piątek, 30 sierpnia 2013
Rozdział 15 ♥-to najpiękniejsza noc mojego życia
-Juuuutin!!!-krzyk
-mam wejść ?-spytałem krzycząc,martwiłem się,że coś się jej stało
-taak- wykrzyknęła,otworzyłem powoli drzwi i wszedłem do łazienki,a tam doznałem szoku,zobaczyłem jej zgrabną sylwetkę w kącie,a w jej oczach można było wyczytać strach
-kotek,co się stało?-spytałem zmartwiony,uważnie przeleciałem wzrokiem po pomieszczeniu
-pająk!,zabij go!-wrzasnęła,na co podskoczyłem,pokazała palcem wskazującym na malutkiego pajączka,zaśmiałem się wrednie
-ty skurwielu,ty mogłeś ją zobaczyć nagą,a ja nie?!-spytałem tego włochatego kulfona,po czym jebnąłem go dłonią
-fuuj,umyj tą rękę-rozkazała dziewczyna,która była skrzywiona
-czemu,mam się ciebie słuchać ?-spytałem oschle,Miley zmarszczyła czoło i z wielkim hukiem wyszła z łazienki
-kurwa-powiedziałem sam do siebie,przyglądając się swojemu odbiciu,umyłem te cholerne ręce i wyszedłem z łazienki,rozejrzałem się po pomieszczeniu,lecz po Miley,nie było śladu-kurwa,gdzie ją poniosło?-spytałem sam siebie-Bieber,opanuj hormony,bo stracisz ją!-przeczesałem nerwowo włosy,moje przygotowanie poszły na marne,chciałem,żeby ta noc była zapamiętana.To ostatnia noc tutaj,tylko we dwójkę,a ja spierdoliłem wszystko ,bo oczywiście,muszę być oschłym skurwysynem!,nie chcąc więcej zwlekać,wyszedłem z domku,stanąłem na tarasie i rozglądałem się w poszukiwaniu mojej dziewczyny,lecz trudności nie miałem z jej znalezieniem,siedziała spokojnie huśtając się na huśtawce,uśmiechnąłem się krótko i usiadłem obok niej
-przepraszam-wyszeptałem,nie patrząc na nią,ale coś kazało mi spojrzeć,a dostrzegłem u niej skromny uśmiech
-wybaczam-powiedziała łagodnie,niczym anioł
-mówiłem ci,że jesteś aniołem?-spytałem unosząc zabawnie brwiami,na co dziewczyna zachichotała
-nie,ale zacznij-powiedziała lekko się rumieniąc
-a gdy się rumienisz myślisz o mnie?,w zasadzie wiesz w jakim stopniu?-spytałem i bardzo tego żałowałem
-a ty jak zwykle masz skojarzenia,jak dorośniesz to ci powiem-powiedziała lekko z irytowana,przewróciłem oczyma,tak aby nie zobaczyła,ja nie dorosłem?!,myli się!,to ona zachowuje się jak dziecko,ja tylko chcę,aby się odważyła i za to jestem karany,pragnę jej i wiem,że ona też mnie pragnie,sama siebie okłamuje,niech powie mi,że się boi,a nie,że ona powie mi kiedy będzie mnie chciała
-yyy...ja nie dorosłem?!-spytałem,a ta pokiwała głową twierdząco-haha,słuchaj dorosłem,to ty nie dorosłaś-powiedziałem ubawiony
-dorosłam-powiedziała pewnie
-nie dorosłaś,wiesz dorosły człowiek,nie oszukuje samego siebie-powiedziałem zagadkowo
-co masz na myśli?-spytała
-jedno pytanie,boisz się mnie?-spytałem patrząc w jej cudne niebieskie oczy,lecz ona chciała uniknąć naszego kontaktu wzrokowego -ej,spójrz na mnie-chwyciłem jej podbródek,tak aby nasze oczy się spotkały-odpowiedz mi na pytanie-powiedziałem patrząc głęboko w jej oczy,jej tęczówki chodziły panicznie,próbując nie patrzeć na mnie-odpowiedz jeśli jesteś dorosła-powiedziałem stanowczo
-b-boję!-krzyknęła-jesteś dla mnie wszystkim,ale nie ufam ci tak,abyśmy wpakowali się do łóżka,bo ty tego pragniesz-tłumaczyła
-a ty mnie nie pragniesz?-spytałem lekko rozczarowany,staram się jak mogę,aby mi zaufała,ale najwidoczniej moje starania są bezużyteczne
-j-j....ja,no...wiesz...yyy...-jąkała się,czyli mnie nie pragnie,cały czas myślałem,że jest inaczej,wczorajszej nocy rzuciła się na mnie,jak lwica i miałem nadzieję
-dobra,nie musisz nic mówić-powiedziałem i ruszyłem z powrotem do domku,usiadłem wygodnie na sofie,przykładając dłonie do mojej twarz,westchnąłem głośno,myśląc o tym co mi powiedziała,jestem do dupy i tyle,do niczego,moja dziewczyna,mnie nie chce!,siedziałem sam,w ciemnym pomieszczeniu,światło jakie jedyne oświetlało pomieszczenie to,palący się kominek.Chciałem być sam,nie chce myśleć,o Miley,gdy moje myśli chodziły mi po głowie,poczułem ciepłą dłoń na moim policzku,spojrzałem przed siebie i zobaczyłem,osobę,którą chciałem wyrzucić z mojej głowy,na tą chwilę
-co tu robisz?-spytałem obojętny
-Justin,ty źle mnie zrozumiałeś-próbowała się wytłumaczyć
-co niby źle zrozumiałem?!,Miley,dobrze zrozumiałem,że moja dziewczyna,nie pragnie mnie,jak ja jej-powiedziałem zdenerwowany
-pragnę cię-powiedziała,a ja spojrzałem na nią
-po co kłamiesz-mówiłem już spokojniej,patrząc w jej niebieskie tęczówki
-ojj,próbowałam ci to powiedzieć,ale się wstydziłam i zaczęłam się jąkać,mogę to skończyć,ja,no wiesz yyy...też ciebie pragnę-powiedziała,a na jej policzkach można było zobaczyć czerwienienie
-naprawdę?-spytałem zdziwiony,a za razem szczęśliwy
-jestem śmiertelnie poważna,pragnę ci udowodnić jak cię kocham-powiedziała,a ja podniosłem się niekontrolowanie,czy ja czekałem na te słowa,od moich narodzin?,czuje jak moje serce przyspiesza,dziewczyna stanęła na przeciwko mnie,a ja dłonią pieściłem jej policzki,widziałem jak zanurza się w moim dotyku,zamknęła powieki,a ja zbliżałem się do jej ust,czułem jak pot zbiera się na mojej twarzy,a żyły pulsują,coraz szybszym tempem,lecz dziewczyna otworzyła swoje usta i spojrzała w moje oczy-proszę...proszę o ciebie-jej słowa,na które czekałem,wywołały u mnie impuls,wpiłem się w jej usta,nie zwlekając pogłębiłem go,nasze języki walczyły o dominację,jej usta,wplątałem moje dłonie w jej delikatne orzechowe włosy
Punktem widzenia Miley
Jestem gotowa,boje się,ale zarazem czuje się bezpieczna,bo wiem,że on mnie nie skrzywdzi,czuje milion motyli w moim brzuchu,czuje się kochana i piękna za każdym jego dotykiem,teraz wiem,że znalazłam mojego księcia,na białym rumaku,rozłączyliśmy nasze usta,złapałam głęboki oddech,nagle poczułam delikatne usta Justina na mojej szyi,co sprawiło,że jęknęłam z przyjemności,zamknęłam powieki,aby zanurzyć się w jego dotyku,to jest takie dziwne,niby boję się,ale teraz to nie ma znaczenia,najważniejszy jest on i tylko on,pragnę go,chcę być tylko jego
-kocham cię-sapnął mi do ucha,spojrzałam na niego
-ja ciebie też kocham-powiedziałam delikatnie i złączyłam nasze usta,chłopak wyrwał się z moich ust i delikatnie cmoknął mój policzek,dłonią odgarnął moje włosy,niekontrolowanie pochyliłam moją głowę,robią miejsce na mojej szyi,nigdy nie czułam,takiej przyjemności,założyłam dłonie na karku szatyna,a moje usta pieściły szyję Justina,co sprawiło,że z przyjemności uniósł głowę,po czym znów ją opuścił,a nasze usta znów wróciły do dalszego pogłębienia,dłonią objął mój kark,a ja czułam się jak we śnie,chcę pokazać mu jak bardzo go kocham,chcę tę noc zapamiętać na zawsze,pragnę,żeby on był tym pierwszym i ostatnim,rękoma objęłam jego kark,po czym uniosłam ręce w górę,a szatyn powoli podniósł moją koszulkę,ściągając ją ze mnie,wiedziałam,że stoję przed Justinem,bez koszuli,naga,ale pewna i świadoma,tego co robię.Nasze usta nie rozstawały się,ani na chwilę,czułam jak Justin dłońmi obejmuje moją talię,po czym,moje ciało uchyliło się nad ziemią,szatyn przetrzymał moją głowę i położył na miękkim dywanie,obok kominka,tak,aby było wygodnie i ciepło,chociaż nie potrzebowaliśmy tego kominka,bo gorąco czułam z każdym jego dotykiem,jego usta nie odrywały kontaktu z moimi,ale po chwili rozłączył je głośno sapiąc
-powiedz mi swoje imię-prosił,a ja sapnęłam z przyjemności
-Miley-odpowiedziałam lekko się uśmiechając
-jeszcze raz-prosił
-Miley,kochanie,Miley-mówiłam patrząc w jego miodowe tęczówki
-powiedz,że to nie sen-obdarowywał moje ciało pocałunkami-kocham cię-powiedział i ponownie złączył nasze usta,jego dłonie obejmowały moją twarz,po czym czułam delikatne usta szatyna na moim brzuchu,nagle mój puls przyspieszył,także moje całe ciało unosiło się niekontrolowanie,jego jedna dłoń złapała moją pierś i delikatnie masowała,było to bardzo przyjemne,ale i pierwsze,zamknęłam oczy i czując jego dotyk,poczułam się bezpieczna,nagle szatyn był już nade mną,uśmiechnął się,a jego dłoń przejechała po moim policzku,a ja wiedziałam co teraz będzie
-boje się-powiedziałam wystraszona,a dłońmi chwyciłam za kawałki wystawające z dywanu
-kochanie,jestem z tobą,jak powiesz,że boli to przestanę-powiedział uspakajając mnie,przytaknęłam mu i zamknęłam oczy,zaciskując co tylko dało się na tym dywanie,nagle po czułam,jak Justin we mnie wchodzi,czułam jak coś mnie rozrywało,otworzyłam szeroko oczy,głośno oddychając,nie mogłam się uspokoić,to tak zabolało,Justin się zatrzymał,ale dalej siedząc we mnie,czekał aż złapię tchu,aby wyciągnąć ze mnie swojego penisa,gdy nabrałam sporo powietrza,szatyn wyszedł ze mnie,ale to sprawiło już mniej bólu niż pierwsze wejście.Justin nie chciał,na mnie nalegać i nie próbował dalej wchodzić we mnie
-proszę...nie kończ-powiedziałam upewniając go,chłopak ponownie we mnie wszedł,po 10 minutach,ból zaprzestał,a raczej zmienił się w przyjemność.To jest,takie piękne,gdy swój pierwszy raz jest,taki jak z bajki,jestem szczęściarą,że dostałam tą miłość,to gdy,jestem z nim jest piękne,ale ta noc jeszcze bardziej nas zbliżyła do siebie.Czuję się jakbym dotknęła nieba,teraz wiem,że Bóg jest przy mnie i czuwa nade mną.Obydwoje położyliśmy się wtuleni w siebie,Justin przyniósł kołdrę i poduszki,więc mogliśmy zasnąć na miękkim dywanie,a ciepły kominek ogrzewał nasze ciała
-jestem szczęściarą,że trafiłam na ciebie-powiedziałam wtulając się w pierś chłopaka
-ja,że na ciebie-powiedział chichocząc-jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi,rozumiesz?-zaśmiałam się i poczułam ciepłe usta na jej czole,gorąco z ciała szatyna,otulała moje ciało,zamknęłam oczy i ruszyłam do krainy snów
Rano obudził mnie szatyn,całując moją szyję,zaśmiałam się delikatnie,po czym obydwoje kucnęliśmy na przeciwko siebie, nadzy,szatyn przejechał ustami po mojej szyi,aż do podbródka,uniosłam głowę z przyjemności,a nasze usta złączyły się,a języki walczyły o dominację,po czym rozłączył nasze usta,a jego dłoń przejeżdżała po konturach mojej twarzy
-to najpiękniejsza noc mojego życia-powiedział pewnie i szczerze
-i pierwsza taka w moim-powiedziałam,po czym ponownie nasze usta się złączyły,oderwałam się,sapiąc-nie chcę cię stracić-powiedziałam to co czułam,a ja chciałam,żeby wiedział,że potrzebują tylko jego
-nic nas nie rozdzieli-upewnił mnie
-potrzebuję cię-sapnęłam i ponownie złączyłam nasze usta.Kocham tą noc,mogłaby się nigdy nie kończyć,chcę ją pamiętać,do końca mojego życia,jestem taka szczęśliwa
___________________________________________________
Pierwsze co to przepraszam,że tak długo,ale chciałam,żeby pierwszy raz Miley i Justina,był wyjątkowy :D
jeśli są błędy to przepraszam,ale piszę to późno,ale za to jest długi :)))
KOMENTUJCIE !!!!!
niedziela, 25 sierpnia 2013
Rozdział 14 ♥
Punktem widzenia Miley
Rano wstałam bardzo wcześnie,gdyż było mi zimno,lekko otworzyłam oczy,a na dworze,było widać,pochmurne niebo,wyprostowałam nogi,po czym chwyciłam telefon,który leżał na komodzie,spojrzałam na godzinę,wow!,Miley,5.40,a ty na nogach.Postanowiłam,wziąć,gorący prysznic,wstałam z łóżka,nagle poczułam,że czyjaś ręka,chwyciła,moje udo,tak,że nie mogłam się ruszyć,odwróciłam się
-gdzie idziesz?-spytał zachrypniętym głosem,mocno ściskając moje udo-jestem taki,do dupy dzisiaj-powiedział,puszczając moje udo,przewróciłam teatralnie oczami
-idę wziąć,gorący prysznic-powiedziałam i ruszyłam chwytający czyste ciuchy na dzisiaj,oraz strój kąpielowy
-mogę z tobą ?-spytał,kiedy już chciałam zamknąć drzwi
-Juuustin- jęknęłam
-weź,no proszę cię-błagał,zamknęłam drzwi,przekluczając je,wiem,że jestem wredna,ale nie chce takiego pierwszego razu,chce,żeby było wyjątkowo,ale wczoraj,nie wiem co mnie napadło,dziwnie się czuje,tak,jakoś inaczej,patrze na Justina i widzę go jak jakąś zdobycz,albo jestem psychiczna,sama już nie wiem,po wykąpaniu się,nałożyłam na siebie,strój kąpielowy,oraz krótkie szorty i top,wyszłam z łazienki,a po Justinie,ani śladu,gdzie on poszedł,zastanawiałam się chwile,po czym ruszyłam do kuchni,zrobiłam sobie i Justinowi,herbatę i przyszykowałam,nam kanapki,spojrzałam w stronę plaży,ani śladu,po Justinie
-no,ja chciałem przyszykować śniadanie widać,byłaś pierwsza-usłyszałam za sobą znajomy mi głos,odwróciłam się
-gdzie ty byłeś ?-spytałam,siadając koło niego
-a potem ci pokaże-zaśmiał się,wcinając kanapkę
-doobra-powiedziałam przeciągając,po śniadaniu,Justin,chciał mi pokazać,gdzie był,splątał nasze dłonie i prowadził nas,pod drzewo,zauważyłam,drabinę,przychyliłam głowę i spojrzałam w górę
-o domek,na drzewie-zaśmiałam się
-właź-pokazał na drabinę,zaśmiałam się histerycznie
-nie,mam lęk wysokości-oznajmiłam
-sprawie,że przestaniesz mieć,jakieś lęki,właź,będę cię osłaniać-powiedział z uśmiechem na twarzy
-a jak spadnę ?-spytałam mierząc całą drabinę,od góry do dołu
-nie spadniesz,jesteś ze mną,przy mnie,nic ci się nie stanie-odpowiedział,a ja podeszłam do drabinek i wchodziłam ,a za mną Justin ,zauważyłam,że patrzy się na mój tyłek
-możesz przestać?-spytałam,a on oderwał wzrok,od mojego tyłka
-sorry,lubię twój tyłek-zaśmiał się,zarumieniłam się,po czym dalej się wspinałam,aż byłam na miejscu
-wow!,ale tu pięknie-powiedziałam zachwycona,widoki,były przepiękne
-wiedziałem,że ci się spodoba,zawsze się tu chowałem-powiedział,przyglądając się mnie
-naprawdę?,przed czym ?-zaśmiałam się
-przed mamą,zawsze mnie szukała,a ja ciągle byłem w tej kryjówce-odpowiedział
-tak zwana,kryjówka Justina?-spytałam ponownie,po czym usiadłam wygodnie,na drewnianym miejscu,patrząc na widoki,szatyn usiadł koło mnie,położyłam głowę,na jego ramie
-chciałbym zatrzymać czas,wiesz jak?-spytał
-jak?-spytałam ciekawa
-przytrzymać skazówki zegara,niech zatrzymają się na zawszę-powiedział radośnie,co sprawiło,że się uśmiechnęłam-ciesze się,że mam wspaniałą rodzinę,są w moim sercu,ale jest takie miejsce w moim sercu,które tylko ty możesz zająć-spojrzałam na niego -kiedy cię poznałem...-zatrzymał się
-to co?-spytałam podejrzanie
-obiecaj,że nigdy mnie nie zostawisz-zaczął mówić nerwowo
-obiecuje-uspokoiłam go,a on podarował mi,przyjemnego całusa w policzek
-chciałbym spędzić z tobą resztę życia-powiedział,głaszcząc moje policzki
-a ty jesteś moim,życiem-oznajmiłam,uśmiechnął się szeroko
-posłuchaj-powiedział
-tak?-spytałam,nie wiedząc o co mu chodzi
-z twojego powodu,wstaje codziennie z uśmiechem na ustach i wychodzę do szkoły-zaczęłam chichotać,na co on również,byliśmy w siebie wtuleni-zastanawiam się,co się ze mną stało,ale to twoja zasługa-wypowiedziałam wielkie-ooo-z uśmiechem,on jest taki słodki-wiem,że jak przyjdę do szkoły,to zobaczę cię-powiedział mocno ściskając mnie
-przestań-powiedziałam,zawstydzona
-nie przestane,bo zawsze widzę,jak się do mnie uśmiechasz i jak walczysz,z tym kłamstwem o nas,ale wiesz,że nie potrafię,tak,podoba mi się twoja skóra,pocałunki cała ty-powiedział
-wiesz,czym dla mnie jesteś?,słońcem,czuje,że urodziłam się w dniu,kiedy lepiej cię poznałam,przy tobie czuje się,jak kobieta,chce być piękna,żeby się tobie podobać,żebyś mnie dotykał,całował i być z tobą-powiedziałam,aż poczułam,jak słona substancja spływa po moim policzku,tak bardzo go kocham,szatyn starł,dłonią,moją łzę i kazał mi patrzeć,w jego oczy
-od czubka głowy,aż po stopy,czuje się szczęśliwy,kiedy jesteś ze mną,kocham cię-powiedział,po czym składał,delikatne pocałunki,na mojej szyi,zaczęłam jęczeć,kiedy po czułam,że Justin,znalazł mój słaby punkt,odwróciłam się od niego
-dzień się jeszcze nie skończył,chodźmy popływać-pokazałam na słoneczko,które zawitało,zeszliśmy na ziemie,poszłam szybko po koc i ręczniki,po czym wybiegłam z domu,na plaże gdzie znajdował się Justin,rozłożyłam koc i położyłam na nim ręczniki,przy czym zaczęłam ściągać z siebie,ubranie zostając tylko w stroju
-seksownie,jak zawszę-powiedział,oblizując dolną wargę, wbiegłam do wody,nie zwracając,czy w ogóle,jest zimna,przyzwyczaiłam się,nagle zostałam pochlapana,przez Justina,zaczęłam piszczeć i się śmiać
-p-przestań,proszę-błagałam go,bo nie mogłam uciec,zaczął mnie gilgotać
-jeden całus,załatwi sprawę-szepnął mi do ucha,przytaknęłam,że dam mu tego całusa,a on odwrócił mnie w swoją stronę,zauważyłam,że na plaży pojawiło się trochę ludzi z innych domków-sąsiedzi,a teraz całus-pokazał na swoje usta,słodziak,podarowałam mu namiętny pocałunek,jednak nie pozwoliłam,na pogłębienie go,wyszłam szybko z wody,owinęłam się ręcznikiem i patrzałam,jak szatyn się z niej wynurza
-poopalam się-powiedziałam do niego,kiedy ten już był na brzegu
-dobra,ja też se zrobię mały relaks-powiedział,po czym przysiad się do mnie
-posmarujesz mi plecki ?-spytałam unosząc,dziwnie brwiami,zaśmiał się i chwycił krem,a już po chwili,poczułam przyjemne uczucie,na swoich plecach,jęknęłam z przyjemności
-daj nóżki-powiedział klepiąc moje udo,postawiłam koło niego jedną nogę i zaczęłam udawać,że mnie boli-coś ci jest w nogę?-spytał zmartwiony,próbowałam,powstrzymać się od śmiania,szatyn chwycił moją kostkę i zaczął ją masować-tu cię boli?-zaśmiał się-nie-zaprzeczyłam,po czym jego ręka powędrowała,w górę,na moje łydki i znów zaczął je masować-a tu?-spytał-nie-zaczęłam kręcić głową,chłopak,chwycił swoimi dłoniami,moje udo i zaczął je masować,spojrzał na mnie i patrz mi prosto w oczy-a czy tu cię boli ?-uśmiechnął się-niee- jęknęłam,a on puścił moje udo
-tak się ze mną bawisz,hmm-westchnął,a ja położyłam się wygodnie na kocu,minęło sporo czasu,a ja zasnęłam dobre półgodziny,kiedy się obudziłam,leżałam na plecach,a Justin,był u kroczem na mnie,zaczął robić mi przyjemny masaż,ach robił to perfekcyjnie-mmmm-zaczęłam mruczeć
-podoba się?-spytał zadowolony
-co ty dzisiaj,taki miły?-spytałam zdziwiona,widziałam o co mu chodzi,chciał abym mu zaufała,ufam mu,ale chce go trzymać w napięciu
-ja,no...-zaciął się-Miley?-spytał
-taaak?-spytałam przyciągając zdanie
-nie będziesz zła,jak coś ci pokaże?-spytał,a ja od razu wstałam i spojrzałam na niego pytająco
-zależy co-odpowiedziałam,chłopak uniósł,jedną rękę w górę i wskazującym palcem,pokazał kierunek w którym miałam spojrzeć,zrobiłam to,a na mojej twarzy było widać zaskoczenie,jakieś kobiety,były bez stanika kąpielowego,zaczęłam wydobywać głupie słowa,jak "o.m.g",szatyn głośno się zaśmiał
-pokazują piersi-zaczęłam mówić piskliwym głosem,a szatyn nie przestawał się śmiać-nie wierze,ale maleńkie-mówiłam zaszokowana,po czym głośno się zaśmiałam-hahaa,dama z obwisłymi cyckami,hahaa,wstydziła by się-zaczęłam ją wyśmiewać
-tutaj to normalne-powiedział spokojnie Justin
-naprawdę ?-spytałam zdziwiona
-nikogo to nie szokuje,są nowocześni-odpowiedział,a ja zawyłam
-ta nieźle wygląda,bezwstydne i obrzydliwe-mówiłam skwaszona,patrząc na kobietę
-może pójdziesz w ich ślady-powiedział,a ja walnęłam go w ramie,bezwstydny,tak samo zboczony co te staruszki
-oszalałeś ?!-spytałam zła
-dlaczego?-spytał zdziwiony
-mam chodzić nago?!-krzyknęłam na niego
-to normalne-zaczął je bronić,odwróciłam się od niego
-nie ma mowy-zaczęłam mówić pod nosem
-tchórz-powiedział zadowolony,na te słowo zareagowałam nerwowo
-nie jestem tchórzem-zaprzeczyłam oschle-ale nie rozbiorę się-powiedziałam
-tchórz-powiedział zadowolony,wstałam i chciałam mu pokazać kto jest tchórzem,na pewno nie ja,nie zna mnie,tak dobrze
-ach tak,to patrz,przekonasz się-wyśmiewałam go,po czym weszłam do wody,i zaczęłam ściągać górną część stroju,kiedy już byłam głębiej wodzie,chwyciłam w dłoń mój stanik kąpielowy i wymachiwałam nim,do szatyna,zaczęłam chichotać pod nosem
Punktem widzenia Justina
Była taka piękna,kiedy wchodziła do tej wody,ale jak już wymachiwała tym stanikiem,zrobiłem się czerwony,bo zauważyłem,jak jacyś chłopaki,patrzą się na moją kobietę,szybkim tempem wskoczyłem do wody,podpłynąłem do niej,chcąc ją zasłonić,od tych kutasów,ona zakładała z powrotem strój,przy czym chichotała
-jednak nie jestem tchórzem ?-spytała
-wiesz,co?,kochać się ze mną,to zbrodnia,a jak wskoczyć do wody i ściągnąć z siebie,stanik,to nie problem-zaczął mówić,kiedy ta,już była ubrana,wyszliśmy z wody,a ona zaczęła klaskać i być z siebie zadowolona
-co ci jest ?-spytała mnie,byłem strasznie zły,aż się trząsłem
-kurwa,wszyscy faceci,na ciebie patrzeli-zacząłem
-zazdrosny-oznajmiła,miała racje,jestem w chuj zazdrosny-tak-powiedziałem i złączyłem nasze usta,po czym ona je oderwała
-uwielbiam to-po czym rzuciła się na mnie i złączyła nasze usta,jej pocałunki sprawiają,że zapominam o gniewie,chciałbym,aby była ze mną blisko,ale ona nie chce,jeszcze,a ja chce ją mieć całą,dla siebie,chciałem,żeby mi zaufała,ale gówno robię,jestem do dupy,powiedziała "kiedy,ja poproszę o ciebie",muszę poczekać,jesteś silny Justin.
