-teraz powiecie mi prawdę-powiedział patrząc na nas wszystkich,wzięłam głęboki oddech
-pamiętasz,jak byliśmy razem na imprezie u Tary?-zapytałam,patrząc na niego.Chłopak przytaknął twierdząco-wtedy zobaczyłam ciebie z dziewczyną,która ciebie całowała-wyjaśniłam,szatyn otworzył szeroko oczy i usiadł obok mnie gładząc mój policzek
-ale Miley,to wcale tak nie było-próbował się bronić,ale kazałam mu przestać
-wiem,kiedy przyszedłeś do mnie i zerwaliśmy,przyszła Kelly,to była jej wina,ona to wszystko wymyśliła,kazała mi się do ciebie nie zbliżać,bo ona ciebie kocha-powiedziałam płacząc,Justin przytulił mnie
-ale ja jej nie kocham,bo zawsze ty będziesz tą,która skradła moje serce-powiedział,po czym złączył nasze usta,poczułam się bezpieczna.Przy Justinie,wszystko jest piękniejsze.Szatyn oderwał się od moich ust,patrząc w moje oczy-czy ona tak ciebie pobiła?-zapytał,pokiwałam twierdząco głową,Justin ukrył swoją złość,po prostu uśmiechnął się do mnie-będzie dobrze,obiecuje ci-odwzajemniłam jego uśmiech,kocham na niego patrzeć,ufam mu i wierze,ze wszystko się ułoży
-wierze ci-powiedziałam,próbowałam jakoś wszystko sobie przypomnieć,wszystko czyli,jak poznałam Justina,nie lubiałam go ,a Kelly tym bardziej,może ona po prostu udawała?,nie wiem,muszę się tego dowiedzieć.Musze porozmawiać z Kelly!!
-Dobra,jak wiecie Kelly myśli,ze Mils i Jay nie są razem,wiec tak zostawmy-powiedział Ritchie,wyciągając mnie z myśli
-musimy grac,ech! szkoda,ze nie mam głównej roli-warknęła Tara,wszyscy wybuchli głośnym śmiechem
-Miley i Justin,wy się nie kochacie,wasza miłość nie istnieje,ale tylko w szkole i tak,żeby Kelly was nie zobaczyła´-wyjaśniła Molly,wszystko już było jasne musimy oszukiwać Kelly,chociaż nie lubię kłamać,lecz w tym przypadku tak wypada.Kiedy wróciłam do domu,spotkała mnie rozmowa z moimi rodzicami,jeszcze tego mi trzeba,westchnęłam,po czym usiadłam na sofie,moja mama patrzała na mnie ze smutkiem?
-kochanie co się dzieje ?-spytała,nie wiedziałam co jej odpowiedzieć
-o co ci chodzi?-spytałam podejrzliwie
-o to,ze nauczyciela dzwoni,mówi mi,ze skręciłaś Kostkę-wyjaśniła ironicznie się uśmiechając
-i co z tego?
-to moja droga damo,ze nie wstawiłaś się do domu,wiesz dziewczyno która jest godzina?!,my tu z ojcem martwimy się,czemu jeszcze nie wróciłaś-zaczęła chodzić po pokoju,trzymając się za głowe,jedno powiem mam przejebane
-przepraszam-wyszeptałam
-przepraszam?!,tylko tyle nam powiesz?!-krzyknęła,z moich oczów wydobyły się słone łzy,nie mogłam ich powstrzymać,dzisiaj miałam naprawdę ciężki dzień
-co mam ci powiedzieć ?!,ze zagadałam się z Molly ?,nie kurwa byłam z Justinem,musiałam z nim porozmawiać-krzyknęłam
-o czym rozmawialiście?-spytała
-a co cie to obchodzi,kurwa to moje życie,odpierdol się od niego!!!!!!-to było ostatnie co powiedziałam do mojej mamy,postanowiłam udać się do pokoju,zamykając za sobą drzwi,upadłam na podłogę i zaczęłam wyć,źle się czuje z tym jak ja potraktowałam,ale teraz nie chce jej widzieć,mam Justina,ale to i tak mało,do doskonałości.Postanowiłam położyć się na łóżku,nagle uderzyłam o coś twardego w głowę,odkryłam kołdrę,a ujrzałam tam mój pamiętnik,dawno w nim nie pisałam
Dzisiaj,a raczej cały tydzień był dla mnie,bardzo trudny,kłótnia z mama przez to,ze mam problemy z była przyjaciółka Kelly,nie wiem czemu,ale tęsknię za nią,byłyśmy przyjaciółkami od małego,czy ona zapomniała,o tamtych chwilach?,ona była częścią mojego życia,a teraz dowiaduje się,ze jest zakochana w Justinie i chce mi go odebrać,czy tak robiła przyjaciółki ?,raczej nie...
