-nawet nie wiesz jak cię pragnę-powiedział,a ja czułam,że coraz bardziej się czerwienię
-ja cię też...jesteś dla mnie wszystkim-powiedziałam z czułością.Szatyn nic nie mówiąc,objął dłońmi moje biodra,przyciągając mnie do siebie.Mój oddech przyspieszył,a chłopak wpił się w moje usta,co sprawiło,że czułam mrówienie w brzuchu i przyjemność,którą zawsze czuję,gdy mnie całuje.Przejechałam opuszkami palców po jego puszystych włosach,drugą dłonią wbiłam moje paznokcie w jego plecy,czując potężną rozkosz i ekscytację.Chłopak objął moją twarz ,powoli zjeżdżając dłonią po moim udzie,głośne jęknęłam,czując,że zaraz zwariuję przez niego.Szatyn oderwał się od moich ust,wędrując na szyję,rozluźniłam się i pozwoliłam robić Justinowi,na co miał ochotę,dla mnie liczyło się to,że czułam jak umieram z rozkoszy...cudowne uczycie.
Gdy Justin pieścił moją szyję,otworzyłam powieki,które miałam zamknięte i zorientowałam się,że jesteśmy na dworze,a zachowujemy się,jakbyśmy byli w domu...maskara.Odsunęłam się od niego z ciężkością,głośno dysząc-prze-przepraszam ja chce,ale nie tutaj,nie sądzisz?-spytałam rozglądając się
-chodźmy do mnie-zaproponował,wyciągając swoją dłoń.Uśmiechnęłam się szeroko i z plątałam nasze dłonie,ruszyliśmy w stronę domu Justina.Gdy doszliśmy,Justin otworzył drzwi przede mną,abym weszła pierwsza,kiedy znajdowałam się w środku,spojrzałam na szatyna,który stał tuż za mną
-a twoi rodzice?-spytałam dla pewności
-skarbie nie denerwuj się nie ma ich,a wrócą dopiero w nocy-oznajmił.Teraz byłam spokojniejsza,ale co dalej?Przegryzłam nerwowo wargę,czując się lekko niezręcznie.Postanowiłam przyjrzeć się mieszkaniowi Justina,ale potknęłam się o dywan i upadłam na podłogę,Justin szybko do mnie podszedł
-nic ci nie jest?-spytał,patrząc na moją nogę
-boli-syknęłam
-gdzie?-spytał
-tu-rzekłam,pokazując na moją nogę,szatyn dłońmi chwycił moje udo
-tu?-spytał,kiwnęłam głową przecząco-a tu?-spytał ponownie,patrząc mi w oczy i chichocząc
-trochę-rzekłam,a po chwili obydwoje wybuchliśmy śmiechem-możesz coś dla mnie zrobić?-spytałam
-pewnie-odrzekł
-poszedłbyś do mnie,po jakieś ciuchu?Moja mama by ci zapakowała...proszę-przeciągnęłam ostatnie zdanie
-dobrze-powiedział wstając i ruszając do wyjścia
-będę czekała-krzyknęłam chichocząc,kiedy usłyszałam drzwi,które się zamknęły,podskoczyłam ze szczęścia
-hihihi...-cwaniacko przetarłam dłońmi-to będzie nie zapomniana noc-powiedziałam sama do siebie
PUNKTEM WIDZENIA JUSTINA
Szybko podbiegłem do mieszkania Miley,zapukałem do drzwi,a po chwili mama Mils je otworzyła
-Justin-powiedziała z uśmiechem-co cię sprowadza?-spytała
-Miley poprosiła mnie,abym przyniósł jej ciuchy na przebranie i to pani zadanie,aby je spakować-rzekłem,pokazując palcem wskazującym na panią Cyrus,ta tylko zachichotała
-wejdź chłopcze,a ja jej coś znajdę-powiedziała idą na górę do pokoju Mils,czekałem i czekałem,wystukiwając palcami o stół.Po jakimś czasie pani Cyrus zeszła z torbą i dała mi ją do rąk
-dziękuje-posłałem jej uśmiech,co odwzajemniła
-bawcie się dobrze-powiedziała,a ja kierowałem się do wyjścia
-sądzę,że będziemy...do widzenia-rzekłem wychodząc,szybko przebiegłem przez jezdnie,a po chwili byłem już przed moim domem.Wszedłem do domu,ale nikogo nie było,co mnie zdziwiło...czy ona uciekła? Bieber znajdziesz ją nawet na końcu świata.Sądzę,że jest w moim pokoju...intuicja.Szybko wbiegłem po schodach,podszedłem po drzwi i je otworzyłem,a mnie oszołomiło,torbę w której miałem ubrania Miley wypadła z mojej ręki.Poruszyłem się niespokojnie czując jak moje spodnie napinają się w
okolicach krocza.KURWA! JUSTIN TAK TERAZ!.Oblizałem moje usta,widząc nagą Miley,która leżała niczym królowa,czekająca na swojego króla...Oczywiście,ja jestem tym królem,czyż nie mam za dobrze?Niee..KOCHAM MOJE ŻYCIE!Podszedłem do niej,cały czas się jej przyglądałem,tak aby zapamiętać,każdy szczegół jej ciała,po czym oblizałem dolną wargę.
-seksow-nie-ee-jąkałem się,patrząc w jej wielkie niebieskie oczy,które przyprawiały mnie o przyjemne uczucie w sercu.Moja dłoń przejechała po jej udzie,a na jej skórze pojawiła się gęsia skórka.Czego teraz pragnę to wej...nie ważne.Ekscytuje mnie jej pragnienie,do mnie,Widzę jak ona tego chce...ona jest dla mnie stworzona.Musnąłem swoimi ustami jej pulchne,słodkie usta,po czym pogłębiłem
pocałunek,jej usta poruszały się w idealnej synchronizacji z moimi.Czułem jak wbija swoje paznokcie w moje plecy,co mnie jeszcze bardziej rozgrzewało.Nigdy w życiu nie miałem tak erotycznej scenki normalnie jak z filmu.Ta dziewczyna potrafi zaskakiwać i doprowadzać mnie do obłędu.Moje pocałunki przeniosłem na jej płaski brzuch,który poruszał się z siłą,pod wpływem dotyku moich warg,opuszkami palców przejechałem po jej brzuchu,obserwując go,jakby był najpiękniejszą rzeczą na świecie.Zdjąłem z siebie koszulkę,pozostawiając jedynie złoty łańcuch,zaraz potem zrzuciłem z siebie spodnie i bokserki,pozostawiając siebie nagiego.Całowałem i pieściłem całe jej ciało,doprowadzając ją do obłędu,a z jej ust wydobywały się jęki i westchnięcia przyjemności,po czym wszedłem w nią,na co całe jej ciało ugięło się
PUNKTEM WIDZENIA MILEY
Pragnęłam,aby ta noc była wyjątkowa,jak za pierwszym razem.Czuję się jak królowa,która czeka na swojego króla,doprowadzając go do obłędu.Bo tylko ja jestem jego panią,która ma w sobie ogień i dobrze wie co robić.Czułam jak umieram z przyjemności,jego pieszczoty doprowadzają mnie do szaleństwa,oh tak umieram z miłości...
