauczysz-powiedziałam,puszczając oczko szatynowi
-a przy takiej seksownej piękności,wiesz co robić,by było gorąco-powiedział chichocząc,podchodząc do mnie obejmując w tali i całując po karku,co sprawiło,że poczułam chęć...o Boże,niee!
-okej-przeciągnęłam.szybko odchodząc od Justina,podbiegłam do drzwi wyjściowych
-co robisz?-spytała Molly
-do domu-powiedziałam,ubierając na siebie kurtkę
-już?
-tak,muszę coś załatwić-odpowiedziałam szybko.Oczywiście kłamiąc,chodzi mi o Justina,za bardzo mnie nakręcił i muszę się uspokoić
-pójdę z tobą-zaproponował szatyn,który podszedł do mnie i Molly,nie mogłam przestać na niego patrzeć...przy nim nie potrafię oddychać,pierwszy raz takie coś mi się zdarzyło
-niee...sama pójdę,nie martw się,zostań i baw się dobrze-powiedziałam dając mu buziaka w policzek,mój oddech samą mnie przerażał,a co dopiero Justina,który zauważył moje speszenie-to ja idę-powiedziałam otwierając drzwi.Szłam do domu,myśląc o moim zachowaniu przy Justinie,gdy z nim zatańczyłam,poczułam taką ochotę aby go dotykać,całować.Pragnęłam,żeby on mnie dotykał.Nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali i wiedziałam czyje one są,szybko odskoczyłam,odwracając się w stronę Justina
-co tutaj robisz?-spytałam lekko speszona
-coś mnie dręczyło,a właściwie ty-powiedział przyglądając mi się uważnie
-jaa...czemu?-spytałam jeszcze bardziej skrępowana niż przed chwilą.Co mam mu niby powiedzieć?Że tak go pragnę?,odpada,wyjdę na jakąś psychiczną
-dziwnie się zachowujesz,widzę to,powiedz co się stało,uraziłem cię?
-niee,absolutnie nie,tylko mam własny problem-powiedziałam
-jaki?-spytał,zbliżając się do mnie,szybko cofnęłam się do tyłu,tak aby nie czuć jego bliskości
-niee...-przeciągnęłam-nie zbliżaj się-powiedziałam zakłopotana
-dlaczego?,o co ci chodzi?,nie rozumiem,nie kochasz mnie?
-kocham,ale...-nie potrafiłam skończyć
-ale co?,powiedz mi
-niee...bo wyjdę na idiotkę,albo jakąś psychiczną.Justin ja samej siebie teraz nie rozumiem-powiedziałam przygnębiona,zauważyłam ławeczkę i usiadłam na niej,a Justin usiadł obok mnie
-jeśli coś cię dręczy,przecież możesz mi powiedzieć jesteśmy parą,kochamy się i mówimy sobie wszystko-powiedział wspierająco
-bo ja,nie wiem...pierwszy raz takie coś odczuwam i nie wiem,czy dobrze robię w taki sposób myśląc o tobie-powiedziałam patrząc mu w oczy
-w jaki?-spytał spokojnie
-każdy twój ruch,działa na mnie jak coś do skuszenia.Gdy mnie dotykasz brakuje mi powietrza.Nigdy nie zwracałam na to,takiej uwagi,a teraz pragnęłabym,żebyś mnie dotykał,całował-powiedziałam
-to nie jest nic złego,ja też tak mam w stosunku do ciebie,nawet nie wiesz,jaką sprawiłaś mi radość tymi słowami.Rzadko kiedy dziewczyna,mówi to co czuje do ukochanej osoby,dlatego to czyni cię wyjątkową i jedyną panią mojego życia-powiedział,patrząc mi w oczy i pieszcząc mój policzek-nawet nie wiesz jak cię pragnę
___________________________________________
Dość długo pisałam ten rozdział,ale go skończyłam :)
KOMENTUJCIE !!!
rany,ciągle odchodziłam od laptopa,bo tak się wstydziłam,hahhahaa,ale piękne i takie prawdziwe,rozdział mega :D
OdpowiedzUsuńMiley to hormony :D
OdpowiedzUsuńRany Justin jest,jak książę, lubi ją za szczerość,ja bym się wstydziła,ale wiemy,że Justinowi się nie odmawia jest taki uroczy
świetny rozdział :) dziewczyny wyżej się widzę,że ten Justin którego Angela opisuje jest dla was idealny jak i dla Angeli :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny :D
ideał <3 kocham!
OdpowiedzUsuńhahaha Anetka czytając twój komentarz miałem cię przed oczami,jak właśnie odchodzisz,hahaha
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału SUPER! umiesz pisać:D
Kiedy następny?
dzisiaj Bartuś ;)
Usuń