Cały dzień minął nam świetnie,ale w końcu się zmęczyliśmy i wróciliśmy do chatki,od razu,położyłem się na łóżko,chcąc zamknąć oczy i obudzić się jutro,jednak Miley,kazała mi przygotować kolacje,więc zero swobody,ruszyłem do kuchni
-gdzie idziesz ?-spytałem dziewczyny,która grzebała w swojej torbie
-wykąpać się-odpowiedziała krótko,cóż nie będę się pytał,czy mogę z nią,bo znam odpowiedź,ruszyłem dalej,przyszykowałem nam,szampana w końcu to nasz ostatni dzień i chce go zapamiętać,spaghetti wszystko ładnie położyłem na stole w pokoju,gdy wszystko było na swoim miejscu,usłyszałem krzyk,dochodzący z łazienki,wejść czy nie wejść?,opierzy mnie
-Juuuutin!!!-krzyk
-mam wejść ?-spytałem krzycząc,martwiłem się,że coś się jej stało
-taak- wykrzyknęła,otworzyłem powoli drzwi i wszedłem do łazienki,a tam doznałem szoku...
___________________________________________________
jak myślicie co Justin zobaczył? :)
Od razu chce powiedzieć,że przepraszam zaniedbałam ostatnio moje opowiadania,ale to się zmieni
następny rozdziału,możecie spodziewać się już niedługo
KOMENTUJCIE !!!!
Rano wstałam bardzo wcześnie,gdyż było mi zimno,lekko otworzyłam oczy,a na dworze,było widać,pochmurne niebo,wyprostowałam nogi,po czym chwyciłam telefon,który leżał na komodzie,spojrzałam na godzinę,wow!,Miley,5.40,a ty na nogach.Postanowiłam,wziąć,gorący prysznic,wstałam z łóżka,nagle poczułam,że czyjaś ręka,chwyciła,moje udo,tak,że nie mogłam się ruszyć,odwróciłam się
-gdzie idziesz?-spytał zachrypniętym głosem,mocno ściskając moje udo-jestem taki,do dupy dzisiaj-powiedział,puszczając moje udo,przewróciłam teatralnie oczami
-idę wziąć,gorący prysznic-powiedziałam i ruszyłam chwytający czyste ciuchy na dzisiaj,oraz strój kąpielowy
-mogę z tobą ?-spytał,kiedy już chciałam zamknąć drzwi
-Juuustin- jęknęłam
-weź,no proszę cię-błagał,zamknęłam drzwi,przekluczając je,wiem,że jestem wredna,ale nie chce takiego pierwszego razu,chce,żeby było wyjątkowo,ale wczoraj,nie wiem co mnie napadło,dziwnie się czuje,tak,jakoś inaczej,patrze na Justina i widzę go jak jakąś zdobycz,albo jestem psychiczna,sama już nie wiem,po wykąpaniu się,nałożyłam na siebie,strój kąpielowy,oraz krótkie szorty i top,wyszłam z łazienki,a po Justinie,ani śladu,gdzie on poszedł,zastanawiałam się chwile,po czym ruszyłam do kuchni,zrobiłam sobie i Justinowi,herbatę i przyszykowałam,nam kanapki,spojrzałam w stronę plaży,ani śladu,po Justinie
-no,ja chciałem przyszykować śniadanie widać,byłaś pierwsza-usłyszałam za sobą znajomy mi głos,odwróciłam się
-gdzie ty byłeś ?-spytałam,siadając koło niego
-a potem ci pokaże-zaśmiał się,wcinając kanapkę
-doobra-powiedziałam przeciągając,po śniadaniu,Justin,chciał mi pokazać,gdzie był,splątał nasze dłonie i prowadził nas,pod drzewo,zauważyłam,drabinę,przychyliłam głowę i spojrzałam w górę
-o domek,na drzewie-zaśmiałam się
-właź-pokazał na drabinę,zaśmiałam się histerycznie
-nie,mam lęk wysokości-oznajmiłam
-sprawie,że przestaniesz mieć,jakieś lęki,właź,będę cię osłaniać-powiedział z uśmiechem na twarzy
-a jak spadnę ?-spytałam mierząc całą drabinę,od góry do dołu
-nie spadniesz,jesteś ze mną,przy mnie,nic ci się nie stanie-odpowiedział,a ja podeszłam do drabinek i wchodziłam ,a za mną Justin ,zauważyłam,że patrzy się na mój tyłek
-możesz przestać?-spytałam,a on oderwał wzrok,od mojego tyłka
-sorry,lubię twój tyłek-zaśmiał się,zarumieniłam się,po czym dalej się wspinałam,aż byłam na miejscu
-wow!,ale tu pięknie-powiedziałam zachwycona,widoki,były przepiękne
-wiedziałem,że ci się spodoba,zawsze się tu chowałem-powiedział,przyglądając się mnie
-naprawdę?,przed czym ?-zaśmiałam się
-przed mamą,zawsze mnie szukała,a ja ciągle byłem w tej kryjówce-odpowiedział
-tak zwana,kryjówka Justina?-spytałam ponownie,po czym usiadłam wygodnie,na drewnianym miejscu,patrząc na widoki,szatyn usiadł koło mnie,położyłam głowę,na jego ramie
-chciałbym zatrzymać czas,wiesz jak?-spytał
-jak?-spytałam ciekawa
-przytrzymać skazówki zegara,niech zatrzymają się na zawszę-powiedział radośnie,co sprawiło,że się uśmiechnęłam-ciesze się,że mam wspaniałą rodzinę,są w moim sercu,ale jest takie miejsce w moim sercu,które tylko ty możesz zająć-spojrzałam na niego -kiedy cię poznałem...-zatrzymał się
-to co?-spytałam podejrzanie
-obiecaj,że nigdy mnie nie zostawisz-zaczął mówić nerwowo
-obiecuje-uspokoiłam go,a on podarował mi,przyjemnego całusa w policzek
-chciałbym spędzić z tobą resztę życia-powiedział,głaszcząc moje policzki
-a ty jesteś moim,życiem-oznajmiłam,uśmiechnął się szeroko
-posłuchaj-powiedział
-tak?-spytałam,nie wiedząc o co mu chodzi
-z twojego powodu,wstaje codziennie z uśmiechem na ustach i wychodzę do szkoły-zaczęłam chichotać,na co on również,byliśmy w siebie wtuleni-zastanawiam się,co się ze mną stało,ale to twoja zasługa-wypowiedziałam wielkie-ooo-z uśmiechem,on jest taki słodki-wiem,że jak przyjdę do szkoły,to zobaczę cię-powiedział mocno ściskając mnie
-przestań-powiedziałam,zawstydzona
-nie przestane,bo zawsze widzę,jak się do mnie uśmiechasz i jak walczysz,z tym kłamstwem o nas,ale wiesz,że nie potrafię,tak,podoba mi się twoja skóra,pocałunki cała ty-powiedział
-wiesz,czym dla mnie jesteś?,słońcem,czuje,że urodziłam się w dniu,kiedy lepiej cię poznałam,przy tobie czuje się,jak kobieta,chce być piękna,żeby się tobie podobać,żebyś mnie dotykał,całował i być z tobą-powiedziałam,aż poczułam,jak słona substancja spływa po moim policzku,tak bardzo go kocham,szatyn starł,dłonią,moją łzę i kazał mi patrzeć,w jego oczy
-od czubka głowy,aż po stopy,czuje się szczęśliwy,kiedy jesteś ze mną,kocham cię-powiedział,po czym składał,delikatne pocałunki,na mojej szyi,zaczęłam jęczeć,kiedy po czułam,że Justin,znalazł mój słaby punkt,odwróciłam się od niego
-dzień się jeszcze nie skończył,chodźmy popływać-pokazałam na słoneczko,które zawitało,zeszliśmy na ziemie,poszłam szybko po koc i ręczniki,po czym wybiegłam z domu,na plaże gdzie znajdował się Justin,rozłożyłam koc i położyłam na nim ręczniki,przy czym zaczęłam ściągać z siebie,ubranie zostając tylko w stroju
-seksownie,jak zawszę-powiedział,oblizując dolną wargę, wbiegłam do wody,nie zwracając,czy w ogóle,jest zimna,przyzwyczaiłam się,nagle zostałam pochlapana,przez Justina,zaczęłam piszczeć i się śmiać
-p-przestań,proszę-błagałam go,bo nie mogłam uciec,zaczął mnie gilgotać
-jeden całus,załatwi sprawę-szepnął mi do ucha,przytaknęłam,że dam mu tego całusa,a on odwrócił mnie w swoją stronę,zauważyłam,że na plaży pojawiło się trochę ludzi z innych domków-sąsiedzi,a teraz całus-pokazał na swoje usta,słodziak,podarowałam mu namiętny pocałunek,jednak nie pozwoliłam,na pogłębienie go,wyszłam szybko z wody,owinęłam się ręcznikiem i patrzałam,jak szatyn się z niej wynurza
-poopalam się-powiedziałam do niego,kiedy ten już był na brzegu
-dobra,ja też se zrobię mały relaks-powiedział,po czym przysiad się do mnie
-posmarujesz mi plecki ?-spytałam unosząc,dziwnie brwiami,zaśmiał się i chwycił krem,a już po chwili,poczułam przyjemne uczucie,na swoich plecach,jęknęłam z przyjemności
-daj nóżki-powiedział klepiąc moje udo,postawiłam koło niego jedną nogę i zaczęłam udawać,że mnie boli-coś ci jest w nogę?-spytał zmartwiony,próbowałam,powstrzymać się od śmiania,szatyn chwycił moją kostkę i zaczął ją masować-tu cię boli?-zaśmiał się-nie-zaprzeczyłam,po czym jego ręka powędrowała,w górę,na moje łydki i znów zaczął je masować-a tu?-spytał-nie-zaczęłam kręcić głową,chłopak,chwycił swoimi dłoniami,moje udo i zaczął je masować,spojrzał na mnie i patrz mi prosto w oczy-a czy tu cię boli ?-uśmiechnął się-niee- jęknęłam,a on puścił moje udo
-tak się ze mną bawisz,hmm-westchnął,a ja położyłam się wygodnie na kocu,minęło sporo czasu,a ja zasnęłam dobre półgodziny,kiedy się obudziłam,leżałam na plecach,a Justin,był u kroczem na mnie,zaczął robić mi przyjemny masaż,ach robił to perfekcyjnie-mmmm-zaczęłam mruczeć
-podoba się?-spytał zadowolony
-co ty dzisiaj,taki miły?-spytałam zdziwiona,widziałam o co mu chodzi,chciał abym mu zaufała,ufam mu,ale chce go trzymać w napięciu
-ja,no...-zaciął się-Miley?-spytał
-taaak?-spytałam przyciągając zdanie
-nie będziesz zła,jak coś ci pokaże?-spytał,a ja od razu wstałam i spojrzałam na niego pytająco
-zależy co-odpowiedziałam,chłopak uniósł,jedną rękę w górę i wskazującym palcem,pokazał kierunek w którym miałam spojrzeć,zrobiłam to,a na mojej twarzy było widać zaskoczenie,jakieś kobiety,były bez stanika kąpielowego,zaczęłam wydobywać głupie słowa,jak "o.m.g",szatyn głośno się zaśmiał
-pokazują piersi-zaczęłam mówić piskliwym głosem,a szatyn nie przestawał się śmiać-nie wierze,ale maleńkie-mówiłam zaszokowana,po czym głośno się zaśmiałam-hahaa,dama z obwisłymi cyckami,hahaa,wstydziła by się-zaczęłam ją wyśmiewać
-tutaj to normalne-powiedział spokojnie Justin
-naprawdę ?-spytałam zdziwiona
-nikogo to nie szokuje,są nowocześni-odpowiedział,a ja zawyłam
-ta nieźle wygląda,bezwstydne i obrzydliwe-mówiłam skwaszona,patrząc na kobietę
-może pójdziesz w ich ślady-powiedział,a ja walnęłam go w ramie,bezwstydny,tak samo zboczony co te staruszki
-oszalałeś ?!-spytałam zła
-dlaczego?-spytał zdziwiony
-mam chodzić nago?!-krzyknęłam na niego
-to normalne-zaczął je bronić,odwróciłam się od niego
-nie ma mowy-zaczęłam mówić pod nosem
-tchórz-powiedział zadowolony,na te słowo zareagowałam nerwowo
-nie jestem tchórzem-zaprzeczyłam oschle-ale nie rozbiorę się-powiedziałam
-tchórz-powiedział zadowolony,wstałam i chciałam mu pokazać kto jest tchórzem,na pewno nie ja,nie zna mnie,tak dobrze
-ach tak,to patrz,przekonasz się-wyśmiewałam go,po czym weszłam do wody,i zaczęłam ściągać górną część stroju,kiedy już byłam głębiej wodzie,chwyciłam w dłoń mój stanik kąpielowy i wymachiwałam nim,do szatyna,zaczęłam chichotać pod nosem
Punktem widzenia Justina
Była taka piękna,kiedy wchodziła do tej wody,ale jak już wymachiwała tym stanikiem,zrobiłem się czerwony,bo zauważyłem,jak jacyś chłopaki,patrzą się na moją kobietę,szybkim tempem wskoczyłem do wody,podpłynąłem do niej,chcąc ją zasłonić,od tych kutasów,ona zakładała z powrotem strój,przy czym chichotała
-jednak nie jestem tchórzem ?-spytała
-wiesz,co?,kochać się ze mną,to zbrodnia,a jak wskoczyć do wody i ściągnąć z siebie,stanik,to nie problem-zaczął mówić,kiedy ta,już była ubrana,wyszliśmy z wody,a ona zaczęła klaskać i być z siebie zadowolona
-co ci jest ?-spytała mnie,byłem strasznie zły,aż się trząsłem
-kurwa,wszyscy faceci,na ciebie patrzeli-zacząłem
-zazdrosny-oznajmiła,miała racje,jestem w chuj zazdrosny-tak-powiedziałem i złączyłem nasze usta,po czym ona je oderwała
-uwielbiam to-po czym rzuciła się na mnie i złączyła nasze usta,jej pocałunki sprawiają,że zapominam o gniewie,chciałbym,aby była ze mną blisko,ale ona nie chce,jeszcze,a ja chce ją mieć całą,dla siebie,chciałem,żeby mi zaufała,ale gówno robię,jestem do dupy,powiedziała "kiedy,ja poproszę o ciebie",muszę poczekać,jesteś silny Justin.
Cały dzień minął nam świetnie,ale w końcu się zmęczyliśmy i wróciliśmy do chatki,od razu,położyłem się na łóżko,chcąc zamknąć oczy i obudzić się jutro,jednak Miley,kazała mi przygotować kolacje,więc zero swobody,ruszyłem do kuchni
-gdzie idziesz ?-spytałem dziewczyny,która grzebała w swojej torbie
-wykąpać się-odpowiedziała krótko,cóż nie będę się pytał,czy mogę z nią,bo znam odpowiedź,ruszyłem dalej,przyszykowałem nam,szampana w końcu to nasz ostatni dzień i chce go zapamiętać,spaghetti wszystko ładnie położyłem na stole w pokoju,gdy wszystko było na swoim miejscu,usłyszałem krzyk,dochodzący z łazienki,wejść czy nie wejść?,opierzy mnie
-Juuuutin!!!-krzyk
-mam wejść ?-spytałem krzycząc,martwiłem się,że coś się jej stało
-taak- wykrzyknęła,otworzyłem powoli drzwi i wszedłem do łazienki,a tam doznałem szoku...
___________________________________________________
jak myślicie co Justin zobaczył? :)
Od razu chce powiedzieć,że przepraszam zaniedbałam ostatnio moje opowiadania,ale to się zmieni
następny rozdziału,możecie spodziewać się już niedługo
KOMENTUJCIE !!!!
piątek, 23 sierpnia 2013
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Rozdział 13 ♥
Punktem widzenia Miley
Nie wiem co we mnie wstąpiło,ale ja wariuje,przy jego oczach,dosłownie,nie boje się jego dotyku,jest on dla mnie,wzmocnieniem,że jestem bezpieczna,Kelly,nie musi się wtrącać w moje,życie,jeżeli nie zaakceptuje mojego związku z Justinem,to trudno,nie chce wybierać,pomiędzy,przyjaciółką,a chłopakiem,postanowione,kiedy przyjadę do domu,spotkam się z dziewczynami i powiem Kelly prawdę,nie mam zamiaru się wahać.
Pocałunki ze strony,szatyna,były przyjemne,wręcz podniecające.Kiedy oderwałam się od pocałunków,zeszłam z Justina,chcąc wziąć gorącą kąpiel.
-ja po tobie-powiedział szatyn,kiedy ja wchodziłam do łazienki-albo,przyłącze się do ciebie-zaproponował,zamarłam,po czym odwróciłam się do chłopaka
-mowy nie ma!-krzyknęłam,przy czym,chwyciłam za klamkę,zamykając za sobą drzwi.Po wykąpaniu się,przebrałam się w czystą,piżamę,załatwiłam wszystkie sprawy związane z tym miejscem,kiedy wyszłam z łazienki,zostałam miło powitana,a raczej dziwnie
-hej babyy-powiedział zachrypniętym głosem,przeszły mnie ciarki,ale się ogarnęłam i zaczęłam się głośno śmiać,nagle chłopak wstał z łóżka,biorąc z szafki czyste bokserki,oraz białą koszulkę na ramiączkach-tylko nie śpij,kiedy przyjdę-powiedział mi uwodzicielsko do ucha
-niby czemu nie mam spać ?-spytałam,trzymając się za jedno biodro
-bo będzie mi smutno-powiedział robiąc smutną minkę,to było,bardzo słodkie,że aż sama zrobiłam tą minę-kocham cię-podarował mi całusa,znienacka,po czym wszedł do łazienki.Położyłam się wygodnie,na łóżko,wyciągnęłam telefon z torby,po czym grałam sobie w różne głupie gry,na telefonie,aż w końcu zrobiłam się senna-ile on tam siedzi ?-spytałam samą siebie,spojrzałam na zegarek-Justin,czy ty przypadkiem nie przesadzasz ?!-spytałam,ale nic nie odpowiedział,siedział w tej cholernej wannie,dwie i półgodziny,co za człowiek,wstałam z łóżka,kierując się do drzwi,zapukałam raz,potem dwa,aż za trzecim trzaskałam,chciałam otworzyć drzwi,jednak ten dupek,je zamknął-Justin!!-krzyknęłam
-Miley?,co ty,tak się drzesz?-spytał za drzwi,przewróciłam teatralnie oczami
-siedzisz,tam już dwie i półgodziny,chce mi się spać,a ty mi każesz czekać-zaczęłam się,żalić
-jeśli,kochasz,to poczekasz-powiedział,co za mężczyzna,ma bzika,czy co?
-ahhh!-syknęłam groźnie
-jak chcesz to wejdź-zaproponował
-po co?,jesteś ubrany ?-spytałam,dając mu dwa pytania
-tak,jestem,pogadać-powiedział,odpowiadając na dwa pytania,nagle drzwi się otworzyły,a w nich stał,Justin-sorry,włosy se układałem-zaśmiał się,drapiąc się po karku
-włosy?!,na noc?!,serio?!-zrobiłam gburowatą minę,nie mam zamiaru,patrzeć,jak układa swoje włosy,na noc,lol,położyłam się z powrotem,na łóżko,udając,że śpię
-obraziłaś się?-spytał,nie odpowiedziałam,mam w nosie,jego włosy,nagle drzwi od łazienki się zamknęły,co oznacza,że Justin,jest w pokoju,położył się na łóżku,obok mnie-śpisz?-spytał,i nic-obiecałaś-powiedział,zawiedziony-kotek,nie możesz spać-wymruczał mi do ucha,lekko przegryzając mój płatek ucha-ty tylko udajesz,czekałaś-powiedział,a jego ręce zeszły na moją talie,nie wiem,jak to zrobiłam,ale wyskoczyłam z łóżka,spadając na podłogę
-oww!-syknęłam głośno-głupi jesteś ?!-spytałam nerwowo
-no,mówiłem,że nie śpisz-powiedział zadowolony,po czym wstał,z łóżka kierując się do mnie,pomógł mi wstać
-dzięki-powiedziałam cicho
-proszę-zachichotał,odwróciłam się od niego,westchnęłam-nie jesteś zła ?-spytał
-nie-odpowiedziałam-ja tylko,nie wiem,sama,dziwnie się czuje,stojąc tu,z tobą-powiedziałam,nagła cisza-wiem,gadam głupoty,ale mówię,co myślę,sorry za szczerość-powiedziałam zakłopotana
-nie,ciesze się,że jesteś,taka odważna,podoba mi się,że jesteś taka szczera,ale musisz,przezwyciężyć jedną,rzecz,ja się nie umiem opamiętać-powiedział,podchodząc do mnie,po czym objął mnie od tyłu,nie wiem co mam myśleć,dziwnie się czuje,motylki w brzuchu,mnie dobiją,za każdym jego dotknięciem,jestem nieśmiała,co do takich,chwil z chłopakiem,jeszcze takiego,czegoś nie odczułam,gdy chodziłam z poprzednimi chłopcami,ale Justin chce bym się otworzyła-tak bardzo cię kocham,moja grzeczna dziewczynko-powiedział,a jego uścisk był bardziej odczuwalny,jestem grzeczna,taa,kujon,nie może tak być,gwałtownie wyrwałam się z jego uścisku,zbliżyłam się do jego warg,a z moich ust,wydobył się głośny oddech,cofnęłam się parę milimetrów i chwyciłam jego podkoszulek,przy czym rozdarłam go z całych sił,także podkoszulek szatyna był w połowie rozdarty,a jego klatka piersiowa była moim obiektem widzenia,podniosłam wzrok,na twarz Justina,był rozkojarzony,ale i zadowolony,sama jestem zaskoczona moją reakcją na jego słowa,zbliżyłam się do jego klatki i zaczęłam namiętnie całować jego tors,po czym nasze usta się złączyły,nasze języki walczyły z agresywnym podejściem o dominację,jego dłonie powoli zjechały po mojej tali,po chwili czułam jak lecę na łóżko,lecz szatyn nie rozłączył naszych ust,dalej darzyliśmy się agresywnymi pocałunkami,nasze usta szybko się rozłączyły,tak aby wziąć głęboki oddech,spojrzeliśmy na siebie,czułam na moich wargach jego nie równy oddech,który był bardzo szybki,jego i moja klatka piersiowa unosiła się szybkim tempem,objęłam dłońmi jego kark i wślizgnęłam się na jego uda,znów łącząc nasze usta,dłońmi objęłam jego twarz,a Justin wplątał dnie w moje włosy,po czym czułam,jak szatyn rozłączył nasze usta,uniosłam wyżej moją klatkę,a jego usta,pieściły moją szyję,moje powieki się zamknęły,czułam jak gorąco się robi i jak mi jest dobrze,czułam się jak w niebie,niee jego usta są niebem
Punktem widzenia Justina
Ona jest cudowna,nie szalona,tygrysica,moja,byłem zaskoczony jak moje słowa zadziałały na nią,tak impulsywnie,chciała mi pokazać,że nie jest taka,za jaką ją mam,ale ja specjalnie jej tak powiedziałem,chciałem widzieć jej reakcję,a takiej się nie spodziewałem,delektowałem się jej pocałunkami,całowała jak mistrzyni,co stawiało mojego przyjaciela,jej ciało,ocierało się o moje,nawet nie dostrzegłem,że jesteśmy cali mokszy,powiem szczerze jest gorąco,dziewczyna podniosła swoją klatkę piersiową,zbliżyłem się do jej szyi,a moje usta,namiętnie całowały jej miękką skórę,na co drżała,a jej oddech przyspieszył,jej palce przejeżdżały intensywnie po mojej linii włosów,po czym owinęła swoje ręce wokół mojego karku,a jej klatka piersiowa i głowa pochyliła się do tyłu,przy czym zamknęła oczy,gdy poczuła moje usta na jej linii piersiowej,moje usta unosiły się do góry,także cała jej szyja i broda,była pochłonięta moimi pocałunkami,moje dłonie pieściły jej pośladki,jej jęk wydobył się z jej ust,wiedziałem co mam robić,moje dłonie powoli wchodziły pod jej koszulkę,na co jej klatka piersiowa wróciła do dawnej pozycji,zatrzymała moje dłonie,na co spojrzałem na nią,nie wiedząc o co jej teraz chodzi,ale postanowiłem dalej wchodzić pod jej koszulkę
-niee!-krzyknęła i wyciągnęła moje dłonie spod jej bluzki
-słodka,co się stało?-spytałem
-jeszcze nie jestem gotowa-powiedziała i chciała zejść ze mnie,ale ją powstrzymałem,na co jej oczy spojrzały na mnie
-jesteś gotowa,zobacz co teraz było,nie czułaś tego?,jestem cały mokry,a to był dopiero początek-oznajmiłem,kurwa teraz ?,jestem taki napalony,a ona się wycofuje,nawet nie wie,jaka jest dobra
-proszę,poczekaj jeszcze trochę-poprosiła,westchnąłem
-kiedy?-spytałem
-kiedy,ja poproszę o ciebie-powiedziała,na co moje oczy się szeroko otworzyły,zawsze myślałem,że mężczyzna prosi o kobietę,ale podoba mi się to,tyle,że kiedy??,zwariuję....teraz to mnie napaliła,mój kolega,stoi jak tyczka,już był gotowy,a tu lipa
-okej,ale teraz idę do łazienki,mam swoje potrzeby-powiedziałem i ruszyłem do łazienki,to jest,takie niesprawiedliwe w łazience zrobiłem to co musiałem zrobić,kiedy skończyłem wróciłem do dziewczyny,ta jednak spała,jak można spać po takim czymś ?!,dziewczyno ty jesteś agresywną kocicą,nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy,ale przyznaj Justin,masz taką kobietę o której,każdy facet by marzył,położyłem się obok mojej dziewczyny,ta była odwrócona do mnie tyłem-zrobiłaś ze mnie lwa,a teraz to jestem zdechły,taki mały prezent,a tak wiele-powiedziałem sam do siebie,po czym zasnąłem
____________________________________________________
Witajcie,dzięki za komentarze :)
teraz to was proszę o opinię,na temat rozdziału,jakie czuliście emocje itd... proszę to dla mnie ważne !! :)
zapraszam również na nowy zwiastun
KOMENTUJCIE !!!