PAMIĘTNIK ♥
Nikt mi go już nie odbierze na zawsze pozostanę jego panią
przez którą nie zaśnie dla której będzie umierał
po czym rodził się na nowo
ja jestem jego kobietą
_____________________________________________________
Heh mamy rozdział :D
I jak wam się podoba?
KOMENTUJCIE !!!
niedziela, 27 października 2013
środa, 23 października 2013
Nowe opowiadanie
http://angel-of-dream-justin-ariana.blogspot.com/ zapraszam na moje nowe opowiadanie.Cieszyłabym się,gdybyście zajrzeli i ocenili.Całuski :***
wtorek, 15 października 2013
Rozdział 18 ♥-każdy twój ruch,działa na mnie jak coś do skuszenia
Idąc do Tary,miałam głowę w chmurach,wszystko chodziło mi po mojej głowie.Gdy doszłam do jej mieszkania,zapukałam,a po chwili głowa Tary wydostała się zza drzwi
-hej,jesteś w końcu wszyscy na ciebie czekamy,Justin chciał po ciebie już iść-zaśmiała się,a ja z nią
-o to dobrze,że przyszłam-zachichotałam,a po chwili weszłam do środka,razem z Tarą poszliśmy do salonu gdzie wszyscy czekali,no oczywiście na mnie
-ej Justin,twoja połówka się znalazła-powiedziała krzykiem Tara,gdy Justin mnie zobaczył szybko podniósł się z kanapy i podbiegł do mnie,obejmując mnie,a jego usta zbliżały się do moich,gdy smakuje jego ust,czuje się jak w niebie,tak dosłownie,jego wargi delikatnie przejechały po moich wargach,a po chwili jego język dominował z moim.Jego dłonie pieściły moje pośladki,przybliżając mnie bliżej jego ciała,moje powieki zamknęły się z przyjemności,którą czułam w tej chwili,przy nim czuję się taka bezpieczna i kochana.
-oj dobra skończcie gołąbeczki to mizianie,bo zazdroszczę ci-powiedziała Tara,która przerwała nam,obydwoje odsunęliśmy się od siebie,rumieniąc się
-o-okej-przeciągnęłam,klaszcząc w dłonie-to co robimy?-spytałam
-wiemy jedno,wasza czwórka zgłosiła się do tańca,więc musicie się przygotowywać,żeby obciachu nie było z Miley i Molly,bo przecież one nie umieją tańczyć-powiedziała Tara,wiedziałam,że w tej chwili zrobię sobie wielki obciach,nigdy nie tańczyłam tańca towarzyskiego,a co dopiero tanga
-to ja z Molly zaczniemy-zaproponował Richie,Molly podeszła do chłopaka,a Tara włączyła im muzykę,przy której chcą tańczyć.Ja usiadłam na kanapie obok Justina,uważnie przyglądałam się Molly i Richiemu,tak szczerze?,to Molly od razu załapała ten taniec.Nerwowo zaczęłam obgryzać paznokcie
-nie denerwuj się,to nie konkurs,po prostu musimy po trenować i będzie dobrze-wyszeptał mi do ucha
-mam nadzieję-odpowiedziałam z grymasem
-teraz wy-powiedziała Tara,wstałam z wielką ciężkością,podeszłam do Justina,który czekał na mnie,zagryzłam nerwowo wargę i stanęłam przed nim
-proszę cię,nie prowokuj mnie-zaśmiał się szatyn
-czym cię prowokuje?-spytałam
-po prostu nie zagryzaj wargi,bo nie wytrzymam tego ciśnienia-zaśmiał się,a ja już wiedziałam,co on ma na myśli,wybuchłam śmiechem
-a może ja chcę cię prowokować mój ty misiaczku-powiedziałam tajemniczo,przejeżdżając dłonią koło jego członka
-bo zaraz nie...-zatrzymał się
-słuchaj,a tak w ogóle jestem zła-powiedziałam marszcząc brwi,Justin z ciekawością spytał
-na co?
-na ciebie,po co nas zapisałeś?-spytałam wkurzona
-he,kochanie nie martw się,nauczysz się tańczyć-powiedział dumny
-ty nas zgłosiłeś,a nawet się mnie nie spytałeś,co ja o tym myślę-powiedziałam piskliwym głosem
-przepraszam-uśmiechnął się,gdy nagle włączyła się muzyka,moje nogi były,jak z waty-zaufaj mi-powiedział pocieszająco-udowodnijmy,jak się kochamy-zamknęłam oczy,po czym je otworzyłam,Justin dawał mi skazówki,było niesamowicie,czułam,że wokół nas nikogo nie ma,tylko ja i Justin,nasze oczy były wpatrzone tylko w siebie,a ruchy ciała same poruszały się w rytmie muzyki.Szatyn uniósł moje ciało niczym piórko,po czym postawił mnie na przeciw siebie,tak,że dotykaliśmy swoich warg,czułam jego oddech na swoich wargach,ten jego miętowy oddech,przychyliłam szyje,a już wargi Justina pieściły ją,odruchowo moja noga,zgięła się,szatyn przejechał,swoją dłonią,po niej,sprawiając,że dostałam gęsiej skórki,głośno jęknęłam,po czym nasze oczy ponownie się spotkały,a muzyka ucichła,a nasze klatki piersiowe unosiły się w szybkim tempie,nagle usłyszeliśmy klaski,naszych przyjaciół,obydwoje odwróciliśmy się w ich stronę
-woow,brawa!-krzyknął Jack
-a mówiłaś,że nie umiesz-powiedziała z grymasem Molly,zaśmiałam się
-przy takim tancerzu jak Justin,od razu się nauczysz-powiedziałam,puszczając oczko szatynowi
-a przy takiej seksownej piękności,wiesz co robić,by było gorąco-powiedział chichocząc,podchodząc do mnie obejmując w tali i całując po karku,co sprawiło,że poczułam chęć...o Boże,niee!
