Obudziły mnie krzyki,które dochodziły z dołu,otworzyłam powieki i rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu Justina...ale jego nie było.Szybko założyłam na siebie szlafrok i wyszłam z pokoju Justina zobaczyłam jego postać i jakieś dziewczyny...kłócili się...ale o co?
-dasz nam w końcu spokój ?!-spytał poirytowany,dziewczyna zaśmiała się pogardliwie
-nie!ona była moją przyjaciółką,a ty mi ją odebrałeś...jedno wiem,ty ją skrzywdzisz i to będzie szybciej niż myślisz-powiedziała a w jej głosie nie można było usłyszeć wahania,postanowiłam niezauważalnie zobaczyć tą dziewczynę,gdy moja głowa wychyliła się zobaczyłam wysoką blondynkę,którą znałam...była to Kelly.Co ona tu robi? I to u Justina!Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami,szatyn przejechał dłonią po swoich włosach,wzdychając.Postanowiłam podejść do niego,objęłam go,wtulając się w jego gorącą klatkę piersiową
-po co ona tu była?-spytałam szepcząc,szatyn tylko westchnął
-sam nie wiem....przyszła mi grozić-odpowiedział
-mam z nią pogadać ?-spytałam,jestem wściekła na Kelly za to,że zaczyna mieszać w moim życiu nie dając mi i Justinowi spokoju
-nie-odpowiedział krótko-nie zwracajmy na nią uwagi-powiedział szepcząc i mocno obejmując moje ramiona
-kocham cię-szepnęłam wtulając się w jego pierś,zamykając przy tym powieki
-je ciebie też,mała-powiedział,a po chwili poczułam całusa na moim czole.Dobrze jest czuć się bezpieczną w czyiś ramionach....to takie piękne.Razem z Justinem staliśmy objęci w zupełnej ciszy.
******
-aaa!-wrzasnęłam uciekając po całym domu jak wariatka
-zaraz cię złapie!-krzyknął z innego pokoju,ale wyraźnie go słyszałam-zapłacisz za to!-krzyknął ponownie,zaczęłam uciekać jeszcze szybciej,nie wiedziałam gdzie mogę się schować.Wbiegłam do czyjeś sypialni,zgaduje,że to sypialnia rodziców Justina,nagle usłyszałam kroki mierzące w moim kierunku.Zauważyłam dużą szafę,więc postanowiłam do niej wejść,gdy weszłam do jej środka,musiałam uspokoić mój oddech.Na pewno zastanawiacie się dlaczego uciekam przed Justinem? O tuż postanowiliśmy zrobić sobie śniadanie,przygotowaliśmy bitą śmietanę,a do niej polewę toffi...mniam!Obydwoje poszliśmy z tym do pokoju Justina,oczywiście było romantycznie,całuski i śmieszki,ale musiałam wpaść na super pomysł,gdy Justin zamknął oczy,wzięłam polewę toffi i wylałam ją na niego...teraz wiecie dlaczego tak uciekam,wkurzył się i teraz się zemści.Zagryzłam nerwowo dolną wargę,gdy słyszałam Justina w tym pokoju,jego kroki zbliżały się moim kierunku,a moja klatka piersiowa unosiła się coraz szybciej,nagle drzwi od szafy otworzyły się
-oj-syknęłam sama do siebie
-gdzie ta Miley się ukryła?-pytał samego siebie chichocząc,a mnie przepełniła satysfakcja z tego,że mnie tutaj nie zauważył-a tutaj jest!-krzyknął śmiejąc się i chwytając moje kostki
-aaa!-wrzasnęłam,szatyn przełożył moje ciało przez ramię,prowadząc do kuchni.Jedną ręką zrzucił ze stołu wszystko co na nim stało,po czym położył mnie na stole
-ze mną się nie zaczyna-powiedział z powagą,nie wiem dlaczego zaczęłam się histerycznie śmiać
-co mi zrobisz?-spytałam
-umm...mam ochotę cię zjeść-zaśmiał się,przełknęłam z ciężkością ślinę,nagle poczułam na moim udzie jego dłoń,moje oczy zrobiły się gigantyczne