Nie wiem co we mnie wstąpiło,ale ja wariuje,przy jego oczach,dosłownie,nie boje się jego dotyku,jest on dla mnie,wzmocnieniem,że jestem bezpieczna,Kelly,nie musi się wtrącać w moje,życie,jeżeli nie zaakceptuje mojego związku z Justinem,to trudno,nie chce wybierać,pomiędzy,przyjaciółką,a chłopakiem,postanowione,kiedy przyjadę do domu,spotkam się z dziewczynami i powiem Kelly prawdę,nie mam zamiaru się wahać.
Pocałunki ze strony,szatyna,były przyjemne,wręcz podniecające.Kiedy oderwałam się od pocałunków,zeszłam z Justina,chcąc wziąć gorącą kąpiel.
-ja po tobie-powiedział szatyn,kiedy ja wchodziłam do łazienki-albo,przyłącze się do ciebie-zaproponował,zamarłam,po czym odwróciłam się do chłopaka
-mowy nie ma!-krzyknęłam,przy czym,chwyciłam za klamkę,zamykając za sobą drzwi.Po wykąpaniu się,przebrałam się w czystą,piżamę,załatwiłam wszystkie sprawy związane z tym miejscem,kiedy wyszłam z łazienki,zostałam miło powitana,a raczej dziwnie
-hej babyy-powiedział zachrypniętym głosem,przeszły mnie ciarki,ale się ogarnęłam i zaczęłam się głośno śmiać,nagle chłopak wstał z łóżka,biorąc z szafki czyste bokserki,oraz białą koszulkę na ramiączkach-tylko nie śpij,kiedy przyjdę-powiedział mi uwodzicielsko do ucha
-niby czemu nie mam spać ?-spytałam,trzymając się za jedno biodro
-bo będzie mi smutno-powiedział robiąc smutną minkę,to było,bardzo słodkie,że aż sama zrobiłam tą minę-kocham cię-podarował mi całusa,znienacka,po czym wszedł do łazienki.Położyłam się wygodnie,na łóżko,wyciągnęłam telefon z torby,po czym grałam sobie w różne głupie gry,na telefonie,aż w końcu zrobiłam się senna-ile on tam siedzi ?-spytałam samą siebie,spojrzałam na zegarek-Justin,czy ty przypadkiem nie przesadzasz ?!-spytałam,ale nic nie odpowiedział,siedział w tej cholernej wannie,dwie i półgodziny,co za człowiek,wstałam z łóżka,kierując się do drzwi,zapukałam raz,potem dwa,aż za trzecim trzaskałam,chciałam otworzyć drzwi,jednak ten dupek,je zamknął-Justin!!-krzyknęłam
-Miley?,co ty,tak się drzesz?-spytał za drzwi,przewróciłam teatralnie oczami
-siedzisz,tam już dwie i półgodziny,chce mi się spać,a ty mi każesz czekać-zaczęłam się,żalić
-jeśli,kochasz,to poczekasz-powiedział,co za mężczyzna,ma bzika,czy co?
-ahhh!-syknęłam groźnie
-jak chcesz to wejdź-zaproponował
-po co?,jesteś ubrany ?-spytałam,dając mu dwa pytania
-tak,jestem,pogadać-powiedział,odpowiadając na dwa pytania,nagle drzwi się otworzyły,a w nich stał,Justin-sorry,włosy se układałem-zaśmiał się,drapiąc się po karku
-włosy?!,na noc?!,serio?!-zrobiłam gburowatą minę,nie mam zamiaru,patrzeć,jak układa swoje włosy,na noc,lol,położyłam się z powrotem,na łóżko,udając,że śpię
-obraziłaś się?-spytał,nie odpowiedziałam,mam w nosie,jego włosy,nagle drzwi od łazienki się zamknęły,co oznacza,że Justin,jest w pokoju,położył się na łóżku,obok mnie-śpisz?-spytał,i nic-obiecałaś-powiedział,zawiedziony-kotek,nie możesz spać-wymruczał mi do ucha,lekko przegryzając mój płatek ucha-ty tylko udajesz,czekałaś-powiedział,a jego ręce zeszły na moją talie,nie wiem,jak to zrobiłam,ale wyskoczyłam z łóżka,spadając na podłogę
-oww!-syknęłam głośno-głupi jesteś ?!-spytałam nerwowo
-no,mówiłem,że nie śpisz-powiedział zadowolony,po czym wstał,z łóżka kierując się do mnie,pomógł mi wstać
-dzięki-powiedziałam cicho
-proszę-zachichotał,odwróciłam się od niego,westchnęłam-nie jesteś zła ?-spytał
-nie-odpowiedziałam-ja tylko,nie wiem,sama,dziwnie się czuje,stojąc tu,z tobą-powiedziałam,nagła cisza-wiem,gadam głupoty,ale mówię,co myślę,sorry za szczerość-powiedziałam zakłopotana
-nie,ciesze się,że jesteś,taka odważna,podoba mi się,że jesteś taka szczera,ale musisz,przezwyciężyć jedną,rzecz,ja się nie umiem opamiętać-powiedział,podchodząc do mnie,po czym objął mnie od tyłu,nie wiem co mam myśleć,dziwnie się czuje,motylki w brzuchu,mnie dobiją,za każdym jego dotknięciem,jestem nieśmiała,co do takich,chwil z chłopakiem,jeszcze takiego,czegoś nie odczułam,gdy chodziłam z poprzednimi chłopcami,ale Justin chce bym się otworzyła-tak bardzo cię kocham,moja grzeczna dziewczynko-powiedział,a jego uścisk był bardziej odczuwalny,jestem grzeczna,taa,kujon,nie może tak być,gwałtownie wyrwałam się z jego uścisku,zbliżyłam się do jego warg,a z moich ust,wydobył się głośny oddech,cofnęłam się parę milimetrów i chwyciłam jego podkoszulek,przy czym rozdarłam go z całych sił,także podkoszulek szatyna był w połowie rozdarty,a jego klatka piersiowa była moim obiektem widzenia,podniosłam wzrok,na twarz Justina,był rozkojarzony,ale i zadowolony,sama jestem zaskoczona moją reakcją na jego słowa,zbliżyłam się do jego klatki i zaczęłam namiętnie całować jego tors,po czym nasze usta się złączyły,nasze języki walczyły z agresywnym podejściem o dominację,jego dłonie powoli zjechały po mojej tali,po chwili czułam jak lecę na łóżko,lecz szatyn nie rozłączył naszych ust,dalej darzyliśmy się agresywnymi pocałunkami,nasze usta szybko się rozłączyły,tak aby wziąć głęboki oddech,spojrzeliśmy na siebie,czułam na moich wargach jego nie równy oddech,który był bardzo szybki,jego i moja klatka piersiowa unosiła się szybkim tempem,objęłam dłońmi jego kark i wślizgnęłam się na jego uda,znów łącząc nasze usta,dłońmi objęłam jego twarz,a Justin wplątał dnie w moje włosy,po czym czułam,jak szatyn rozłączył nasze usta,uniosłam wyżej moją klatkę,a jego usta,pieściły moją szyję,moje powieki się zamknęły,czułam jak gorąco się robi i jak mi jest dobrze,czułam się jak w niebie,niee jego usta są niebem
Punktem widzenia Justina
Ona jest cudowna,nie szalona,tygrysica,moja,byłem zaskoczony jak moje słowa zadziałały na nią,tak impulsywnie,chciała mi pokazać,że nie jest taka,za jaką ją mam,ale ja specjalnie jej tak powiedziałem,chciałem widzieć jej reakcję,a takiej się nie spodziewałem,delektowałem się jej pocałunkami,całowała jak mistrzyni,co stawiało mojego przyjaciela,jej ciało,ocierało się o moje,nawet nie dostrzegłem,że jesteśmy cali mokszy,powiem szczerze jest gorąco,dziewczyna podniosła swoją klatkę piersiową,zbliżyłem się do jej szyi,a moje usta,namiętnie całowały jej miękką skórę,na co drżała,a jej oddech przyspieszył,jej palce przejeżdżały intensywnie po mojej linii włosów,po czym owinęła swoje ręce wokół mojego karku,a jej klatka piersiowa i głowa pochyliła się do tyłu,przy czym zamknęła oczy,gdy poczuła moje usta na jej linii piersiowej,moje usta unosiły się do góry,także cała jej szyja i broda,była pochłonięta moimi pocałunkami,moje dłonie pieściły jej pośladki,jej jęk wydobył się z jej ust,wiedziałem co mam robić,moje dłonie powoli wchodziły pod jej koszulkę,na co jej klatka piersiowa wróciła do dawnej pozycji,zatrzymała moje dłonie,na co spojrzałem na nią,nie wiedząc o co jej teraz chodzi,ale postanowiłem dalej wchodzić pod jej koszulkę
-niee!-krzyknęła i wyciągnęła moje dłonie spod jej bluzki
-słodka,co się stało?-spytałem
-jeszcze nie jestem gotowa-powiedziała i chciała zejść ze mnie,ale ją powstrzymałem,na co jej oczy spojrzały na mnie
-jesteś gotowa,zobacz co teraz było,nie czułaś tego?,jestem cały mokry,a to był dopiero początek-oznajmiłem,kurwa teraz ?,jestem taki napalony,a ona się wycofuje,nawet nie wie,jaka jest dobra
-proszę,poczekaj jeszcze trochę-poprosiła,westchnąłem
-kiedy?-spytałem
-kiedy,ja poproszę o ciebie-powiedziała,na co moje oczy się szeroko otworzyły,zawsze myślałem,że mężczyzna prosi o kobietę,ale podoba mi się to,tyle,że kiedy??,zwariuję....teraz to mnie napaliła,mój kolega,stoi jak tyczka,już był gotowy,a tu lipa
-okej,ale teraz idę do łazienki,mam swoje potrzeby-powiedziałem i ruszyłem do łazienki,to jest,takie niesprawiedliwe w łazience zrobiłem to co musiałem zrobić,kiedy skończyłem wróciłem do dziewczyny,ta jednak spała,jak można spać po takim czymś ?!,dziewczyno ty jesteś agresywną kocicą,nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy,ale przyznaj Justin,masz taką kobietę o której,każdy facet by marzył,położyłem się obok mojej dziewczyny,ta była odwrócona do mnie tyłem-zrobiłaś ze mnie lwa,a teraz to jestem zdechły,taki mały prezent,a tak wiele-powiedziałem sam do siebie,po czym zasnąłem
____________________________________________________
Witajcie,dzięki za komentarze :)
♥
teraz to was proszę o opinię,na temat rozdziału,jakie czuliście emocje itd... proszę to dla mnie ważne !! :)
zapraszam również na nowy zwiastun
piątek, 16 sierpnia 2013
Rozdział 12 ♥
Punktem widzenia Miley
To było dla mnie,coś nowego,Justin jest taki słodki i uroczy nie spodziewałam się,że to miejsce będzie takie magiczne i zrobi na mnie,takie duże wrażenie,tu można schować się,przed światem,nagle wyrwałam się z pocałunku Justina
-kurwa,kocham cię Justin-powiedziałam zasapana,uśmiechnął się do mnie,chwytając dłońmi,moją twarz,patrząc mi prosto w oczy,tak,że odpłynęłam
-a ja jestem,szczęściarzem,że mam taką wspaniałą dziewczynę-pochylił się nad moją głową,dając mi delikatny,całus w czoło i przyciągnął mnie do siebie-jesteśmy tylko dla siebie-powiedział przytulając mnie,czułam jak wącha moje włosy,przez co się w nich zatopił,zamknęłam oczy,zatapiając się w jego zapachu,szczerze?,to boję się nocy,ale zobaczymy co będzie,może nie będzie chciał się kochać,oby!,na samą myśl drżę,moje dłonie panicznie drżały-czegoś się boisz?-spytał po chwili szatyn
-ja?!....nie....nie boję-powiedziałam tłumacząc moje zachowanie,a raczej wyjaśniałam jego pytanie
-dobra,nieważne,to co pokąpiemy się?-spytał
-pewnie...tylko zanieśmy nasze rzeczy i się przebierzmy-powiedziałam chwytając moją torbę i ruszyłam w stronę domku,był śliczny,była huśtawka oczywiście dla dwojga,piękny taras,rozejrzałam się chwile,po czym weszłam do środka domu,a tam bardziej zamarłam,był mały salonik,połączony z kuchnią,ale bardziej zainteresowały mnie drzwi od sypialni,podeszłam do nich i zobaczyłam,MEGA wielkie łóżko,nie wiem czemu,ale uśmiechnęłam się do niego,jak jakaś psychiczna,czy może dlatego,bo wiedziałam,że będę w nim spała,razem z Justinem ?,ale nic nie będzie!,na pewno!,nie chciałam dalej myśleć,o tym co myślałam,położyłam moją torbę na łóżku i zaczęłam po niej grzebać,a raczej szukałam mojego stroju kąpielowego,gdy już go znalazłam poszłam do łazienki,która była w pokoju,założyłam na siebie strój i wyszłam z łazienki,ruszyłam w stronę wyjścia,gdy wyszłam z domku,na plaży czekał na mnie Justin,był oh...bez koszulki,on jest taki,taki piękny,wiem oszalałam,ale nie potrafię nic innego powiedzieć,zauważyłam,że szatyn patrzy na mnie z oddali,wzięłam głęboki wdech i wydech,ruszyłam w jego stronę,czym bliżej się zbliżałam,tym bardziej moje serce waliło i czułam ukłucie w moim brzuchu
-dotknij-chwycił moją dłoń,kładąc ją na swoją klatkę,a raczej tam gdzie znajduje się serce,spojrzał mi głęboko w oczy-obyś zamknęła mnie w sercu i wyrzuciła kluczyk-powiedział,a mnie to rozwaliło,on mówi poezję,nie wytrzymam!
-to naprawdę romantyczne-powiedziałam,czułam jak moje policzki się rozgrzewają-jesteś cudowny-wydusiłam
-Miley,to ty jesteś cudowna -powiedział dalej patrząc w moje oczy-sprawiłaś,że zakochałem się w tobie,a miłością,jaką cię darze,jest prawdziwa-mówił dalej patrząc mi w oczy,czułam,że mówił to szczerze i z serca,to jest piękne,że trafiłam na niego
-Justin,nie wiem,co mam powiedzieć....-zaczęłam się jąkać,gdy nagle przyłożył palec do moich ust
-cii...nic nie mów,chce cię pocałować-powiedział,po czym jego palec zszedł na dół,a wzrok szatyna,był skierowany,na moich ustach,nagle poczułam jego ciepłe wargi na moich,owinęłam ręce wokół jego szyi,a jego ręce powędrowały na moją talię,zadrżałam,ale to nic nowego,jego każdy ruch,na moim ciele doprowadza mnie do drżenia,czułam jego ciepły język,który walczy o dominację z moim,to było naprawdę magiczne,czułam jak dłonie Justina,zjeżdżają na moje pośladki,po chwili czułam jak je pieści,na co z moich ust wydobył się jęk,który był niekontrolowany
Punktem widzenia Justina
Gdy ją zobaczyłem,zamarłem,wyglądała tak seksownie,że chciałbym z niej ściągnąć ten strój i wejść w..KURWA JUSTIN ! ogarnij się!,znów to samo,nie potrafię się przy niej koncentrować,ale to nie jest dziwne,że moja dziewczyna doprowadza mnie do szaleństwa swoim wyglądem,ona po prostu jest idealna dla takiego,dupka jak ja,jakbym zobaczył ją z innym,zabiłbym skurwiela,a ją bym porwał,wiem jestem szaleńcem,ale nic nie poradzę,ona jest tylko MOJA!,nie pozwolę jej nikomu odebrać ,a przede wszystkim skrzywdzić,jest moim życiem,kiedy podeszła do mnie,złapałem jej dłoń i przyłożyłem do mojej klatki piersiowej,ale bardziej chodziło mi o miejsce gdzie mam położone serce,wyznałem jej piękne słowa,których nigdy nikomu nie mówiłem,ale ja wiem co dziewczynie się podoba,jestem po prostu dobry w tym,po czym zapragnąłem od niej pocałunku,owinęła swoje ręce wokół mojej szyi,a ja zamieściłem moje dłonie na jej tali,po czym poprosiłem o dostęp do jej pięknych ust,przy czym wsadziłem mój język i pięknie nim manewrowałem,a nasze języki walczyły o dominację,długo się wahałem,z tym krokiem,ale posunąłem moją dłoń do jej pośladka,kiedy zauważyłem,że ona nie zaprzecza,postanowiłem go pieścić,co wywołało z jej ust jęk,czyli jej się podobało,następny dobry ruch Bieber! :D,kiedy nasze usta oderwały się od siebie,patrzyliśmy na siebie przez chwile nic nie mówiąc
-to co wskakujemy do wody romantyku?-spytała dziewczyna,przerywając naszą ciszę
-oczywiście-powiedziałem zadowolony,dziewczyna podeszła do wody i starała się w niej zatopić,ale co chwila wracała na brzeg
-zimna,sam pływaj-powiedziała krzycząc,o nie,nie ma takiej mowy,sam nie będę pływał
-dobra,ja też,nie chce-powiedziałem,kłamiąc,dziewczyna się uśmiechnęła,po czym odwróciła ode mnie,patrząc,a raczej chyba podziwiając widok,z korzystałem z okazji,że była bardziej tym zajęta niż mną i pobiegłem w jej kierunku,złapałem ją w ramiona i wchodziłem do wody
-Justin,nie!!,proszę !!-piszczała,zaśmiałem się
-o Justin proszę nie,nie wrzucaj mnie do wody-przedrzeźniałem ją,na co się zaśmiała
-nie cierpię cię,za te docinki-powiedziała,udając obrażoną,ale się nie wahałem,wrzuciłem ją do wody i cała się zanurzyła,po czym szybko wynurzyła się,chwyciła moją głowę i zanurzyła ją pod wodą,szybko się wynurzyłem
-wskakuj na barana-pokazałem na moje plecy,dziewczyna wskoczyła i pływaliśmy,zanurzałem się co chwila,na co dużo się śmiała,było świetnie,nigdy się tak nie bawiłem,jak z nią,kąpaliśmy się jeszcze pół godziny,po czym wyszliśmy z wody,Miley trzęsła się z zimna,chwyciłem ją w ramiona i zacząłem biec w stronę domku
-co ty robisz?-spytała przez śmiech
-ratuję cię-odpowiedziałem,na co jeszcze głośniej się zaśmiała,kiedy dobiegłem do domku,wbiegłem do pokoju,gdzie będziemy spali,położyłem ją na łóżku i przekryłem kołdrą
*********************************************************
Wieczorem,zjedliśmy kolację i rozmawialiśmy,powiem szczerze było miło i ciepło,ciepło,dlatego iż Miley całą kolację,siedziała na moich udach i karmiła,a ja ją,oczywiście nie ubyło się bez ust,zauważyłem,że na ustach dziewczyny,znajduje się krem krówkowy
-masz coś na ustach-pokazałem palcem,dziewczyna chciała zetrzeć to serwetką,ale ją powstrzymałem,po czym oblizałem jej usta,zlizując słodki kremik
-to takie numery-powiedziała chichocząc,złapała za miseczkę z kremem i zanurzyła w nim palca,to co miała na nim nałożyła na polik i kącik ust,byłem lekko rozkojarzony,Miley szybko odłożyła miseczkę i zaczęła zlizywać ze mnie całą zawartość,jaką na mnie nałożyła,po czym wpiła się w moje usta,czułem,jak obdarza mnie zawartością,którą przed chwilą wylizała,umm...to był słodki pocałunek,dosłownie
___________________________________________________________
Przepraszam,że tak długo i że taki krótki rozdział,ale całymi dniami jestem zajęta,ale obiecuję jutro dodać nowy,albo może jeszcze dzisiaj,ale na pewno dzisiaj zobaczycie jeszcze rozdział na Forever with you Justin
KOMENTUJCIE !!!
To było dla mnie,coś nowego,Justin jest taki słodki i uroczy nie spodziewałam się,że to miejsce będzie takie magiczne i zrobi na mnie,takie duże wrażenie,tu można schować się,przed światem,nagle wyrwałam się z pocałunku Justina
-kurwa,kocham cię Justin-powiedziałam zasapana,uśmiechnął się do mnie,chwytając dłońmi,moją twarz,patrząc mi prosto w oczy,tak,że odpłynęłam
-a ja jestem,szczęściarzem,że mam taką wspaniałą dziewczynę-pochylił się nad moją głową,dając mi delikatny,całus w czoło i przyciągnął mnie do siebie-jesteśmy tylko dla siebie-powiedział przytulając mnie,czułam jak wącha moje włosy,przez co się w nich zatopił,zamknęłam oczy,zatapiając się w jego zapachu,szczerze?,to boję się nocy,ale zobaczymy co będzie,może nie będzie chciał się kochać,oby!,na samą myśl drżę,moje dłonie panicznie drżały-czegoś się boisz?-spytał po chwili szatyn
-ja?!....nie....nie boję-powiedziałam tłumacząc moje zachowanie,a raczej wyjaśniałam jego pytanie
-dobra,nieważne,to co pokąpiemy się?-spytał
-pewnie...tylko zanieśmy nasze rzeczy i się przebierzmy-powiedziałam chwytając moją torbę i ruszyłam w stronę domku,był śliczny,była huśtawka oczywiście dla dwojga,piękny taras,rozejrzałam się chwile,po czym weszłam do środka domu,a tam bardziej zamarłam,był mały salonik,połączony z kuchnią,ale bardziej zainteresowały mnie drzwi od sypialni,podeszłam do nich i zobaczyłam,MEGA wielkie łóżko,nie wiem czemu,ale uśmiechnęłam się do niego,jak jakaś psychiczna,czy może dlatego,bo wiedziałam,że będę w nim spała,razem z Justinem ?,ale nic nie będzie!,na pewno!,nie chciałam dalej myśleć,o tym co myślałam,położyłam moją torbę na łóżku i zaczęłam po niej grzebać,a raczej szukałam mojego stroju kąpielowego,gdy już go znalazłam poszłam do łazienki,która była w pokoju,założyłam na siebie strój i wyszłam z łazienki,ruszyłam w stronę wyjścia,gdy wyszłam z domku,na plaży czekał na mnie Justin,był oh...bez koszulki,on jest taki,taki piękny,wiem oszalałam,ale nie potrafię nic innego powiedzieć,zauważyłam,że szatyn patrzy na mnie z oddali,wzięłam głęboki wdech i wydech,ruszyłam w jego stronę,czym bliżej się zbliżałam,tym bardziej moje serce waliło i czułam ukłucie w moim brzuchu
-dotknij-chwycił moją dłoń,kładąc ją na swoją klatkę,a raczej tam gdzie znajduje się serce,spojrzał mi głęboko w oczy-obyś zamknęła mnie w sercu i wyrzuciła kluczyk-powiedział,a mnie to rozwaliło,on mówi poezję,nie wytrzymam!