-okej-przeciągnęłam.szybko odchodząc od Justina,podbiegłam do drzwi wyjściowych
-co robisz?-spytała Molly
-do domu-powiedziałam,ubierając na siebie kurtkę
-już?
-tak,muszę coś załatwić-odpowiedziałam szybko.Oczywiście kłamiąc,chodzi mi o Justina,za bardzo mnie nakręcił i muszę się uspokoić
-pójdę z tobą-zaproponował szatyn,który podszedł do mnie i Molly,nie mogłam przestać na niego patrzeć...przy nim nie potrafię oddychać,pierwszy raz takie coś mi się zdarzyło
-niee...sama pójdę,nie martw się,zostań i baw się dobrze-powiedziałam dając mu buziaka w policzek,mój oddech samą mnie przerażał,a co dopiero Justina,który zauważył moje speszenie-to ja idę-powiedziałam otwierając drzwi.Szłam do domu,myśląc o moim zachowaniu przy Justinie,gdy z nim zatańczyłam,poczułam taką ochotę aby go dotykać,całować.Pragnęłam,żeby on mnie dotykał.Nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali i wiedziałam czyje one są,szybko odskoczyłam,odwracając się w stronę Justina
-co tutaj robisz?-spytałam lekko speszona
-coś mnie dręczyło,a właściwie ty-powiedział przyglądając mi się uważnie
-jaa...czemu?-spytałam jeszcze bardziej skrępowana niż przed chwilą.Co mam mu niby powiedzieć?Że tak go pragnę?,odpada,wyjdę na jakąś psychiczną
-dziwnie się zachowujesz,widzę to,powiedz co się stało,uraziłem cię?
-niee,absolutnie nie,tylko mam własny problem-powiedziałam
-jaki?-spytał,zbliżając się do mnie,szybko cofnęłam się do tyłu,tak aby nie czuć jego bliskości
-niee...-przeciągnęłam-nie zbliżaj się-powiedziałam zakłopotana
-dlaczego?,o co ci chodzi?,nie rozumiem,nie kochasz mnie?
-kocham,ale...-nie potrafiłam skończyć
-ale co?,powiedz mi
-niee...bo wyjdę na idiotkę,albo jakąś psychiczną.Justin ja samej siebie teraz nie rozumiem-powiedziałam przygnębiona,zauważyłam ławeczkę i usiadłam na niej,a Justin usiadł obok mnie
-jeśli coś cię dręczy,przecież możesz mi powiedzieć jesteśmy parą,kochamy się i mówimy sobie wszystko-powiedział wspierająco
-bo ja,nie wiem...pierwszy raz takie coś odczuwam i nie wiem,czy dobrze robię w taki sposób myśląc o tobie-powiedziałam patrząc mu w oczy
-w jaki?-spytał spokojnie
-każdy twój ruch,działa na mnie jak coś do skuszenia.Gdy mnie dotykasz brakuje mi powietrza.Nigdy nie zwracałam na to,takiej uwagi,a teraz pragnęłabym,żebyś mnie dotykał,całował-powiedziałam
-to nie jest nic złego,ja też tak mam w stosunku do ciebie,nawet nie wiesz,jaką sprawiłaś mi radość tymi słowami.Rzadko kiedy dziewczyna,mówi to co czuje do ukochanej osoby,dlatego to czyni cię wyjątkową i jedyną panią mojego życia-powiedział,patrząc mi w oczy i pieszcząc mój policzek-nawet nie wiesz jak cię pragnę
___________________________________________
Dość długo pisałam ten rozdział,ale go skończyłam :)
KOMENTUJCIE !!!
-hej,jesteś w końcu wszyscy na ciebie czekamy,Justin chciał po ciebie już iść-zaśmiała się,a ja z nią
-o to dobrze,że przyszłam-zachichotałam,a po chwili weszłam do środka,razem z Tarą poszliśmy do salonu gdzie wszyscy czekali,no oczywiście na mnie
-ej Justin,twoja połówka się znalazła-powiedziała krzykiem Tara,gdy Justin mnie zobaczył szybko podniósł się z kanapy i podbiegł do mnie,obejmując mnie,a jego usta zbliżały się do moich,gdy smakuje jego ust,czuje się jak w niebie,tak dosłownie,jego wargi delikatnie przejechały po moich wargach,a po chwili jego język dominował z moim.Jego dłonie pieściły moje pośladki,przybliżając mnie bliżej jego ciała,moje powieki zamknęły się z przyjemności,którą czułam w tej chwili,przy nim czuję się taka bezpieczna i kochana.
-oj dobra skończcie gołąbeczki to mizianie,bo zazdroszczę ci-powiedziała Tara,która przerwała nam,obydwoje odsunęliśmy się od siebie,rumieniąc się
-o-okej-przeciągnęłam,klaszcząc w dłonie-to co robimy?-spytałam
-wiemy jedno,wasza czwórka zgłosiła się do tańca,więc musicie się przygotowywać,żeby obciachu nie było z Miley i Molly,bo przecież one nie umieją tańczyć-powiedziała Tara,wiedziałam,że w tej chwili zrobię sobie wielki obciach,nigdy nie tańczyłam tańca towarzyskiego,a co dopiero tanga
-to ja z Molly zaczniemy-zaproponował Richie,Molly podeszła do chłopaka,a Tara włączyła im muzykę,przy której chcą tańczyć.Ja usiadłam na kanapie obok Justina,uważnie przyglądałam się Molly i Richiemu,tak szczerze?,to Molly od razu załapała ten taniec.Nerwowo zaczęłam obgryzać paznokcie
-nie denerwuj się,to nie konkurs,po prostu musimy po trenować i będzie dobrze-wyszeptał mi do ucha
-mam nadzieję-odpowiedziałam z grymasem
-teraz wy-powiedziała Tara,wstałam z wielką ciężkością,podeszłam do Justina,który czekał na mnie,zagryzłam nerwowo wargę i stanęłam przed nim
-proszę cię,nie prowokuj mnie-zaśmiał się szatyn
-czym cię prowokuje?-spytałam
-po prostu nie zagryzaj wargi,bo nie wytrzymam tego ciśnienia-zaśmiał się,a ja już wiedziałam,co on ma na myśli,wybuchłam śmiechem
-a może ja chcę cię prowokować mój ty misiaczku-powiedziałam tajemniczo,przejeżdżając dłonią koło jego członka
-bo zaraz nie...-zatrzymał się
-słuchaj,a tak w ogóle jestem zła-powiedziałam marszcząc brwi,Justin z ciekawością spytał
-na co?