-co masz na myśli zjeść?-spytałam zdenerwowana
-zgadnij-pokazał chytry uśmieszek,chwile się zastanawiałam
-niee!-zaczęłam się wyrywać,kiedy mnie trzymał i nie mogłam się ruszyć-ja nie chce malinki-zaczęłam się jeszcze bardzie wyrywać
-Babyyy,to za karę-zachichotał,nagle poczułam jego usta na moim udzie,zaczął go ssać,chciałam się wyrwać,ale nic to nie dawało
-Justinn!Przestań!-wrzasnęłam,ale to nic nie działało-proszę...przestań!-ponownie wrzasnęłam,chłopak przestał ssać
-kotek to dopiero początek-zachichotał
-nie wiem,co w tym jest zabawnego-parsknęłam,szatyn zaczął zbliżać się do mojej szyi,gdy nagle do kuchni weszli rodzice Justina
-Justin Drew Bieber!Co ty robisz?-jego mama wrzasnęła,na co Justin stanął na baczność
-nic,tylko się bawiliśmy-zachichotał
-rozumiem,ale może gdzie indziej tutaj się je,młody człowieku-powiedziała,razem z Justinem poszliśmy do jego pokoju
-hah,ale przypał-zachichotałam
-taki malutki-powiedział,na co wybuchliśmy śmiechem,nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu,szybko chwyciłam go i zobaczyłam,że ma wiadomość
-kochanie idziemy na imprezkę do Tary?-spytałam,gdy odczytałam wiadomość
-chętnie z tobą wszędzie pójdę-powiedział unosząc zabawnie brwiami,na co zarumieniłam się
*******
Obydwoje poszliśmy się przebrać,gdy byliśmy gotowi,ruszyliśmy w stronę domu Tary.Splątaliśmy nasze dłonie idąc w zupełnej ciszy.Gdy doszliśmy do domu Tary,mogliśmy usłyszeć głośną muzykę,która dochodziła z jej domu,Justin zapukał,a po chwili Tara stanęła w drzwiach
-oo!świetnie,że jednak w padliście...wchodźcie-powiedziała otwierając szerzej drzwi,tak abyśmy weszli do środka,gdy weszliśmy od razu naszym oczom ukazali się tańczący ludzie,zachichotałam widząc Molly i Richiego tańczących zupełnie coś innego od reszty,po chwili spojrzałam na Justina
-zatańczymy?-spytałam,na jego twarzy pojawił się szereg białych zębów
-z moją panią...zawsze-zachichotałam rumieniąc się,obydwoje ruszyliśmy w stronę gdzie tańczyli inni,stanęliśmy na przeciwko siebie,patrząc sobie w oczy.Było pięknie.Ale dlaczego coś mnie niepokoiło?Nagle poczułam ciepłą dłoń Justina na moim policzku-kochanie,wszystko w porządku?-zapytał
-tak...ale...-nie pozwolił mi skończyć
-cii...nic nie mów,żyjmy chwilą-wyszeptał w moje ucho,nagle usłyszałam piosenkę do której zamierzaliśmy tańczyć
WŁĄCZCIE PODKŁAD ! ;)
Owinęłam moje ręce wokół jego karku,a jego dłonie objęły moje biodra,a nasze ciała poruszały się w rytmie muzyki,uśmiech na mojej twarzy nie schodził.Nasze oczy nie odrywały się od siebie to było...magiczne.Przytuliłam się do jego piersi,czując,że to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu,może i to nie jest jedyna,ale idzie na moją listę "najpiękniejszych chwil z Justinem B",wszystko zmieniło się od kiedy jesteśmy razem...jestem szczęśliwa....przy nim czuję,że jestem jedyną kobietą,która potrafi z nim wytrzymać i kochać go,rozśmieszać i uszczęśliwiać.Oderwałam się od jego piersi,ponownie patrząc mu w oczy
-nawet nie wiesz jak cię kocham-wyszeptałam