-to naprawdę romantyczne-powiedziałam,czułam jak moje policzki się rozgrzewają-jesteś cudowny-wydusiłam
-Miley,to ty jesteś cudowna -powiedział dalej patrząc w moje oczy-sprawiłaś,że zakochałem się w tobie,a miłością,jaką cię darze,jest prawdziwa-mówił dalej patrząc mi w oczy,czułam,że mówił to szczerze i z serca,to jest piękne,że trafiłam na niego
-Justin,nie wiem,co mam powiedzieć....-zaczęłam się jąkać,gdy nagle przyłożył palec do moich ust
-cii...nic nie mów,chce cię pocałować-powiedział,po czym jego palec zszedł na dół,a wzrok szatyna,był skierowany,na moich ustach,nagle poczułam jego ciepłe wargi na moich,owinęłam ręce wokół jego szyi,a jego ręce powędrowały na moją talię,zadrżałam,ale to nic nowego,jego każdy ruch,na moim ciele doprowadza mnie do drżenia,czułam jego ciepły język,który walczy o dominację z moim,to było naprawdę magiczne,czułam jak dłonie Justina,zjeżdżają na moje pośladki,po chwili czułam jak je pieści,na co z moich ust wydobył się jęk,który był niekontrolowany
Punktem widzenia Justina
Gdy ją zobaczyłem,zamarłem,wyglądała tak seksownie,że chciałbym z niej ściągnąć ten strój i wejść w..KURWA JUSTIN ! ogarnij się!,znów to samo,nie potrafię się przy niej koncentrować,ale to nie jest dziwne,że moja dziewczyna doprowadza mnie do szaleństwa swoim wyglądem,ona po prostu jest idealna dla takiego,dupka jak ja,jakbym zobaczył ją z innym,zabiłbym skurwiela,a ją bym porwał,wiem jestem szaleńcem,ale nic nie poradzę,ona jest tylko MOJA!,nie pozwolę jej nikomu odebrać ,a przede wszystkim skrzywdzić,jest moim życiem,kiedy podeszła do mnie,złapałem jej dłoń i przyłożyłem do mojej klatki piersiowej,ale bardziej chodziło mi o miejsce gdzie mam położone serce,wyznałem jej piękne słowa,których nigdy nikomu nie mówiłem,ale ja wiem co dziewczynie się podoba,jestem po prostu dobry w tym,po czym zapragnąłem od niej pocałunku,owinęła swoje ręce wokół mojej szyi,a ja zamieściłem moje dłonie na jej tali,po czym poprosiłem o dostęp do jej pięknych ust,przy czym wsadziłem mój język i pięknie nim manewrowałem,a nasze języki walczyły o dominację,długo się wahałem,z tym krokiem,ale posunąłem moją dłoń do jej pośladka,kiedy zauważyłem,że ona nie zaprzecza,postanowiłem go pieścić,co wywołało z jej ust jęk,czyli jej się podobało,następny dobry ruch Bieber! :D,kiedy nasze usta oderwały się od siebie,patrzyliśmy na siebie przez chwile nic nie mówiąc
-to co wskakujemy do wody romantyku?-spytała dziewczyna,przerywając naszą ciszę
-oczywiście-powiedziałem zadowolony,dziewczyna podeszła do wody i starała się w niej zatopić,ale co chwila wracała na brzeg
-zimna,sam pływaj-powiedziała krzycząc,o nie,nie ma takiej mowy,sam nie będę pływał
-dobra,ja też,nie chce-powiedziałem,kłamiąc,dziewczyna się uśmiechnęła,po czym odwróciła ode mnie,patrząc,a raczej chyba podziwiając widok,z korzystałem z okazji,że była bardziej tym zajęta niż mną i pobiegłem w jej kierunku,złapałem ją w ramiona i wchodziłem do wody
-Justin,nie!!,proszę !!-piszczała,zaśmiałem się
-o Justin proszę nie,nie wrzucaj mnie do wody-przedrzeźniałem ją,na co się zaśmiała
-nie cierpię cię,za te docinki-powiedziała,udając obrażoną,ale się nie wahałem,wrzuciłem ją do wody i cała się zanurzyła,po czym szybko wynurzyła się,chwyciła moją głowę i zanurzyła ją pod wodą,szybko się wynurzyłem
-wskakuj na barana-pokazałem na moje plecy,dziewczyna wskoczyła i pływaliśmy,zanurzałem się co chwila,na co dużo się śmiała,było świetnie,nigdy się tak nie bawiłem,jak z nią,kąpaliśmy się jeszcze pół godziny,po czym wyszliśmy z wody,Miley trzęsła się z zimna,chwyciłem ją w ramiona i zacząłem biec w stronę domku
-co ty robisz?-spytała przez śmiech
-ratuję cię-odpowiedziałem,na co jeszcze głośniej się zaśmiała,kiedy dobiegłem do domku,wbiegłem do pokoju,gdzie będziemy spali,położyłem ją na łóżku i przekryłem kołdrą
*********************************************************
Wieczorem,zjedliśmy kolację i rozmawialiśmy,powiem szczerze było miło i ciepło,ciepło,dlatego iż Miley całą kolację,siedziała na moich udach i karmiła,a ja ją,oczywiście nie ubyło się bez ust,zauważyłem,że na ustach dziewczyny,znajduje się krem krówkowy
-masz coś na ustach-pokazałem palcem,dziewczyna chciała zetrzeć to serwetką,ale ją powstrzymałem,po czym oblizałem jej usta,zlizując słodki kremik
-to takie numery-powiedziała chichocząc,złapała za miseczkę z kremem i zanurzyła w nim palca,to co miała na nim nałożyła na polik i kącik ust,byłem lekko rozkojarzony,Miley szybko odłożyła miseczkę i zaczęła zlizywać ze mnie całą zawartość,jaką na mnie nałożyła,po czym wpiła się w moje usta,czułem,jak obdarza mnie zawartością,którą przed chwilą wylizała,umm...to był słodki pocałunek,dosłownie
___________________________________________________________
Przepraszam,że tak długo i że taki krótki rozdział,ale całymi dniami jestem zajęta,ale obiecuję jutro dodać nowy,albo może jeszcze dzisiaj,ale na pewno dzisiaj zobaczycie jeszcze rozdział na Forever with you Justin
KOMENTUJCIE !!!
wtorek, 13 sierpnia 2013
Rozdział 11 ♥
Punktem widzenia Miley
Kiedy Justin wyszedł razem z Richiem,do domu,od razu z Molly ogarnęłyśmy bałagan,który narobiliśmy,żeby nie robić,problemu rodzicom,po skończeniu,poszłyśmy do mnie,do pokoju,wyciągnęłam torby i zaczęłam się pakować
-a,co jeśli,cię zgwałci ?-spytała zdenerwowana Molly,przewróciłam teatralnie oczami,gdyż jej pytanie,było głupie,Justin nie należy do takich typów
-głupia jesteś?!-spytałam z sarkazmem,po czym wkładałam piżamę do torby
-no wiem,nic ci nie zrobi,ale wy się pożądacie,na pewno,jak przyjedziecie na miejsce,będzie no wiesz-powiedziała unosząc brwi,spojrzałam na nią,aż zaczęłam się śmiać
-przestań-uderzyłam ją w ramie,te jej skojarzenia
-to co będziecie robić ?!,bawić się w piaskownicy ?-spytała pod denerwowana,usiadłam koło niej,trzymając ją za dłoń
-na pewno,nie będę się z nim kochać,a w piaskownicy,czemu nie-powiedziała mrużąc oczami
-Mils,jedziesz z najseksowniejszym kolesiem w szkole,na dodatek jest twoim chłopakiem i zabiera cię na dwa dni,do domu,na plaży-oznajmiła,hmm mam nadzieje,że będzie wszystko w porządku,no przecież nic,nie zrobi głupiego
-wiesz,jestem rozsądna,nie jestem już małym dzieckiem-powiedziałam-lepiej zajmij się Richiem-uznałam,chichocząc,na co ona się zarumieniła
-wychodzimy dzisiaj na kręgle i pizze-powiedziała stukając palcami,nie wierze tak szybko,ona lubi być chop siu do przodu
-no,no,powodzenia-powiedziałam z uśmiechem na twarzy,odwzajemniła go
-Miley,powiesz mi,jak to jest za pierwszym razem?-spytała,zrobiłam gigantyczne oczy
-co?,czemu ja?-spytałam
-no,bo ty,za parę godzin stracisz-uznała,uderzyłam ją w rami,nic się nie wydarzy,jestem dorosła,a Justin,mnie zrozumie
-nic się nie stanie-powiedziałam,po czym znów,brałam się za szykowanie,rzeczy
-pa,Mils,ja już wracam-powiedziała,żegnając się ze mną
-pa-odpowiedziałam,po czym dziewczyna znikła z punktu mojego widzenia,podeszłam do stolika,chwytając telefon,12.20,jeszcze mam czas,uznałam,że się umyję,po umyciu,wysuszyłam włosy,przy czym poszłam przebrać się w (KLIK)UBIÓR MILEY,spojrzałam na godzinę,była 12.53,fajnie mam osiem minut,spojrzałam w lusterko,upewniając się czy wszystko jest na miejscu,tak byłam gotowa,chwyciłam torbę,zakładając ją na ramię,po czym biorąc ze stolika telefon,chowając go do torby,wyszłam z pokoju,zamykając za sobą drzwi,z chodząc na dół,usłyszałam,rozmowę mojej mamy z Justinem ?,już tu był,zeszłam do salonu,witając każdego
-hej śliczna-przywitał mnie,delikatnym uściskiem
-bawcie się dobrze-pożegnała mnie mama,chyba skończyli,więc mogliśmy iść,Justin,splątał nasze dłonie,kierując nas do wyjścia,przed domem stał,samochód Justina,otworzył mi drzwi
-daj torbę,wsadzę ją do bagażnika-zaproponował,dałam ją mu,do ręki,weszłam do auta,siadając na miejscu pasażera,po czym Justin usiadł na miejscu kierowcy odpalił silnik i ruszyliśmy,szczerze?,to trochę się denerwowałam,ale muszę się wziąć w garść,dalej Miley,powiedź coś,no dalej stypa
-ślicznie wyglądasz-powiedział,przerywając tą niezręczną ciszę,chyba widział,że się trochę denerwuję
-dzięki-powiedziałam cicho,patrzałam w przednią szybę
-chyba się nie denerwujesz?-spytał,nie wiem czemu,ale nie chciałam zostać takiego pytania,moje serce przyspieszyło,a nogi były,jak z waty,co się ze mną dzieje?-widać,że tak-odpowiedział za mnie,nie miałam siły nic powiedzieć,jakbym miała,kluchę w gardle,co jest ze mną?-no proszę,powiesz coś ?-spytał,głaszcząc moje udo,oj dotknął mnie,przeszły mnie ciarki,a oddech wyszedł mi niemal,głośno-wszystko w porządku?-zapytał,on co chwile pyta się,a ja nawet mu nie odpowiem,nie wiem,mam,coś z ciśnieniem ?,albo on tak na mnie działa,ale przecież,nigdy tak przy nim,nie miałam-Miley,Miley- mruczał pod nosem,moje imię,zachichotałam chyba tylko to umiałam-oo,w końcu coś-powiedział uśmiechając się do mnie-puścić coś?-spytał,przytaknęłam,włączył radio,leciała piosenka "She will be loved" uwielbiam tą piosenkę,Maroon5 ,jeden z moich ulubionych zespołów
-kocham tą piosenkę-powiedziałam,w końcu,Justin pod głosił,a ja zaczęłam podśpiewywać,szatyn na mnie spojrzał,ale nie zwracałam na niego uwagi,byłam skupiona,na drodze i piosence
-wow!,umiesz śpiewać,coś jeszcze o tobie nie wiem ?-spytał,zaśmiałam się głośno,chłopak chwycił mnie za udo,a ja trzymałam jego dłoń,dając mu przy tym całusa, w polik i wróciłam do śpiewania,a Justin przyłączył się do mnie,zaczął wyć
-nieee-jęknęłam,ale nic to nie dało,pozostało mi tylko śmianie się z niego i śpiewanie z nim,ale kiedy już zaczął się refren,zawył,a ja tylko zakryłam dłońmi twarz,by schować moje rumieńce,przez śmiech,po czym zakryłam uszy -nieee-wyłam
-will!!!!!!!!!!-krzyknął na koniec-be!!!!,looooooooooved!-krzyknął mi do ucha,nieznośny,ale szczerze?,miałam ubaw
-wariat,dobra wyłącz radio,bo ogłuchnę-stwierdziłam,bo jego śpiew,to nie był śpiewem,tylko krzykiem
-a tak szczerze,lubię czasem pośpiewać,lub zagrać na gitarze-powiedział,uu,gitarzysta,ma u mnie plus-kocham twój głos-powiedział po chwili,zignorowałam go,gdyż zainteresowały mnie,widoki,na zewnątrz
-ale pięknie-powiedziałam jakby do siebie,byłam oczarowana tymi widokami,aż zrobiłam się senna,a moje oczy się zamknęły
Punktem widzenia Justina
Jak skończyliśmy temat,śpiewania,Miley odwróciła się w bok,patrząc na krajobrazy-ale pięknie-powiedziała pod nosem,zaśmiałem się,widać,mam jeden plus,podoba się jej,ale jak będziemy na miejscu,mam nadzieje,że zaniemówi,jadąc,już półgodziny,szturchnąłem dziewczynę,by spojrzała na mnie
-Miley?- spytałem,ale nic nie odpowiedziała,może znowu się denerwuje?,w sumie ja sam jestem zdenerwowany,bo boje się,że jej się nie spodoba,ach,mam nadzieję,że ten weekend zapamięta do końca życia i jak tak samo,bardzo ją kocham-Milss?-spytałem ponownie,ale znowu nie odpowiedziała,spojrzałem na nią,odgarnąłem jedną ręką jej włosy i zobaczyłem,że śpi,nie chce jej budzić,obudzę ją kiedy dojedziemy,spała tak słodko,w nocy prawie nie spała,przez te koszmary,odwróciłem mój wzrok z powrotem na przednią szybę i patrzyłem na drogę,jechało się spokojnie w ciszy,założyłem moje przeciw słoneczne okulary,przy czym włączyłem radio,uchyliłem okno szerzej,a powietrze obwiewało moje włosy,oh tak,to ja lubię jeździć,zacząłem mówić w swojej głowie-patrzcie,jaka suka,chce się ścigać ?!-syknąłem do siebie,gdyż zauważyłem,że jakiś typ,chciał mnie wyprzedzić,chuja!nie zadzieraj ze mną,spojrzałem na Miley,pewno by się na mnie wkurzyła,ale jestem mężczyzną,zapiąłem jej pasy,by mi nie wypadła,zacisnąłem gaz,przy czym zacisnąłem moje zęby ze złości-ty kurwo,już nie żyjesz!-jechałem coraz szybciej,aż nasze auta się ze sobą spotkały,a mężczyzna na mnie spojrzał,uśmiechnąłem się złośliwie -co suko?!,myślisz,że z kim zadzierasz ?-spytałem złośliwie
-z dzieciakiem ?-spytał złośliwie,zatrzymałem auto i z niego wyszedłem,podszedłem do typa,a on wyszedł ze swojego
-solówa,dziadzie !!-krzyknąłem,a ten już z pięściami do mnie,kucnąłem,a jego dłoń machnęła,w tej chwili,przypierdoliłem kolesiowi w tłustą dupę
-gówniarz-syknął z bólu
-jaki gówniarz?!,mało ci?!,wiesz z kim ty zadarłeś ?-spytałem złośliwie,pokręcił głową,na znak,że nie wie-z k-kurwa Justinem Bieberem,dziwko !-krzyknąłem
-to ten,co się wkurwia na kierowców?-spytał
-yep-powiedziałem dumnie,facet wycofał się do swojego samochodu,pokazałem mu środkowego palca i również wróciłem do samochodu i odpaliłem silnik,wyprzedziłem tą dziwkę-Kurwa masz szczęście,że nie jestem wściekły!-krzyknąłem na koniec,prawdę mówiąc,Miley o tym,nie wie,że ludzie znają mnie,od solówek,na jezdniach,mam problem z nerwami,denerwuje mnie,to jak ktoś wyprzedza mnie na jezdni,ale kobiety nigdy nie uderzyłem i nie uderzę,takie pipy na ulicach pewnie
-Justin!,co ty tak krzyczysz?!-krzyknęła zaspana Miley i kurwa przez tą dziwkę moją księżniczkę obudziłem,pomasowałem jedną dłonią,jej plecy,by dalej szła spać,ale ona się wyprostowała,nie chcąc dalej iść w krainę snów
-a wiesz,wyłem-powiedziałem przez śmiech,kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo
-ach tak,dziwko itd,to co ty słuchałeś ?-spytała unosząc brwiami
-nic-odpowiedziałem niewinnie,skręciłem w prawo i wjechaliśmy do lasu,gdy dojechaliśmy,wysiadłem z samochodu,Miley wyleciała z niego piorunem i stanęła jak wryta,nie wiedziałem,czy jej się podoba,czy może nie,ale nagle dostałem odpowiedź
-ale tu pięknie-powiedziała,przykładając dłoń do twarzy,podszedłem do niej,obejmując ją od tyłu,powiem szczerze,że widziałem tak zakochane pary w filmach,więc też tak chciałem,tak jestem dobry :D
-cieszę się,że ci się podoba-powiedziałem,mówiąc do jej ucha,na co zadrżała,ooo tak punkt dla ciebie Bieber!
-tu jest cudownie-powiedziała,patrząc na mnie,już nic nie mówiłem,bo wiedziałem co w tej chwili trzeba zrobić,zbliżyłem się do jej ust,po czym przejechałem,moim językiem po jej wardze,prosząc o dostęp,dziewczyna rozchyliła wargę i tak nasze języki walczyły o dominację,to będzie cudowny dzień
__________________________________________________________
dzięki za komentarze :) następny rozdział w ciągu dwóch dni :))
KOMENTUJCIE !!!!
Kiedy Justin wyszedł razem z Richiem,do domu,od razu z Molly ogarnęłyśmy bałagan,który narobiliśmy,żeby nie robić,problemu rodzicom,po skończeniu,poszłyśmy do mnie,do pokoju,wyciągnęłam torby i zaczęłam się pakować
-a,co jeśli,cię zgwałci ?-spytała zdenerwowana Molly,przewróciłam teatralnie oczami,gdyż jej pytanie,było głupie,Justin nie należy do takich typów
-głupia jesteś?!-spytałam z sarkazmem,po czym wkładałam piżamę do torby
-no wiem,nic ci nie zrobi,ale wy się pożądacie,na pewno,jak przyjedziecie na miejsce,będzie no wiesz-powiedziała unosząc brwi,spojrzałam na nią,aż zaczęłam się śmiać
-przestań-uderzyłam ją w ramie,te jej skojarzenia
-to co będziecie robić ?!,bawić się w piaskownicy ?-spytała pod denerwowana,usiadłam koło niej,trzymając ją za dłoń
-na pewno,nie będę się z nim kochać,a w piaskownicy,czemu nie-powiedziała mrużąc oczami
-Mils,jedziesz z najseksowniejszym kolesiem w szkole,na dodatek jest twoim chłopakiem i zabiera cię na dwa dni,do domu,na plaży-oznajmiła,hmm mam nadzieje,że będzie wszystko w porządku,no przecież nic,nie zrobi głupiego
-wiesz,jestem rozsądna,nie jestem już małym dzieckiem-powiedziałam-lepiej zajmij się Richiem-uznałam,chichocząc,na co ona się zarumieniła
-wychodzimy dzisiaj na kręgle i pizze-powiedziała stukając palcami,nie wierze tak szybko,ona lubi być chop siu do przodu
-no,no,powodzenia-powiedziałam z uśmiechem na twarzy,odwzajemniła go
-Miley,powiesz mi,jak to jest za pierwszym razem?-spytała,zrobiłam gigantyczne oczy
-co?,czemu ja?-spytałam
-no,bo ty,za parę godzin stracisz-uznała,uderzyłam ją w rami,nic się nie wydarzy,jestem dorosła,a Justin,mnie zrozumie
-nic się nie stanie-powiedziałam,po czym znów,brałam się za szykowanie,rzeczy
-pa,Mils,ja już wracam-powiedziała,żegnając się ze mną
-pa-odpowiedziałam,po czym dziewczyna znikła z punktu mojego widzenia,podeszłam do stolika,chwytając telefon,12.20,jeszcze mam czas,uznałam,że się umyję,po umyciu,wysuszyłam włosy,przy czym poszłam przebrać się w (KLIK)UBIÓR MILEY,spojrzałam na godzinę,była 12.53,fajnie mam osiem minut,spojrzałam w lusterko,upewniając się czy wszystko jest na miejscu,tak byłam gotowa,chwyciłam torbę,zakładając ją na ramię,po czym biorąc ze stolika telefon,chowając go do torby,wyszłam z pokoju,zamykając za sobą drzwi,z chodząc na dół,usłyszałam,rozmowę mojej mamy z Justinem ?,już tu był,zeszłam do salonu,witając każdego
-hej śliczna-przywitał mnie,delikatnym uściskiem
-bawcie się dobrze-pożegnała mnie mama,chyba skończyli,więc mogliśmy iść,Justin,splątał nasze dłonie,kierując nas do wyjścia,przed domem stał,samochód Justina,otworzył mi drzwi
-daj torbę,wsadzę ją do bagażnika-zaproponował,dałam ją mu,do ręki,weszłam do auta,siadając na miejscu pasażera,po czym Justin usiadł na miejscu kierowcy odpalił silnik i ruszyliśmy,szczerze?,to trochę się denerwowałam,ale muszę się wziąć w garść,dalej Miley,powiedź coś,no dalej stypa
-ślicznie wyglądasz-powiedział,przerywając tą niezręczną ciszę,chyba widział,że się trochę denerwuję
-dzięki-powiedziałam cicho,patrzałam w przednią szybę
-chyba się nie denerwujesz?-spytał,nie wiem czemu,ale nie chciałam zostać takiego pytania,moje serce przyspieszyło,a nogi były,jak z waty,co się ze mną dzieje?-widać,że tak-odpowiedział za mnie,nie miałam siły nic powiedzieć,jakbym miała,kluchę w gardle,co jest ze mną?-no proszę,powiesz coś ?-spytał,głaszcząc moje udo,oj dotknął mnie,przeszły mnie ciarki,a oddech wyszedł mi niemal,głośno-wszystko w porządku?-zapytał,on co chwile pyta się,a ja nawet mu nie odpowiem,nie wiem,mam,coś z ciśnieniem ?,albo on tak na mnie działa,ale przecież,nigdy tak przy nim,nie miałam-Miley,Miley- mruczał pod nosem,moje imię,zachichotałam chyba tylko to umiałam-oo,w końcu coś-powiedział uśmiechając się do mnie-puścić coś?-spytał,przytaknęłam,włączył radio,leciała piosenka "She will be loved" uwielbiam tą piosenkę,Maroon5 ,jeden z moich ulubionych zespołów
-kocham tą piosenkę-powiedziałam,w końcu,Justin pod głosił,a ja zaczęłam podśpiewywać,szatyn na mnie spojrzał,ale nie zwracałam na niego uwagi,byłam skupiona,na drodze i piosence
-wow!,umiesz śpiewać,coś jeszcze o tobie nie wiem ?-spytał,zaśmiałam się głośno,chłopak chwycił mnie za udo,a ja trzymałam jego dłoń,dając mu przy tym całusa, w polik i wróciłam do śpiewania,a Justin przyłączył się do mnie,zaczął wyć
-nieee-jęknęłam,ale nic to nie dało,pozostało mi tylko śmianie się z niego i śpiewanie z nim,ale kiedy już zaczął się refren,zawył,a ja tylko zakryłam dłońmi twarz,by schować moje rumieńce,przez śmiech,po czym zakryłam uszy -nieee-wyłam
-will!!!!!!!!!!-krzyknął na koniec-be!!!!,looooooooooved!-krzyknął mi do ucha,nieznośny,ale szczerze?,miałam ubaw
-wariat,dobra wyłącz radio,bo ogłuchnę-stwierdziłam,bo jego śpiew,to nie był śpiewem,tylko krzykiem
-a tak szczerze,lubię czasem pośpiewać,lub zagrać na gitarze-powiedział,uu,gitarzysta,ma u mnie plus-kocham twój głos-powiedział po chwili,zignorowałam go,gdyż zainteresowały mnie,widoki,na zewnątrz
-ale pięknie-powiedziałam jakby do siebie,byłam oczarowana tymi widokami,aż zrobiłam się senna,a moje oczy się zamknęły
Punktem widzenia Justina
Jak skończyliśmy temat,śpiewania,Miley odwróciła się w bok,patrząc na krajobrazy-ale pięknie-powiedziała pod nosem,zaśmiałem się,widać,mam jeden plus,podoba się jej,ale jak będziemy na miejscu,mam nadzieje,że zaniemówi,jadąc,już półgodziny,szturchnąłem dziewczynę,by spojrzała na mnie
-Miley?- spytałem,ale nic nie odpowiedziała,może znowu się denerwuje?,w sumie ja sam jestem zdenerwowany,bo boje się,że jej się nie spodoba,ach,mam nadzieję,że ten weekend zapamięta do końca życia i jak tak samo,bardzo ją kocham-Milss?-spytałem ponownie,ale znowu nie odpowiedziała,spojrzałem na nią,odgarnąłem jedną ręką jej włosy i zobaczyłem,że śpi,nie chce jej budzić,obudzę ją kiedy dojedziemy,spała tak słodko,w nocy prawie nie spała,przez te koszmary,odwróciłem mój wzrok z powrotem na przednią szybę i patrzyłem na drogę,jechało się spokojnie w ciszy,założyłem moje przeciw słoneczne okulary,przy czym włączyłem radio,uchyliłem okno szerzej,a powietrze obwiewało moje włosy,oh tak,to ja lubię jeździć,zacząłem mówić w swojej głowie-patrzcie,jaka suka,chce się ścigać ?!-syknąłem do siebie,gdyż zauważyłem,że jakiś typ,chciał mnie wyprzedzić,chuja!nie zadzieraj ze mną,spojrzałem na Miley,pewno by się na mnie wkurzyła,ale jestem mężczyzną,zapiąłem jej pasy,by mi nie wypadła,zacisnąłem gaz,przy czym zacisnąłem moje zęby ze złości-ty kurwo,już nie żyjesz!-jechałem coraz szybciej,aż nasze auta się ze sobą spotkały,a mężczyzna na mnie spojrzał,uśmiechnąłem się złośliwie -co suko?!,myślisz,że z kim zadzierasz ?-spytałem złośliwie
-z dzieciakiem ?-spytał złośliwie,zatrzymałem auto i z niego wyszedłem,podszedłem do typa,a on wyszedł ze swojego
-solówa,dziadzie !!-krzyknąłem,a ten już z pięściami do mnie,kucnąłem,a jego dłoń machnęła,w tej chwili,przypierdoliłem kolesiowi w tłustą dupę
-gówniarz-syknął z bólu
-jaki gówniarz?!,mało ci?!,wiesz z kim ty zadarłeś ?-spytałem złośliwie,pokręcił głową,na znak,że nie wie-z k-kurwa Justinem Bieberem,dziwko !-krzyknąłem
-to ten,co się wkurwia na kierowców?-spytał
-yep-powiedziałem dumnie,facet wycofał się do swojego samochodu,pokazałem mu środkowego palca i również wróciłem do samochodu i odpaliłem silnik,wyprzedziłem tą dziwkę-Kurwa masz szczęście,że nie jestem wściekły!-krzyknąłem na koniec,prawdę mówiąc,Miley o tym,nie wie,że ludzie znają mnie,od solówek,na jezdniach,mam problem z nerwami,denerwuje mnie,to jak ktoś wyprzedza mnie na jezdni,ale kobiety nigdy nie uderzyłem i nie uderzę,takie pipy na ulicach pewnie
-Justin!,co ty tak krzyczysz?!-krzyknęła zaspana Miley i kurwa przez tą dziwkę moją księżniczkę obudziłem,pomasowałem jedną dłonią,jej plecy,by dalej szła spać,ale ona się wyprostowała,nie chcąc dalej iść w krainę snów
-a wiesz,wyłem-powiedziałem przez śmiech,kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo
-ach tak,dziwko itd,to co ty słuchałeś ?-spytała unosząc brwiami
-nic-odpowiedziałem niewinnie,skręciłem w prawo i wjechaliśmy do lasu,gdy dojechaliśmy,wysiadłem z samochodu,Miley wyleciała z niego piorunem i stanęła jak wryta,nie wiedziałem,czy jej się podoba,czy może nie,ale nagle dostałem odpowiedź
-ale tu pięknie-powiedziała,przykładając dłoń do twarzy,podszedłem do niej,obejmując ją od tyłu,powiem szczerze,że widziałem tak zakochane pary w filmach,więc też tak chciałem,tak jestem dobry :D
-cieszę się,że ci się podoba-powiedziałem,mówiąc do jej ucha,na co zadrżała,ooo tak punkt dla ciebie Bieber!