-na ciebie,po co nas zapisałeś?-spytałam wkurzona
-he,kochanie nie martw się,nauczysz się tańczyć-powiedział dumny
-ty nas zgłosiłeś,a nawet się mnie nie spytałeś,co ja o tym myślę-powiedziałam piskliwym głosem
-przepraszam-uśmiechnął się,gdy nagle włączyła się muzyka,moje nogi były,jak z waty-zaufaj mi-powiedział pocieszająco-udowodnijmy,jak się kochamy-zamknęłam oczy,po czym je otworzyłam,Justin dawał mi skazówki,było niesamowicie,czułam,że wokół nas nikogo nie ma,tylko ja i Justin,nasze oczy były wpatrzone tylko w siebie,a ruchy ciała same poruszały się w rytmie muzyki.Szatyn uniósł moje ciało niczym piórko,po czym postawił mnie na przeciw siebie,tak,że dotykaliśmy swoich warg,czułam jego oddech na swoich wargach,ten jego miętowy oddech,przychyliłam szyje,a już wargi Justina pieściły ją,odruchowo moja noga,zgięła się,szatyn przejechał,swoją dłonią,po niej,sprawiając,że dostałam gęsiej skórki,głośno jęknęłam,po czym nasze oczy ponownie się spotkały,a muzyka ucichła,a nasze klatki piersiowe unosiły się w szybkim tempie,nagle usłyszeliśmy klaski,naszych przyjaciół,obydwoje odwróciliśmy się w ich stronę
-woow,brawa!-krzyknął Jack
-a mówiłaś,że nie umiesz-powiedziała z grymasem Molly,zaśmiałam się
-przy takim tancerzu jak Justin,od razu się nauczysz-powiedziałam,puszczając oczko szatynowi
-a przy takiej seksownej piękności,wiesz co robić,by było gorąco-powiedział chichocząc,podchodząc do mnie obejmując w tali i całując po karku,co sprawiło,że poczułam chęć...o Boże,niee!
-okej-przeciągnęłam.szybko odchodząc od Justina,podbiegłam do drzwi wyjściowych
-co robisz?-spytała Molly
-do domu-powiedziałam,ubierając na siebie kurtkę
-już?
-tak,muszę coś załatwić-odpowiedziałam szybko.Oczywiście kłamiąc,chodzi mi o Justina,za bardzo mnie nakręcił i muszę się uspokoić
-pójdę z tobą-zaproponował szatyn,który podszedł do mnie i Molly,nie mogłam przestać na niego patrzeć...przy nim nie potrafię oddychać,pierwszy raz takie coś mi się zdarzyło
-niee...sama pójdę,nie martw się,zostań i baw się dobrze-powiedziałam dając mu buziaka w policzek,mój oddech samą mnie przerażał,a co dopiero Justina,który zauważył moje speszenie-to ja idę-powiedziałam otwierając drzwi.Szłam do domu,myśląc o moim zachowaniu przy Justinie,gdy z nim zatańczyłam,poczułam taką ochotę aby go dotykać,całować.Pragnęłam,żeby on mnie dotykał.Nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali i wiedziałam czyje one są,szybko odskoczyłam,odwracając się w stronę Justina
-co tutaj robisz?-spytałam lekko speszona
-coś mnie dręczyło,a właściwie ty-powiedział przyglądając mi się uważnie
-jaa...czemu?-spytałam jeszcze bardziej skrępowana niż przed chwilą.Co mam mu niby powiedzieć?Że tak go pragnę?,odpada,wyjdę na jakąś psychiczną
-dziwnie się zachowujesz,widzę to,powiedz co się stało,uraziłem cię?
-niee,absolutnie nie,tylko mam własny problem-powiedziałam
-jaki?-spytał,zbliżając się do mnie,szybko cofnęłam się do tyłu,tak aby nie czuć jego bliskości
-niee...-przeciągnęłam-nie zbliżaj się-powiedziałam zakłopotana
-dlaczego?,o co ci chodzi?,nie rozumiem,nie kochasz mnie?
-kocham,ale...-nie potrafiłam skończyć
-ale co?,powiedz mi
-niee...bo wyjdę na idiotkę,albo jakąś psychiczną.Justin ja samej siebie teraz nie rozumiem-powiedziałam przygnębiona,zauważyłam ławeczkę i usiadłam na niej,a Justin usiadł obok mnie
-jeśli coś cię dręczy,przecież możesz mi powiedzieć jesteśmy parą,kochamy się i mówimy sobie wszystko-powiedział wspierająco
-bo ja,nie wiem...pierwszy raz takie coś odczuwam i nie wiem,czy dobrze robię w taki sposób myśląc o tobie-powiedziałam patrząc mu w oczy
-w jaki?-spytał spokojnie
-każdy twój ruch,działa na mnie jak coś do skuszenia.Gdy mnie dotykasz brakuje mi powietrza.Nigdy nie zwracałam na to,takiej uwagi,a teraz pragnęłabym,żebyś mnie dotykał,całował-powiedziałam
-to nie jest nic złego,ja też tak mam w stosunku do ciebie,nawet nie wiesz,jaką sprawiłaś mi radość tymi słowami.Rzadko kiedy dziewczyna,mówi to co czuje do ukochanej osoby,dlatego to czyni cię wyjątkową i jedyną panią mojego życia-powiedział,patrząc mi w oczy i pieszcząc mój policzek-nawet nie wiesz jak cię pragnę
___________________________________________
Dość długo pisałam ten rozdział,ale go skończyłam :)
KOMENTUJCIE !!!