nie zapomnę tamtych chwil z Kelly,muszę ją odzyskać,ale nie wiem jak, ona i ja poznałyśmy Justina w tym samym czasie,nie przypuszczałam,ze się w nim zakocha,ani ja w nim i on we mnie...Justin ,wierze mu,wierze ze nie kocha Kelly!
Jakie to chore,jestem nienormalna,pomimo tego,ze Kelly zrobiła mi tyle przykrości i sprawiła tyle bólu,to nadal ja kocham...i...tęsknie
""""""""""""
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi-kto dzwoni o tak wczesnej porze-pomyślałam,założyłam na siebie kapcie,po czym udałam się,otworzyć drzwi,dzisiaj sobota,wolne od szkoły,a rodziców nie ma,cale szczęście,ze są w pracy.Kiedy otworzyłam drzwi,w nich stała,moja była przyjaciółka Kelly!,znowu chce mnie pobić,zastraszyć?
-cześć-przywitałam ja
-hej-odpowiedziała oschle
-czemu przyszłaś?-spytałam ciekawa
-pogadać,mogę wejść?-spytała,przytaknęłam twierdzoco,blondynka weszła do środka,a mnie przeszła gęsia skorka,teraz mam szanse,żeby z nią porozmawiać.Podeszałam do stojącej blondynki
-usiadź-pokazałam na sofie,dziewczyna zasiadła wygodnie,a ja kolo niej-a wiec o czym chcesz porozmawiać?-spytałam
-o Justinie-odpowiedziała krotko
-a czemu o nim,przecież trzymam się z daleka od niego,myslałam,że chcesz rozmawiając o naszej przyjaźni-powiedziałam,po czym po smutniałam
-to było dawno,dobra przyjaciółka,nie zabrałaby mi chlopaka-warknęła
-to ty chcesz mi zabrać chłopaka-powiedziałam,bardziej ironicznie
-od kiedy go zobaczyłam to od razu się w nim zakochałam!,ale nie! on mu... musiał ciebie wybrać,czemu musiałaś być w tym samym miejscu co on i ja-krzyknęła,a z jej oczów spływały słone łzy,nie wiedziałam co powiedzieć,ona go kocha,ale ja tak samo
- Kelly wybacz mi,ale ja nic nie zrobiłam złego,to nie zbrodnia,ze się zakochałam w Justinie,nie zmienisz tego!-powiedziałam płacząc -kocham go,cala sobą!
-teraz,już z nim nie jesteś!,zapamiętaj Miley,Justin będzie mój!-zagroziła,po czym opuściła mój dom,dlaczego?!
-dlaczego!!!-krzyknęłam na cały dom-dlaczego musiałyśmy się zakochać w tym samym mężczyźnie!