-tu jest cudownie-powiedziała,patrząc na mnie,już nic nie mówiłem,bo wiedziałem co w tej chwili trzeba zrobić,zbliżyłem się do jej ust,po czym przejechałem,moim językiem po jej wardze,prosząc o dostęp,dziewczyna rozchyliła wargę i tak nasze języki walczyły o dominację,to będzie cudowny dzień
__________________________________________________________
dzięki za komentarze :) następny rozdział w ciągu dwóch dni :))
KOMENTUJCIE !!!!
niedziela, 11 sierpnia 2013
Rozdział 10 ♥
Punktem widzenia Miley
Moje serce waliło,jak szalone,nawet go słyszałam,normalne?,kiedy z Molly tańczyłyśmy,jak to chłopaki mówią "SEKSOWNIE",mój wzrok był tylko skupiony na Justinie,to jemu chciałam się podobać,widziałam,że chłopak wierci się niezmiernie,nie wiedząc o co mu chodzi,kontynuowałam dalej mój taniec,kiedy z Molly skończyłyśmy,zauważyłam,że Justina nie ma,nie spodobałam się mu?,jestem do dupy!,nie podobam się mu,zrobiłam grymas na twarzy,patrząc na miejsce gdzie siedział Justin,gdzie on poszedł?,wiem,byłam tak kiepska,że poszedł mnie wyśmiać na ulicy-kończymy grę-powiedziałam do Molly i Richiego,którzy byli bardziej przejęci sobą,bo nawet nie zwrócili na mnie uwagi,że w ogóle tutaj jeszcze jestem i to na dodatek SAMA!,tupnęłam nagą i odwróciłam się po moją bluzkę,chcąc ją założyć na moje ciało,gdy nagle poczułam na moich biodrach,dwie dłonie,które przyciągnęły mnie w swoją stronę,lekko zszokowana,podniosłam głowę w górę i ujrzałam Justina,odwróciłam się od niego,udając obrażoną,co ja gadam jestem na niego zła,nagle poczułam jego nierówny oddech,na mojej szyi,na co zadrżałam
-dlaczego się ubierasz?....jesteś taka piękna-powiedział,tym swoim zachrypniętym głosem,na co poczułam w brzuchu miliony motyli
-wcale,że nie!,uciekłeś-powiedziałam udając niedostępną,nagle poczułam ciepłe pocałunki na mojej szyi
-ja nie uciekłem,tylko musiałem załatwić coś....w łazience-zaśmiał się pod moim uchem,po czym przegryzł płatek mojego ucha,Boże,on jest,ah boski,umie mnie pod jarać
-yhym,nie wnikam-powiedziałam,bawiąc się moimi palcami,po czym odwróciłam się w jego stronę,także nasza odległość między ustami była,bardzo malutka,czułam na moich wargach jego oddech,czuje,jak moje serce przyspiesza z każdym jego dotykiem,boje się,go stracić,bardzo boję,naprawdę zakochałam się w tym wariacie,teraz już wiem,co znaczyły,te słowa "zakochać się po uszy",ja właśnie tak mam,patrzyłam w jego czekoladowe oczka,widziałam w nich iskry,mogłabym zawsze w nie patrzeć,nie odrywaliśmy od siebie oczów,a nasze usta,przybliżyły się z każdą sekundą,aż poczułam jego miękkie wargi na moich,mocno objął mnie w tali,przy czym przyciągnął do jego ciała,także wskoczyłam na niego,umieszczając nogi,w okół jego bioder,nasz pocałunek stawał się coraz bardziej intensywny,szatyn oparł moje plecy o ścianę,moje dłonie,pieściły jego linię włosów,nasze oddechy było coraz głośniejsze,Justin pieścił moje udo,przy czym przetrzymywał w garści moje włosy
-pragnę cię-wyszeptał do moich ust-bardzo,bardzo pragnę-dalej mówił do moich ust
-ja cię,też pragnę-odpowiedziałam mówiąc do jego ust
-hej,bo zaraz wskoczycie do łóżka-wyrwał nas z naszej bliskości Richie,Justin przegryzł nerwowo,wargę i puścił mnie,poprawiłam się i spojrzałam na moją przyjaciółkę i Richiego,ha!,właśnie w takiej chwili przerywają,kiedy chciałam,żeby ze mną gadali,to nie zwracali na mnie uwagi,PIEPRZYĆ TO!
-bardzo śmieszne-powiedziałam z wyrazem"zaraz was zabiję"
-nie będziemy wam przeszkadzać,ja zabieram tą panią do pokoju-powiedział Justin,wskoczyłam na jego plecy,śmiejąc się niezmiernie,weszliśmy po schodach,cały czas śmiejąc się,w końcu doszliśmy do mojego pokoju
-ubiorę piżamę i do ciebie wracam-powiedziałam schodząc z niego,lecz ten złapał mój nadgarstek i spojrzał mi w oczy
-śpij tak-powiedział nie odrywając ode mnie wzroku,spojrzałam na niego,nie wiedząc dlaczego-proszę-dopowiedział kiedy chciałam,coś powiedzieć
-dobrze-powiedziałam,a na jego ustach pojawił się szeroki uśmieszek,położyliśmy się na łóżku,obydwoje weszliśmy pod kołdrę,wtuliłam się w jego gorącą pierś,zamknęłam oczy,chcąc zasnąć,ale czułam jak,moje ciało,jest obdarowane pocałunkami-kotek,co robisz?-spytałam,nie patrząc na niego,ponieważ nie chciało mi się otwierać oczów
-całuję cię,nawet nie wiesz jak ciebie pragnę-powiedział dalej mnie całując,to było przyjemne,czułam się przy nim piękna i kochana,z uśmiechem usnęłam
w pewnym małym pokoiku,siedzi dziewczyna,skulona w kącie,płacze,widać w jej oczach strach,potrzebuje pomocy,ale nikogo nie ma,dziewczyna drży ze strachu krzyczy-ZOSTAW! PROSZĘ ZOSTAW MNIE!-łzy spływały z niej stumieniem,nagle widać nogi,mężczyzny,podchodzi do niej,widać jak dobiera się z łapami i mówi-BĘDZIE DOBRZE,TO PRZECIEŻ PREZENT-dziewczyna wybuchła płaczem,zaczęła uciekać po pokoju,próbując uciec z niego,podchodzi do drzwi te jednak są zamknięte,nagle na biodrach dziewczyny,pojawiają się dwie dłonie,mocno z ciskając jej biedra,ciągnąc do siebie
Punktem widzenia Justina
Moja piękna pani,usnęła,ale dalej całowałem jej piękne ciało,cóż nie mogę się powstrzymać,na dole nie dałem rady,ale już jest okej,kiedy przestałem całować jej ciało,położyłem się wygodnie na poduszce patrząc na moją księżniczkę,spała,wyglądała tak niewinnie,nagle usłyszałem płakanie,spojrzałem na nią,płakała?,ale dlaczego?,może coś jej się śni strasznego
-ZOSTAW!,PROSZĘ ZOSTAW MNIE!-krzyczała,płacząc,a raczej wyjąc,wystraszyłem się-AAA!!-piszczała,moje oczy zrobiły się gigantyczne,szybko zacząłem ją szturchać
-Miley!,Miley!,obudź się!-krzyczałem,cały czas ją szturchając,nagle dziewczyna,złapała głęboki oddech,podnosząc się do pozycji siedzącej-kochanie,co się stało?-spytałem,objąłem ją w okół tali,lecz ona odskoczyła ode mnie,dlaczego?
-J-J-Justin boję się-powiedziała przez płacz
-czego się boisz ?-spytałem zdenerwowany
-wszystko jest w porządku,to tylko zły sen-powiedziała ocierając swoje łzy
-na pewno?-spytałem dla pewności,dziewczyna przytaknęła
-przytul mnie i nie puszczaj-powiedziała,wtulając się we mnie,nie wiedziałem o co jej chodzi,dziwnie się zachowywała,ale to przez sen,naprawdę coś musiało się strasznego przyśnić,głaskałem jej głowę,po czym zauważyłem,że dziewczyna,ponownie usnęła,zamknąłem oczy,chcąc zasnąć
-AAA,ZOSTAW MNIE!-ponownie krzyknęła,waląc w moją klatkę piersiową,otworzyłem oczy,ponownie ją budząc
-Miley,proszę obudź się-powiedziałem spokojnie,dziewczyna otworzyła oczy znów pełne łez,nie rozumiem,co tu się dzieje
-przepraszam,przeze mnie nie możesz spać,pójdę do sypialni rodziców-powiedziała,pocierając dłonią łzy
-nie,tylko się martwię,znów straszny sen?-spytałem
-yhym,nie wiem czemu,dzisiaj mam chyba koszmary-zaśmiała się lekko,odwzajemniłem uśmiech
-chodź tu do mnie,obronię cię-powiedziałem,pokazując Miley miejsce,gdzie ma leżeć,ponownie wtuliła się we mnie,zamknąłem oczy i usnąłem bardzo szybko
*******************
Rano obudziłem się wcześnie,wyciągnąłem ręce w górę,spojrzałem jednym kontem oka,na miejsce,gdzie spała Miley,lecz jej nie było,szybko poniosłem się i założyłem spodnie i koszulkę,po czym zszedłem na dół,na dole słyszałem śmiechy i głośne rozmowy
-o wstałeś-przywitał mnie Richie
-gdzie Miley?-spytałem,ponieważ jej nie widziałem
-tu jestem-powiedziała,po czym natychmiastowo odwróciłem się w jej stronę,mocno wtulając się w nią-hej,dopiero wstałeś i już tęskniłeś?-spytała śmiejąc się ze mnie
-zawsze się martwię-odpowiedziałem,po czym wpiłem się w jej usta
-wróciliśmy-krzyknęli rodzice Miley,zdziwili się moją obecnością i Richiego
-Justin,co ty tu robisz?-spytał tata Miley
-przyszedłem do mojej dziewczyny,przecież dzisiaj jedziemy na weekend-powiedziałem uśmiechając się i obejmując Miley,ojciec Miley spojrzał na Richiego-to mój przyjaciel Richie-przedstawiłem przyjaciela
-miło-powiedział kiedy uścisnęli dłonie
-my będziemy już lecieć-powiedziałem,dając Miley całusa w polik-Kochanie,spokój się jest godzina umm....8 rano,więc o 13,jedziemy-powiedziałem
-okej-powiedziała szeroko się uśmiechając,pożegnałem się z Molly i wyszedłem z Richiem z domu Miley
-no to macie dwa dni,tylko....dla siebie-powiedział chichocząc
-wiem,a ty lepiej zajmij się Molly,ślinisz się na jej widok-powiedziałem klepiąc go w ramię
-o mnie się nie martw,idziemy dzisiaj na kręgle i na pizzę-powiedział uradowany,pożegnałem się z przyjacielem i wróciłem do domu,w domu czekała na mnie mama
-Justinie Drew,gdzie byłeś całą noc?!-spytała zdenerwowana
-mamo czy to ważne ?-spytałem,przewracając oczyma
-bardzo-powiedziała oschle
-u Richiego-powiedziałem tłumacząc mamie,na szczęście kłamstwo,wyszło mi bardzo dobrze,kiedy mamie przeszło,ruszyłem do mojego pokoju,zacząłem szykować,moje rzeczy,podszedłem do okna myśląc o tej nocy,dlaczego Miley tak płakała i krzyczała?,kiedy się jej pytałem nie odpowiadała mi,jest to bardzo podejrzane,ale ważne,że już jej przeszło,teraz liczy się nasz weekend,tylko ja i ona,cudowne dwa dni
_______________________________________________
witam dzięki za komentarze i,że popieracie moje pomysły :)
odcinek w ciągu dwóch dni :)
KOMENTUJCIE !!!!
Moje serce waliło,jak szalone,nawet go słyszałam,normalne?,kiedy z Molly tańczyłyśmy,jak to chłopaki mówią "SEKSOWNIE",mój wzrok był tylko skupiony na Justinie,to jemu chciałam się podobać,widziałam,że chłopak wierci się niezmiernie,nie wiedząc o co mu chodzi,kontynuowałam dalej mój taniec,kiedy z Molly skończyłyśmy,zauważyłam,że Justina nie ma,nie spodobałam się mu?,jestem do dupy!,nie podobam się mu,zrobiłam grymas na twarzy,patrząc na miejsce gdzie siedział Justin,gdzie on poszedł?,wiem,byłam tak kiepska,że poszedł mnie wyśmiać na ulicy-kończymy grę-powiedziałam do Molly i Richiego,którzy byli bardziej przejęci sobą,bo nawet nie zwrócili na mnie uwagi,że w ogóle tutaj jeszcze jestem i to na dodatek SAMA!,tupnęłam nagą i odwróciłam się po moją bluzkę,chcąc ją założyć na moje ciało,gdy nagle poczułam na moich biodrach,dwie dłonie,które przyciągnęły mnie w swoją stronę,lekko zszokowana,podniosłam głowę w górę i ujrzałam Justina,odwróciłam się od niego,udając obrażoną,co ja gadam jestem na niego zła,nagle poczułam jego nierówny oddech,na mojej szyi,na co zadrżałam
-dlaczego się ubierasz?....jesteś taka piękna-powiedział,tym swoim zachrypniętym głosem,na co poczułam w brzuchu miliony motyli
-wcale,że nie!,uciekłeś-powiedziałam udając niedostępną,nagle poczułam ciepłe pocałunki na mojej szyi
-ja nie uciekłem,tylko musiałem załatwić coś....w łazience-zaśmiał się pod moim uchem,po czym przegryzł płatek mojego ucha,Boże,on jest,ah boski,umie mnie pod jarać
-yhym,nie wnikam-powiedziałam,bawiąc się moimi palcami,po czym odwróciłam się w jego stronę,także nasza odległość między ustami była,bardzo malutka,czułam na moich wargach jego oddech,czuje,jak moje serce przyspiesza z każdym jego dotykiem,boje się,go stracić,bardzo boję,naprawdę zakochałam się w tym wariacie,teraz już wiem,co znaczyły,te słowa "zakochać się po uszy",ja właśnie tak mam,patrzyłam w jego czekoladowe oczka,widziałam w nich iskry,mogłabym zawsze w nie patrzeć,nie odrywaliśmy od siebie oczów,a nasze usta,przybliżyły się z każdą sekundą,aż poczułam jego miękkie wargi na moich,mocno objął mnie w tali,przy czym przyciągnął do jego ciała,także wskoczyłam na niego,umieszczając nogi,w okół jego bioder,nasz pocałunek stawał się coraz bardziej intensywny,szatyn oparł moje plecy o ścianę,moje dłonie,pieściły jego linię włosów,nasze oddechy było coraz głośniejsze,Justin pieścił moje udo,przy czym przetrzymywał w garści moje włosy
-pragnę cię-wyszeptał do moich ust-bardzo,bardzo pragnę-dalej mówił do moich ust
-ja cię,też pragnę-odpowiedziałam mówiąc do jego ust
-hej,bo zaraz wskoczycie do łóżka-wyrwał nas z naszej bliskości Richie,Justin przegryzł nerwowo,wargę i puścił mnie,poprawiłam się i spojrzałam na moją przyjaciółkę i Richiego,ha!,właśnie w takiej chwili przerywają,kiedy chciałam,żeby ze mną gadali,to nie zwracali na mnie uwagi,PIEPRZYĆ TO!
-bardzo śmieszne-powiedziałam z wyrazem"zaraz was zabiję"
-nie będziemy wam przeszkadzać,ja zabieram tą panią do pokoju-powiedział Justin,wskoczyłam na jego plecy,śmiejąc się niezmiernie,weszliśmy po schodach,cały czas śmiejąc się,w końcu doszliśmy do mojego pokoju
-ubiorę piżamę i do ciebie wracam-powiedziałam schodząc z niego,lecz ten złapał mój nadgarstek i spojrzał mi w oczy
-śpij tak-powiedział nie odrywając ode mnie wzroku,spojrzałam na niego,nie wiedząc dlaczego-proszę-dopowiedział kiedy chciałam,coś powiedzieć
-dobrze-powiedziałam,a na jego ustach pojawił się szeroki uśmieszek,położyliśmy się na łóżku,obydwoje weszliśmy pod kołdrę,wtuliłam się w jego gorącą pierś,zamknęłam oczy,chcąc zasnąć,ale czułam jak,moje ciało,jest obdarowane pocałunkami-kotek,co robisz?-spytałam,nie patrząc na niego,ponieważ nie chciało mi się otwierać oczów
-całuję cię,nawet nie wiesz jak ciebie pragnę-powiedział dalej mnie całując,to było przyjemne,czułam się przy nim piękna i kochana,z uśmiechem usnęłam
w pewnym małym pokoiku,siedzi dziewczyna,skulona w kącie,płacze,widać w jej oczach strach,potrzebuje pomocy,ale nikogo nie ma,dziewczyna drży ze strachu krzyczy-ZOSTAW! PROSZĘ ZOSTAW MNIE!-łzy spływały z niej stumieniem,nagle widać nogi,mężczyzny,podchodzi do niej,widać jak dobiera się z łapami i mówi-BĘDZIE DOBRZE,TO PRZECIEŻ PREZENT-dziewczyna wybuchła płaczem,zaczęła uciekać po pokoju,próbując uciec z niego,podchodzi do drzwi te jednak są zamknięte,nagle na biodrach dziewczyny,pojawiają się dwie dłonie,mocno z ciskając jej biedra,ciągnąc do siebie
Punktem widzenia Justina
Moja piękna pani,usnęła,ale dalej całowałem jej piękne ciało,cóż nie mogę się powstrzymać,na dole nie dałem rady,ale już jest okej,kiedy przestałem całować jej ciało,położyłem się wygodnie na poduszce patrząc na moją księżniczkę,spała,wyglądała tak niewinnie,nagle usłyszałem płakanie,spojrzałem na nią,płakała?,ale dlaczego?,może coś jej się śni strasznego
-ZOSTAW!,PROSZĘ ZOSTAW MNIE!-krzyczała,płacząc,a raczej wyjąc,wystraszyłem się-AAA!!-piszczała,moje oczy zrobiły się gigantyczne,szybko zacząłem ją szturchać
-Miley!,Miley!,obudź się!-krzyczałem,cały czas ją szturchając,nagle dziewczyna,złapała głęboki oddech,podnosząc się do pozycji siedzącej-kochanie,co się stało?-spytałem,objąłem ją w okół tali,lecz ona odskoczyła ode mnie,dlaczego?
-J-J-Justin boję się-powiedziała przez płacz
-czego się boisz ?-spytałem zdenerwowany
-wszystko jest w porządku,to tylko zły sen-powiedziała ocierając swoje łzy
-na pewno?-spytałem dla pewności,dziewczyna przytaknęła
-przytul mnie i nie puszczaj-powiedziała,wtulając się we mnie,nie wiedziałem o co jej chodzi,dziwnie się zachowywała,ale to przez sen,naprawdę coś musiało się strasznego przyśnić,głaskałem jej głowę,po czym zauważyłem,że dziewczyna,ponownie usnęła,zamknąłem oczy,chcąc zasnąć
-AAA,ZOSTAW MNIE!-ponownie krzyknęła,waląc w moją klatkę piersiową,otworzyłem oczy,ponownie ją budząc
-Miley,proszę obudź się-powiedziałem spokojnie,dziewczyna otworzyła oczy znów pełne łez,nie rozumiem,co tu się dzieje
-przepraszam,przeze mnie nie możesz spać,pójdę do sypialni rodziców-powiedziała,pocierając dłonią łzy
-nie,tylko się martwię,znów straszny sen?-spytałem
-yhym,nie wiem czemu,dzisiaj mam chyba koszmary-zaśmiała się lekko,odwzajemniłem uśmiech
-chodź tu do mnie,obronię cię-powiedziałem,pokazując Miley miejsce,gdzie ma leżeć,ponownie wtuliła się we mnie,zamknąłem oczy i usnąłem bardzo szybko
*******************
Rano obudziłem się wcześnie,wyciągnąłem ręce w górę,spojrzałem jednym kontem oka,na miejsce,gdzie spała Miley,lecz jej nie było,szybko poniosłem się i założyłem spodnie i koszulkę,po czym zszedłem na dół,na dole słyszałem śmiechy i głośne rozmowy
-o wstałeś-przywitał mnie Richie
-gdzie Miley?-spytałem,ponieważ jej nie widziałem
-tu jestem-powiedziała,po czym natychmiastowo odwróciłem się w jej stronę,mocno wtulając się w nią-hej,dopiero wstałeś i już tęskniłeś?-spytała śmiejąc się ze mnie
-zawsze się martwię-odpowiedziałem,po czym wpiłem się w jej usta
-wróciliśmy-krzyknęli rodzice Miley,zdziwili się moją obecnością i Richiego
-Justin,co ty tu robisz?-spytał tata Miley
-przyszedłem do mojej dziewczyny,przecież dzisiaj jedziemy na weekend-powiedziałem uśmiechając się i obejmując Miley,ojciec Miley spojrzał na Richiego-to mój przyjaciel Richie-przedstawiłem przyjaciela
-miło-powiedział kiedy uścisnęli dłonie
-my będziemy już lecieć-powiedziałem,dając Miley całusa w polik-Kochanie,spokój się jest godzina umm....8 rano,więc o 13,jedziemy-powiedziałem
-okej-powiedziała szeroko się uśmiechając,pożegnałem się z Molly i wyszedłem z Richiem z domu Miley
-no to macie dwa dni,tylko....dla siebie-powiedział chichocząc
-wiem,a ty lepiej zajmij się Molly,ślinisz się na jej widok-powiedziałem klepiąc go w ramię
-o mnie się nie martw,idziemy dzisiaj na kręgle i na pizzę-powiedział uradowany,pożegnałem się z przyjacielem i wróciłem do domu,w domu czekała na mnie mama
-Justinie Drew,gdzie byłeś całą noc?!-spytała zdenerwowana
-mamo czy to ważne ?-spytałem,przewracając oczyma
-bardzo-powiedziała oschle
-u Richiego-powiedziałem tłumacząc mamie,na szczęście kłamstwo,wyszło mi bardzo dobrze,kiedy mamie przeszło,ruszyłem do mojego pokoju,zacząłem szykować,moje rzeczy,podszedłem do okna myśląc o tej nocy,dlaczego Miley tak płakała i krzyczała?,kiedy się jej pytałem nie odpowiadała mi,jest to bardzo podejrzane,ale ważne,że już jej przeszło,teraz liczy się nasz weekend,tylko ja i ona,cudowne dwa dni
_______________________________________________
witam dzięki za komentarze i,że popieracie moje pomysły :)
odcinek w ciągu dwóch dni :)
KOMENTUJCIE !!!!
sobota, 10 sierpnia 2013
Rozdział 9 ♥
-Miley?!!-spojrzałam,w stronę drzwi i zobaczyłam,Molly,ups,wystraszona osunęłam się od Justina,po czym spojrzałam na Molly była rozczarowana
-wybacz,ja wiesz nie...-nie dokończyłam,gdyż Justin dokończył za mnie,zburzyłam się,on robi wszystko,aby mnie wydać,wiem,że jest mu ciężko,ale niech zrozumie moją sytuacje
-jesteśmy razem-wyrzucił z siebie,przegryzłam wargę z nerwów,nagle do pokoju wparował Richie
-a ty, co tu robisz?!-spytałam wkurzona,ten tylko zaśmiał się pod nosem,po czym podrapał się za kark
-Mils,dlaczego nam nie powiedziałaś?!-spytała oburzona Molly,przewróciłam teatralnie oczami,odepchnęłam Justina od siebie i podeszłam do niej
-wiesz,to trochę dziwne,ale zaczęło się to,od imprezy u Kelly-powiedziałam robiąc dziwnie oczami,opowiedziałam jej,wszystko-a dobrze wiesz,że Kelly nie cierpi,Justina-wyznałam
-wiem,nie powiemy jej,to nasza tajemnica-powiedziała przytulając mnie-wiem,Justin,że chciałbyś krzyczeć,że jesteście razem,ale musisz zrozumieć Mils-powiedziała z uśmiechem na twarzy,spojrzałam na Justina,on przytaknął
-ważne,że ty wiesz-puścił jej oczko,zaśmiała się
-lepiej,nie mówmy,o tym Kelly,oraz...-nie dokończyła,przerwałam jej
-wiem,Tara-powiedziałam,po czym wszystko było jasne,Molly spojrzała na Richiego,zarumieniła się,czy ona się buja w Richie ?!,nie wiem,muszę to z niej wyciągnąć
-Może zostaniecie,z nami na noc,jeśli,już przyszliście-zaproponowała Molly,dla mnie był to dobry pomysł,gdyż mogłam z Justinem zostać
-masz racje zostańcie-powiedziałam,a w Justina oczach,było widać iskry,podszedł do mnie i mocno wtulił się we mnie,zamruczał,zachichotałam,to było takie słodkie oraz zabawne,zeszliśmy wszyscy do salonu,Molly chwyciła za butelkę,i zaczęła krzyczeć
-gramy w butelkę !-nie wiem, czy to dobry pomysł,ale cóż,raz się żyje,usiedliśmy wszyscy, w kółko,zostawiając duży odstęp,by zakręcić butelką,Molly zaproponowała,więc pierwsza zaczęła kręcić,wyszło na Justina,uu,ciekawe co wybierze
-chce wyzwanie-powiedział dumny,moja przyjaciółka chwile myślała,nad wyborem,wyzwania dla Justina
-zrób pięć malinek,Miley-powiedziała chichocząc,co?!,nie można tak,dobra można,nie znam tego uczucia,czy to boli?