niedziela, 6 października 2013
Rozdział 17 ♥-powinniśmy robić tak częściej
Dzisiaj wstałam wcześniej niż zwykle,w nocy nie potrafiłam zmrużyć oka jestem taka podekscytowana,tym,że dzisiaj wszystko się zmieni,ja i Justin będziemy mogli być razem,bez tajemnic.Szybko podniosłam się z łóżka i zaczęłam się szykować.Jedynie co chodziło mi po głowie,to,że chcę już zobaczyć go,przytulić się do jego ciepłej piersi,całować jego rozkoszne usta.Gdy ubrałam się i umalowałam,mogłam zejść na dół,zjeść śniadanie.Gdy weszłam do kuchni,przy stole siedzieli moi rodzice,którzy popijali prawie równocześnie swoje kawy,z uśmiechem na twarzy zasiadłam na moim miejscu
-hej rodzinko-powiedziałam,promieniując szczęściem
-cześć córeczko-powiedzieli równocześnie,na co wybuchliśmy wszyscy śmiechem-gotowa do szkoły?-spytał tata
-pewnie-odpowiedziałam,biorąc łyk gorącej herbaty
-wiesz,że zawsze chcę dla ciebie dobrze,ale powinnaś powiedzieć prawdę swoim przyjaciółką,jeśli nie powiesz,to twój związek z Justinem,nie wyjdzie-powiedział tłumacząc
-nie bój się tato,dzisiaj zamierzam im powiedzieć-powiedziałam uspokajając go,nagle do drzwi zadzwonił dzwonek
-otworzę-powiedziała mama,która ruszyła w stronę drzwi,gdy je otworzyłam,słyszałam jak rozmawia z kimś,pierwsze co mi przyszło do głowy,to albo Justin albo dziewczyny-Miley do ciebie-powiedziała wchodząc do kuchni,a za nią chłopak o nieziemskich oczach,mój Justin,szybko wstałam i podbiegłam do niego,wtulając się w jego pierś
-hej kotek-powiedział,wpijając się w moje usta,gdy ich tylko posmakowałam,przepełniła mną fala dreszczy i motylków w brzuchu,a jego miętowy oddech czułam na mych wargach.Gdy odkleiłam się od jego ust,zauważyłam jak moi rodzice się nam przyglądają
-no co?-spytałam,nie wiedząc o co im chodzi
-to takie piękne,że jesteście tacy szczęśliwi-powiedziała mama
-o-kej-powiedziałam,otwierając szerzej oczy,szybko chwyciłam moją torbę i wyszliśmy z mojego domu,szliśmy osobno i czułam się trochę nie zręcznie,gdy nawet nie złapiemy się za dłonie,ponieważ dalej wydaje mi się,że muszę wszystko ukrywać.Postanowiłam to zmienić,dzisiaj zrobię coś dla mnie i dla Justina,podeszłam do niego bliżej i chwyciłam jego dłoń,a chłopak uważnie spojrzał na mnie,gdy był świadomy co mam na myśli zarzucił swoją rękę za moją szyję i zbliżył mnie do siebie
-mówiłem ci,że cię kocham?-spytał z uśmieszkiem
-wiele razy-powiedziałam przez śmiech
-to powinienem jeszcze częściej,niż zwykle-powiedział również się chichocząc
-raz dziennie wystarczy-powiedziałam z uśmiechem,patrząc mu w oczy
-100-odpowiedział
-nie przesadzaj-oznajmiłam,nagle zauważyłam,że jesteśmy już pod szkołą,boję się!dzisiaj dzień prawdy,przecież prawda jest najważniejsza,nie mogę się jej bać,moja dłoń zacisnęła się w uścisku z dłonią Justina
-nie bój się,jestem z tobą-powiedział szepcząc mi do ucha,przytaknęłam,przełykając z ciężkością śliną.Weszliśmy do szkoły,a oczy gapiaków były skierowana na nas,dla nich to jest skandal,że Cyrus jest z Bieberem,bo przecież się nienawidzili,a tu nagle idą za rękę,szczęśliwi i zakochani.Gdy podeszliśmy pod naszą klasę,przyjaciele Justina do nas podeszli,szatyn przywitał się z nimi męskim uściskiem
-więc postanowiliście się nie ukrywać,myślę,że tak będzie dla was najlepiej-powiedział Richie
-też tak myślę,czekałam tylko,na to kiedy Miley będzie gotowa-oznajmił szatyn,dając mi buziaka w policzek-a jak było na randce z Molly?-spytał szatyn,szczerze?,to też byłam tego ciekawa
-było świetnie,tak szczerze to jesteśmy ze sobą,przez ten weekend nie tylko wy się dobrze bawiliście,ale my również poznaliśmy się bliżej,no i zaiskrzyło między nami-powiedział lekko się rumieniąc
-to świetnie,życzę wam szczęścia,tylko nie zrań jej,to moja przyjaciółka-powiedziałam ostrzegając,Justin i Richie chichotali,nagle zauważyłam,moje przyjaciółki,Molly była zdziwiona,że stoję przy Justinie,trzymając go za dłoń,tylko ona znała,mój mały sekret,Tara oniemiała złapała się za pierś i podbiegła do nas
-czy wy razem?-spytała zszokowana
-tak,jesteśmy z Justinem już od jakiegoś czasu-powiedziałam
-szczęścia-powiedziała przytulając mnie.Nie sądziłam,że to będzie takie proste,a że dziewczyny mnie zrozumieją,jestem szczęśliwa
-dzięki,a gdzie Kelly?-spytałam
-tu jestem-powiedziała ostro
-hej-powiedziałam
-widzę,że jesteś z tą męską kurwą-powiedziała,obserwując Justina,który rozmawiał z kolegami
-tak z tą męską kurwą i wiesz ja kocham tą męską kurwę-powiedziałam pewniej,w tej chwili całe szczęście które dzisiaj panowało we mnie,pękło,Kelly mnie wkurwiała i w tej chwili jestem wściekła na nią.