Justin
Dzisiaj razem z chłopakami udaliśmy się na skeatpark pojeździć na deskorolkach,musiałem się uspokoić po tej całej akcji z Kelly,nie kocham tej dziewczyny,nie przepadam za nia,ale nie chce jej ranić,musi zrozumieć,ze moja jedyna kobieta jest Miley.Kiedy tak myślałem,zobaczyłem szczupłą blondynkę,wiedziałem,że to Kelly wiec postanowiłem do niej podejść
-Kelly!!-krzyknąłem biegnąc powoli do niej,dziewczyna się odwróciła
-co jest ?-spytała obojętnie
-czemu krzywdzisz Miley,ona jest twoja przyjaciółka,kocha cie jak siostrę-powiedziałem,dziewczyna się rozpłakała i kiwała głową
-nie!,nie! ona dla mnie nie istnieje,Justin-spojrzała na mnie,po czym chwciła moją dłoń,przykładając ja do swojej piersi-jestem twoja!!-krzyknęła,głośno oddychałem
-wybacz Kelly,ale ja cie.. nie..-nie dokończyłem
-dlaczego? Spotkałeś Miley i mnie w tym samym czasie!-krzyknęła,po czym ścisnęła moja dłoń-dlaczego nie mogłeś wybrać mnie?-spytała,nie mogłem pozwolić sobie na słabość,ona musi zrozumieć,że nie odwzajemniłam je uczuć,kocham Miley, ona jest dla mnie jedyną kobietą,którą kocham,ona sprawia,że moje życie ma sens,dlatego,że jest przy mnie i się kochamy ponad wszystko
-Puść mnie!-rozkazałem,dziewczyna puściła moją dłoń,po czym patrzyliśmy sobie w oczy,w jej spojrzeniu widziałem nienawiść i smutek
-Naprawdę...-wyszeptała-naprawdę tak bardzo kochasz Miley?-spytała po czym opuscila głowę
-Nie mogę cie kochać.Jest tylko jedna osoba,która kocham i pragnę bronic cala dusza i ciałem... Tym kimś...jest Miley...Dlatego nie mogę odwzajemnić twoich uczuć.-powiedziałem,wiem,że tym ją zraniłem,ale taka jest prawda,tylko Miley jest w moim sercu i myślach
-będziesz mój!!-krzyknęła,po czym pobiegła przed siebie.Nie próbowałem jej zatrzymać,bo dalsza rozmowa nie miała by, żadnego sensu.Musze iść spotkać się z Miley
Miley
Po wyjściu Kelly, walczyłam z własnymi myślami,co jeśli Kelly zrobi coś głupiego..?,teraz pragnęłam przytulić się do Justina i zapomnieć o świecie,bo on sprawia,że zapominam o wszystkich przykrościach,jednak jednego nie mogę zapomnieć,Kelly,ona ciągle jest w moich myślach .Może trudno mi wziąć to do serca,że ją straciłam-straciłam swoją przyjaciółkę-powiedziałam na głos,po czym się rozpłakałam,wiem,że mam Molly i Tarę,ale Kelly dłużej znałam,jak byłyśmy małe obiecałyśmy sobie,że będziemy razem chodzić do szkoły,znajdziemy sobie zajebistych chłopaków i nic nam nie stanie na drodze.ale teraz?,teraz jest przeszkoda na naszej drodze!,ZAZDROŚĆ! nigdy bym nie prze puszczała,że Kelly jest zakochana,ale kiedy poznałam Justina wszystko się zmieniło,jesteśmy sobie bliscy,ufamy sobie i się kochamy,nagle z rozmyśleń,obudził mnie dzwonek do drzwi,postanowiłam wstać z sofy i ruszyć do drzwi,otworzyłam je,a w nich stała moja miłość
-Justin,coś się stało?-spytałam uśmiechając się słabo
-chce porozmawiać-powiedział,po czym odwzajemnił uśmiech-płakałaś?-oglądał moje oczy
-tak trochę, pokłóciłam się z mamą-wytłumaczyłam,ale jednak skłamałam,nie do końca,bo przecież byłam pokłócona,ale tu chodziło o Kelly
-będzie dobrze pogodzicie się-pocieszył mnie,on jest taki kochany,pomimo tego co się dzieje,jest taki spokojny i opanowany
-to o czym chcesz porozmawiać ?-spytałam
-o nas-opowiedział krótko
-wiem-powiedziałam bardziej smutniej,musimy udawać,że się nie kochamy to jest bardzo trudne
-chodź tu do mnie-szatyn chwycił mnie w swoje ramiona,po czym wpił się w moje usta,jest taki ciepły,tęskniłam za jego pocałunkami,teraz będziemy rzadziej,tak się pieścić-kocham cię-powiedział,po czym gładził mnie po policzku
-ja cie bardzo kocham i nie wiem...czy wytrzymam bez ciebie i twoich pocałunków...pieszczot-powiedziałam,a łzy próbowały wydobyć się z moich oczów-nie chce cie stracić!-wtuliłam się w niego,tak mocno,jak potrafiłam Justin odwzajemnił mój uścisk,spojrzałam na niego i po prostu zaniemówiłam,on płakał,za drżałam od pory,kiedy byliśmy na plaży nie widziałam łez szatyna
___________________________________________________
Mamy w końcu rozdział :)
Jeżeli jest jakiś błąd językowy z góry przepraszam,ale na mojej mamy lapku,nie ma ż,ź itd.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