-dobra-powiedział uśmiechając się do mnie-w którym miejscu ?-spytał
-gdzie chcesz-powiedziała,co?!,rany to trochę nie bezpieczne,a Molly umie dawać,dziwne wyzwania,nagle na mojej szyi,poczułam dziwne ssanie,na co zachichotałam-jedna-wyszeptał,o nie,po czym znów poczułam te dziwne ssanie,na karku,po czym jego usta,zeszły,na mój biust,aww, czy on właśnie ssie moją linie piersi,głupi dekolt,po czym położył mnie,do pozycji leżącej,tak,że Justin był na mnie,w tyle słyszałam chichoty,ale zignorowałam to,bo byłam skupiona w jeden punkt,ręce Justina,podniósł moją bluzkę,zostawiając trochę miejsca,bym nie została w samym staniku,zaczął,przejeżdżać palcem moją talie-piękna-powiedział,w tej chwili,czułam,jak moje policzki robią się ciepłe,miałam dreszcze,na całym moim ciele,wow!,on powoduje,że czuje się,jak w niebie,usta Justina,pieściły mój brzuch,na co wzdrygnęłam,gdy poczułam dziwne ,uczucie,tak,jego usta,były takie miękkie,że sama chciałam je skosztować,ale Molly i Richie nam przerwali
-gotowe-klasnęła,przewróciłam teatralnie oczami,nie pokazując urazy,ale widziałam,że Justin to widział,zaśmiał się,a ja poprawiłam bluzkę-teraz ty-powiedziała do Justina,a on zakręcił,butelką,wyszło,na Molly
-ymm,niech pomyśle,zmień moją i Miley pozycję-powiedział,a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła,rany znowu,ona?,dziewczyna podbiegła do nas,po czym byłam ,jak manekin
-dobra,Justin usiądź,na łóżku-powiedziała,pokazując,na sofę- weź się,odpręż-powiedziała po chwili,kiedy szatyn zasiadł,na miejsce,tak serio,bałam się,dziewczyna,kazał mi wstać,zrobiłam,to,po czym ciągła mnie w stronę,Justina,o.mój.Boże,mówiłam w swojej głowie,kiedy już byłam blisko,Justina zadrżałam,myśląc,co ona chce zrobić-Mils,usiądź,sobie wygodnie,na kolana,Justina-pokazała na szatyna,zrobiłam to ,wyglądaliśmy dziwacznie,z mojego punktu widzenia-teraz,żadne z was,nie ma mówić,NIE-to ostatnie powiedziała głośno,co,a jak zrobi coś głupiego-bo zobaczycie,że zostaniecie kare,to Justin wymyślił,dając mi takie pozwolenie-powiedziała dumna,zaśmiałam się głupio,po czym spojrzałam na Justina,chyba był podekscytowany,ale czemu?,tego nie wiem,oblizał wargę,przy czym patrzył na moje usta
-wiesz,jest mi wygodnie-oznajmił,zadrwiłam z niego,co on sobie myśli
-mi nie-powiedziałam zła,Molly spojrzała na mnie
-mówiłam,że nie macie mówić,Nie!-krzyknęła,podskoczyłam i zasiadłam wygodnie,niech się dzieje,ale nie czaje tego zadania,nagle dziewczyna,chwyciła dłonie szatyna,kierując je do mojego biustu-teraz masz je trzymać-oznajmiła Molly,zabije sukę,już po chwili,czułam,dziwne uczucie,nie wygodnie mi,w takiej pozycji,ale Justin,miał zaciesz,hahaa,jeszcze mu pokaże-teraz Mils-powiedziała,coo?!,ja też coś mam robić,wystarczy mi,że siedzę Justinowi na udach,a do tego dotyka moich piersi,dziewczyna chwyciła mnie za dłoń kierując ją,coo?,w krocz Justina-tu masz trzymać-teraz to mogę prosić,Boga,by cofnął czas,moja dłoń była umieszczona,na jego członku,bardzo wygodna pozycja,czaisz ten sarkazm?,spojrzałam na Justina,z lekkim zestresowaniem w oczach,czułam dziwne ukłucie w brzuchu,w sumie,nie jestem już taka spięta,w końcu to mój chłopak,siedzieliśmy tak,przez 5 minut,robiąc,dziwne miny,a czasem zagryzając wargi,i przesuwając się do szatyna dając mu emocjonalny pocałunek-dobra,możecie już usiąść,na swoje miejsca-powiedziała po chwili,kiedy obdarowaliśmy się pocałunkami,zeszłam z szatyn i usiadam,na miejsce,Molly kręciła i wyszło na Richiego
-wyzwanie-powiedział,Molly spojrzała na mnie,dając mi sygnał
-chłopaki,macie zatańczyć seksownie,przy czym rozebrać się do bokserek-powiedziała z dumą,ał,to było dobre,spojrzałam na Justina zrobił dziwnie oczami
-dobra-powiedzieli prawie równocześnie,po czym znikli z naszego punktu widzenia-włączcie jakoś muzykę-krzyknęli,podeszłam do wierzy i łączyłam muzykę,szybko podbiegłam do przyjaciółki,chcąc obejrzeć ten pokaz,mieli,naprawdę trudne wyzwanie,ale z chęcią popatrzę sobie na ciało Justina,ciekawe,jak zbudowany jest,przegryzłam niekontrolowanie dolną wargę,nagle do salony wparowali chłopaki,zaczęli poruszać się w rytmie muzyki,na co z Molly chichotałyśmy,zaraz potem,podnieśli swoje koszulki,z ciągając je z siebie,WOOW i WOOW,mój chłopak,jest,amm...jak to powiedzieć,taki seksowny,chcąc uspokoić moje podniecenie,ponownie przegryzłam wargę ,Molly również,była zaskoczona,szybko schyliła się do mojego ucha
-ale Richie,jest seki-wyszeptała mi do ucha,na co otworzyłam szeroko usta
-podoba ci się?-spytałam szybko
-baaardzoo-powiedziała podniecona,znów skupiając się,na chłopcach,również spojrzałam na chłopaków,byli już w samych bokserkach,podeszli do nas i byli z siebie dumni,ponieważ skończyli dobrze zadanie
-teraz ja kręcę!-powiedział rozpalony Richie,wyszło na mnie,na co przełknęłam powoli ślinę-O!Miley!-za cieszył się patrząc na Justina,obydwoje byli napaleni i spodziewałam się,jakie będzie moje wyzwanie-więc,ty i Molly robicie,to co my-powiedział uradowany
-aa!świetnie,zawsze chciałam seksownie zatańczyć i przy tym się rozebrać,do bielizny-powiedziałam zadowolona,ale tak naprawdę nie chciałam wyjść na mięczaka,bo Molly spodobał się ten pomysł
-naprawdę?-wszyscy spytali równocześnie
-pewnie,a w ogóle przy tobie Justinku-powiedziałam,przybliżając się do Justina,przyłożyłam palec do jego klatki piersiowej,na co zadrżał
-Miley! chodź-pociągnęła mnie za rękę Molly,odrywając od Justina
Punktem widzenia Justina
Wow!,jestem lekko zszokowany zachowaniem Miley,ale oczywiście pozytywnie,ona jest taka....seksowna,podobały mi się wszystkie nasze zadania,ledwo je zniosłem,ponieważ tak jestem napalony,że nie wiem czy teraz utrzymam w sobie,moje skojarzenia
-gotowi?-spytały równocześnie chichocząc,nie dam rady!,usłyszałem jej,seksowny głos,że poczułem poruszenie,w okolicach krocza,dziewczyny wyszły,ruszały się w rytmie muzyki,która leciała z wierzy,moim obiektem była tylko Miley,oh...jak ona się poruszała,KURWA! JUSTIN! OGARNIJ SIĘ!!!!,widziałem jak Richie napala się na Molly,na co zaśmiałem się,dziewczyny powoli,podnosiły swoje bluzki,robiąc przy tym taniec brzucha,poruszyłem się niespokojnie czując jak moje spodnie napinają się w okolicach krocza. Justin, NIE TERAZ, szybko wymyśl coś obrzydliwego!,ale to nie działało,bo ona tu była i dalej robiła,swoim ciałem,coś co mnie rozpierdalało,przetarłem jedną dłonią moje czoło,Miley poruszała biodrami z ciągając przy tym swoje dżinsowe spodnie,jej włosy zalewały jej twarz,poruszyła nimi,aby zbiegły z jej twarzy,co mnie jeszcze bardziej podnieciło,niestety mój przyjaciel Stał jak tyczka,ale nie poradzę,że moja dziewczyna na mnie tak działa,wszystko co ona robiło,widziałem jakby spowolnionym tempie,co było jeszcze lepsze,zobaczyłem ją tylko w samej bieliźnie,jej ciało było piękne,co bym teraz chciał zrobić oh...rozerwać z niej tą bieliznę i wejść w...KURWA JUSTIN OPANUJ SIĘ!!,nigdy dziewczyna,nie rozpalała mnie w taki sposób,jak ona,kocham jej wnętrze,a za jej ciałem szaleję,ja zwariowałem
_____________________________________
mam nadzieję,że podoba się wam rozdział,wiem,że jest troszeczkę erotyczny,ale bez tego nie ma emocji :D,możecie się spodziewać nowego rozdziału w ciągu dwóch dni :))
KOMENTUJCIE!!!!
-wybacz,ja wiesz nie...-nie dokończyłam,gdyż Justin dokończył za mnie,zburzyłam się,on robi wszystko,aby mnie wydać,wiem,że jest mu ciężko,ale niech zrozumie moją sytuacje
-jesteśmy razem-wyrzucił z siebie,przegryzłam wargę z nerwów,nagle do pokoju wparował Richie
-a ty, co tu robisz?!-spytałam wkurzona,ten tylko zaśmiał się pod nosem,po czym podrapał się za kark
-Mils,dlaczego nam nie powiedziałaś?!-spytała oburzona Molly,przewróciłam teatralnie oczami,odepchnęłam Justina od siebie i podeszłam do niej
-wiesz,to trochę dziwne,ale zaczęło się to,od imprezy u Kelly-powiedziałam robiąc dziwnie oczami,opowiedziałam jej,wszystko-a dobrze wiesz,że Kelly nie cierpi,Justina-wyznałam
-wiem,nie powiemy jej,to nasza tajemnica-powiedziała przytulając mnie-wiem,Justin,że chciałbyś krzyczeć,że jesteście razem,ale musisz zrozumieć Mils-powiedziała z uśmiechem na twarzy,spojrzałam na Justina,on przytaknął
-ważne,że ty wiesz-puścił jej oczko,zaśmiała się
-lepiej,nie mówmy,o tym Kelly,oraz...-nie dokończyła,przerwałam jej
-wiem,Tara-powiedziałam,po czym wszystko było jasne,Molly spojrzała na Richiego,zarumieniła się,czy ona się buja w Richie ?!,nie wiem,muszę to z niej wyciągnąć
-Może zostaniecie,z nami na noc,jeśli,już przyszliście-zaproponowała Molly,dla mnie był to dobry pomysł,gdyż mogłam z Justinem zostać
-masz racje zostańcie-powiedziałam,a w Justina oczach,było widać iskry,podszedł do mnie i mocno wtulił się we mnie,zamruczał,zachichotałam,to było takie słodkie oraz zabawne,zeszliśmy wszyscy do salonu,Molly chwyciła za butelkę,i zaczęła krzyczeć
-gramy w butelkę !-nie wiem, czy to dobry pomysł,ale cóż,raz się żyje,usiedliśmy wszyscy, w kółko,zostawiając duży odstęp,by zakręcić butelką,Molly zaproponowała,więc pierwsza zaczęła kręcić,wyszło na Justina,uu,ciekawe co wybierze
-chce wyzwanie-powiedział dumny,moja przyjaciółka chwile myślała,nad wyborem,wyzwania dla Justina
-zrób pięć malinek,Miley-powiedziała chichocząc,co?!,nie można tak,dobra można,nie znam tego uczucia,czy to boli?
-dobra-powiedział uśmiechając się do mnie-w którym miejscu ?-spytał
-gdzie chcesz-powiedziała,co?!,rany to trochę nie bezpieczne,a Molly umie dawać,dziwne wyzwania,nagle na mojej szyi,poczułam dziwne ssanie,na co zachichotałam-jedna-wyszeptał,o nie,po czym znów poczułam te dziwne ssanie,na karku,po czym jego usta,zeszły,na mój biust,aww, czy on właśnie ssie moją linie piersi,głupi dekolt,po czym położył mnie,do pozycji leżącej,tak,że Justin był na mnie,w tyle słyszałam chichoty,ale zignorowałam to,bo byłam skupiona w jeden punkt,ręce Justina,podniósł moją bluzkę,zostawiając trochę miejsca,bym nie została w samym staniku,zaczął,przejeżdżać palcem moją talie-piękna-powiedział,w tej chwili,czułam,jak moje policzki robią się ciepłe,miałam dreszcze,na całym moim ciele,wow!,on powoduje,że czuje się,jak w niebie,usta Justina,pieściły mój brzuch,na co wzdrygnęłam,gdy poczułam dziwne ,uczucie,tak,jego usta,były takie miękkie,że sama chciałam je skosztować,ale Molly i Richie nam przerwali
-gotowe-klasnęła,przewróciłam teatralnie oczami,nie pokazując urazy,ale widziałam,że Justin to widział,zaśmiał się,a ja poprawiłam bluzkę-teraz ty-powiedziała do Justina,a on zakręcił,butelką,wyszło,na Molly
-ymm,niech pomyśle,zmień moją i Miley pozycję-powiedział,a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła,rany znowu,ona?,dziewczyna podbiegła do nas,po czym byłam ,jak manekin
-dobra,Justin usiądź,na łóżku-powiedziała,pokazując,na sofę- weź się,odpręż-powiedziała po chwili,kiedy szatyn zasiadł,na miejsce,tak serio,bałam się,dziewczyna,kazał mi wstać,zrobiłam,to,po czym ciągła mnie w stronę,Justina,o.mój.Boże,mówiłam w swojej głowie,kiedy już byłam blisko,Justina zadrżałam,myśląc,co ona chce zrobić-Mils,usiądź,sobie wygodnie,na kolana,Justina-pokazała na szatyna,zrobiłam to ,wyglądaliśmy dziwacznie,z mojego punktu widzenia-teraz,żadne z was,nie ma mówić,NIE-to ostatnie powiedziała głośno,co,a jak zrobi coś głupiego-bo zobaczycie,że zostaniecie kare,to Justin wymyślił,dając mi takie pozwolenie-powiedziała dumna,zaśmiałam się głupio,po czym spojrzałam na Justina,chyba był podekscytowany,ale czemu?,tego nie wiem,oblizał wargę,przy czym patrzył na moje usta
-wiesz,jest mi wygodnie-oznajmił,zadrwiłam z niego,co on sobie myśli
-mi nie-powiedziałam zła,Molly spojrzała na mnie
-mówiłam,że nie macie mówić,Nie!-krzyknęła,podskoczyłam i zasiadłam wygodnie,niech się dzieje,ale nie czaje tego zadania,nagle dziewczyna,chwyciła dłonie szatyna,kierując je do mojego biustu-teraz masz je trzymać-oznajmiła Molly,zabije sukę,już po chwili,czułam,dziwne uczucie,nie wygodnie mi,w takiej pozycji,ale Justin,miał zaciesz,hahaa,jeszcze mu pokaże-teraz Mils-powiedziała,coo?!,ja też coś mam robić,wystarczy mi,że siedzę Justinowi na udach,a do tego dotyka moich piersi,dziewczyna chwyciła mnie za dłoń kierując ją,coo?,w krocz Justina-tu masz trzymać-teraz to mogę prosić,Boga,by cofnął czas,moja dłoń była umieszczona,na jego członku,bardzo wygodna pozycja,czaisz ten sarkazm?,spojrzałam na Justina,z lekkim zestresowaniem w oczach,czułam dziwne ukłucie w brzuchu,w sumie,nie jestem już taka spięta,w końcu to mój chłopak,siedzieliśmy tak,przez 5 minut,robiąc,dziwne miny,a czasem zagryzając wargi,i przesuwając się do szatyna dając mu emocjonalny pocałunek-dobra,możecie już usiąść,na swoje miejsca-powiedziała po chwili,kiedy obdarowaliśmy się pocałunkami,zeszłam z szatyn i usiadam,na miejsce,Molly kręciła i wyszło na Richiego
-wyzwanie-powiedział,Molly spojrzała na mnie,dając mi sygnał
-chłopaki,macie zatańczyć seksownie,przy czym rozebrać się do bokserek-powiedziała z dumą,ał,to było dobre,spojrzałam na Justina zrobił dziwnie oczami
-dobra-powiedzieli prawie równocześnie,po czym znikli z naszego punktu widzenia-włączcie jakoś muzykę-krzyknęli,podeszłam do wierzy i łączyłam muzykę,szybko podbiegłam do przyjaciółki,chcąc obejrzeć ten pokaz,mieli,naprawdę trudne wyzwanie,ale z chęcią popatrzę sobie na ciało Justina,ciekawe,jak zbudowany jest,przegryzłam niekontrolowanie dolną wargę,nagle do salony wparowali chłopaki,zaczęli poruszać się w rytmie muzyki,na co z Molly chichotałyśmy,zaraz potem,podnieśli swoje koszulki,z ciągając je z siebie,WOOW i WOOW,mój chłopak,jest,amm...jak to powiedzieć,taki seksowny,chcąc uspokoić moje podniecenie,ponownie przegryzłam wargę ,Molly również,była zaskoczona,szybko schyliła się do mojego ucha
-ale Richie,jest seki-wyszeptała mi do ucha,na co otworzyłam szeroko usta
-podoba ci się?-spytałam szybko
-baaardzoo-powiedziała podniecona,znów skupiając się,na chłopcach,również spojrzałam na chłopaków,byli już w samych bokserkach,podeszli do nas i byli z siebie dumni,ponieważ skończyli dobrze zadanie
-teraz ja kręcę!-powiedział rozpalony Richie,wyszło na mnie,na co przełknęłam powoli ślinę-O!Miley!-za cieszył się patrząc na Justina,obydwoje byli napaleni i spodziewałam się,jakie będzie moje wyzwanie-więc,ty i Molly robicie,to co my-powiedział uradowany
-aa!świetnie,zawsze chciałam seksownie zatańczyć i przy tym się rozebrać,do bielizny-powiedziałam zadowolona,ale tak naprawdę nie chciałam wyjść na mięczaka,bo Molly spodobał się ten pomysł
-naprawdę?-wszyscy spytali równocześnie
-pewnie,a w ogóle przy tobie Justinku-powiedziałam,przybliżając się do Justina,przyłożyłam palec do jego klatki piersiowej,na co zadrżał
-Miley! chodź-pociągnęła mnie za rękę Molly,odrywając od Justina
Punktem widzenia Justina
Wow!,jestem lekko zszokowany zachowaniem Miley,ale oczywiście pozytywnie,ona jest taka....seksowna,podobały mi się wszystkie nasze zadania,ledwo je zniosłem,ponieważ tak jestem napalony,że nie wiem czy teraz utrzymam w sobie,moje skojarzenia
-gotowi?-spytały równocześnie chichocząc,nie dam rady!,usłyszałem jej,seksowny głos,że poczułem poruszenie,w okolicach krocza,dziewczyny wyszły,ruszały się w rytmie muzyki,która leciała z wierzy,moim obiektem była tylko Miley,oh...jak ona się poruszała,KURWA! JUSTIN! OGARNIJ SIĘ!!!!,widziałem jak Richie napala się na Molly,na co zaśmiałem się,dziewczyny powoli,podnosiły swoje bluzki,robiąc przy tym taniec brzucha,poruszyłem się niespokojnie czując jak moje spodnie napinają się w okolicach krocza. Justin, NIE TERAZ, szybko wymyśl coś obrzydliwego!,ale to nie działało,bo ona tu była i dalej robiła,swoim ciałem,coś co mnie rozpierdalało,przetarłem jedną dłonią moje czoło,Miley poruszała biodrami z ciągając przy tym swoje dżinsowe spodnie,jej włosy zalewały jej twarz,poruszyła nimi,aby zbiegły z jej twarzy,co mnie jeszcze bardziej podnieciło,niestety mój przyjaciel Stał jak tyczka,ale nie poradzę,że moja dziewczyna na mnie tak działa,wszystko co ona robiło,widziałem jakby spowolnionym tempie,co było jeszcze lepsze,zobaczyłem ją tylko w samej bieliźnie,jej ciało było piękne,co bym teraz chciał zrobić oh...rozerwać z niej tą bieliznę i wejść w...KURWA JUSTIN OPANUJ SIĘ!!,nigdy dziewczyna,nie rozpalała mnie w taki sposób,jak ona,kocham jej wnętrze,a za jej ciałem szaleję,ja zwariowałem
_____________________________________
mam nadzieję,że podoba się wam rozdział,wiem,że jest troszeczkę erotyczny,ale bez tego nie ma emocji :D,możecie się spodziewać nowego rozdziału w ciągu dwóch dni :))
KOMENTUJCIE!!!!