-mówię ci tylko,że jesteś pojebana,że z nim jesteś i skończysz marnie,mówię ci to,lepiej się wycofaj,albo będziesz cierpieć-powiedziała pewnie
-co ty możesz wiedzieć,kocham Justina i jestem z nim szczęśliwa,gdybyś była przyjaciółką życzyłabyś mi szczęścia-powiedziałam prawie krzycząc,nagle wszystkie oczy,skierowały się na mnie i Kelly
-jeśli z nim jesteś,nie jestem twoją przyjaciółką,a jeśli dalej chcesz się ze mną przyjaźnić to,albo on albo ja-powiedziała,stawiając mi ultimatum -wybieraj-oznajmiła,spojrzałam na Justina,który patrzył na mnie i słyszał wszystko co mówiłam z Kelly,tak jak i reszta
-dobrze!-krzyknęłam i podeszłam do Justina obejmując go-wybieram Justina,kocham go,a jeśli się kogoś kocha nie stawia się ultimatum,Tara i Molly są prawdziwymi przyjaciółkami,bo zrozumiały,to,że kocham Justina-powiedziałam pewnie,myślę,że dobrze zrobiłam,kończąc przyjaźń z Kelly,jeśli nie potrafi zaakceptować tego,że kocham Justina,to nie jest prawdziwą przyjaciółką,nagle zadzwonił dzwonek na lekcje,nasza nauczycielka otworzyła klasę,a wszyscy weszli do środka,na szczęście siedzę z Justinem i mogę być blisko niego,mieliśmy wychowawczą
-uczniowie,nie długo obędzie się konkurs taneczny,chciałabym,żeby z naszej klasy ktoś się zapisał,są chętni ?-spytała patrząc na wszystkich
-a jaki to konkurs taneczny?-spytał Richie
-towarzyski,wybieracie sobie partnera lub partnerkę,a jaki gatunek taneczny chcecie tańczyć wasza decyzja-odpowiedziała
-to ja chcę-powiedział Richie wstając
-dobrze,że jesteś chętny-powiedziała z uśmiechem-a partnerka?-spytała
-z Molly,zatańczymy salsę-powiedział z uśmiechem
-co?-spytała zaskoczona Molly-ja nie umiem tańczyć-powiedziała z przygnębieniem
-nauczymy się-uspokoił ją
-Ja i Miley też zatańczymy-powiedział Justin wstając z krzesła
-co?-spytałam przerażona,ja nie umiem tańczyć!,zabiję go!
-zatańczymy tango-odpowiedział
-świetnie-odpowiedziała nauczycielka
-ale je nie umiem tańczyć-powiedziałam również przygnębiona,teraz wiem,jak czuje się Molly,spojrzałam na nią i obydwie wiedziałyśmy co nas czeka
-kotek nauczę cię-oznajmił szatyn i usiadł z powrotem na krześle obok mnie
-teraz nie kotek!,zabiję cię!,ja nie umiem tańczyć,jestem kiepska,kiedyś chodziłam na balet i mnie wyrzucili-powiedziałam przygnębiona,łapiąc się za głowę
-ohh,aż taka kiepska jesteś,ale ze mną się nauczysz,pamiętaj,że tango to taniec miłości,a nam nie brak tego,jeśli dobrze pójdzie nauczysz się szybciej niż myślisz-powiedział uspokajając mnie
-mam nadzieję-powiedziałam łamiąco
-wiesz,jestem z ciebie dumny-powiedział szeptem
-dlaczego?-spytałam
-bo odważyłaś się,powiedziałaś prawdę,nie bałaś się,wiem,że przeze mnie nie przyjaźnisz się już z Kelly-powiedział,obwiniając się
-to nie twoja wina,zrozum,że cię kocham i chcę z tobą być,z każdym dniem kocham cię jeszcze bardziej niż ostatnio,to jest piękne-powiedziałam tłumacząc mu moje uczucia
-nawet nie wiesz,co dla mnie znaczą twoje słowa,teraz naprawdę wiem,że Bóg istnieje,bo dał mi taką kobietę jaką jesteś ty,tak długo czekałem na ciebie-powiedział,najchętniej bym go teraz pocałowała,ale to,że jesteśmy w szkole muszę się powstrzymać.Lekcje zleciały bardzo szybko,gdy zadzwonił ostatni dzwonek,razem z Justinem i naszymi przyjaciółmi wyszliśmy ze szkoły
-to co dzisiaj robimy?-spytał Jack
-umm...może dzisiaj gdzieś pójdziemy ?-spytałam
-taaak,dzisiaj mam wolną chatę,rodzice wrócą późno,więc możecie wybić do mnie-powiedziała podekscytowana Tara,wszyscy się ucieszyliśmy,zwróciłam uwagę na Richiego i Molly,którzy nie potrafili się od siebie odkleić
-hej! koniec tego całowania-powiedziałam,chcąc im przerwać,ale nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali,szybko się odwróciłam i ujrzałam Justina
-ej,nie przeszkadzaj im,ja też chce-powiedział wpijając się w moje usta,oczywiście odwzajemniłam jego pocałunek,ja i Molly,całowałyśmy się z naszymi chłopakami,jednym kontem oka,zauważyłam,że Tara i Jack,nudzą się i chcieliby już iść
-dobra kończmy,bo Tara i Jack się nudzą-powiedziałam przez śmiech.Wszyscy rozeszliśmy się,ja i Justin poszliśmy w naszą stronę,szliśmy rozmawiając o wszystkim.Gdy doszliśmy pod mój dom,nie chciałam się żegnać z Justinem
-widzimy się u Tary-powiedziałam,chcąc iść do domu
-okej,to na razie-powiedział i ruszył odwracając się w stronę swojego domu,ja również ruszyłam w stronę drzwi od mojego domu,ale odwróciłam się,w stronę Justina
-Justin-krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę,chłopak szybko się odwrócił,a ja wpiłam się w jego usta,gdy oderwałam się od jego ust,spojrzałam w jego oczy
-woow-sapnął- powinniśmy robić tak częściej-powiedział
-wiem,dobra widzimy się u Tary,pa misiek-powiedziałam i pobiegłam do domu.W domu zjadłam obiad i szybko zaczęłam się szykować,przebrałam się i poprawiłam makijaż,gdy byłam gotowa,zeszłam na dół,ubrałam buty i założyłam torbę na ramię
-mamo,ja idę do Tary-krzyknęłam
-idź i baw się dobrze-opowiedziała,szybko wyszłam z domu,ruszając do domu Tary,kiedy szłam,myślałam o wszystkim,raz się uśmiechałam,a raz smutniałam.Myślałam o słowach Kelly,która zagrażała mi,czy ona coś wie,czego ja nie wiem?