-ohh...ja wiem i ty wiesz jak ja ciebie,skarbie-również wyszeptał,nasze ciała jeszcze bliżej zbliży się do siebie,tak,że nawet karta by nie przeszła przez nas,dłonią przejechałam po jego włosach.Nasze usta zaczęły zbliżać się do siebie,wargi Justina przejechały po moich,po czym złączyliśmy nasze usta,pogłębiając pocałunek,po chwili oderwaliśmy się od siebie,a uśmiech na naszych twarzach nie schodził.Nasze czoła z tyknęły się ze sobą,obydwoje zachichotaliśmy, z ciągnęłam z Justina moje ręce.Jedną dłoń położyłam na jego ramieniu,a drugą złączyłam z jego.Justin również jedną dłoń złączył z moją,drugą ułożył na mojej tali,po czym zaczęliśmy poruszać się w rytmie muzyki,obróciłam się wokół własnej osi,zbliżając się z szybkością do Justina,było...cudownie.Gdy muzyka ucichła,przytuliłam z całych sił szatyna,całując go namiętnie w usta
-a ty za co?-spytał
-za taniec-zachichotała-okej,ja ciebie na chwilę zostawiam...pójdę dla nas po coś do picia-wytłumaczyłam,szatyn kiwnął twierdząco głową,po czym ruszyłam w stronę,gdzie mogłam znaleźć coś do picia,nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu,szybko wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość
OD : NIEZNANY
Nacieszyłaś się?Bo to był twój ostatni taniec z tym panem!
-Co?!-prawie krzyknęłam.Co ma oznaczać ta wiadomość?!Ktoś chce mnie wkurwić? To mu się wtedy udało!Nerwowo przejechałam dłońmi po mojej twarzy,po prostu ktoś robi sobie ze mnie jaja i tyle!Chwyciłam w dłonie dwa napoje i ruszyłam w to miejsce,gdzie czekał na mnie Justin,gdy szłam stanęłam jak wryta...-c...co?-wyjęknęłam.Nie mogłam uwierzyć co zobaczyłam!Justina z jakąś laską całujących się!Nie byłam wstanie czegokolwiek powiedzieć,chciałam uciec z tego domu i nigdy więcej nie widzieć Justina!
-ostatni...-wyszeptałam z ciężkością,a z moich oczów spływały słone łzy,szybko zaczęłam biec w kierunku wyjścia,gdy nagle wpadłam na kogoś,była to Tara
-gdzie ty idziesz?-spytała-płaczesz?-spytała zdenerwowana
-zostaw mnie!-wrzasnęłam,tak,że wszyscy spojrzeli na nas-zostawcie mnie w spokoju!-wrzasnęłam ponownie cała zalana łzami
-uspokój się!-zaczęłam mną potrząsać,ale byłam jak dynamit wszystko się we mnie złamało,nawet ciężko było mi do oddychać
-nie potrafię...ty...ty nie rozumiesz-mówiłam.Na pewno,gdy ci wszyscy ludzie na mnie patrzą myślą,że oszalałam-ja chcę już stąd iść!-krzyknęłam
-Miley?-zawołał zachrypnięty głos,odwróciłam się w jego stronę,to on,jeszcze bezczelnie zachowuje się jak gdyby nic-co się dzieje?-zapytał podchodząc do mnie,chciał mnie objąć,ale go odepchnęłam
-nie dotykaj mnie!-wrzasnęłam zapłakana
-kochanie co ci jest ?-spytał zaniepokojony,ale to tylko kłamstwo,on tylko kłamie
-co mi jest?! jeszcze bezczelnie się pytasz!sam powinieneś wiedzieć,ja idę stąd!-wykrzyczałam,po czym wybiegłam z domu Tary jak wariatka,biegłam i biegłam.Jak mogłam być taka głupia!Zatrzymałam się w połowie drogi upadając na ziemię-Dlaczego?!Justin Dlaczego?!!!!
___________________________________________________
Uff...szkoda mi Miley :( Było tak pięknie,a tu nagle sms i zobaczenie Justina z tą dziewczyną :/
Jak myślicie,zapowiada się na dramę ?
Przepraszam za błędy,ale piszę to dość późno i również przepraszam,że tak późno dodaje ten rozdział
PROSZĘ O KOMENTARZE !! :)
}
KOMENTUJCIE!!!