czwartek, 8 sierpnia 2013
Rozdział 8 ♥
Kiedy nasze usta oddaliły się od siebie, o parę milimetrów wyszeptałam-am cię-znów złączyliśmy swoje usta,oddając się władzę miłości,nie zwracając uwagi,czy ktoś tu jest,bo byłam pewna,że jesteśmy sami,Justin jęknął z rozkoszy,po czym rozłączył nasze usta
-już mi lepiej-powiedział zasapany-kto by się spodziewał,że nasze kłótnie,wywołają u nas zakochanie-powiedział myśląc głośno
-wiesz,jakbyśmy nie utknęli,w tej łazience,nie wiem,czy byśmy stali tu i się całowali-zaśmiałam się
-wiesz co?,nasi rodzice by nas swatali-powiedział podnosząc dziwnie brwiami
-palant-walnęłam go w ramie-nie zgodziłabym się-powiedziałam stanowczo
-ale,teraz jesteś tu ze mną-przytulił mnie mocno,co sprawiło,że moje serce przyspieszyło-kocham cię-powiedział to tak słodko,że czułam się,jak w śnie,zamknęłam oczy,jakbym o czymś marzyła wtulając się w jego klatkę piersiową-nie wiem czy dam radę,nie umiem już na ciebie,powiedzieć złego słowa,za bardzo mnie w sobie rozkochałaś,że zrozumiałem,jakim byłem dupkiem,przez rok-powiedział masując moje plecy
-musisz-powiedziałam cicho,czułam jak jego klatka piersiowa się uniosła,nerwowo,na co podniosłam wzrok na niego-wytrzymasz,jutro przecież jedziemy i będzie okej-powiedziałam uspakajając go
-wiem,ale to wciąż boli-wytłumaczył
-Justin,jeszcze nie jestem gotowa,by powiedzieć prawdę,dziewczyną-wytłumaczyłam mu
-ja powiedziałem chłopakom,to czemu ty się nie odważysz,wiem Kelly-walnął pięścią w ścianę i syknął jej imię,co mnie przeraziło-suka
-proszę nie mów tak o niej-powiedziałam prosząc go,by zachował spokój
-tylko dla ciebie-powiedział,przy czym cmoknął mnie w czoło,nagle zadzwonił dzwonek,co mnie w kurzyło-zobaczymy się po szkole,będę tęsknił-powiedział odchodząc od mnie
-ja bardziej-powiedziałam prawie krzycząc,a w oczach pojawiła się słona substancja-to jest takie trudne-powiedziałam sama do siebie,byłam w dołku,kiedy stałam sama na korytarzu,ruszyłam do klasy
Punkt widzenia Justina(przed szkołą )
Kiedy rano wstałem zaspany,wstałem z łóżka,przy czym rozciągnąłem się i ruszyłem do łazienki,po umyciu się,ubrałem się KILIK(STRÓJ JUSTINA) ,po czym ruszyłem na dół,żegnając się z mamą i tatą,przez okno zauważyłem cztery dziewczyny,tak to była Miley i jej przyjaciółki,moja piękna księżniczka wyglądała bosko,jak zwykle,nie mogę się skupić,kiedy ją widzę,myślałem,że jak wejdę do tej szkoły,przelecę każdą,a nie spodziewałem się,że zakocham się w takiej innej dziewczynie,która mnie zmieniła,bo przecież byłem skurwielem,bawiłem się dziewczynami,ale teraz mnie to brzydzi,nie to,żebym nie był napalony,bo tylko moja mała mnie rozpala,kiedy zauważyłem,że dziewczyny już ruszyły,wyszedłem z domu kierując się,do szkoły,gdzie napotkałem chłopaków
-hej stary-przybiliśmy sobie,po przyjacielsku w ramie
-siema,chłopaki,mam nowinę-powiedziałem szczęśliwy,chciałem,żeby nie dokuczali mojej Miley,stanęliśmy przed szkołą
-no,jaką?-spytał Jack
-macie zostawić Miley w spokoju,wiem,że wam kazałem jej docinać,ale zmieniła się powaga sytuacji-wyznałem
-dobra,gadaj do rzeczy-powiedział ciekawy Richie
-jestem z Miley-powiedziałem uśmiechnięty
-uuu,nienawiść,jednak łączy-powiedział śmiesznie Jack,zaśmiałem się
-to jest git ?-spytałem
-jasne-powiedzieli prawie równocześnie
-a tak serio,ty ją kochasz,czy wymagasz łóżko i spierdalaj ?-spytał Richie z powagą,walnąłem się w czoło,ale to debile
-kurwa kocham ją,ona jest inna,nie dała się zwieść pozorom,odnalazła mnie,a ja ją,nie chce od niej seksu,chce,żeby towarzyszyła mi,u mojego boku-powiedziałem tłumacząc tym debilom
-nasz Bieber się zakochał,tak trzymaj,jesteśmy z wami,a tak w ogóle,możesz spytać się Miley,czy mnie umówi,z Molly,jest taka śliczna i miła,tańczyłem z nią,na tej imprezie,i mnie ruszyło-powiedział Richie,zaśmiałem się głośno -no co?-spytał zdziwiony
-jesteś ciotą,sam się jej spytaj-powiedziałem uderzając go w ramie,po czym wszedłem do budynku,wchodząc do sali
****************************************************
Punkt widzenia Miley
Po szkole,odprowadziły mnie dziewczyny,dzisiaj Molly,zostaje u mnie na noc,co oznacza,że plan Justina "spotkania się po szkole" nie wypalił,a nie chciałam odmawiać przyjaciółce,coś wymyśle,by zobaczyć
Justina.
-no,to filmy i gadanie o chłopakach ze szkoły-powiedziała puszczając mi oczko,otworzyłam szeroko oczy,gdyż myślałam,że wie o Justinie i o mnie,nagle do nas podszedł mój tata
-tylko nie o chłopcach-zaśmiał się-macie być grzeczne,kiedy nas nie będzie-pokazał do nas palcem,na co wybuchłyśmy śmiechem
-tato robisz mi obciach-powiedziałam
-Miley,zaproś Justina do was-powiedział,na co moje oczy zrobiły się gigantyczne
-Justina Biebera?-spytała Molly mojego taty,tata spojrzał na mnie,na co pokiwałam głową,żeby nic nie mówił
-nie,jej kuzyn,który mieszka nie daleko-powiedział przez śmiech,przy czym spojrzał na mnie poważnie
-Molly idź do środka,zaraz do ciebie wrócę-powiedziałam,gdy dziewczyna znikła za drzwiami,obróciłam się w stronę taty
-Miley Ray Cyrus,co tu się dzieje ?-spytał zdenerwowany
-no,bo one nie wiedzą o mnie i o Justinie,Kelly go nienawidzi,nie chce skandalu-powiedziałam tłumacząc mu całą sytuację
-mała,jesteś głupia,czasem lepiej powiedzieć prawdę,niż chować się w kontach-przywróciłam teatralnie oczami
-tak,tak,tak,już jedźcie-pośpieszałam rodziców,gdy zauważyłam na drugiej stronie Justina uśmiechnął się,co odwzajemniłam,rodzice ruszyli swoim autem i zniknęli z pod domu,przebiegłam na drugą stronę,ciągnąc szatyna za drzewo
-co jest?-spytał zdziwiony
-Molly śpi u mnie,wiec się nie spotkamy-powiedziałam tłumacząc
-co?!,czemu,zawsze coś stoi na przeszkodzie-syknął -może powiesz prawdę Molly?-spytał błagająco
-wybacz misiek,nie mogę-pogłaskałam go po policzku,przy czym ruszyłam do domu,kiedy weszłam,wszystko było przyszykowane,popcorn,pizza,filmy horrory,zimne napoje,i dużo poduszek do przytulania,gdyż nie mamy chłopaków,no niby ja nie,ale znacie prawdę
-och,jak się ekscytuje tym filmem-powiedziała drącym głosem, bała się
-jaki oglądamy?-spytałam
-sinister-powiedziała,a ja uznałam,że nazwa nie jest straszna
-dobra-powiedziałam zasiadając w salonie,na kanapie
****************
przez cały film tuliłam się do poduszki,kurwa straszny ten film,każdy dziwny odgłos,który wywoływał się z głośników,wydobywał u nas piski i krzyki,a czasem śmiech,z samych siebie,ale te dziecko jest straszne,a ta kobita z obrazu daje mi do uznania,że zaraz zginę,na swoim ciele czułam zimny pot,spojrzałam na Molly obgryzała paznokcie ze strachu
****************
Po filmie,owinęłam się kołdrą,chcąc jej nie puszczać,rozejrzałam się po salonie,sprawdzając,czy nie ma czegoś dziwnego,co by mnie wystraszyło
-boje się-wydukałam do przyjaciółki
-dobra,zmienimy temat-uznała Molly,widziałam,że się boi,tak samo,jak ja
-o czym chcesz gadać ?-spytałam
-o chłopakach!-krzyknęła,nagle światło zgasiło się w całym domu
-Molly,czy ty zawszę musisz krzyknąć,w odpowiedni moment ?!-spytałam nerwowo-zapal światło,po co mi twoje głupie pomysły,żeby mnie przestraszyć-powiedziałam nerwowo
-Mils,ja nic nie zrobiłam-powiedziała-gdzie jesteś ?-spytała,po czym dotknęła mnie,na co pisnęłam
-zwariowałaś!!!-krzyknęłam,nagle zobaczyłam za oknem cień,dwóch postaci,Molly zadrżały zęby,a jak już to zniknęło stanęłyśmy w twarzą w twarz -aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!! duch!!!!!!!!!!!!!!!,nie,demon!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyczałyśmy równo chowając się w szafie,było dość ciasno
-Molly wypierdalaj,jest mi za ciężko-powiedziałam nerwowo
-cii!,chcesz,żebym była pierwszą ofiarą ?!-spytała szepcąc mi głośno w ucho
-wiesz,jest nas dwie,w końcu,jedna musi się poświęcić-wyszeptałam
-o nie!,musimy się ściskać w tej szafie,ja nie chce zginąć-powiedziała nerwowo
-ja też,wiec spierdalaj i daj mi jeszcze pożyć-powiedziałam i wypchnęłam ją z szafy,po czym z powrotem ją zamknęłam i siedziałam cicho,czekając na cud,widziałam Molly która,wbiegła do łazienki,zamykając się na dwa razy,nagle usłyszałam czyjeś kroki,wiedziałam,że to na pewno nie Molly,ten ktoś przyglądał się szafie,zaczęłam się trząść ze strachu,ale wpadłam na plan,chwyciłam,za ręcznik,gdy się odwróciłam,drzwiczki zaczęły powoli się otwierać,nie widziałam jego twarzy,albo jej,szybko wskoczyłam na niego/ją, ręcznikiem zawinęłam mu głowę,po czym szybko biegłam na górę
-nie zabijesz mniee!!!!!!,Molly weź jako pierwszą!!!!!!!-szybko weszłam do pokoju,próbując zamknąć drzwi,jednak ten ktoś,nie pozwalał mi zamknąć-aaaaaaaaa!-pisnęłam,kiedy ten otworzył szeroko drzwi,przy czym upadłam na podłogę-aaaaa,tak szybko zginę-zaczęłam płakać,a raczej wyć-mogłam być prezydentem
-co ty robisz?-spytał dziwnym głosem,demon
-muszę przed śmiercią,powiedzieć parę słów,pozwól !!!!!!!
-yy
-nawet nie pożegnałam się z Ju-s-t-ii-n-e-eee-m-zawyłam
-przestań,to ja-powiedział,Justin?
-jak mogłeś !!!,to ty se ze mnie,jaja robisz?!!-wybuchłam nerwowo
-no wiesz,chciałem,cię zobaczyć,a wkurzyło mnie to,że cię,nie zobaczę-powiedział tłumacząc się
-czasem,twoje pomysły,to istny koszmar-powiedziałam załamana
-jesteś zbyt nerwowa-wyznał co mnie zdołowało,szatyn przysunął mnie do siebie,przytuliłam się do jego klatki piersiowej
-mój,idiota-wyszeptałam,dając mu cmok w usta
-Miley?!!-spojrzałam,w stronę drzwi i zobaczyłam,Molly,ups
____________________________________________________
Jak myślicie Justin,zrobił to,żeby Molly dowiedziała się prawdy ?
Proszę o waszą opnie :)
Komentujcie,a już wkrótce będzie 9 rozdział :))
-już mi lepiej-powiedział zasapany-kto by się spodziewał,że nasze kłótnie,wywołają u nas zakochanie-powiedział myśląc głośno
-wiesz,jakbyśmy nie utknęli,w tej łazience,nie wiem,czy byśmy stali tu i się całowali-zaśmiałam się
-wiesz co?,nasi rodzice by nas swatali-powiedział podnosząc dziwnie brwiami
-palant-walnęłam go w ramie-nie zgodziłabym się-powiedziałam stanowczo
-ale,teraz jesteś tu ze mną-przytulił mnie mocno,co sprawiło,że moje serce przyspieszyło-kocham cię-powiedział to tak słodko,że czułam się,jak w śnie,zamknęłam oczy,jakbym o czymś marzyła wtulając się w jego klatkę piersiową-nie wiem czy dam radę,nie umiem już na ciebie,powiedzieć złego słowa,za bardzo mnie w sobie rozkochałaś,że zrozumiałem,jakim byłem dupkiem,przez rok-powiedział masując moje plecy
-musisz-powiedziałam cicho,czułam jak jego klatka piersiowa się uniosła,nerwowo,na co podniosłam wzrok na niego-wytrzymasz,jutro przecież jedziemy i będzie okej-powiedziałam uspakajając go
-wiem,ale to wciąż boli-wytłumaczył
-Justin,jeszcze nie jestem gotowa,by powiedzieć prawdę,dziewczyną-wytłumaczyłam mu
-ja powiedziałem chłopakom,to czemu ty się nie odważysz,wiem Kelly-walnął pięścią w ścianę i syknął jej imię,co mnie przeraziło-suka
-proszę nie mów tak o niej-powiedziałam prosząc go,by zachował spokój
-tylko dla ciebie-powiedział,przy czym cmoknął mnie w czoło,nagle zadzwonił dzwonek,co mnie w kurzyło-zobaczymy się po szkole,będę tęsknił-powiedział odchodząc od mnie
-ja bardziej-powiedziałam prawie krzycząc,a w oczach pojawiła się słona substancja-to jest takie trudne-powiedziałam sama do siebie,byłam w dołku,kiedy stałam sama na korytarzu,ruszyłam do klasy
Punkt widzenia Justina(przed szkołą )
Kiedy rano wstałem zaspany,wstałem z łóżka,przy czym rozciągnąłem się i ruszyłem do łazienki,po umyciu się,ubrałem się KILIK(STRÓJ JUSTINA) ,po czym ruszyłem na dół,żegnając się z mamą i tatą,przez okno zauważyłem cztery dziewczyny,tak to była Miley i jej przyjaciółki,moja piękna księżniczka wyglądała bosko,jak zwykle,nie mogę się skupić,kiedy ją widzę,myślałem,że jak wejdę do tej szkoły,przelecę każdą,a nie spodziewałem się,że zakocham się w takiej innej dziewczynie,która mnie zmieniła,bo przecież byłem skurwielem,bawiłem się dziewczynami,ale teraz mnie to brzydzi,nie to,żebym nie był napalony,bo tylko moja mała mnie rozpala,kiedy zauważyłem,że dziewczyny już ruszyły,wyszedłem z domu kierując się,do szkoły,gdzie napotkałem chłopaków
-hej stary-przybiliśmy sobie,po przyjacielsku w ramie
-siema,chłopaki,mam nowinę-powiedziałem szczęśliwy,chciałem,żeby nie dokuczali mojej Miley,stanęliśmy przed szkołą
-no,jaką?-spytał Jack
-macie zostawić Miley w spokoju,wiem,że wam kazałem jej docinać,ale zmieniła się powaga sytuacji-wyznałem
-dobra,gadaj do rzeczy-powiedział ciekawy Richie
-jestem z Miley-powiedziałem uśmiechnięty
-uuu,nienawiść,jednak łączy-powiedział śmiesznie Jack,zaśmiałem się
-to jest git ?-spytałem
-jasne-powiedzieli prawie równocześnie
-a tak serio,ty ją kochasz,czy wymagasz łóżko i spierdalaj ?-spytał Richie z powagą,walnąłem się w czoło,ale to debile
-kurwa kocham ją,ona jest inna,nie dała się zwieść pozorom,odnalazła mnie,a ja ją,nie chce od niej seksu,chce,żeby towarzyszyła mi,u mojego boku-powiedziałem tłumacząc tym debilom
-nasz Bieber się zakochał,tak trzymaj,jesteśmy z wami,a tak w ogóle,możesz spytać się Miley,czy mnie umówi,z Molly,jest taka śliczna i miła,tańczyłem z nią,na tej imprezie,i mnie ruszyło-powiedział Richie,zaśmiałem się głośno -no co?-spytał zdziwiony
-jesteś ciotą,sam się jej spytaj-powiedziałem uderzając go w ramie,po czym wszedłem do budynku,wchodząc do sali
****************************************************
Punkt widzenia Miley
Po szkole,odprowadziły mnie dziewczyny,dzisiaj Molly,zostaje u mnie na noc,co oznacza,że plan Justina "spotkania się po szkole" nie wypalił,a nie chciałam odmawiać przyjaciółce,coś wymyśle,by zobaczyć
Justina.
-no,to filmy i gadanie o chłopakach ze szkoły-powiedziała puszczając mi oczko,otworzyłam szeroko oczy,gdyż myślałam,że wie o Justinie i o mnie,nagle do nas podszedł mój tata
-tylko nie o chłopcach-zaśmiał się-macie być grzeczne,kiedy nas nie będzie-pokazał do nas palcem,na co wybuchłyśmy śmiechem
-tato robisz mi obciach-powiedziałam
-Miley,zaproś Justina do was-powiedział,na co moje oczy zrobiły się gigantyczne
-Justina Biebera?-spytała Molly mojego taty,tata spojrzał na mnie,na co pokiwałam głową,żeby nic nie mówił
-nie,jej kuzyn,który mieszka nie daleko-powiedział przez śmiech,przy czym spojrzał na mnie poważnie
-Molly idź do środka,zaraz do ciebie wrócę-powiedziałam,gdy dziewczyna znikła za drzwiami,obróciłam się w stronę taty
-Miley Ray Cyrus,co tu się dzieje ?-spytał zdenerwowany
-no,bo one nie wiedzą o mnie i o Justinie,Kelly go nienawidzi,nie chce skandalu-powiedziałam tłumacząc mu całą sytuację
-mała,jesteś głupia,czasem lepiej powiedzieć prawdę,niż chować się w kontach-przywróciłam teatralnie oczami
-tak,tak,tak,już jedźcie-pośpieszałam rodziców,gdy zauważyłam na drugiej stronie Justina uśmiechnął się,co odwzajemniłam,rodzice ruszyli swoim autem i zniknęli z pod domu,przebiegłam na drugą stronę,ciągnąc szatyna za drzewo
-co jest?-spytał zdziwiony
-Molly śpi u mnie,wiec się nie spotkamy-powiedziałam tłumacząc
-co?!,czemu,zawsze coś stoi na przeszkodzie-syknął -może powiesz prawdę Molly?-spytał błagająco
-wybacz misiek,nie mogę-pogłaskałam go po policzku,przy czym ruszyłam do domu,kiedy weszłam,wszystko było przyszykowane,popcorn,pizza,filmy horrory,zimne napoje,i dużo poduszek do przytulania,gdyż nie mamy chłopaków,no niby ja nie,ale znacie prawdę
-och,jak się ekscytuje tym filmem-powiedziała drącym głosem, bała się
-jaki oglądamy?-spytałam
-sinister-powiedziała,a ja uznałam,że nazwa nie jest straszna
-dobra-powiedziałam zasiadając w salonie,na kanapie
****************
przez cały film tuliłam się do poduszki,kurwa straszny ten film,każdy dziwny odgłos,który wywoływał się z głośników,wydobywał u nas piski i krzyki,a czasem śmiech,z samych siebie,ale te dziecko jest straszne,a ta kobita z obrazu daje mi do uznania,że zaraz zginę,na swoim ciele czułam zimny pot,spojrzałam na Molly obgryzała paznokcie ze strachu
****************
Po filmie,owinęłam się kołdrą,chcąc jej nie puszczać,rozejrzałam się po salonie,sprawdzając,czy nie ma czegoś dziwnego,co by mnie wystraszyło
-boje się-wydukałam do przyjaciółki
-dobra,zmienimy temat-uznała Molly,widziałam,że się boi,tak samo,jak ja
-o czym chcesz gadać ?-spytałam
-o chłopakach!-krzyknęła,nagle światło zgasiło się w całym domu
-Molly,czy ty zawszę musisz krzyknąć,w odpowiedni moment ?!-spytałam nerwowo-zapal światło,po co mi twoje głupie pomysły,żeby mnie przestraszyć-powiedziałam nerwowo
-Mils,ja nic nie zrobiłam-powiedziała-gdzie jesteś ?-spytała,po czym dotknęła mnie,na co pisnęłam
-zwariowałaś!!!-krzyknęłam,nagle zobaczyłam za oknem cień,dwóch postaci,Molly zadrżały zęby,a jak już to zniknęło stanęłyśmy w twarzą w twarz -aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!! duch!!!!!!!!!!!!!!!,nie,demon!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyczałyśmy równo chowając się w szafie,było dość ciasno
-Molly wypierdalaj,jest mi za ciężko-powiedziałam nerwowo
-cii!,chcesz,żebym była pierwszą ofiarą ?!-spytała szepcąc mi głośno w ucho
-wiesz,jest nas dwie,w końcu,jedna musi się poświęcić-wyszeptałam
-o nie!,musimy się ściskać w tej szafie,ja nie chce zginąć-powiedziała nerwowo
-ja też,wiec spierdalaj i daj mi jeszcze pożyć-powiedziałam i wypchnęłam ją z szafy,po czym z powrotem ją zamknęłam i siedziałam cicho,czekając na cud,widziałam Molly która,wbiegła do łazienki,zamykając się na dwa razy,nagle usłyszałam czyjeś kroki,wiedziałam,że to na pewno nie Molly,ten ktoś przyglądał się szafie,zaczęłam się trząść ze strachu,ale wpadłam na plan,chwyciłam,za ręcznik,gdy się odwróciłam,drzwiczki zaczęły powoli się otwierać,nie widziałam jego twarzy,albo jej,szybko wskoczyłam na niego/ją, ręcznikiem zawinęłam mu głowę,po czym szybko biegłam na górę
-nie zabijesz mniee!!!!!!,Molly weź jako pierwszą!!!!!!!-szybko weszłam do pokoju,próbując zamknąć drzwi,jednak ten ktoś,nie pozwalał mi zamknąć-aaaaaaaaa!-pisnęłam,kiedy ten otworzył szeroko drzwi,przy czym upadłam na podłogę-aaaaa,tak szybko zginę-zaczęłam płakać,a raczej wyć-mogłam być prezydentem
-co ty robisz?-spytał dziwnym głosem,demon
-muszę przed śmiercią,powiedzieć parę słów,pozwól !!!!!!!
-yy
-nawet nie pożegnałam się z Ju-s-t-ii-n-e-eee-m-zawyłam
-przestań,to ja-powiedział,Justin?
-jak mogłeś !!!,to ty se ze mnie,jaja robisz?!!-wybuchłam nerwowo
-no wiesz,chciałem,cię zobaczyć,a wkurzyło mnie to,że cię,nie zobaczę-powiedział tłumacząc się
-czasem,twoje pomysły,to istny koszmar-powiedziałam załamana
-jesteś zbyt nerwowa-wyznał co mnie zdołowało,szatyn przysunął mnie do siebie,przytuliłam się do jego klatki piersiowej
-mój,idiota-wyszeptałam,dając mu cmok w usta
-Miley?!!-spojrzałam,w stronę drzwi i zobaczyłam,Molly,ups
____________________________________________________
Jak myślicie Justin,zrobił to,żeby Molly dowiedziała się prawdy ?
Proszę o waszą opnie :)
Komentujcie,a już wkrótce będzie 9 rozdział :))
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Rozdział 7 ♥
Przeraził mnie widok Justina,na drugiej stronie okna,mamy na przeciw siebie okno od pokoju,miło,pomachałam mu i napisałam wiadomość,że idę spać i,że zobaczymy się jutro.
Kiedy odłożyłam telefon na miejsce,szybko wskoczyłam do łóżko,marząc by nie nastąpił jutrzejszy dzień,aby był weekend,bez ukrywania się...