___________________________________________________
Pierwsze co chcę powiedzieć,to,że przepraszam,że tak długo czekaliście na ten rozdział,ale brakowało mi weny,wiedziałam o czym mam pisać,ale nie potrafiłam ując tego w słowa,ale teraz rozdziały będą częściej,zapowiadam,że mogą się pojawiać w każdy czwartek i piątek :) na Forever with you Justin również :). Jeśli zrobiłam jakiś błąd w pisowni,to z góry przepraszam.Prosiłabym o komentarze
KOMENTUJCIE !!
-hej rodzinko-powiedziałam,promieniując szczęściem
-cześć córeczko-powiedzieli równocześnie,na co wybuchliśmy wszyscy śmiechem-gotowa do szkoły?-spytał tata
-pewnie-odpowiedziałam,biorąc łyk gorącej herbaty
-wiesz,że zawsze chcę dla ciebie dobrze,ale powinnaś powiedzieć prawdę swoim przyjaciółką,jeśli nie powiesz,to twój związek z Justinem,nie wyjdzie-powiedział tłumacząc
-nie bój się tato,dzisiaj zamierzam im powiedzieć-powiedziałam uspokajając go,nagle do drzwi zadzwonił dzwonek
-otworzę-powiedziała mama,która ruszyła w stronę drzwi,gdy je otworzyłam,słyszałam jak rozmawia z kimś,pierwsze co mi przyszło do głowy,to albo Justin albo dziewczyny-Miley do ciebie-powiedziała wchodząc do kuchni,a za nią chłopak o nieziemskich oczach,mój Justin,szybko wstałam i podbiegłam do niego,wtulając się w jego pierś
-hej kotek-powiedział,wpijając się w moje usta,gdy ich tylko posmakowałam,przepełniła mną fala dreszczy i motylków w brzuchu,a jego miętowy oddech czułam na mych wargach.Gdy odkleiłam się od jego ust,zauważyłam jak moi rodzice się nam przyglądają
-no co?-spytałam,nie wiedząc o co im chodzi
-to takie piękne,że jesteście tacy szczęśliwi-powiedziała mama
-o-kej-powiedziałam,otwierając szerzej oczy,szybko chwyciłam moją torbę i wyszliśmy z mojego domu,szliśmy osobno i czułam się trochę nie zręcznie,gdy nawet nie złapiemy się za dłonie,ponieważ dalej wydaje mi się,że muszę wszystko ukrywać.Postanowiłam to zmienić,dzisiaj zrobię coś dla mnie i dla Justina,podeszłam do niego bliżej i chwyciłam jego dłoń,a chłopak uważnie spojrzał na mnie,gdy był świadomy co mam na myśli zarzucił swoją rękę za moją szyję i zbliżył mnie do siebie
-mówiłem ci,że cię kocham?-spytał z uśmieszkiem
-wiele razy-powiedziałam przez śmiech
-to powinienem jeszcze częściej,niż zwykle-powiedział również się chichocząc
-raz dziennie wystarczy-powiedziałam z uśmiechem,patrząc mu w oczy
-100-odpowiedział
-nie przesadzaj-oznajmiłam,nagle zauważyłam,że jesteśmy już pod szkołą,boję się!dzisiaj dzień prawdy,przecież prawda jest najważniejsza,nie mogę się jej bać,moja dłoń zacisnęła się w uścisku z dłonią Justina
-nie bój się,jestem z tobą-powiedział szepcząc mi do ucha,przytaknęłam,przełykając z ciężkością śliną.Weszliśmy do szkoły,a oczy gapiaków były skierowana na nas,dla nich to jest skandal,że Cyrus jest z Bieberem,bo przecież się nienawidzili,a tu nagle idą za rękę,szczęśliwi i zakochani.Gdy podeszliśmy pod naszą klasę,przyjaciele Justina do nas podeszli,szatyn przywitał się z nimi męskim uściskiem
-więc postanowiliście się nie ukrywać,myślę,że tak będzie dla was najlepiej-powiedział Richie
-też tak myślę,czekałam tylko,na to kiedy Miley będzie gotowa-oznajmił szatyn,dając mi buziaka w policzek-a jak było na randce z Molly?-spytał szatyn,szczerze?,to też byłam tego ciekawa
-było świetnie,tak szczerze to jesteśmy ze sobą,przez ten weekend nie tylko wy się dobrze bawiliście,ale my również poznaliśmy się bliżej,no i zaiskrzyło między nami-powiedział lekko się rumieniąc
-to świetnie,życzę wam szczęścia,tylko nie zrań jej,to moja przyjaciółka-powiedziałam ostrzegając,Justin i Richie chichotali,nagle zauważyłam,moje przyjaciółki,Molly była zdziwiona,że stoję przy Justinie,trzymając go za dłoń,tylko ona znała,mój mały sekret,Tara oniemiała złapała się za pierś i podbiegła do nas
-czy wy razem?-spytała zszokowana
-tak,jesteśmy z Justinem już od jakiegoś czasu-powiedziałam
-szczęścia-powiedziała przytulając mnie.Nie sądziłam,że to będzie takie proste,a że dziewczyny mnie zrozumieją,jestem szczęśliwa
-dzięki,a gdzie Kelly?-spytałam
-tu jestem-powiedziała ostro
-hej-powiedziałam
-widzę,że jesteś z tą męską kurwą-powiedziała,obserwując Justina,który rozmawiał z kolegami
-tak z tą męską kurwą i wiesz ja kocham tą męską kurwę-powiedziałam pewniej,w tej chwili całe szczęście które dzisiaj panowało we mnie,pękło,Kelly mnie wkurwiała i w tej chwili jestem wściekła na nią.
-mówię ci tylko,że jesteś pojebana,że z nim jesteś i skończysz marnie,mówię ci to,lepiej się wycofaj,albo będziesz cierpieć-powiedziała pewnie
-co ty możesz wiedzieć,kocham Justina i jestem z nim szczęśliwa,gdybyś była przyjaciółką życzyłabyś mi szczęścia-powiedziałam prawie krzycząc,nagle wszystkie oczy,skierowały się na mnie i Kelly
-jeśli z nim jesteś,nie jestem twoją przyjaciółką,a jeśli dalej chcesz się ze mną przyjaźnić to,albo on albo ja-powiedziała,stawiając mi ultimatum -wybieraj-oznajmiła,spojrzałam na Justina,który patrzył na mnie i słyszał wszystko co mówiłam z Kelly,tak jak i reszta
-dobrze!-krzyknęłam i podeszłam do Justina obejmując go-wybieram Justina,kocham go,a jeśli się kogoś kocha nie stawia się ultimatum,Tara i Molly są prawdziwymi przyjaciółkami,bo zrozumiały,to,że kocham Justina-powiedziałam pewnie,myślę,że dobrze zrobiłam,kończąc przyjaźń z Kelly,jeśli nie potrafi zaakceptować tego,że kocham Justina,to nie jest prawdziwą przyjaciółką,nagle zadzwonił dzwonek na lekcje,nasza nauczycielka otworzyła klasę,a wszyscy weszli do środka,na szczęście siedzę z Justinem i mogę być blisko niego,mieliśmy wychowawczą
-uczniowie,nie długo obędzie się konkurs taneczny,chciałabym,żeby z naszej klasy ktoś się zapisał,są chętni ?-spytała patrząc na wszystkich
-a jaki to konkurs taneczny?-spytał Richie
-towarzyski,wybieracie sobie partnera lub partnerkę,a jaki gatunek taneczny chcecie tańczyć wasza decyzja-odpowiedziała
-to ja chcę-powiedział Richie wstając
-dobrze,że jesteś chętny-powiedziała z uśmiechem-a partnerka?-spytała
-z Molly,zatańczymy salsę-powiedział z uśmiechem
-co?-spytała zaskoczona Molly-ja nie umiem tańczyć-powiedziała z przygnębieniem
-nauczymy się-uspokoił ją
-Ja i Miley też zatańczymy-powiedział Justin wstając z krzesła
-co?-spytałam przerażona,ja nie umiem tańczyć!,zabiję go!
-zatańczymy tango-odpowiedział
-świetnie-odpowiedziała nauczycielka
-ale je nie umiem tańczyć-powiedziałam również przygnębiona,teraz wiem,jak czuje się Molly,spojrzałam na nią i obydwie wiedziałyśmy co nas czeka
-kotek nauczę cię-oznajmił szatyn i usiadł z powrotem na krześle obok mnie
-teraz nie kotek!,zabiję cię!,ja nie umiem tańczyć,jestem kiepska,kiedyś chodziłam na balet i mnie wyrzucili-powiedziałam przygnębiona,łapiąc się za głowę
-ohh,aż taka kiepska jesteś,ale ze mną się nauczysz,pamiętaj,że tango to taniec miłości,a nam nie brak tego,jeśli dobrze pójdzie nauczysz się szybciej niż myślisz-powiedział uspokajając mnie
-mam nadzieję-powiedziałam łamiąco
-wiesz,jestem z ciebie dumny-powiedział szeptem
-dlaczego?-spytałam
-bo odważyłaś się,powiedziałaś prawdę,nie bałaś się,wiem,że przeze mnie nie przyjaźnisz się już z Kelly-powiedział,obwiniając się
-to nie twoja wina,zrozum,że cię kocham i chcę z tobą być,z każdym dniem kocham cię jeszcze bardziej niż ostatnio,to jest piękne-powiedziałam tłumacząc mu moje uczucia
-nawet nie wiesz,co dla mnie znaczą twoje słowa,teraz naprawdę wiem,że Bóg istnieje,bo dał mi taką kobietę jaką jesteś ty,tak długo czekałem na ciebie-powiedział,najchętniej bym go teraz pocałowała,ale to,że jesteśmy w szkole muszę się powstrzymać.Lekcje zleciały bardzo szybko,gdy zadzwonił ostatni dzwonek,razem z Justinem i naszymi przyjaciółmi wyszliśmy ze szkoły
-to co dzisiaj robimy?-spytał Jack
-umm...może dzisiaj gdzieś pójdziemy ?-spytałam
-taaak,dzisiaj mam wolną chatę,rodzice wrócą późno,więc możecie wybić do mnie-powiedziała podekscytowana Tara,wszyscy się ucieszyliśmy,zwróciłam uwagę na Richiego i Molly,którzy nie potrafili się od siebie odkleić
-hej! koniec tego całowania-powiedziałam,chcąc im przerwać,ale nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali,szybko się odwróciłam i ujrzałam Justina
-ej,nie przeszkadzaj im,ja też chce-powiedział wpijając się w moje usta,oczywiście odwzajemniłam jego pocałunek,ja i Molly,całowałyśmy się z naszymi chłopakami,jednym kontem oka,zauważyłam,że Tara i Jack,nudzą się i chcieliby już iść
-dobra kończmy,bo Tara i Jack się nudzą-powiedziałam przez śmiech.Wszyscy rozeszliśmy się,ja i Justin poszliśmy w naszą stronę,szliśmy rozmawiając o wszystkim.Gdy doszliśmy pod mój dom,nie chciałam się żegnać z Justinem
-widzimy się u Tary-powiedziałam,chcąc iść do domu
-okej,to na razie-powiedział i ruszył odwracając się w stronę swojego domu,ja również ruszyłam w stronę drzwi od mojego domu,ale odwróciłam się,w stronę Justina
-Justin-krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę,chłopak szybko się odwrócił,a ja wpiłam się w jego usta,gdy oderwałam się od jego ust,spojrzałam w jego oczy
-woow-sapnął- powinniśmy robić tak częściej-powiedział
-wiem,dobra widzimy się u Tary,pa misiek-powiedziałam i pobiegłam do domu.W domu zjadłam obiad i szybko zaczęłam się szykować,przebrałam się i poprawiłam makijaż,gdy byłam gotowa,zeszłam na dół,ubrałam buty i założyłam torbę na ramię
-mamo,ja idę do Tary-krzyknęłam
-idź i baw się dobrze-opowiedziała,szybko wyszłam z domu,ruszając do domu Tary,kiedy szłam,myślałam o wszystkim,raz się uśmiechałam,a raz smutniałam.Myślałam o słowach Kelly,która zagrażała mi,czy ona coś wie,czego ja nie wiem?
___________________________________________________
Pierwsze co chcę powiedzieć,to,że przepraszam,że tak długo czekaliście na ten rozdział,ale brakowało mi weny,wiedziałam o czym mam pisać,ale nie potrafiłam ując tego w słowa,ale teraz rozdziały będą częściej,zapowiadam,że mogą się pojawiać w każdy czwartek i piątek :) na Forever with you Justin również :). Jeśli zrobiłam jakiś błąd w pisowni,to z góry przepraszam.Prosiłabym o komentarze
KOMENTUJCIE !!
Subskrybuj:
Posty (Atom)