**************************
Rano obudziły mnie,dziwne krzyki szybko wstałam i zeszłam na dół,schodząc ze schodów,zauważyłam,że tata,stłukł trzy szklanki,które stały na stole,spojrzałam na niego dziwnie,a zarazem wrednie,gdyż mnie obudził,a na zegarku widniała godzina 6.30,westchnęłam zła
-wybacz mała,śpieszę się do pracy ,powinienem być tam,już o szóstej-powiedział zdenerwowany
-tato- wymotałam
-a no tak,masz tu buziaka porannego,wybacz,że cię obudziłem-powiedział,po czym pocałował w czoło i wyszedł,poszłam z powrotem do góry,zamknęłam za sobą drzwi,jednak nie chce być w szkole i udawać,że nienawidzę Justina,to jest trudne i dziwne uczucie,które się pojawiło
-Miley,już nie śpisz ?-spytała moja mama,która weszła do pokoju
-nie,tata mnie obudził-odpowiedziałam
-mnie też,szykuj się bo za dziesięć siódma-powiedziała,po czym opuściła mój pokój,a ja szybko ruszyłam ku szafie i wybierałam,jak najodpowiedniejszy strój,na dzisiejszy dzień,kiedy już miałam uszykowane KILK (STRÓJ) ,szybko nałożyłam go na siebie,przy czym usiadłam przy lusterku i robiłam się bóstwo.Po skończeniu,chwyciłam za torbę i zeszłam na dół,gdzie czekało mnie śniadanie,które nie zjadłam,ale chwyciłam drugie śniadanie i pożegnałam się z mamą,wychodząc z domu, na potkałam przy bramie dziewczyny,przywitałam się z nimi i ruszyłyśmy do szkoły,kiedy dotarliśmy pod szkołę zostałyśmy niemile potraktowane,przez Mendy i jej świtę,ale,jak zwykle nasza Kelly się na burzyła,a po Mendy i jej świcie nie było śladu,weszłyśmy do środka budynku,gdzie wszyscy się,na nas dziwnie patrzeli,olałyśmy to i ruszyłyśmy pod sale,gdzie mieliśmy Angielski,no tak siedzę z Justinem,to lepiej dla mnie,ale potem już osobno,nagle zadzwonił dzwonek,a pod drzwiami stała nasza pani,otwierająca klasę,po otwarciu jej,wszyscy weszli i zajęli swoje miejsca,jak,ja i Justin,dziwnie spojrzeliśmy na siebie,co sprawiło,że na mojej twarzy pojawił się rumieniec,a w oczach zakłopotanie,zasiadłam i otworzyłam podręcznik,udając,że zobaczyłam w nim coś interesującego
-Cyrus?-spytała nauczycielka ,a ja zrobiłam wielkie oczy,gdyż przestraszył mnie jej głos
-tak,obecna-oznajmiłam,po czym znów zanurzyłam,nos w książkę,kiedy nagle usłyszałam szept
-cześć śliczna-wyszeptał,tak,aby nauczycielka niedosłyszała,a po moim ciele,przeszły miłe dreszcze,na co szeroko się uśmiechnęłam,chwytając jedną ręką,kosmyk moich włosów, bawiąc się nimi,szatyn zachichotał-słodko wyglądasz-wyszeptał ponownie
-Panie Bieber i Panienko Cyrus,proszę tu się uczy,a nie rand kuje!-krzyknęła niezadowolona,szybko się otrząsnęłam,gdyż miny moich przyjaciółek,a zwłaszcza Kelly,doprowadził mnie do dziwnych potów,zatrzęsłam się
-przepraszam,chciałem jej powiedzieć,jak mnie denerwuje,że muszę z nią siedzieć-oznajmił Justin,trochę mnie to wkurzyło,ale taka jest nasza rola
-egoista-warknęłam,spojrzałam na Kelly,która się zaśmiała,co sprawiło,że dziwne poty i trzęsienie zniknęły
-dobrze uspokoić się i siadać na miejsce-powiedziała nauczycielka,szatyn usiadł na miejsce,zamarliśmy,to jednak boli,kiedy słuchałam nauczycielki,zostałam po nosem,zgniecioną kartkę,spojrzałam na Justina,który kazał mi zajrzeć,wyprostowałam ją-przepraszam skarbie,ale tak chciałaś,znalazłem cichy kącik,gdzie nikt nas nie przyłapie-uśmiechnęłam się,po czym odpisałam-a jak mam uniknąć dziewczyn?-spytałam go,bo nie miałam,żadnego pomysłu,nagle otrzymałam z powrotem kartkę -weź powiedź,że chcesz sobie nad czymś pomyśleć,a wasze towarzystwo mi teraz nie odpowiada,po czym staniesz gdzie woźny trzyma rupiecie,tam mnie znajdziesz-przytaknęłam sama do siebie,gdy zadzwonił dzwonek na przerwę,schowałam kartę w książkę i wyszłam z sali,na korytarzu napotkałam dziewczyny
-Miley,ale akcja z tym Bieberem,coś do ciebie ma?-spytała Molly,puszczając mi oczko
-weź Molly,Mils nie ugania się,za chujami-oznajmiła Kelly,przewróciłam teatralnie oczami-a tobie,co ?-spytała
-mi?,nic źle się czuje i chce się przejść-powiedziałam udając,że się źle czuje,spojrzały na mnie gestem "pójdziemy z tobą"-sama-oznajmiłam,po czym oddaliłam się od dziewczyn,chce go dotknąć,pocałować i powiedzieć,jak go kocham,szybkim tempem ruszyłam tam,gdzie napisał Justin,stałam tam chwile,czekając na niego,gdy ktoś,chwycił mnie za nadgarstek i zaprowadził,na dół,był to Justin uśmiechnęłam się
-kocham twój uśmiech-przemówił,ocierając swoim kciukiem,mój podbródek
-koch...-nie skończyłam,gdyż szatyn wpił się w moje usta,pocałunek stał się głębszy,a nasze ruchy były bardziej gwałtowne,na dotyk,przejechałam dłonią po jego włosach,tak bardzo go pragnęłam...
__________________________________________
Mamy 7rozdział !!:D, i jak myślicie,Justin i Miley utrzymają swój sekret ?
KOMENTUJCIE !!!
Kiedy odłożyłam telefon na miejsce,szybko wskoczyłam do łóżko,marząc by nie nastąpił jutrzejszy dzień,aby był weekend,bez ukrywania się...
**************************
Rano obudziły mnie,dziwne krzyki szybko wstałam i zeszłam na dół,schodząc ze schodów,zauważyłam,że tata,stłukł trzy szklanki,które stały na stole,spojrzałam na niego dziwnie,a zarazem wrednie,gdyż mnie obudził,a na zegarku widniała godzina 6.30,westchnęłam zła
-wybacz mała,śpieszę się do pracy ,powinienem być tam,już o szóstej-powiedział zdenerwowany
-tato- wymotałam
-a no tak,masz tu buziaka porannego,wybacz,że cię obudziłem-powiedział,po czym pocałował w czoło i wyszedł,poszłam z powrotem do góry,zamknęłam za sobą drzwi,jednak nie chce być w szkole i udawać,że nienawidzę Justina,to jest trudne i dziwne uczucie,które się pojawiło
-Miley,już nie śpisz ?-spytała moja mama,która weszła do pokoju
-nie,tata mnie obudził-odpowiedziałam
-mnie też,szykuj się bo za dziesięć siódma-powiedziała,po czym opuściła mój pokój,a ja szybko ruszyłam ku szafie i wybierałam,jak najodpowiedniejszy strój,na dzisiejszy dzień,kiedy już miałam uszykowane KILK (STRÓJ) ,szybko nałożyłam go na siebie,przy czym usiadłam przy lusterku i robiłam się bóstwo.Po skończeniu,chwyciłam za torbę i zeszłam na dół,gdzie czekało mnie śniadanie,które nie zjadłam,ale chwyciłam drugie śniadanie i pożegnałam się z mamą,wychodząc z domu, na potkałam przy bramie dziewczyny,przywitałam się z nimi i ruszyłyśmy do szkoły,kiedy dotarliśmy pod szkołę zostałyśmy niemile potraktowane,przez Mendy i jej świtę,ale,jak zwykle nasza Kelly się na burzyła,a po Mendy i jej świcie nie było śladu,weszłyśmy do środka budynku,gdzie wszyscy się,na nas dziwnie patrzeli,olałyśmy to i ruszyłyśmy pod sale,gdzie mieliśmy Angielski,no tak siedzę z Justinem,to lepiej dla mnie,ale potem już osobno,nagle zadzwonił dzwonek,a pod drzwiami stała nasza pani,otwierająca klasę,po otwarciu jej,wszyscy weszli i zajęli swoje miejsca,jak,ja i Justin,dziwnie spojrzeliśmy na siebie,co sprawiło,że na mojej twarzy pojawił się rumieniec,a w oczach zakłopotanie,zasiadłam i otworzyłam podręcznik,udając,że zobaczyłam w nim coś interesującego
-Cyrus?-spytała nauczycielka ,a ja zrobiłam wielkie oczy,gdyż przestraszył mnie jej głos
-tak,obecna-oznajmiłam,po czym znów zanurzyłam,nos w książkę,kiedy nagle usłyszałam szept
-cześć śliczna-wyszeptał,tak,aby nauczycielka niedosłyszała,a po moim ciele,przeszły miłe dreszcze,na co szeroko się uśmiechnęłam,chwytając jedną ręką,kosmyk moich włosów, bawiąc się nimi,szatyn zachichotał-słodko wyglądasz-wyszeptał ponownie
-Panie Bieber i Panienko Cyrus,proszę tu się uczy,a nie rand kuje!-krzyknęła niezadowolona,szybko się otrząsnęłam,gdyż miny moich przyjaciółek,a zwłaszcza Kelly,doprowadził mnie do dziwnych potów,zatrzęsłam się
-przepraszam,chciałem jej powiedzieć,jak mnie denerwuje,że muszę z nią siedzieć-oznajmił Justin,trochę mnie to wkurzyło,ale taka jest nasza rola
-egoista-warknęłam,spojrzałam na Kelly,która się zaśmiała,co sprawiło,że dziwne poty i trzęsienie zniknęły
-dobrze uspokoić się i siadać na miejsce-powiedziała nauczycielka,szatyn usiadł na miejsce,zamarliśmy,to jednak boli,kiedy słuchałam nauczycielki,zostałam po nosem,zgniecioną kartkę,spojrzałam na Justina,który kazał mi zajrzeć,wyprostowałam ją-przepraszam skarbie,ale tak chciałaś,znalazłem cichy kącik,gdzie nikt nas nie przyłapie-uśmiechnęłam się,po czym odpisałam-a jak mam uniknąć dziewczyn?-spytałam go,bo nie miałam,żadnego pomysłu,nagle otrzymałam z powrotem kartkę -weź powiedź,że chcesz sobie nad czymś pomyśleć,a wasze towarzystwo mi teraz nie odpowiada,po czym staniesz gdzie woźny trzyma rupiecie,tam mnie znajdziesz-przytaknęłam sama do siebie,gdy zadzwonił dzwonek na przerwę,schowałam kartę w książkę i wyszłam z sali,na korytarzu napotkałam dziewczyny
-Miley,ale akcja z tym Bieberem,coś do ciebie ma?-spytała Molly,puszczając mi oczko
-weź Molly,Mils nie ugania się,za chujami-oznajmiła Kelly,przewróciłam teatralnie oczami-a tobie,co ?-spytała
-mi?,nic źle się czuje i chce się przejść-powiedziałam udając,że się źle czuje,spojrzały na mnie gestem "pójdziemy z tobą"-sama-oznajmiłam,po czym oddaliłam się od dziewczyn,chce go dotknąć,pocałować i powiedzieć,jak go kocham,szybkim tempem ruszyłam tam,gdzie napisał Justin,stałam tam chwile,czekając na niego,gdy ktoś,chwycił mnie za nadgarstek i zaprowadził,na dół,był to Justin uśmiechnęłam się
-kocham twój uśmiech-przemówił,ocierając swoim kciukiem,mój podbródek
-koch...-nie skończyłam,gdyż szatyn wpił się w moje usta,pocałunek stał się głębszy,a nasze ruchy były bardziej gwałtowne,na dotyk,przejechałam dłonią po jego włosach,tak bardzo go pragnęłam...
__________________________________________
Mamy 7rozdział !!:D, i jak myślicie,Justin i Miley utrzymają swój sekret ?
KOMENTUJCIE !!!
czwartek, 1 sierpnia 2013
Rozdział 6 ♥
-MAMA?!,TATA?!-spytaliśmy równocześnie,nie wiedziałam co powiedzieć byliśmy w takiej pozycji,że nie chciałam wiedzieć co teraz myślą,ale czułam,że rumienie się,przychyliłam głowę tak,żeby spojrzeć na szatyna,zachichotał
-czy was coś łączy?-spytała Pattie,szatyn głośniej się zaśmiał
-co was tak interesują nasze sprawy?-spytał Justin,na co moja mama zrobiła wielkie oczy,po czym na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech
-wiecie,na dole mówiliście,że jesteście kompanami,ale widać,że kłamaliście-powiedział tata,drapiąc się po karku
-nie kłamaliśmy-oznajmiłam,oddalając się od Justina,ten spojrzał na mnie podejrzanie
-chyba nie będziemy okłamywać rodziców,Miley?-spytał mnie, na co zrobiłam dziwnie oczami,gdyż się zaśmiał pod nosem
-yy...chyba tak?-spytałam podejrzliwie,gdyż nie chciałam,żeby rodzice coś podejrzewali,ale ja chyba nie jestem aż tak dobra w udawaniu,przy mamie i tacie
-no raczej nie,mamo słuchaj ja koch...-przerwałam mu,zamykając swoją dłonią jego usta
-kocham go?-spytałam patrząc na niego,z dziwnej perspektywy,nagle Justin chwycił moją dłoń,chcąc się uwolnić
-kocham cię Miley,nie chce okłamywać rodziców,tego już za wiele-powiedział podnosząc brwi,uśmiechnęłam się lekko,miał racje trochę przesadzam
-tak zakochałam się w Justinie-uśmiechnęłam się do niego,przy czym szatyn chwycił moją dłoń
-i ja tak samo,myślę,że nie macie nic przeciwko,jeżeli nie chcecie naszego związku,to nas nie powstrzymacie,kocham ją na zabój i nikt mi jej nie odbierze-powiedział patrząc na rodziców
-aaa!-krzyknęły obydwie matki,podbiegając do nas i mocno ściskając-tak się cieszymy,szczęścia-powiedziały prawie równocześnie
-ale..-powiedziałam,ale nie dały mi dokończyć
-już myślałyśmy,że będziemy musiały was zmusić-powiedziała Pattie
-nie ma takiej potrzeby,nie widzicie oni chcą być sami-powiedział Jeremy,tłumacząc im,że chcemy być sami,uśmiechnęliśmy się równocześnie,a matki zrobiły,jak tata Justina przetłumaczył,po czym wszyscy opuścili mój pokój zostawiając mnie i Justina samego,westchnęłam
-szalone te nasze matki-powiedziałam chichocząc
-wiem,ale teraz jesteśmy sami,chce się tobą nacieszyć,bo jutro w szkole musimy udawać-powiedział smucąc się,podszedł do mnie,mocno przyciągając do siebie
-wiem-wyszeptałam,nie chciałam tego robić,ale znam reakcje dziewczyn,a w ogóle Kelly,nienawidzi Justina,a ja za nim przepadam i to bardzo
-wyjedziemy gdzieś na weekend?-spytał
-co masz na myśli ?-spytałam,odwracając się do niego
-to,że ja i ty,w domku na plaży,nad jeziorem za miastem?-spytał patrząc na mnie uważnie,był to superowy pomysł i romantyczny,ale jest przeszkoda moi rodzice,nie pozwolą mi jechać na weekend za miasto
-wspaniały pomysł,ale nie wypał-westchnęłam zła na siebie
-dlaczego?-spytał dziwnie patrząc na mnie
-bo moi rodzice mi nie pozwolą-powiedziałam odpowiadając na pytanie szatyna,ten chwycił się za kark myśląc nad czymś
-mam!,zapytam się ich-powiedział i złapał moją dłoń,nie byłam zachwycona tym pomysłem,bo nie chciałam widzieć moich rodziców reakcji,na pytanie Justina,zeszliśmy ze schodów,podchodząc do rodziców,którzy siedzieli w salonie i najwidoczniej rozmawiali,ale Justin przerwał ich rozmowę
-mam prośbę do państwa-powiedział zaczynając od sedna
-mów,Justinku-powiedziała otwarcie mama
-bo chce pojechać z Miley,na weekend,nad jezioro,za miastem w domku na plaży -powiedział,aww boje się,zagryzłam nerwowo wargi
-oo jak słodko,możecie-powiedziała podekscytowana mama,co ona powiedziała,tak?,nie możliwe
-naprawdę?-spytałam szokowana,patrząc na nią
-tak,Jeremy i Pattie,mówili nam o tym miejscu,to ich posiadłość,już nie jesteście dziećmi i jesteście odpowiedzialni,ufam wam-powiedziała,co jeszcze mnie zszokowało
-mam nadzieje,że moja córka nie wróci,z testem ciążowym-zaśmiał się oczywiście żartując mój ojczulek,oboje z Justinem zaśmialiśmy się
-na pewno nie wróci,przecież nie będziemy tam robić,nic niestosownego-powiedział Justin,a tata go klepnął w ramie
-dobrze-oznajmił,po czym szatyn pociągnął mnie na górę,weszliśmy do pokoju,ciesząc się wyjazdem
-jeszcze jutro szkoła i jesteś tylko moja-powiedział Justin,który się wtulił we mnie,wąchając moje włosy,głośno westchnął
-też się ciesze-powiedziałam,szatyn przychylił głowę na dół, składając mi pocałunki na szyi,było to przyjemne uczucie,czuć jego miękkie wargi,sprawiało,że drżałam
-Justin,chodź już-krzyknął tata Justina,szatyn wyprostował się
-nie cierpię się,żegnać-powiedział nerwowo
-ja też,ale jutro się zobaczymy-oznajmiłam z uśmiechem na twarzy
-będę tęsknić-powiedział dając mi gorący pocałunek,po czym pobiegł na dół,gdy jego ojciec zawołał już drugi raz,zaśmiałam się sama do siebie-jesteśmy sąsiadami,mamy do siebie blisko-powiedziałam na głos.
Wieczorem wykąpałam się i przebrałam w piżamę,po czym walnęłam się na łóżko,chwytając z pod poduszki pamiętnik,chcąc wyładować moje emocje na tej kartce
Nie wiem, czy robię dobrze,
nie wiem, czy robię źle
nie wiem, czy to powiedzieć,
Nie wiem, czy milczeć, czym jest to co czuję,wewnątrz mnie,
Dziś pytam siebie ,czy tak wygląda kochanie?, tymczasem coś mi mówi o tobie,tymczasem coś urosło we mnie,znalazłam odpowiedź na moją samotność,teraz wiem, że żyć to marzyć ,teraz wiem, że ziemia jest niebem,że w twoich ramionach już się nie boję,już tęsknię za twoimi oczami,kiedy się zbliżasz
nie wiem jak postępować,zaczynam drżeć,nie wiem co się ze mną dzieje,nie wiem czy to jest normalne? Czy wszystkim dziewczynom,przytrafia się to samo?,już tęsknie,za twoim głosem,dotykiem i mówieniem,że nie wytrzymasz z tęsknoty,
Kocham cie :*
Odłożyłam pamiętnik,chowając go pod poduszkę,nie mogłam zasnąć,gdyż czułam motylki w brzuchu,kiedy myślałam o nim,podeszłam do okna,przy czym usiadłam na parapecie myśląc,jak minie mi dzień,jak poczuje to uczucie,kiedy nie mogę pocałować chłopaka,przerażająca myśl,nagle usłyszałam,że mój telefon,dał sygnał wiadomości,podeszłam do szafki i chwyciłam go,zobaczyłam na wyświetlaczu,numer mi nieznany
-wyjrzyj za okno i spójrz na przeciw siebie-wzdrygnęłam oczami i podeszłam do okna,spojrzałam uważnie,a moje usta opadły,Justin?
__________________________________________
Witajcie,mam nadzieje,że się podobało:D
nie dodawałam gdyż,musiałam pomyśleć nad rozdziałem,ale mam już cały plan ,więc już wkrótce następny
KOMENTUJCIE!!!
-czy was coś łączy?-spytała Pattie,szatyn głośniej się zaśmiał
-co was tak interesują nasze sprawy?-spytał Justin,na co moja mama zrobiła wielkie oczy,po czym na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech
-wiecie,na dole mówiliście,że jesteście kompanami,ale widać,że kłamaliście-powiedział tata,drapiąc się po karku
-nie kłamaliśmy-oznajmiłam,oddalając się od Justina,ten spojrzał na mnie podejrzanie
-chyba nie będziemy okłamywać rodziców,Miley?-spytał mnie, na co zrobiłam dziwnie oczami,gdyż się zaśmiał pod nosem
-yy...chyba tak?-spytałam podejrzliwie,gdyż nie chciałam,żeby rodzice coś podejrzewali,ale ja chyba nie jestem aż tak dobra w udawaniu,przy mamie i tacie
-no raczej nie,mamo słuchaj ja koch...-przerwałam mu,zamykając swoją dłonią jego usta
-kocham go?-spytałam patrząc na niego,z dziwnej perspektywy,nagle Justin chwycił moją dłoń,chcąc się uwolnić
-kocham cię Miley,nie chce okłamywać rodziców,tego już za wiele-powiedział podnosząc brwi,uśmiechnęłam się lekko,miał racje trochę przesadzam
-tak zakochałam się w Justinie-uśmiechnęłam się do niego,przy czym szatyn chwycił moją dłoń
-i ja tak samo,myślę,że nie macie nic przeciwko,jeżeli nie chcecie naszego związku,to nas nie powstrzymacie,kocham ją na zabój i nikt mi jej nie odbierze-powiedział patrząc na rodziców
-aaa!-krzyknęły obydwie matki,podbiegając do nas i mocno ściskając-tak się cieszymy,szczęścia-powiedziały prawie równocześnie
-ale..-powiedziałam,ale nie dały mi dokończyć
-już myślałyśmy,że będziemy musiały was zmusić-powiedziała Pattie
-nie ma takiej potrzeby,nie widzicie oni chcą być sami-powiedział Jeremy,tłumacząc im,że chcemy być sami,uśmiechnęliśmy się równocześnie,a matki zrobiły,jak tata Justina przetłumaczył,po czym wszyscy opuścili mój pokój zostawiając mnie i Justina samego,westchnęłam
-szalone te nasze matki-powiedziałam chichocząc
-wiem,ale teraz jesteśmy sami,chce się tobą nacieszyć,bo jutro w szkole musimy udawać-powiedział smucąc się,podszedł do mnie,mocno przyciągając do siebie
-wiem-wyszeptałam,nie chciałam tego robić,ale znam reakcje dziewczyn,a w ogóle Kelly,nienawidzi Justina,a ja za nim przepadam i to bardzo
-wyjedziemy gdzieś na weekend?-spytał
-co masz na myśli ?-spytałam,odwracając się do niego
-to,że ja i ty,w domku na plaży,nad jeziorem za miastem?-spytał patrząc na mnie uważnie,był to superowy pomysł i romantyczny,ale jest przeszkoda moi rodzice,nie pozwolą mi jechać na weekend za miasto
-wspaniały pomysł,ale nie wypał-westchnęłam zła na siebie
-dlaczego?-spytał dziwnie patrząc na mnie
-bo moi rodzice mi nie pozwolą-powiedziałam odpowiadając na pytanie szatyna,ten chwycił się za kark myśląc nad czymś
-mam!,zapytam się ich-powiedział i złapał moją dłoń,nie byłam zachwycona tym pomysłem,bo nie chciałam widzieć moich rodziców reakcji,na pytanie Justina,zeszliśmy ze schodów,podchodząc do rodziców,którzy siedzieli w salonie i najwidoczniej rozmawiali,ale Justin przerwał ich rozmowę
-mam prośbę do państwa-powiedział zaczynając od sedna
-mów,Justinku-powiedziała otwarcie mama
-bo chce pojechać z Miley,na weekend,nad jezioro,za miastem w domku na plaży -powiedział,aww boje się,zagryzłam nerwowo wargi
-oo jak słodko,możecie-powiedziała podekscytowana mama,co ona powiedziała,tak?,nie możliwe
-naprawdę?-spytałam szokowana,patrząc na nią
-tak,Jeremy i Pattie,mówili nam o tym miejscu,to ich posiadłość,już nie jesteście dziećmi i jesteście odpowiedzialni,ufam wam-powiedziała,co jeszcze mnie zszokowało
-mam nadzieje,że moja córka nie wróci,z testem ciążowym-zaśmiał się oczywiście żartując mój ojczulek,oboje z Justinem zaśmialiśmy się
-na pewno nie wróci,przecież nie będziemy tam robić,nic niestosownego-powiedział Justin,a tata go klepnął w ramie
-dobrze-oznajmił,po czym szatyn pociągnął mnie na górę,weszliśmy do pokoju,ciesząc się wyjazdem
-jeszcze jutro szkoła i jesteś tylko moja-powiedział Justin,który się wtulił we mnie,wąchając moje włosy,głośno westchnął
-też się ciesze-powiedziałam,szatyn przychylił głowę na dół, składając mi pocałunki na szyi,było to przyjemne uczucie,czuć jego miękkie wargi,sprawiało,że drżałam
-Justin,chodź już-krzyknął tata Justina,szatyn wyprostował się
-nie cierpię się,żegnać-powiedział nerwowo
-ja też,ale jutro się zobaczymy-oznajmiłam z uśmiechem na twarzy
-będę tęsknić-powiedział dając mi gorący pocałunek,po czym pobiegł na dół,gdy jego ojciec zawołał już drugi raz,zaśmiałam się sama do siebie-jesteśmy sąsiadami,mamy do siebie blisko-powiedziałam na głos.
Wieczorem wykąpałam się i przebrałam w piżamę,po czym walnęłam się na łóżko,chwytając z pod poduszki pamiętnik,chcąc wyładować moje emocje na tej kartce
Nie wiem, czy robię dobrze,
nie wiem, czy robię źle
nie wiem, czy to powiedzieć,
Nie wiem, czy milczeć, czym jest to co czuję,wewnątrz mnie,
Dziś pytam siebie ,czy tak wygląda kochanie?, tymczasem coś mi mówi o tobie,tymczasem coś urosło we mnie,znalazłam odpowiedź na moją samotność,teraz wiem, że żyć to marzyć ,teraz wiem, że ziemia jest niebem,że w twoich ramionach już się nie boję,już tęsknię za twoimi oczami,kiedy się zbliżasz
nie wiem jak postępować,zaczynam drżeć,nie wiem co się ze mną dzieje,nie wiem czy to jest normalne? Czy wszystkim dziewczynom,przytrafia się to samo?,już tęsknie,za twoim głosem,dotykiem i mówieniem,że nie wytrzymasz z tęsknoty,
Kocham cie :*
Odłożyłam pamiętnik,chowając go pod poduszkę,nie mogłam zasnąć,gdyż czułam motylki w brzuchu,kiedy myślałam o nim,podeszłam do okna,przy czym usiadłam na parapecie myśląc,jak minie mi dzień,jak poczuje to uczucie,kiedy nie mogę pocałować chłopaka,przerażająca myśl,nagle usłyszałam,że mój telefon,dał sygnał wiadomości,podeszłam do szafki i chwyciłam go,zobaczyłam na wyświetlaczu,numer mi nieznany
-wyjrzyj za okno i spójrz na przeciw siebie-wzdrygnęłam oczami i podeszłam do okna,spojrzałam uważnie,a moje usta opadły,Justin?
__________________________________________
Witajcie,mam nadzieje,że się podobało:D
nie dodawałam gdyż,musiałam pomyśleć nad rozdziałem,ale mam już cały plan ,więc już wkrótce następny
KOMENTUJCIE!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)